Koty cierpią po cichu. W IBO jest wniosek na ich leczenie i sterylizację

2022-09-13 09:44:04(ost. akt: 2022-09-13 12:26:53)
Justyna Kowalewska

Justyna Kowalewska

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Justyna Kowalewska to iławianka, która od lat dokarmia koty wolnożyjące. Dobrze wie, że koty cierpią po cichu i uważa, że zapobieganie namnażaniu się jest bardzo ważne. Brakuje na to pieniędzy. Dlatego złożyła wniosek do Iławskiego Budżetu Obywatelskiego, by uzyskać dodatkową pulę funduszy na leczenie i sterylizację.
Wiadomo już, jakie projekty zgłoszone do Iławskiego Budżetu Obywatelskiego zostaną poddane głosowaniu mieszkańców.

O wszystkich pisaliśmy tutaj: Znamy listę projektów zgłoszonych do IBO. Na co zagłosujesz?


Tymczasem przyglądamy się bliżej jednej z propozycji.

Autorką projektu do Iławskiego Budżetu Obywatelskiego nieinwestycyjnego, dotyczącego kastracji i leczenia kotów wolnożyjących, jest wolontariuszka w Schronisku dla Zwierząt, Justyna Kowalewska. Projekt ma na celu zmniejszenia bezdomności kotów na terenie miasta.

– Pierwsza część to jest zakup klatek, tzw. żywołapek do wyłapywania tych kotów. Druga sprawa to leczenie tych kotów, które już przyszły na świat, a trzecia sprawa to jest kastracja kotek i kocurów wolnożyjących – opowiada Justyna Kowalewska.

Kastracja i sterylizacja są ważne, by koty się po prostu nie rozmnażały, a tym samym jest to zmniejszenie populacji wolnożyjących kotów. Na terenie Iławy jest ich bardzo dużo, pani Justyna szacuje, że setki, jeśli nie tysiące. Mieszkają na działkach, na osiedlach, ale nie tylko. – W tym roku jest ich w ogóle bardzo duży wysyp – mówi pomysłodawczyni. – Niestety, środki na to są ograniczone. Miasto przeznacza na to pieniądze. Z mojej orientacji wynika, że od połowy marca około 50-60 kotów zostało w ten sposób wyłapanych i wykastrowanych. Ale budżet nie jest z gumy i środki się skończyły.

Jak podkreśla Justyna Kowalewska, akcje kastracji, sterylizacji powinny trwać cały rok. – Dopiero taka systematyczna praca przez dwa-trzy lata może przyniosłaby efekt. Może zaczęlibyśmy widzieć spadek ilości kotów wolnożyjących, nikomu niepotrzebnych. Kociaki się rodzą, umierają, giną wręcz pod kołami, są dziesiątkowane przez choroby, czasem rozszarpują je psy. Szkoda tych kociaków. Sensowne byłoby, gdyby było ich mniej i żeby ten kot był wtedy rzeczywiście potrzebny – mówi pomysłodawczyni.

Wtedy może mieszkańcy chcieliby na przykład adoptować kota, których w tej chwili w Schronisku dla Zwierząt jest około 40.


– A tych niepotrzebnych nikomu, niechcianych miotów jest coraz więcej – podkreśla pani Justyna, dodając: – Myślę, że głównym problemem jest brak współpracy. Na zebraniu w Spółdzielni Mieszkaniowej "Praca" apelowałam, żeby podjąć współpracę: zarządcy działek prezesi spółdzielni mieszkaniowych i miasto. Chodzi o to, żeby partycypować w kosztach właśnie tych kastracji, sterylizacji tych zwierząt, także leczenia zmniejszyłaby się znacznie populacja – mówi pani Justyna. – Trend jest taki: ludzie przychodzą na działki, jest lato. Dokarmiają koty, potem te koty wędrują w stronę bloków, bo są głodne i chore. Wtedy jest to problem tak naprawdę miasta, bo zwiększa się ilość tych kotów potrzebujących przeleczenia, a to też są koszty.

Justyna Kowalewska od lat dokarmia koty wolnożyjące, stawia domki i odławia do kastracji, sterylizacji. Jest też wolontariuszką iławskiego schroniska.

Koszt?


Całość projektu to jest 20.000 zł, z tego część miałaby zostać przeznaczona na zakup żywołapek (około 700 zł sztuka).

– Te koty często chorują i cierpią po cichu. Nikt tego nie wie, dopiero jak się złapie takiego kota, to widać, jakie on ma potrzeby, Czasem trzeba usunąć zęby, inny na przykład ma kaliciwirozę czyli wrzodziejące zapalenie jamy ustnej, to wszystko dopiero wychodzi na miejscu u weterynarza. Dodawszy koszty sterylizacji , wychodzi, oprócz pieniędzy przeznaczonych przez miasto, te 20.000 zł wystarczy na około 30 takich zabiegów, czyli leczenie plus kastracja, stylizacja – wyjaśnia pani Justyna.

Pomysłodawczyni ma długoletnie doświadczenie w zajmowaniu się kotami wolnożyjącymi w Iławie. Często tak jest, że mieszkańcy zwracają się o pomoc do niej lub do schroniska. Proszą o pomoc w złapaniu czy wykastrowaniu kotki, więc sami widzą, że jest to duży problem i że tych zwierząt naprawdę jest coraz więcej. – Mamy całe skupiska, zwłaszcza na działkach na Lipowym Dworze, na Podleśnym, na Ostródzkiej. W zasadzie to chyba we wszystkich w tej chwili ogródkach działkowych jest pełno kotów do stylizacji. Potrzeby są ogromne, a środki małe – kończy Justyna Kowalewska.

Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5