Biała flota w strefie ciszy. Statki zasilane słońcem. Żegluga stawia na elektromobilność. Tekst do marki Warmii i Mazur - nie wiem kiedy się ukazało

2022-04-24 10:18:54(ost. akt: 2022-04-22 09:08:20)

Autor zdjęcia: Renata Szczepanik

Mazury to największy śródlądowy akwen w Polsce, gdzie latem wypoczywa najwięcej żeglarzy i turystów. Większość z nich oczekuje relaksu, ciszy i bliskiego kontaktu z przyrodą. Niestety, Mazury stały się hałaśliwe, co nie sprzyja ani przyrodzie ani gościom, tym bardziej rezerwatom, parkom czy jeziorom w strefie ciszy. Ale jest szansa nie tylko na cichą żeglugę, ale przede wszystkim ekologiczną.
Po wodach śródlądowych pływa już wiele jednostek, które nie ciągną za sobą smugi dymu. Są to tramwaje i taksówki wodne, hausboty, ale także statki pasażerskie. Elektromobilna biała flota pływa po wodach Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Statki elektryczne z powodzeniem przewożą już pasażerów, a niedługo mają przewozić również towary. Zamiast szkodliwych dla środowiska paliw używana jest przy ich napędzie energia elektryczna.

Fot. Piotr Łukowski

Biała flota w strefie ciszy
Armator Żeglugi Wigierskiej znad jeziora Wigry jest eko. Przerobił napęd w swoich dwóch statkach pasażerskich ze spalinowego na elektryczny, by turyści mogli cieszyć się naturą bez hałasu, smrodu spalin i smarów.

- Jestem pasjonatem elektromobilności w żegludze – mówi Piotr Łukowski, armator Żeglugi Wigierskiej. - Postanowiłem przebudować dwa statki z zastosowaniem różnych rozwiązań ekologicznych, by mogły pływać na jeziorach w strefach ciszy i na obszarach chronionych, których mamy w kraju sporo, także na Mazurach.

W białej flocie Żeglugi Wigierskiej jako pierwszym z napędu diesla na elektryczny przebudowany został w 2019 roku 45-osobowy statek „Kameduła”. Jednostka pływa po jez. Wigry na terenie Wigierskiego Parku Narodowego. Nazwa statku nawiązuje do historycznego miejsca - klasztoru wigierskiego wybudowanego przez zakon kamedulski. Statek pływa szlakiem do klasztoru i muzeum znajdującego się w Starym Folwarku oraz szlakiem papieskim, tym samym, którym w 1999 roku płynął podczas swojej pielgrzymki papież Jan Paweł II.

Statek pasażerski „Arka” Piotra Łukowskiego, jest drugim statkiem w kraju o napędzie elektrycznym, który został przerobiony z diesla. Jednostka cumowała w ubiegłym sezonie w bazie giżyckiej Żeglugi Mazurskiej, skąd po ekologicznej odnowie wyruszyła jesienią w swój pierwszy rejs po mazurskich jeziorach. W tym sezonie jednostkę można będzie spotkać w strefie ciszy na Jeziorze Licheńskim w Wielkopolsce, by przemierzać tamtejsze akweny objęte strefą ciszy.

Fot. Renata Szczepanik

Statek pasażerski zasilany słońcem
Żegluga Wigierska stawia na ochronę środowiska i elektromobilność.

- To pierwsze tego typu modernizacje w kraju – mówi Piotr Łukowski, kapitan i armator Żeglugi Wigierskiej, pomysłodawca i twórca elektromobilnych statków wycieczkowych „Arka” i „Kameduła”. - Obecnie w Polsce pływają dwa nowe statki z napędem wyłącznie elektrycznym: "Koszałek" i "Stolem II". Modernizacje tradycyjnych napędów w istniejących statkach pasażerskich na napędy elektryczne są u nas wciąż całkowitą nowością. W Holandii, Austrii, Niemczech czy w Czechach jest to rozwiązanie stosowane coraz szerzej. Technologia w tym zakresie jest dojrzała i sprawdzona, co doskonale widać po trendach rozwoju elektromobilności w branży motoryzacyjnej.

„Arka” swoją energię będzie czerpała głównie ze słońca, ponieważ w szczycie lata panele fotowoltaiczne będą ładowały się praktycznie od świtu do zmierzchu. Napęd „Arki” zasilany jest z 6 paneli fotowoltaicznych o łącznej mocy 2,4 kW umieszczonych na dachu jednostki oraz zestawu baterii litowych w technologii NMC, które w czasie postoju mogą być doładowywane także z lądu.

- Ciekawostką jest to, że silnik "Arki" jest dwusekcyjny – mówi Piotr Łukowski. - Używając terminologii technicznej jest to napęd podwójnie zabezpieczony, składający się z dwóch niezależnych sekcji po pięćdziesiąt procent mocy każda. W połączeniu z dwoma sterownikami daje to „podwójny” układ napędowy, połączony w jedną całość. Awaria jednej sekcji silnika lub jednego ze sterowników nie eliminuje z pracy całego napędu, a spowoduje jedynie zmniejszenie mocy układu o pięćdziesiąt procent.

Fot. Renata Szczepanik

Motywacja, chęci, pieniądze...
Jak bardzo elektromobilne rozwiązania sprawdzą się na statkach białej floty oraz na ile będą korzystne kosztowo w porównaniu do diesla będzie dokładnie wiadomo po kilku latach eksploatacji.

­- W przypadku „Kameduły”, statku który przepływał już dwa sezony i pozyskuje energię wyłącznie z akumulatorów, bo tam nie ma warunków na zainstalowanie paneli fotowoltaicznych, wystarcza nam prądu na dwa dni – wyjaśnia Piotr Łukowski. - Nie ma obawy, że w czasie rejsu zabraknie prądu, co jest dość często zadawanym pytaniem. Tak jak kierowcy mają obowiązek zadbać o właściwy poziom paliwa czy prądu w autach hybrydowych, tak jest i na statkach. Kapitan przed każdym rejsem ma obowiązek sprawdzić, czy akumulatory są wystarczająco naładowane. Statek wyposażony jest w elektronikę, która wskazuje, ile procentowo energii zostało, ile zużyto, i na ile godzin tej energii jeszcze wystarczy. Panele sterujące i kontrolne są bardzo podobne do tych w elektrycznych autach czy autobusach. Napędy elektryczne są stabilną i sprawdzoną technologią.

Koszt wymiany na statku napędu z tradycyjnego na solarny to w dużym przybliżeniu wydatek około 20 tys. zł na tonę masy statku wraz z pasażerami. Cena może oczywiście być wyższa, ale też niższa. Zależy to od wielu czynników: rodzaju stosowanych technologii, kształtu kadłuba, rejonu pływania, ilości rejsów, dostępności przyłącza energetycznego itp. Dodatkowo dochodzą koszty montażu, przygotowanie dokumentacji, uzyskanie pozwoleń i dokumentu bezpieczeństwa. Czas na realizację inwestycji to w przybliżeniu jeden sezon zimowy. Do takiego przedsięwzięcia poza pieniędzmi potrzebne są jednak chęci i odpowiednia motywacja.
Renata Szczepanik







2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5