Obkleił plakatami rzeźby w parku. Sąd uznał, że nie miał prawa

2021-11-17 08:49:01(ost. akt: 2021-11-17 09:21:49)
Wojciech Myśliński: „Z wyrokiem się nie zgadzam. Na swoich rzeźbach mogę naklejać, co chcę”

Wojciech Myśliński: „Z wyrokiem się nie zgadzam. Na swoich rzeźbach mogę naklejać, co chcę”

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Przykleiłem plakaty wyborcze na rzeźbach, przyznaje Wojciech Myśliński. Miałem do tego prawo, bo rzeźby są moje – podkreśla. Mowa o czterech rzeźbach pochodzących z pałacu w Kamieńcu, którego od 4 lat jest właścicielem. Od lat 70. stoją one w Iławie. Sąd jego toku myślenia nie wziął pod uwagę i uznał go za winnego. Myśliński odwołał się od wyroku.
Sąd Rejonowy w Iławie, Wydział II Karny uznał, iż Wojciech Myśliński jest winny tego, że 11 lipca 2020 r. o godzinie 22:00 w Iławie przy ulicy Niepodległości umieścił na postumentach rzeźb plakaty z wizerunkiem kandydata na prezydenta RP, a dokonał tego bez zgody właściciela nieruchomości, na której posadowione są rzeźby (czyli Urzędu Miasta w Iławie – przypis autora).

– Nie czuję się winny, a zarzucany czyn wykonałem dwukrotnie, bo za pierwszym razem ktoś mi zerwał plakaty – opowiada obwiniony. – Następnej nocy poszedłem tam jeszcze raz i zrobiłem to samo.
Myśliński zeznał przed sądem, że plakaty zrywał burmistrz Iławy Dawid Kopaczewski.

Patriotyczny obowiązek


Sytuacja miała miejsce tuż przed wyborami prezydenckimi 12 lipca 2020 r. i chodzi o plakaty wyborcze Andrzeja Dudy. Myśliński, które plakaty prezydenta własnoręcznie przykleił, znany jest ze swoich prawicowych poglądów. Pięć lat temu kupił pałac w Kamieńcu koło Susza i tereny do pałacu przylegające. Jak pisaliśmy na naszych łamach, planuje tam utworzyć jedyne w Polsce muzeum dotyczące czasów napoleońskich. To na portalu elewacji ogrodowej pałacu zostały pierwotnie umieszczone cztery rzeźby. W 1976 r. trafiły one do Iławy i zostały ustawione przy ul. Niepodległości. Wojciech Myśliński czuje się ich właścicielem i uważa, że powinny wrócić do Kamieńca. Stąd dał sobie prawo przyklejenia plakatów na – jak mówi – swojej własności. I na przesłuchaniu, i podczas rozmowy z nami, zauważył, że plakaty przyklejał tylko na postumentach, spełniając niejako swój patriotyczny obowiązek. Sędzia Marcin Szklanny uznał jednak, że obwiniony takiego prawa nie miał i uznał go winnym.

Sąd zasądził jednocześnie karę grzywny w wymiarze 200 zł oraz 30 zł na rzecz Skarbu Państwa jako opłatę sądową, a także 120 zł jako zryczałtowane wydatki postępowania.

Wyrok jak kara śmierci


Wyrok nie jest prawomocny, Myśliński już złożył apelację. – Dodatkowo zabrano mi moje prawo wyborcze – mówi. – Jeśli mamy w tym kraju demokrację, a ktoś mi uszczupla, jako wyborcy, możliwość wykonywania pewnych czynów, to jest to nie w porządku. To nie ja naruszam prawo w takim razie, ale narusza ten ktoś, kto mi zabrania – w ten sposób przedstawia swój punkt widzenia. – To jest wyrok, więc nieważne, czy to kara śmierci, czy 200 zł grzywny. To nie ma znaczenia, bo jestem przedsiębiorcą i to rzutuje na moją działalność – dodaje. A działalność prowadzi w 11 różnych gminach, głównie w powiecie iławskim, zatrudniając ok. 40 osób, dając pracę także swojej rodzinie, czego nie ukrywa i czego się nie wstydzi: – Po to ciężko pracowałem tyle lat, by mojej rodzinie było lżej.


Wrócą? Czy zostaną?


Zdaje się jednak, że iławian najbardziej w tym temacie interesuje kwestia ewentualnego powrotu rzeźb do Kamieńca. Herkules, Jowisz, Junona i alegoria Rozwagi, interpretowana jako Meduza, od 1976 r. wrosły mocno w krajobraz miasta. Wrosły i obrosły kolejnymi warstwami brudu i zniszczeń. Niedawna ekspertyza wykonana przez Marię Rudy, konserwatora dzieł sztuki i znawczynię rzeźby barokowej, ekspertkę Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków i Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wykazała, że stan rzeźb jest katastrofalny, wymagający natychmiastowych działań ratowniczych.

To boli właściciela pałacu w Kamieńcu. Tym bardziej nie zgadza się z wyrokiem. Od dłuższego czasu walczy o powrót rzeźb „do domu”, czyli do Kamieńca. W wywiadzie z Gazetą Iławską wiceprezes Fundacji Napoleona Wojciech Mienik sugerował, że dobrym rozwiązaniem może byłoby ustawienie w to miejsce innych rzeźb, nawet replik. Wtedy Herkules, Jowisz, Junona i Meduza mogłyby pojechać do pałacu, i uświetnić powstające tam muzeum.

Rozwiązanie niejako podpowiada sam burmistrz Iławy, Dawid Kopaczewski.
Owszem, otrzymaliśmy pismo od adwokata pana Myślińskiego odnośnie zwrotu rzeźb. Mój zastępca, Krzysztof Portjanko, podpisał odpowiedź odmowną – mówi. Podkreśla także: – Będziemy bronić rzeźb i tego, by pozostały w Iławie. Posiadamy dokument z lat 70., z którego wynika, że przekazuje się je miastu pod opiekę. To ostatni dokument w tym zakresie. Być może, gdyby jakikolwiek sąd rozstrzygnąłby, że miasto nie jest właścicielem rzeźb... Sąd nakaże, to trzeba będzie niestety je oddać. Nie wyobrażam sobie nie wykonać wyroku sądu, choć szkoda by mi było i osobiście, i jako burmistrzowi, tych rzeźb. Myślę, że należałoby wypracować wspólnie porozumienie w tej sprawie – podkreśla. Być może to porozumienie będzie także zawierać ustalenie co do wykonania replik, które zastąpiłyby obecne rzeźby.


Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5