Gęgawa zatrzymała się u nas przelotem. "Zacumowała" w Ekomarinie

Nasz gość to zwykła, skromna, przeciętna i jeszcze niezmanierowana… gęś gęgawa, która przebywała jeszcze niedawno w okolicach giżyckiej Ekomariny, była widziana w pobliżu portu Dalba, a także na Kanale Łuczańskim przy basenie Żeglugi Mazurskiej.

W wyniku jakichś dramatycznych okoliczności musiała oddzielić się od swojej rodziny. Tu pojawia się kłopot, gdyż młode ptaki nie są w stanie samodzielnie odlecieć na zimowisko. Pierwsza podróż odbywa się tylko i wyłącznie w asyście i pod opieką dorosłych. Pozostaje mieć nadzieję, że młodzian odnajdzie swoich bliskich lub przyłączy się do innej grupy przelatujących nad jeziorem gęgaw.

Zauważyłem, że mieszkańcy bardzo chętnie odwiedzają gęgawę, a jak w odwiedziny to oczywiście nie z pustymi rękoma. Gęś oczywiście też się cieszy i do tego daje wyraz swojej satysfakcji, jak tylko może. Korzysta z wszelkich darów i prezentów, aż jej się dziób trzęsie. A więc wszyscy zadowoleni to w czym problem? Jest jeden i to bardzo poważny - w taki sposób przyzwyczajamy nieboraka do łatwego pokarmu, do wygody, do cwaniactwa, do lenistwa… Istnieje zagrożenie, że tak rozpieszczony ptak nie zrezygnuje z komfortu i nie odleci na zimę nawet wówczas, gdy go z góry będą do tego zachęcały swoim gęganiem przelatujące stada pobratymców.

Jest jeszcze czas i nadzieja, że nasz gość w końcu ruszy w drogę. Jednak jeśli zostanie na zimę wówczas rzeczywiście będzie potrzebna pomoc. I co więcej, będziemy do tej pomocy zobligowani, gdyż od odpowiedzialności za jej ewentualną, trudną, zimową sytuację się nie wymigamy…

Krzysztof Pawlukojć