Stare nowe podwórka. Streetworkerzy na ulicach
2021-07-24 09:49:12(ost. akt: 2021-07-22 12:17:12)
Staramy się, by sztuka uliczna w mniejszym lub większym stopniu pojawiała się na naszych podwórkach. Przeważnie to murale, które pojawiają się na ścianach. Staramy się, by dzieci swoją kreatywność przenosiły na zaniedbane budynki. Przenosiły swoją kreatywność na podwórka, by tworzyły własne wytwory, by każdy z nich wniósł w swoje podwórko część siebie – mówi Arkadiusz Sprung, streetworker z Giżycka
O miejskich podwórkach, ich przemianach, o sąsiedzkich relacjach oraz aktywności i kreatywności mieszkańców rozmawiamy ze streetworkerami Barbarą Nowosielską i Arkadiuszem Sprungiem, a także z Ewą Ostrowską, dyrektorem Centrum Profilaktyki i Integracji Społecznej w Giżycku.
– Na czym polega metoda streetworking i praca streetworkera?
– Barbara Nowosielska: najprościej mówiąc, streetworking to typowa, zamierzona praca i działania pedagogiczne, profilaktyczne i wychowawcze wobec podopiecznych, którzy z różnych przyczyn życiowych, są osobami zagrożonymi niedostosowaniem społecznym. Praca odbywa się w ich miejscu zamieszkania. Natomiast praca streetworkera polega na zainteresowaniu sobą tych osób, aby z biegiem czasu pomóc im wyjść z zamkniętego, tylko im i ich bliskim, często toksycznego środowiska. Streetworkerzy nawiązują kontakt, zdobywają zaufanie i budują relacje z podopiecznymi. Taka praca na relacji jest najlepsza i przynosi niesamowite efekty. Organizujemy im czas wolny i pokazujemy różne sposoby na jego wykorzystanie. Organizujemy im możliwości zobaczenia miejsc, które wydają im się w pełni niedostępne. Nasza praca polega również i aż na zapewnieniu bliskości i opiece nad podopiecznym. W początkowych fazach dajemy wsparcie i pokazujemy możliwości dla rozwiązania problemu, aby później stać się towarzyszem i pomocą w realizacji różnych zadań. Wszystko to dzięki wzajemnej relacji i zaufaniu.
– Barbara Nowosielska: najprościej mówiąc, streetworking to typowa, zamierzona praca i działania pedagogiczne, profilaktyczne i wychowawcze wobec podopiecznych, którzy z różnych przyczyn życiowych, są osobami zagrożonymi niedostosowaniem społecznym. Praca odbywa się w ich miejscu zamieszkania. Natomiast praca streetworkera polega na zainteresowaniu sobą tych osób, aby z biegiem czasu pomóc im wyjść z zamkniętego, tylko im i ich bliskim, często toksycznego środowiska. Streetworkerzy nawiązują kontakt, zdobywają zaufanie i budują relacje z podopiecznymi. Taka praca na relacji jest najlepsza i przynosi niesamowite efekty. Organizujemy im czas wolny i pokazujemy różne sposoby na jego wykorzystanie. Organizujemy im możliwości zobaczenia miejsc, które wydają im się w pełni niedostępne. Nasza praca polega również i aż na zapewnieniu bliskości i opiece nad podopiecznym. W początkowych fazach dajemy wsparcie i pokazujemy możliwości dla rozwiązania problemu, aby później stać się towarzyszem i pomocą w realizacji różnych zadań. Wszystko to dzięki wzajemnej relacji i zaufaniu.
– Trudno było nawiązać pierwszy kontakt z mieszkańcami giżyckich osiedli?
– Arkadiusz Sprung: Trochę tak, początkowo ludzie byli sceptycznie nastawieni, ale nie dziwię im się. Sam bym był, proszę postawić się w ich sytuacji. Przychodzi obcy człowiek na osiedle i zaczyna opowiadać o różnych rzeczach, ale jak mówią, zaufanie przychodzi z czasem i długo się na nie pracuje.
– Arkadiusz Sprung: Trochę tak, początkowo ludzie byli sceptycznie nastawieni, ale nie dziwię im się. Sam bym był, proszę postawić się w ich sytuacji. Przychodzi obcy człowiek na osiedle i zaczyna opowiadać o różnych rzeczach, ale jak mówią, zaufanie przychodzi z czasem i długo się na nie pracuje.
– Jakie były oczekiwania giżycczan?
– Barbara Nowosielska: początkowo oczekiwania mieszkańców podwórek były bardzo proste. Oddać dzieci pod opiekę i mieć czas dla siebie. Ze wszystkiego chciano czerpać korzyści dla siebie. Oczekiwano od nas cudownych zmian podwórek, remontów bloków i posesji. Z czasem jednak, kiedy zaczynaliśmy się poznawać i budować relacje, takie myślenie zmieniło się diametralnie. Zaczęli zauważać, że wspólne działania i danie czegoś od siebie pomaga realizować ich oczekiwania.
– Barbara Nowosielska: początkowo oczekiwania mieszkańców podwórek były bardzo proste. Oddać dzieci pod opiekę i mieć czas dla siebie. Ze wszystkiego chciano czerpać korzyści dla siebie. Oczekiwano od nas cudownych zmian podwórek, remontów bloków i posesji. Z czasem jednak, kiedy zaczynaliśmy się poznawać i budować relacje, takie myślenie zmieniło się diametralnie. Zaczęli zauważać, że wspólne działania i danie czegoś od siebie pomaga realizować ich oczekiwania.
– Od jak dawna realizowany jest program „Streetworking w Giżycku elementem profilaktyki systemowej” i na czym polega?
– Barbara Nowosielska: sam projekt trwał od kwietnia 2019 roku i zakończył się w maju tego roku. Były to wspaniałe dwa lata pracy, w których dzięki dobremu dofinansowaniu ze środków EFS zrealizowaliśmy wiele ciekawych przedsięwzięć. Główną ideą projektu było objęcie kompleksową opieką specjalistyczną naszych rodzin, które z różnych względów takiej pomocy potrzebowali. Wprowadziliśmy stałe zajęcia z psychologiem, edukatorem, hortiterapeutą, hipoterapeutą, dogoterapeutą, animatorami i oczywiście my jako streetworkerzy to wszystko koordynowaliśmy. Zrealizowaliśmy kilka wyjazdów i obozów profilaktycznych dla całych rodzin. Organizowaliśmy spotkania z ciekawymi ludźmi, np. aktorem Hubertem Jarczakiem oraz urodziny i integracyjne pikniki rodzinne dla naszych rodzin i mieszkańców miasta. Myślę, że byłoby tego jeszcze więcej, ale niestety epidemia pokrzyżowała nam wiele planów. Natomiast sam streetworking powstał w mieście w sierpniu 2014 roku i trwa do dnia dzisiejszego. Nadal pracujemy i działamy.
– Ewa Ostrowska: Do streetworkingu w Giżycku przymierzaliśmy się już od roku 2012, obserwując pozytywne działania w innych miejscach w Polsce. Oczywiście na początku miałam dużo obaw, jak mieszkańcy nas przyjmą, zareagują, jak będą odbierać nasze działania nie tylko ci objęci pracą streetworkerów, ale także pozostali giżycczanie. Wiele zależało też od kadry – bo wiadomo, ludzie są najważniejsi. Na konkurs o pracę odpowiedziały tylko dwie osoby – Monika Czerep (obecnie Bystrzycka) i Barbara Nowosielska. Ale okazało się, że to był „strzał w dziesiątkę” – były i są wprost stworzone do tej pracy. Warto też zaznaczyć, że od samego początku dbaliśmy o profesjonalizm naszych działań, dzięki wsparciu i superwizji Michała Łebskiego, doświadczonego streetworkera. Z czasem powiększyliśmy zespół o kolejnego streetworkera, animatorów, psychologa, edukatora, dogoterapeutę i hortiterapeutę.
Jako pierwsi w Polsce stosujecie w pracy streetworkerów dogoterapię. Pedagodzy ulicy realizowali pilotażowy program „Dogoterapia od podwórka – dzieciaki kontra psiaki”.
Barbra Nowosielska: z tego co wiem to faktycznie byliśmy w tym pionierami. Same zajęcia prowadziła Edyta Augustyniak – wykwalifikowany dogoterapeuta. Już dobre kilka lat temu dołączyła do naszej kadry i pracowała z rodzinami na podwórkach. Terapia prowadzona była z udziałem psa, labradora o i imieniu Leda. Obserwując naszych podopiecznych, możemy śmiało powiedzieć, że dogoterapia dawała niesamowite efekty, a dzieci bardzo te zajęcia lubiły.
Barbra Nowosielska: z tego co wiem to faktycznie byliśmy w tym pionierami. Same zajęcia prowadziła Edyta Augustyniak – wykwalifikowany dogoterapeuta. Już dobre kilka lat temu dołączyła do naszej kadry i pracowała z rodzinami na podwórkach. Terapia prowadzona była z udziałem psa, labradora o i imieniu Leda. Obserwując naszych podopiecznych, możemy śmiało powiedzieć, że dogoterapia dawała niesamowite efekty, a dzieci bardzo te zajęcia lubiły.
Cyberprzemoc i mowa nienawiści – warsztaty dla młodzieży. Jak z tym problemem radzi sobie giżycka młodzież?
Arkadiusz Sprung: Staramy się, by nasze dzieci uczestniczyły w tego typy warsztatach, ale też uczulaliśmy je na niebezpieczeństwa, jakie niesie internet, jakie zagrożenia można tam znaleźć. Staramy się być na bieżąco z informacjami i objawami wszelkiej patologii, która pojawia się w sieci, by móc rozmawiać i uczulać na to naszych podopiecznych.
Arkadiusz Sprung: Staramy się, by nasze dzieci uczestniczyły w tego typy warsztatach, ale też uczulaliśmy je na niebezpieczeństwa, jakie niesie internet, jakie zagrożenia można tam znaleźć. Staramy się być na bieżąco z informacjami i objawami wszelkiej patologii, która pojawia się w sieci, by móc rozmawiać i uczulać na to naszych podopiecznych.
Hortiterapia i upiększenie miejskich podwórek.
Jak bardzo zmieniły się giżyckie podwórka? Powstały w mieście trzy ogrody terapeutyczne, na 3 podwórkach: Konarskiego, Jeziornej i Wilanowskiej?
Ewa Ostrowska – hortiterapię stosujemy w Centrum Profilaktyki Uzależnień i Integracji Społecznej w pracy z dziećmi, rodzinami, ale i też z seniorami. Wszystko rozpoczęło się od zajęć hortiterapeutycznych na „Bajkowym Lecie”. Wówczas zaprosiłam do Giżycka Zofię Wojciechowską z Instytutu Hortiterapii „Zielony promień” i szybko okazało się, że metoda doskonale sprawdza się w działaniach terapeutycznych i integracyjnych. Współpracujemy od lat na wielu polach, także przy działaniach streetworkingu, w ramach których utworzyliśmy trzy ogrody terapeutyczne na podwórkach: Konarskiego, Jeziorna i Wilanowska. Cyklicznie upiększamy też teren wokół świetlicy socjoterapeutycznej, gdzie planujemy zrobić ogród terapeutyczny także dla osób niepełnosprawnych.
Barbara Nowosielska: hortiterapia nauczyła nasze rodziny, że natura i zieleń wokół nas jest niezwykle ważna, ale również piękna. Z zajęć na zajęcia uwrażliwiali się na kwiaty, na ogrody, ale przede wszystkim na swoje otoczenie. Wiele pracy w organizację ogródków włożyli o sami mieszkańcy, którzy pomagali projektować nasadzenia, wybierać rośliny, no i oczywiście potem dbali, podlewali wszystko. Na pewno przestrzeń zmieniła się na bardziej przyjazną i kolorową. Są to malutkie ogródki kwiatowe, ale potrafią ucieszyć oko.
Ewa Ostrowska – hortiterapię stosujemy w Centrum Profilaktyki Uzależnień i Integracji Społecznej w pracy z dziećmi, rodzinami, ale i też z seniorami. Wszystko rozpoczęło się od zajęć hortiterapeutycznych na „Bajkowym Lecie”. Wówczas zaprosiłam do Giżycka Zofię Wojciechowską z Instytutu Hortiterapii „Zielony promień” i szybko okazało się, że metoda doskonale sprawdza się w działaniach terapeutycznych i integracyjnych. Współpracujemy od lat na wielu polach, także przy działaniach streetworkingu, w ramach których utworzyliśmy trzy ogrody terapeutyczne na podwórkach: Konarskiego, Jeziorna i Wilanowska. Cyklicznie upiększamy też teren wokół świetlicy socjoterapeutycznej, gdzie planujemy zrobić ogród terapeutyczny także dla osób niepełnosprawnych.
Barbara Nowosielska: hortiterapia nauczyła nasze rodziny, że natura i zieleń wokół nas jest niezwykle ważna, ale również piękna. Z zajęć na zajęcia uwrażliwiali się na kwiaty, na ogrody, ale przede wszystkim na swoje otoczenie. Wiele pracy w organizację ogródków włożyli o sami mieszkańcy, którzy pomagali projektować nasadzenia, wybierać rośliny, no i oczywiście potem dbali, podlewali wszystko. Na pewno przestrzeń zmieniła się na bardziej przyjazną i kolorową. Są to malutkie ogródki kwiatowe, ale potrafią ucieszyć oko.
A klatki schodowe i wystawy artystyczne na podwórkach?
Arkadiusz Sprung: Na klatkach schodowych w tym roku powstała wystawa fotograficzna „Historia mojego podwórka”, która miała na celu podsumowanie wszystkich lat naszej działalności jako streetworkerów, a także ukazanie upływającego czasu, a z nim, jak zmieniały się nasze podwórka i dzieci pod naszym wpływem.
Arkadiusz Sprung: Na klatkach schodowych w tym roku powstała wystawa fotograficzna „Historia mojego podwórka”, która miała na celu podsumowanie wszystkich lat naszej działalności jako streetworkerów, a także ukazanie upływającego czasu, a z nim, jak zmieniały się nasze podwórka i dzieci pod naszym wpływem.
Sztuka na ulicach znana jest od dawna. W jaki sposób streetworkerzy przenoszą ją do zaniedbanych podwórek, starych od dawna nieremontowanych budynków?
Ewa Ostrowska – rozpoczęliśmy od pomysłów na rewitalizację, by mieszkańcy sami mieli wpływ na swoje otoczenie. Wraz z pedagogami ulicy wzięli udział w warsztatach, potem zrobili wizualizację oraz zyskali akceptację burmistrza Giżycka do przeprowadzenia zmian. W ciągu kilku dni podwórka nabrały przyjemniejszego charakteru, zyskały przyjazne miejsca do spędzania czasu. Oczywiście jest to kropla w morzu potrzeb, ale od czegoś warto było zacząć zmiany. Najważniejszym celem jaki udało się osiągnąć, jest integracja mieszkańców podwórek, na docenienie zasługuje praca dzieci, ale także i niektórych rodziców oraz mieszkańców. Co ważne, do dnia dzisiejszego przetrwały malowane drzwi na garażach i składzikach przy ul. Wilanowskiej.
Ewa Ostrowska – rozpoczęliśmy od pomysłów na rewitalizację, by mieszkańcy sami mieli wpływ na swoje otoczenie. Wraz z pedagogami ulicy wzięli udział w warsztatach, potem zrobili wizualizację oraz zyskali akceptację burmistrza Giżycka do przeprowadzenia zmian. W ciągu kilku dni podwórka nabrały przyjemniejszego charakteru, zyskały przyjazne miejsca do spędzania czasu. Oczywiście jest to kropla w morzu potrzeb, ale od czegoś warto było zacząć zmiany. Najważniejszym celem jaki udało się osiągnąć, jest integracja mieszkańców podwórek, na docenienie zasługuje praca dzieci, ale także i niektórych rodziców oraz mieszkańców. Co ważne, do dnia dzisiejszego przetrwały malowane drzwi na garażach i składzikach przy ul. Wilanowskiej.
Arkadiusz Sprung: Staramy się, by sztuka uliczna w mniejszym lub większym stopniu pojawiała się na naszych podwórkach. Przeważnie to murale, które pojawiają się na ścianach, tak jak np. na ulicy Wilanowskiej. Staramy się, by dzieci swoją kreatywność przenosiły na zaniedbane budynki. Przenosiły swoją kreatywność na podwórka, by tworzyły własne wytwory, by każdy z nich wniósł w swoje podwórko część siebie. Niestety czasami ograniczają nas możliwości i większość rzeczy powstaje na kartkach papieru lub na warsztatach z rękodzieła.
Co ogranicza pracę streetworkera, co ją wzmacnia i rozwija?
Arkadiusz Sprung: Jako streetworkerzy zmagamy się tak naprawdę z różnymi problemami często jesteśmy ograniczeni przez fundusze. Mamy głowy pełne pomysłów, by zapewnić naszym podopiecznym jak największe wsparcie, ale i z tym staramy sobie jakoś poradzić. Nasza pracę na pewno wzmacnia to w jaki sposób nasi podopieczni się rozwijają to że mamy ta satysfakcję łączących nas więzi z nimi jak ich rodzinami że ufają nam.
Arkadiusz Sprung: Jako streetworkerzy zmagamy się tak naprawdę z różnymi problemami często jesteśmy ograniczeni przez fundusze. Mamy głowy pełne pomysłów, by zapewnić naszym podopiecznym jak największe wsparcie, ale i z tym staramy sobie jakoś poradzić. Nasza pracę na pewno wzmacnia to w jaki sposób nasi podopieczni się rozwijają to że mamy ta satysfakcję łączących nas więzi z nimi jak ich rodzinami że ufają nam.
Efekty streetworkera to…
Barbara Nowosielska: nauczeni życiem, cieszymy się z małych rzeczy. Oczywiście efekty wobec każdego z podopiecznych będą inne w zależności od stopnia i źródła problemów, z jakimi się zmagają. U jednego za efekt pracy przyjmiemy, że potrafiliśmy zainteresować go swoją osobą przez chwilę, bo w tym czasie mógł na przykład dokonać przestępstwa. U drugiego za efektywność naszej pracy pracy uznamy, że zdał do następnej klasy lub odnalazł w sobie hobby. Z pewnością jednak można powiedzieć, że każda ich zmiana, mała czy duża, daje nam niesamowitą radość i pobudza do działań. Wiele też doświadczeń z pracy czerpiemy dla siebie, bardzo wiele…..
Barbara Nowosielska: nauczeni życiem, cieszymy się z małych rzeczy. Oczywiście efekty wobec każdego z podopiecznych będą inne w zależności od stopnia i źródła problemów, z jakimi się zmagają. U jednego za efekt pracy przyjmiemy, że potrafiliśmy zainteresować go swoją osobą przez chwilę, bo w tym czasie mógł na przykład dokonać przestępstwa. U drugiego za efektywność naszej pracy pracy uznamy, że zdał do następnej klasy lub odnalazł w sobie hobby. Z pewnością jednak można powiedzieć, że każda ich zmiana, mała czy duża, daje nam niesamowitą radość i pobudza do działań. Wiele też doświadczeń z pracy czerpiemy dla siebie, bardzo wiele…..
Jakie zaszły zmiany na giżyckich podwórkach i w małych sąsiedzkich społecznościach?
Arkadiusz Sprung: Jakie zmiany zaszły... Z naszych obserwacji możemy powiedzieć w sumie jedno, że nasze małe społeczności są bardziej zintegrowane i zżyte. Nasi podopieczni, szczególnie dzieci, zżyły się z sobą w szczególny sposób, tworząc bardzo ciekawą więź dzięki różnego rodzaju wyjazdom oraz zajęciom.
Arkadiusz Sprung: Jakie zmiany zaszły... Z naszych obserwacji możemy powiedzieć w sumie jedno, że nasze małe społeczności są bardziej zintegrowane i zżyte. Nasi podopieczni, szczególnie dzieci, zżyły się z sobą w szczególny sposób, tworząc bardzo ciekawą więź dzięki różnego rodzaju wyjazdom oraz zajęciom.
Jakie jeszcze animatorzy planują przedsięwzięcia?
Barbara Nowosielska: jako streetworkerzy zakładamy zawsze, że nie planujemy codziennych zajęć. Ideą jest, aby pojawiać się na podwórkach bez zapowiedzi, bo wtedy mamy realny obraz życia na nich. Oczywiście przez tyle lat zorganizowaliśmy wiele ciekawych zajęć, wydarzeń, projektów i wyjazdów. Natomiast co do najbliższych planów…. z pewnością chcielibyśmy stworzyć miejsce – salę z prawdziwego zdarzenia dla podopiecznych streetworkingu, gdzie moglibyśmy tworzyć wspólnie wiele ciekawych idei. Na pewno prace warsztatowe z zakresu arteterapii, fotografoterapii, muzykoterapii, choreoterapii, teatroterapii, gdzie efektem końcowym będą dostępne dla wszystkich występy oraz wystawy. Nastawiamy się również na wyjazdy i obozy profilaktyczne. Myślimy również o wolontariacie, a co za tym idzie pomocy osobom potrzebującym, bo nic tak nie uszlachetnia jak praca. Mamy głowy pełne pomysłów, ale też nie wszystko chcemy zdradzać.
Dziękuję za rozmowę
Renata Szczepanik
Barbara Nowosielska: jako streetworkerzy zakładamy zawsze, że nie planujemy codziennych zajęć. Ideą jest, aby pojawiać się na podwórkach bez zapowiedzi, bo wtedy mamy realny obraz życia na nich. Oczywiście przez tyle lat zorganizowaliśmy wiele ciekawych zajęć, wydarzeń, projektów i wyjazdów. Natomiast co do najbliższych planów…. z pewnością chcielibyśmy stworzyć miejsce – salę z prawdziwego zdarzenia dla podopiecznych streetworkingu, gdzie moglibyśmy tworzyć wspólnie wiele ciekawych idei. Na pewno prace warsztatowe z zakresu arteterapii, fotografoterapii, muzykoterapii, choreoterapii, teatroterapii, gdzie efektem końcowym będą dostępne dla wszystkich występy oraz wystawy. Nastawiamy się również na wyjazdy i obozy profilaktyczne. Myślimy również o wolontariacie, a co za tym idzie pomocy osobom potrzebującym, bo nic tak nie uszlachetnia jak praca. Mamy głowy pełne pomysłów, ale też nie wszystko chcemy zdradzać.
Dziękuję za rozmowę
Renata Szczepanik
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez