Przerwany mecz w grodzie Kopernika

Już przed pierwszym gwizdkiem sędziego we Fromborku murawa boiska po obfitych opadach deszczu nie wyglądała najlepiej. W trakcie meczu stan murawy jeszcze się pogorszył i arbiter słusznie przerwał mecz, który już bardziej przypominał piłkę wodną, a nie piłkę nożną. Zespół trenera Pawła Karpowicza zdobył prowadzenie po strzale z dystansu Damiana Witkowskiego już w 8. minucie. W tym okresie gry, podobnie, jak i 25 minut po przerwie sztuką było wykonanie składnej akcji na skutek kałuż wody na boisku. W 58. min. goście po kontrze zdobyli wyrównanie, a piłka stając w wodzie zmyliła defensywę Zalewu. W 70 min. arbiter przerwał mecz.

Wszystko wskazuje na to, że wynik z boiska zostanie utrzymany znając praktykę Warmińsko-Mazurskiego Związku Piłki Nożnej w Olsztynie. Jest jeszcze możliwość, że goście wyrażą zgodę na powtórzenie meczu, ale na to jest mała szansa, gdyż musieliby sami pokryć koszty przyjazdu do Fromborka.

Granica zagrała bardzo nieskutecznie i na dodatek bardzo pechowo. Były okazje do zdobycia kilku goli, ale strzały główką Trojanowskiego i z dystansu (nogami obronił bramkarz rywali) nie znalazły drogi do bramki. W jednym przypadku bramkarz gości końcami palców skierował piłkę na rzut rożny, a w drugim po interwencji bramkarza TPS piłka trafiła w słupek i wyszła w pole.

— TPS oddał jeden strzał, a wygrał 2:0 — komentował po meczu grający trener Granicy Jerzy Bukacki. — Biliśmy głową w mur i więcej było indywidualnej niż zespołowej gry. Mieliśmy ok. 70 % z gry, ale nic z tego nie wynikło.

Czytaj e-wydanie
">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie.   Pomogę: Igor Hrywna