Kobiecy rozdział historii kisielickiego samorządu
2024-05-22 12:30:52(ost. akt: 2024-06-04 06:42:00)
Praca w samorządzie oraz inicjatywy społeczne nie są jej obce. Doświadczenie zawodowe, życiowe i nietuzinkowa osobowość doprowadziły Beatę Lejmanowicz na stanowisko burmistrza miasta i gminy Kisielice. Rozpoczął się nowy, kobiecy czas, który na zawsze zapisze się na kartach gminnych kronik.
Beata Lejmanowicz, wybrana w wyborach samorządowych 2024 roku na burmistrza Kisielic, była trzy kadencje radną, nauczycielem, dyrektorem szkoły, szefową Stowarzyszenia "Pod tęczą".
— Stowarzyszenie to takie moje dziecko, które się przez lata rozwijało i pewnie dzięki któremu ludzie mnie chyba najbardziej poznali. Nie bez znaczenia było wiele lat pracy w Zespole Szkół w Kisielicach i jako dyrektor Szkoły Podstawowej w Trumiejach — opowiada nowa burmistrz Kisielic, która nie ukrywa, że postanowiła ubiegać się o najwyższe stanowisko w swojej gminie bo uzbierało się wiele rzeczy z którymi się nie zgadzała. — Mam zupełnie inną wizję, inny pogląd. Pewnie też chyba jako kobieta, inaczej patrzę na kwestie rozwoju, po swojemu odbieram nasze Kisielice. — dodaje.
Wiele czynników złożyło się na decyzję o założeniu własnego komitetu wyborczego i podjęcia próby wprowadzenia zmian. Jak się potem okazało, wyborcy także dostrzegli potrzebę zmian. Kandydatura Beaty Lejmanowicz na burmistrza Kisielic nie była od początku oczywista. Miała komitet i zespół zaufanych osób, z którymi postanowiła wystartować w wyborach.
— W komitecie który założyłam, tak naprawdę każda osoba ma zadatki, aby zostać burmistrze. To ludzie zaangażowani, z potencjałem, chcieli tego co ja. To oni wskazali mnie jako kandydatkę na burmistrza i bardzo im za to dziękuję — wspomina Beata Lejmanowicz, która propozycji startu w wyborach na burmistrza miała kilka w latach wcześniejszych. Jednak jej czas nadszedł teraz, wystartowała i wygrała.
Obserwowała pracę wcześniejszych włodarzy, uczyła się, rozumiała na czym to zadanie polega. Nie oceniała po pierwszej kadencji, bo przecież każdy potrzebuje czasu na rozeznanie i wykazanie się. Z czasem poczuła, że nie do końca godzi się z tym co dzieje się w jej małej Ojczyźnie.
Teraz będąc na czele miasta i gminy Kisielice, Beata Lejmanowicz podkreśla stanowczo, że chce współpracować z każdym, bez względu na to, kto kogo popierał w kampanii wyborczej. To minęło, dziś najważniejsza jest praca na rzecz mieszkańców ponad podziałami.
— Liczę na dobra współpracę z całą Radą. Wszyscy wyciągamy wnioski i się na tych wnioskach uczymy. Nie chcę popełniać błędów poprzedników, nie chcę kontaktów z Radą ograniczać do posiedzeń w komisjach czy na sesjach. Liczę na spotkania nieformalnie, tu w urzędzie. Jeżeli mamy coś do siebie i coś nam się nie podoba to dyskutujmy o tym, rozmawiajmy, bo krytyka kiedy jest konstruktywna — jest potrzebna. Jestem otwarta, szybko się uczę i wyciągam wnioski. Mam nadzieję, że uda mi się zdziałać jak najwięcej — mówi Beata Lejmanowicz i podkreśla, że w skali takiego małego samorządu jak miasto i gmina Kisielice liczy się człowiek, tu wszyscy się znają. Samorządy kierują się swoimi prawami, swoimi zasadami — My mamy swoje dziury w drodze i swoje sprawy, które trzeba rozwiązać — dodaje — Potrzebujemy wsparcia i przyjaciół, którzy nam pomogą. Tu kłania się sztuka dyplomacji.
Pierwsze chwile w nowych realiach dla pani burmistrz to mnóstwo rozmów i spotkań. Wiele spraw wewnątrz urzędu trzeba rozeznać, ocenić i wówczas podjąć jakieś personalne decyzje. Będzie zmiana na stanowisku kierownika referatu oświaty, a co za tym idzie na stanowisku zastępcy burmistrza.
— Bardzo dobrze mi się układa współpraca z zastępcą, która jest tutaj. Jolanta Chruszczewska to osoba życzliwa, otwarta. Zawsze gdy zadaję pytania to ona odpowiada rzeczowo, wprowadza mnie w obowiązki i za to jestem jej wdzięczna. Niestety dostała lepszą ofertę. Chciałam zaproponować jej tutaj stanowisko kierownika oświaty — wyjaśnia Beata Lejmanowicz, która nie ukrywa, że liczy na lojalność swoich pracowników — Jestem osobą ufną, ale do pierwszego momentu. To powiedziałam szczerze i uczciwie do osób pracujących w Urzędzie. Zaczynamy nowe rozdanie, nie mam tutaj zamiaru kogoś rozliczać. Jeżeli ktoś wykonuje swoje obowiązki dobrze i uczciwie to się nie ma czego bać — dodaje.
Beata Lejmanowicz rozpoczynając pracę na stanowisku burmistrza otrzymała gabinet z biurkiem, stołem i krzesłami.
— Zawartość gabinetu burmistrza to jest cały protokół przekazania, a mi potrzebny jest audyt. Muszę skrupulatnie rozeznać się w zasobach ludzkich i w kondycji gminy. Mamy wydatki większe niż dochody, dużo kosztuje nas obsługa długu, która z każdym rokiem będzie wzrastać. Wiem, że nie możemy sobie pozwolić na inwestycje z 50 procentowym dofinansowaniem. Musimy szukać takich projektów, gdzie będzie 80 - 90 procent dofinansowania. Tematów jest mnóstwo, wszystko muszę poznawać po kolei, nieustannie się z kimś spotykam. Musimy szukać oszczędności, rozwiązań dających jak najlepsze rezultaty. Priorytetowa jest dla mnie kondycja PUK-u i remonty dróg. Brakuje projektów na drogi, ścieżki rowerowe, a bez tego nie można ubiegać się na środki finansowe. Tworzymy plan inwestycji drogowych, trzeba ustalić kolejność, hierarchię. Nie da się zrobić wszystkiego naraz dlatego skupimy się na tych najpilniejszych. Przed nami wybory sołtysów w których będę uczestniczyć. Wówczas będzie jeszcze jaśniejsza sytuacja w której się znajdujemy — wyjaśnia burmistrz Kisielic i zaznacza, że potrzebny jest plan, długofalowa strategia i gotowość w postaci projektów na inwestycje. Gdy pojawią się środku to, bez projektu nie będzie można o nie zawalczyć, dlatego na tym Beata Lejmanowicz chce się skupić — Widzę potrzebę wzmocnienia stanowiska do spraw pozyskiwania dofinansowań lub skorzystania z firm zewnętrznych.
Gabinet burmistrza jest otwarty dla wszystkich, to dla Beaty Lejmanowicz bardzo ważne. Poza dużymi inwestycjami, strategicznymi dla całej gminy, nie można pomijać spraw mieszkańców, które są dla nich ważne tu i teraz.
— Cieszę się, że mieszkańcy do mnie przychodzą ze swoimi sprawami. Czasami dzwonią, wciąż jeszcze nieśmiało, ale już wiem jak wiele jest problemów, drobnych o dużym znaczeniu dla społeczności. W ostatnich dniach zgłosił się pan z problemem much, które dla mieszkańców są bardzo uciążliwe. Obok są fermy stąd problem. Z perspektywy całej gminy to jest błahostka, ale dla tych ludzi to bardzo ważna sprawa. Takie sygnały są dla mnie ważne, mieszkańcy powinni wiedzieć, że do urzędu i z takimi sprawami mogą się zgłosić — mówi pani burmistrz.
Dni Kisielic będą, dożynki także, ale nowa pani burmistrz dostrzega konieczność kilku zmian. Przede wszystkim trzeba rozsądnie wydawać pieniądze, nie potrzebne są ogromne i kosztowne bilbordy, aby impreza się odbyła. Dożynki jako święto wsi powinny odbywać się poza Kisielicami. To w wielkim skrócie, ponieważ wszystkie tegoroczne, letnie imprezy plenerowe są od dawna zaplanowane.
Dni Kisielic będą, dożynki także, ale nowa pani burmistrz dostrzega konieczność kilku zmian. Przede wszystkim trzeba rozsądnie wydawać pieniądze, nie potrzebne są ogromne i kosztowne bilbordy, aby impreza się odbyła. Dożynki jako święto wsi powinny odbywać się poza Kisielicami. To w wielkim skrócie, ponieważ wszystkie tegoroczne, letnie imprezy plenerowe są od dawna zaplanowane.
— Jest bardzo dobra współpraca z dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury. Na ten rok jest wszystko zaplanowane, na pewno nie będzie dużych transparentów. Już rozmawiamy z panią dyrektor na przyszłość. Staramy się słuchać mieszkańców, ich propozycji i przyznaję szczerze, że mi się te propozycje podobają. Właśnie wspomniane przeniesienie dożynek na wieś, aktywizacja Kół Gospodyń Wiejskich, organizacja mniejszych wydarzeń wraz z mieszkańcami. Chcemy zaangażować lokalną społeczność w codzienne życie miejscowości, co przede wszystkim wzmocni więzy międzyludzkie. A to da ogromne korzyści dla wszystkich. Brakuje nam w tych czasach obecności drugiego człowieka, chcemy więcej czasu spędzać wspólnie i razem dbać o swoje najbliższe otoczenie — mówi Beata Lejmanowicz.
Tematów jest wiele, wszystkie ważne i potrzebne. Miasto i gmina to niezliczona ilość spraw, mieszkańcy to niekończące się wyzwanie. Beata Lejmanowicz po latach pracy z ludźmi jest pewna siebie, doskonale przygotowana, otoczona profesjonalistami. Znalazła się w miejscu w którym chce się podzielić własnym bagażem doświadczeń. Jej błysk w oku, energia, otwartość i pracowitość, a przede wszystkim kobiece spojrzenie na sprawy miasta i gminy Kisielice, z pewnością będą służyć lokalnej społeczności.
Alina Laskowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez