Szpitalowi w Giżycku grozi upadłość? Wszystkie oddziały mogą zostać zawieszone

2021-12-14 08:22:23(ost. akt: 2021-12-14 12:50:20)

Autor zdjęcia: Renata Szczepanik

Lekarze i pielęgniarki domagają się podwyżek płac. Szpitala w Giżycku nie stać jednak na spełnienie ich oczekiwań. 160 umów wygasa z końcem roku. Trwają negocjacje. Z obawy przed upadłością prezes wystąpił do wojewody z wnioskiem o zawieszenie pracy wszystkich oddziałów w giżyckim szpitalu.
Giżycka Ochrona Zdrowia Sp. z o.o. zarządzająca szpitalem ma kłopot z kadrą medyczną i przyszłorocznymi kontraktami. Ze 160 umów wygasających z końcem roku jedynie część została odnowiona. Personel medyczny ma zbyt duże, jak na możliwości szpitala, oczekiwania co do wynagrodzeń za swoje usługi. W budżecie spółki nie ma pieniędzy na podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek zatrudnionych na podstawie umowy zlecenie. NFZ pokrywa jedynie podwyżki płac pracowników etatowych. Trwają negocjacje.

— Musiałem wystąpić do wojewody z wnioskiem o zgodę na czasowe wstrzymanie udzielania świadczeń medycznych w części funkcjonowania szpitala — poinformował Andrzej Bujnowski, prezes giżyckiego szpitala, podczas posiedzenia komisji spraw społecznych 7 grudnia. — Wojewoda ma 30 dni na podjęcie decyzji. Może wstrzymać działalność części szpitala nawet do sześciu miesięcy. W sytuacji, kiedy propozycje personelu medycznego miałyby zostać przyjęte, mogłoby to się skończyć upadłością placówki. Chcemy pozostać na najniższych stawkach. Jeśli uda się uzyskać konsensus dotyczący liczby dyżurów i stawek, to będziemy to robić.

Dyrekcja szpitala obawia się, ze po nowym roku może nie zabezpieczyć opieki zdrowotnej na szpitalnych oddziałach z powodu braku personelu. Jedynie pracownicy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego porozumieli się co do swoich wynagrodzeń oraz część pielęgniarek. Trwa trzecie postępowanie konkursowe na świadczenie usług medycznych w giżyckim szpitalu.

Fot. Renata Szczepanik

— Prawie wszyscy oferenci złożyli wnioski znacznie przekraczające kwoty, jakich mogliśmy się spodziewać — wyjaśnia prezes Bujnowski. — Dlatego zawieszenie funkcjonowania szpitala dotyczyło wstrzymania świadczeń we wszystkich oddziałach szpitalnych. Gdybym tego z nie zrobił, a przydarzyłaby się przerwa w realizacji świadczeń medycznych, wówczas narażam cały szpital na karę finansową ze strony NFZ. Część ofert została przyjęta. Część — mam nadzieje — jeszcze wpłynie. W trakcie konkursu, który został kilka dni temu ogłoszony, spodziewam się, że zostaną złożone pozostałe oferty. Jestem pewien, że będą do przyjęcia. Wówczas będziemy wiedzieli, czy i jakie zakresy działań mogłyby być zagrożone. Ustalenia są przed nami. Uważam, że znajdą się oferty umożliwiające zabezpieczenie normalnego funkcjonowania szpitala.

Problemy kadrowe i finansowe mogą pogrążyć szpital. Istnieje groźba, że zabraknie lekarzy i pielęgniarek, którzy mogą szukać pracy w innych placówkach. Natomiast zawieszenie pracy oddziałów oznacza wstrzymanie przyjęć nowych pacjentów.

Andrzej Bujnowski
Fot. Renata Szczepanik
Andrzej Bujnowski


— Zawsze jest szansa na wznowienie działalności oddziałów — dodaje Andrzej Bujnowski. — Pobliskie szpitale często doświadczają zawieszania i odwieszania działalności swoich oddziałów. Rozumiem oczekiwania personelu na kontraktach i etatach, ale z drugiej strony znacznie wzrastają koszty utrzymania szpitala oraz zobowiązania wobec dostawców. Ważne są też potrzeby spółki i płynność działania, a przede wszystkim zapewnienie bezpieczeństwa pacjentom. A może okazać się, że nie będziemy mieli odpowiedniej kadry do zapewnienia bezpieczeństwa pacjentom.

Renata Szczepanik

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5