Trzynastu na straży porządku w mieście

2021-08-31 16:19:47(ost. akt: 2021-08-31 16:40:19)
Maciej Ambroziak, komendant straży miejskiej w Giżycku

Maciej Ambroziak, komendant straży miejskiej w Giżycku

Autor zdjęcia: Renata Szczepanik

Straż miejska w Giżycku obchodziła 29 sierpnia swoje święto, zaś w marcu przyszłego roku minie 30 lat od jej powstania nad Niegocinem. Jak wygląda codzienna praca straży miejskiej, jak pandemia ją zmieniła, jakie stoją wyzwania przed strażnikami? Rozmawiamy z komendantem Maciejem Ambroziakiem, który od sześciu lat kieruje giżyckimi strażnikami.
Jak zmieniła się straż miejska na przestrzeni trzech dekad?

Postęp technologiczny ostatnich lat widać również w pracy i wyposażeniu strażników. Straż posiada nowoczesny sprzęt łączności, nowy pojazd, zaawansowane technologicznie monitory do obsługi monitoringu miejskiego oraz miejskie kamery. To są najbardziej zauważalne zmiany. Mamy też dwa rowery, które wykorzystujemy może nie w takim zakresie, jakim chcielibyśmy i oczekiwali od nas mieszkańcy oraz turyści, ale wiąże się to z rotacją pracowników w straży. Trzeba mierzyć siły na zamiary.

Z jakich powodów pracownicy odchodzą ze straży?

Głównie z powodów finansowych. Strażnicy zarabiają od 3200 – 3600 zł brutto wynagrodzenia zasadniczego. Do tego dochodzi wysługa lat czy premie uznaniowe. Nie są to zarobki, które zachęcają młodych ludzi do podjęcia pracy w straży miejskiej.

A w jakich sprawach mieszkańcy dzwonią do straży?

We wszystkich. Ostatnio, co szczególnie zauważyliśmy podczas lockdownu, dzwonią osoby samotne, które oczekują wysłuchania i rozmowy na przeróżne tematy. Zgłaszają swoje uwagi, opowiadają, co wokół nich się dzieje, dzielą się spostrzeżeniami. Oczywiście z różnym nastawieniem w zależności od nastroju. Czasami dziękują za interwencję strażników, czasami słyszymy nieprzyjemne i najgorsze słowa o naszej pracy. Dzwonią, bo wiedzą, że dyżurny zawsze odbierze telefon i zawsze wysłucha. Zgłoszenia, które nie dotyczą pracy straży, przekazujemy odpowiednim instytucjom. Reagujemy na każdy sygnał, ale nie każdą sprawą możemy się zająć ze względu na uprawnienia. Mieszkańcy miasta czy okolicznych miejscowości nie muszą znać zakresu naszych obowiązków. Staramy się pomagać wszystkim w miarę możliwości.

Maciej Ambroziak, komendant straży miejskiej w Giżycku
Fot. Renata Szczepanik
Maciej Ambroziak, komendant straży miejskiej w Giżycku

W pandemii organizowane były wspólne patrole policji i straży miejskiej. Z jakim skutkiem?

Różnym. Straż miejska będąc w dyspozycji komendy policji i pod jej dowództwem nie mogła właściwie wykonywać swoich obowiązków. Wspólne patrole służyły do przeciwdziałania covid-19 oraz zapobiegania rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Przez kilka miesięcy życie obok covidu toczyło się dalej. Problemy mieszkańców nie zniknęły. Ludzie zostali bez pomocy, a my nie mogliśmy wysłać patrolu. Ponadto straż była członkiem miejskiego zespołu kryzysowego do spraw przeciwdziałania covid i obsługiwała miejsca kwarantanny oraz ich mieszkańców. Dostarczaliśmy im między innymi posiłki, odbieraliśmy odpady. Wspólne patrole nie zdały egzaminu, bo ani straż, ani policja nie mogły wykonywać swoich zadań i interwencji. Jedynym pozytywnym czynnikiem było to, że mieszkańcy je zauważali.

Praca strażników nie polega tylko na pilnowaniu porządku w mieście, prawidłowego parkowania czy interwencji w konfliktowych sytuacjach. To również zajmowanie się zwierzętami dzikimi, bezdomnymi, zabłąkanymi lub porzuconymi…

Najczęściej mamy do czynienia z zwierzętami udomowionymi, oswojonymi, które z różnych powodów pozostawione bez opieki biegają po mieście. Praktycznie nie ma dnia bez przynajmniej jednego zgłoszenia od mieszkańców czy interwencji strażników w sprawie błąkającego się psa.Problem ze zwierzętami w mieście polega głównie na sprzątaniu po swoich pupilach.
Obowiązek ten należy do właściciela, a nie miasta czy straży. A chwilowy brak worków w podajnikach rozstawionych na terenie miasta nie jest powodem do niesprzątania po swoim psie. Będziemy na takie zachowania reagować.

Rozpoczyna się rok szkolny. Strażnicy będą spotykać się z najmłodszymi mieszkańcami na pogadankach edukacyjnych?

Tak. Zamierzamy kontynuować akcje edukacyjne z dziećmi i również młodzieżą. W czerwcu odbyliśmy w szkole podstawowej spotkania i pogadanki na temat bezpiecznych wakacji, w lipcu wspólnie z policją przeprowadziliśmy akcję na plaży miejskiej na temat poruszania się elektrycznymi hulajnogami. Jesteśmy w stałym kontakcie ze szkołami i czekamy na ich inicjatywę.

Wkrótce rozpocznie się sezon grzewczy, a więc i pojawią się zgłoszenia o paleniu śmieci czy innych niedozwolonych przedmiotów w piecach. Jak to wygląda w Giżycku?

Z roku na rok coraz lepiej. Znacznie mniej otrzymujemy zgłoszeń o kopcących kominach. Nasi mieszkańcy ogrzewają swoje domy w sposób właściwy. Często nasze interwencje okazywały się nieuzasadnione, a wręcz posądzano nas o nękanie. Zdarza się, że barwa i gęstość dymu, który przeszkadza alarmującym nas sąsiadom jest wynikiem rozpalania zimnego pieca. Po konsultacjach z ekspertami wiemy, że pierwsze palenie w zimnym piecu powoduje to, że z komina wydobywa się dym o nieprzyjemnym zapachu. Od dawna nie obserwujemy spalania jakichkolwiek odpadów. Kilka dni temu złapaliśmy na gorącym uczynku mężczyzn, którzy jak to ładnie się nazywa, termicznie przetwarzali przewody elektryczne. W piecu wypalali plastik z kabli, by przewody oddać do skupu. Otrzymali mandat w wysokości 500 zł. Taryfy ulgowej na to nie ma.

Straż miejska obchodziła kilka dni temu swoje święto. Czego można życzyć giżyckim strażnikom?

Spokoju. Ostatnie półtora roku odcisnęło duże piętno na zachowaniu ludzi, nie tylko mieszkańców, ale przede wszystkim turystów, którzy stali się bardziej roszczeniowi. Tegoroczne wakacje nie były ograniczone obostrzeniami epidemicznymi, jak w ubiegłym roku, ludzie poczuli więcej swobody i niestety, nie zawsze potrafili się odpowiednio zachować, również podczas naszej interwencji. Jednak zawsze najpierw rozmawiamy, pouczamy, a dopiero w ostateczności wystawiamy mandat. A jak świętowaliśmy? Skromnie. Mieliśmy sękacze i tort, który upiekł kolega. Praca trzynastu osób na trzy zmiany siedem dni w tygodniu uniemożliwia wspólne świętowanie.

Dziękuję za rozmowę.
Renata Szczepanik





2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B