To były czasy jak k...a. k... ę 'Spod Konia" szczotką goniła na Dworzec Zachodni.
Nie "Kolejowa", tylko "Bar Kolejowy". Przy ul. Kolejowej, poniżej wiaduktu.
Moja ciotka Halina , była barmanką w paru barach i na koniec bufetową w Kolorowej . Piwko zawsze miałem gratis gdy wpadałem w odwiedziny . To były czasy
Temat barów alkoholowych i obyczajów panujących wart jest pogłębienia. Pamięć ludzka jest zawodna. Przydałaby się materiał ikonograficzny. Wszystkie te przybytki prowadziła chyba firma "Społem". Pewnie mają w swoich archiwach jakieś materiały. Pisanie z pamięci jest zawodne. Jeden pamięta to, drugi tamto. Co prawda temat nie jest górnolotny, ale to też kawał historii miasta. Po niektórych z tych barów nie ma fizycznego śladu. Przez wiele lat potem w tych miejscach gromadzili dawni bywalcy, a potem następne pokolenia przejęły tradycję. Tradycję picia w krzakach i na zapleczach. Oraz pokątną sprzedaż wszelkich towarów bez akcyzy. Do dziś widzi się obywateli spragnionych jak krążą przy dawnym barze "Zgoda". To się nazywa siła tradycji. Odnośnie baru przy Kolejowej. Tego budynku już nie ma. Przed wojną mieścił się tam hotel Fischera. Mnie się wydaje, że bar nazywał się "Zatorze" a nie "Kolejowy" czy "Kolejowa". Przez cztery lata mijałem go idąc do szkoły. Pewnego razu postanowiliśmy z kolegą zaryzykować i wstąpić na jednego. Taki sport ekstremalny. Weszliśmy, po jednym i w nogi. Było gorąca atmosfera. Ale udało się. Budynek został zburzony. Na około zawsze było czuć fetor moczu. I towarzystwo spod ciemnej gwiazdy. Teraz tam stoją parterowe pawilony handlowe. Jeszcze przez wiele lat potem gromadzili się w tym miejscu pokątni sprzedawcy papierosów, alkoholu etc. PS. Bar pod Kogutem wcześniej nazywał się "Warszawianka"
Bar TRAMP był na Bałtyckiej w miejscu gdzie dziś jest rondo. Stały tam baraki a w pierwszym od ronda, nowszym był Tramp.
W latach 80-tych mieszkałam przy Jagiellońskiej w pobliżu skrzyżowania z Żeromskiego. Na moje szczęście już tej piwiarni tam nie było. Szczęśliwie nic mi się tam nie stało,ale cieszę się,że już tam nie mieszkam, bo złą sławą Zatorze słynie do dzisiaj i pewnie jeszcze długo będzie.
W latach 60tych na Jagiellońskiej była szkoła łączności. Przerwy były 15 min. Więc co niektòrzy chyc do Zgody na 50tkę i oranżadę. Po pięciu przerwach towarzystwo drzemało na ławkach, a nauczycie zastanawiali się czynię skrócić lekcji bo uczniowie są przemęczeni
na Dajtkach. Taki blaszak. Pamiętam jak pewnego razu do knajpy przyszli milicjanci (wówczas tak się nazywali) i spisywali pijących zadając pytanie: Dlaczego pan tu pije, a nie pracuje? Kiedyś był obowiązek pracy. A ja wówczas byłem pełnoletnim, ale jednak uczniem poważnej średniej szkoły ;)
Santos na przeciwko Dworca PKP. W tym wieżowcu. Oj to też była niezła mordownia :)
Mimo że współudział autora wspomnień w roozbojach uległ przedawnieniu ,chwalić się nie powinien.Za "dziesionę"[ art.210kk.] groziło minimum 3 lata kryminału a więc jest i była to poważna sprawa. O godzinę pytał pan K. potencjalną ofiarę nie aby zaczepką sprowokować do awantury ale ażeby upewnić bandytów iż "klient" posiada "sikor"[zegarek] bo portfel opróżnili mu już w knajpie.
Oczywiście to nie kolejowa tylko zatorze albo inaczej zatorek. to nazwa lokalu przy rondzie!!!
nie był takim eSBekiem chodzącym po taki lokalach ?
a my na bar zatorzanka mówiliśmy kasyno kolejowe. A gdzie mordownie na dzisiejszym Manhatanie? Major na kapsel plac? Buda w WDK? A budę z piwem na Dabrowsycyakw pamitacie!
Co ten Władek pier....li?.Dobrze że Marek Bieksza mieszka w Niemczech z bratem "Bodziem" inaczej za brednie skierował by Władzia na Wojska Polskiego 35.W piwiarni przesiadywali żołnierze z dawnej jednostki 19-80,dwóch popełniło samobójstwo Witek i Janek.Część orkiestry wojskowej.Jak czyta te brednie Władzia były dzielnicowy Wojtek S na starość ma z czego się pośmiać.Władziu stoły wprowadziła pani Masojed jak Słodowa prowadził Społem.Wtedy Beksa,śp Kret,śp Krzykacz,śp Berdysz,śp Kofel,śp Batyton,śp Grzybek,śp GienekCzy byli kelnerzy z Żagli śp Bronek czy Zygmunt Czarnecki.Z tej trójki pozostał Włodziu i ma się dobrze.Ignacy G jest w hospicjum,Irena S w hospicjum to była kelnerka ze słonka 63 lata.Dość bo sam się rozczulam.
Czas najwyższy zainteresować się życiem codziennym powojennego Olsztyna. Lata 50. i 60. aż proszą się o zaistnienie w literaturze. Mimo że wspomnienia p. Władka są nieco sztuczne, niektóre wywody nieudolnie wzorują się na Tyrmandzie, to jednak warto mu podziękować, bo przynajmniej ma pomysł. Tak więc dziękuję.
Sme menele w tym NO Olsztynie widać jak dają w dynks
A o słynnej Niagarze nikt nie wspomniał, ani o "Gazharmonii".
Oprócz Zgody była podobna knajpa na Aleji Wojska przy tunelu. Jaka była jej nazwa? Zalewala ja woda regularnie, jak zreszta ten nasz tunel. Byłam małą dziewczynką i pamiętam jak wyrzucano z tych dwóch knajp co jakis czas pijanych klientów na bruk. Pamiętam własnie to - lot tych facetów, ktorzy lądowali na chodniku przed wejściem. A ja stalam po drugiej stronie ulicy bardzo przestraszona. Chyba nie płacili?
A " Pod Kogutem " ( Warszawska, Smetka) chyba nikt nie wspomnial.
Władek.Jak chcesz wiedzieć jak było w Słodowej w latach 70 zajrzyj do Zbyszka Masuty na Malewskiej Pod Żaglem,pogadaj kiedy były stoły,krzesła z litego drewna.Jak pamiętam początek piwiarni 1973 do jej zamknięcia to brednie opisujesz.Maniek "fiolet" mieszka na przeciwko Biedronki z Nim też pogadaj.Miałeś monopolowy pod nosem Jagiellońska 33,Ty mieszkałeś pod 31.Tuż obok cukierniczy też z okowitą czy obecna Niezapominajka to wszystko było przy wspomnianym numerze 33.O biblotece nie piszę bo Ciebie tam nie widziałem.
zadna Zgoda tylko Uniwerek
Panie Władku. Wychowałem się na Kolejowej. Knajpa na tej ulicy nazywała się "Bar Zatorze". Sąsiadki nazywały ją kolejarską kaplicą. Przesiadywali w niej kolejarze, łatwo było ich poznać bo wszyscy zatrudnieni na kolei chodzili wtedy w mundurach. Ile kolejarskich czapek zgubiło swoich właścicieli na tej ulicy. A ulica nie pomagała wychodzącym z baru. Jej pochyłość "kierowała" delikwentów w dół w stronę ul. Okrzei . Kierunek w stronę mostu to były Himalaje.