Koniec z samowolą nad jeziorami. Będą surowsze kary za dewastację akwenów

2022-07-18 09:29:31(ost. akt: 2022-07-18 08:17:43)
Bogaczewo, gmina Giżycko, nadbrzeże Niegocina

Bogaczewo, gmina Giżycko, nadbrzeże Niegocina

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Grodzenie jezior to już plaga, ale ma to się skończyć. Mają zniknąć nielegalne płoty, pomsty czy przystanie. Sprawcy dewastacji jezior mają z kolei ponieść surowe konsekwencje. W Olsztynie zawarto porozumienie, którego celem jest ochrona mazurskich i warmińskich akwenów.
Konia z rzędem temu, kto swobodnie obejdzie dookoła chociaż jedno jezioro na Warmii i Mazurach. Zwykle nie sposób, bo stoją płoty, które postawili właściciele gruntów przyległych do jeziora, choć nie wolno tego robić. Zgodnie z prawem trzeba umożliwić przejście wzdłuż linii brzegowej (m.in. 1,5 m), w innym razie grozi za to grzywna. Mimo groźby kar grodzenie jezior to już plaga, a proceder trwa od lat. Ostatnio coraz więcej jest też przypadków dewastacji akwenów poprzez pogłębianie jezior, nielegalne budowanie pomostów i wycinanie trzcinowisk. Wielu właścicieli działek nad akwenami wychodzi z założenia, że wolnoć Tomku w swoim domku. Grodzą i niszczą brzegi. Czują się bezkarni.

Fot. arch. prywatne

Proceder się nasila. Czy zostanie ukrócony? Pewną nadzieję na to daje zawarte w piątek w Olsztynie porozumienie między różnymi instytucjami i służbami publicznymi. Bo jak usłyszeliśmy na konferencji prasowej w warmińsko-mazurskim urzędzie wojewódzkim, tylko wspólne działanie wielu podmiotów: samorządów, Wód Polskich, WIOŚ, RDOŚ, policji i straży rybackiej może zapobiec dalszej dewastacji mazurskich rzek i jezior.
— Porozumienie podpisało osiem podmiotów — powiedział Piotr Opaczewski, wicewojewoda warmińsko-mazurski. — Dzięki temu porozumieniu będziemy mogli skoordynować prace związane z ochroną naszych jezior mazurskich. I te działania będą dużo skuteczniejsze.
— Lasy, jeziora to jest nasze wspólne dobro — mówił obecny na konferencji Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu i środowiska. — Niszczenie środowiska, tworzenie niezgodne z prawem zabudowy, wchodząc na obszar wodny, to świadectwo tego, że musimy podjąć konkretne działania. Musimy stworzyć warunki do tego, aby uniemożliwić zabieranie Polakom dostępu do wody — dodał.
— Nie może być tak, że ktoś osobie kupił działkę nad jeziorem i uważa, że może na tej działce zrobić wszystko, w tym również wycinać trzcinowiska, budować nielegalne pomosty, robić sobie plażę, kanały — dodał Przemysław Daca, prezes Wód Polskich. — Niestety takie rzeczy dzieją się, i to coraz częściej, z tego też względu postanowiliśmy połączyć siły. Przesłanie dnia dzisiejszego dla tych, którzy niszczą naszą piękne jeziora, rzeki — łączymy siły i nie będziemy na to dalej pozwalać. To będzie tępione, to będzie karane.

Bogaczewo, gmina Giżycko, nadbrzeże Niegocina
Fot. arch.prywatne
Bogaczewo, gmina Giżycko, nadbrzeże Niegocina

Problem w tym, że choć takie przypadki są ujawniane, to często te sprawy traktowane są przez policję, wymiar sprawiedliwości jak wykroczenia, a grzywny, które są orzekane, są śmiesznie niskie. Nie mówiąc już o tym, że często te sprawy są po prostu umarzane. Czy to się zmieni, czy kary będą wyższe, tym bardziej że obecnie w Sejmie trwają prace nad nowelizacja kodeksu karnego — o to zapytaliśmy na konferencji.
— Tendencja jest taka, że przy okazji tej nowelizacji podnosimy praktycznie wszystkie przepisy związane z przestępstwami środowiskowymi, dolna i górna granica zostanie podniesiona z uwagi na, nie ukrywam, dość duże rozczarowanie wyrokami sądowymi — tłumaczył wiceminister Ozdoba. Jak powiedział, to jest bardzo ważne, żebyśmy wreszcie skończyli z czymś takim, że komuś się opłaca niszczyć, czy też czuje się ktoś bezkarny. Czyli z jednej strony wykrywalność, a z drugiej — wysokość kary, która jest bardzo istotna.
— To musi być nieuchronność kary, a ponadto — moim zdaniem — te kary powinny być zdecydowanie większe, bo niestety teraz ci, którzy uprawiają proceder niszczenia jezior, jakby wpisują sobie w koszty te kary — dodał prezes Daca. — Bardzo często policja, prokuratura umarzają postępowania. Napisałem apel do prokuratora generalnego, żeby nie było takich sytuacji, że z uwagi na niską szkodliwość społeczną sprawy się umarza, a sądy nakładają karę 2 tys. zł, gdzie działka kosztuje milion złotych, więc to żadna kara. Tak naprawdę najwłaściwszą karą, naszym zdaniem, powinna być konieczność przywrócenia do stanu pierwotnego.

Dewastacja linii brzegowej jez. Zelążek (gmina Mikołajki)
Fot. Fot. facebook.com/MiastoMikolajki
Dewastacja linii brzegowej jez. Zelążek (gmina Mikołajki)

Często jednak jest to już niemożliwe, jak w przypadku choćby zniszczenie brzegu jeziora Zelwążek niedaleko Mikołajek, gdzie w tym roku na długości około 1 kilometra usunięta została część roślinności nadwodnej i wycięto setki drzew.
— Ta sprawa jest w Prokuraturze Okręgowej — powiedział Piotr Jakubowski, burmistrz Mikołajek, który parafował porozumienie o współpracy dotyczące ochrony jezior jako prezes Stowarzyszenia Wielkie Jeziora Mazurskie. — Będziemy proponowali, żeby samorządy w jak największym zakresie przygotowały plany zagospodarowania przestrzennego dotyczące jezior. Wtedy wyznaczymy tereny, gdzie można budować pomosty, gdzie robić jakieś inwestycje i gdzie absolutnie nie będzie można ich robić. Tymi, którzy grodzą jeziora, w zasadzie nie są nasi mieszkańcy — są to osoby, które kupują tu działki. I ten problem najczęściej dotyczy ich. Musimy zapanować nad tą samowolą, doprowadzić do takiej sytuacji, żebyśmy mogli szybko zareagować, zatrzymać tę budowę, to niszczenie w zarodku.
Sami też możemy coś zrobić dla środowiska. Nie powinniśmy bowiem biernie się przyglądać, jak niszczone są nasze jeziora. Każdy taki przypadek można zgłosić, także anonimowo, na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Andrzej Mielnicki


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5