Czytam, bo lubię: Jarosław Borowski poleca "Niezwykłego żołnierza..."
2016-10-29 12:00:00(ost. akt: 2016-10-28 13:38:16)
— Zaczynałem czytać w czasach, kiedy książka nie miała konkurencji w postaci internetu — mówi Jarosław Borowski, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Giżycku.
— To było dosyć dawno temu. Dziś świat pędzi do przodu coraz szybciej. Dobra książka, dobra literatura to jest taki moment, kiedy można trochę odpocząć, zwolnić. Jest to sztuka i umiejętność w dzisiejszych czasach, żeby sobie takie momenty w życiu znaleźć. Czytałem kiedyś bardzo dużo. Dużo podróżowałem, i dużo czytałem. Później był taki moment fascynacji internetem, telewizją, i książka zeszła na dalszy plan, ale od paru lat znowu wróciła. I to książka w tradycyjnym wydaniu. Czytam tradycyjnie wydawane książki, bo po pierwsze jest to dawnych wspomnień czar, ale też jest taki bardzo praktyczny, i techniczny powód – otóż nigdy nie zabraknie prądu. Czytam, czytam i nagle okazuje się, że już zostało tylko pięć procent baterii. Poza tym jest to rzecz, która się nie tłucze, nie można zalać klawiatury... Ma po prostu swoje niezaprzeczalne zalety.
— Ostatnio przeczytałem książkę Georga Raucha „Niezwykły żołnierz. Z gwiazdą Dawida pod sztandarami Hitlera”. Postanowiłem trochę zbliżyć się do tematów historycznych, które kiedyś były niedostępne. Mamy rzeczy pisane na Zachodzie, na przykład o II wojnie światowej. Jest to zupełnie inne spojrzenie na znane nam zdarzenia. Książka „Niezwykły żołnierz...” jest właśnie literaturą tego typu. Przedstawia sprawy, o których dziś swobodnie możemy mówić.
Rzecz traktuje o 18-letnim żołnierzu, Austriaku pochodzenia żydowskiego, który trafił do armii niemieckiej i walczył na froncie wschodnim. Już samo to jest zadziwiające, ale to nie jest historia człowieka, który ukrywał swoją tożsamość, tylko ujawnił ją, i jakimś dziwnym zrządzeniem losu nie trafił do obozu, więzienia czy getta. Trafił na front, był radiotelegrafistą. Opisuje swoje koleje losu z perspektywy osiemnastolatka. Jest to opowieść o zwykłym żołnierzu. Nie jest to punkt widzenia marszałka, który dowodził armiami. Mamy codzienne życie żołnierza frontowego tzn. zimno, wszy, mróz, brak jedzenia. On odczuwał wspólnotę z kolegami z oddziału, ale nie ukrywał swego pochodzenia i ramię w ramię walczył z Niemcami. Miał świadomość zła, które działo się dookoła wobec Żydów, a jednak walczył o Niemcy. Historia, która warto przeczytać.
Rubryka "Czytam, bo lubię" ukazuje się co tydzień w czwartek na łamach "Gazety Giżyckiej"
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez