Tragedia w Wydminach. Policyjna interwencja zakończona dramatem rodziny

2021-12-18 12:17:25(ost. akt: 2021-12-18 12:21:42)
Urokliwe Wydminy na Jeziorem Wydmińskim

Urokliwe Wydminy na Jeziorem Wydmińskim

Autor zdjęcia: Arch. GG

Kilka dni temu giżyccy policjanci zostali wezwani do agresywnego mężczyzny w Wydminach. W czasie interwencji policjant użył broni. Padł jeden strzał. Śmiertelny. Zginął mężczyzna, do którego przyjechali funkcjonariusze. Partnerką i trójką dzieci zaopiekowała się najbliższa rodzina.
Podczas policyjnej interwencji w Wydminach (gmina Giżycko) funkcjonariusze zastali w domu nietrzeźwego i agresywnie zachowującego się 32-latka, jego 37-letnią partnerkę oraz troje dzieci w wieku 1, 9 i 17 lat. Tragicznie dla rodziny zakończyła się noc z 15 na 16 grudnia. Podczas interwencji mężczyzna był agresywny nie tylko w stosunku do rodziny, ale również funkcjonariuszy. Kiedy w pewnym momencie zaatakował policjantkę i zaczął ją dusić, drugi z policjantów użył broni. Padł jeden strzał, który okazał się śmiertelny dla 32-latka. Wydarzenia, jakie rozegrały się w mieszkaniu wstrząsnęły przede wszystkim rodziną, ale również mieszkańcami Wydmin.

- Dramat dla policjanta i jego rodziny, zabić człowieka to nie jest zabawa – mówi jedna z sąsiadek. Uważam, że bez podstaw nie użył broni. W policji w dzisiejszych czasach pracują ludzie wykształceni, przygotowani do zawodu i bez potrzeby nie używają broni. Szkoda też człowieka, który zginął,bo to czyjś syn, ojciec, mąż, kolega, znajomy.

- Gdyby ten człowiek posłuchał policjantów, wykonywałby ich polecenia, to pewnie nie doszłoby do takiej tragedii – twierdzi inny mieszkaniec Wydmin. - Policjanci zareagowali na wezwanie, podobnie, jak w każdym innym przypadku domowej awantury. Chronili, kobietę i dzieci, a okazało się, że też zostali zaatakowani. Szkoda, że wcześniej nie udało się im go obezwładnić. Trochę to niepokojące, że od razu nie mogli dać rady pijanemu.

- Całe szczęście, że kobiecie i jej dzieciom nic się nie stało – zgodnie potwierdzają sąsiedzi rodziny.

Po tragicznych wydarzeniach kobieta z dziećmi otrzymała pomoc psychologiczną, pozostała też pod opieką rodziny.

- Zaproponowaliśmy rodzinie pobyt w mieszkaniu chronionym, przynajmniej na jakiś czas, ale pani odmówiła – mówi Radosław Król, wójt Wydmin. - Po sąsiedzku mieszka jej brat, który zaopiekował się kobietą i jej dziećmi. Zaoferowaliśmy wsparcie, ale nie chcieli z naszej pomocy skorzystać, ponieważ zostali pod opieką najbliższej rodziny. Rozumiem to. Jednak w każdej chwili jesteśmy gotowi im pomóc w tych ciężkich chwilach. O rodzinie mogę powiedzieć tylko dobrze. Spokojni, uczciwi, pracowici, niekonfliktowi, zwyczajni mieszkańcy Wydmin. Jak dotąd nie otrzymaliśmy żadnych niepokojących sygnałów. Rodzina nie wymagała też interwencji instytucji samorządowych. Nie zgłaszała do urzędu czy gminnego ośrodka pomocy społecznej żadnych potrzeb. Wszystko było w porządku. Nie znaliśmy bliżej tego pana. Wiemy tylko, że partner naszej mieszkanki pochodził ze Śląska, mieli roczne dziecko, ale co działo się w domu, nie wiadomo. To skromna, normalnie funkcjonująca rodzina, którą spotkała wielka tragedia.

Rodzina zadzwoniła po pomoc, a okazało się, że interwencja policji zakończyła się nieszczęśliwie. Zdaniem wielu osób sam alkohol nie mógłby wywołać aż tak silnej agresji u mężczyzny, który - jak sadzą - nie miał problemów z uzależnieniem. Choć, jak dodają sąsiedzi, nie wiadomo czy tylko pił alkohol, czy też zażył jakieś narkotyki. Wykaże to policyjne śledztwo.

- To sytuacja incydentalna, ale nie wiem, czy alkohol wywołałby aż taką reakcję i spowodował wydarzenia, do których doszło podczas policyjnej interwencji – dodaje wójt Radosław Król. - Wydaje mi się, że alkohol wyzwala agresję, ale silniejsze są inne środki odurzające, psychotropowe. Po alkoholu człowiek jest jednak trochę ubezwłasnowolniony, ale w przypadku narkotyków czy dopalaczy może być różnie. Nie chcę wyrokować, ale dużo informacji mogą dostarczyć wyniki sekcji. To już sprawa policji i prokuratury. Może wówczas dowiemy się, co było przyczyną takiego zachowania człowieka. Niewątpliwie jest to dramat dla całej rodziny. Najważniejsza jest teraz nasza pomoc i wsparcie. Skupiamy się na otoczeniu opieką partnerki mężczyzny oraz jej dzieci.
Renata Szczepanik




2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5