Pielęgniarka z Wielkim Sercem: Elżbieta Pietkiewicz

2019-10-02 13:25:17(ost. akt: 2019-10-02 22:28:53)
Pielęgniarka Elżbieta Pietkiewicz ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, szpitala powiatowego w Bartoszycach.

Pielęgniarka Elżbieta Pietkiewicz ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, szpitala powiatowego w Bartoszycach.

Autor zdjęcia: Andrzej Grabowski

BARTOSZYCE|| - Nie traktuję żadnego pacjenta jako kolejny przypadek. Pacjenci potrzebują rozmów i wysłuchania i staram się to im dawać - mówi pierwsza kandydatka z powiatu bartoszyckiego do tytułu Wielkie Serce Elżbieta Pietkiewicz. Jest pielęgniarką w SOR w Bartoszycach.
"Zgłaszam kandydaturę wspaniałej osoby jak i pielęgniarki ze Szpitala Powiatowego w Bartoszycach. To Elżbieta Pietkiewicz - pielęgniarka pracująca w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Bartoszycach. Jest zawsze opanowana, dobra i cierpliwa dla pacjentów. Mimo filigranowej postury, jest pełna energii i zrozumienia dla drugiego człowieka. Koleżankom zawsze służy pomocą i dobrą radą. Posiada ogromne doświadczenie w pracy pielęgniarki"

Takiej treści zgłoszenie do plebiscytu Wielkie Serce czekało na nas w skrzynce pocztowej. Zgłoszenie sympatyczne, ale dość ogólne. Pojechaliśmy więc do szpitala w Bartoszycach, aby poznać panią Elę. Już na wstępie możemy dodać, że osoba pisząca do nas o pani Eli miała rację.

- To dla mnie zaszczyt i ogromne zaskoczenie. Zupełnie się tego nie spodziewałam - mówi, gdy informujemy ją, że została zgłoszona do plebiscytu.

- Z tego, co mi pan przeczytał wynika, że jestem obserwowana przez inne osoby, ale i doceniana - dodaje.

Pani Ela jest pielęgniarką od 1989 roku. Pracowała od zawsze w szpitalu w Bartoszycach. Początkowo na oddziale noworodków, jeszcze w starym szpitalu. Potem na izbie przyjęć a teraz w SOR - już od 19 lat. Pracowała dodatkowo w szpitalu w Lidzbarku Warmińskim, ale już z tej pracy zrezygnowała. Musi zadbać o własne zdrowie o czym przeczytacie niżej.

Pielęgniarka Elżbieta Pietkiewicz ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, szpitala powiatowego w Bartoszycach.


Jak to na SOR, ma do czynienia z pacjentami po wypadkach komunikacyjnych, pacjentami w stanach nagłych, w zagrożeniu życia. Zarówno dzieci i jak i dorosłych. Wykonuje tu zlecenia lekarskie, ale gdy lekarz jest zajęty innym pacjentem często musi podjąć czynności ratunkowe. Trzeba być tu do tego ciągle gotowym. To praca w ciągłym stresie.

Pani Ela nie poddaje się temu stresowi. Wciąż znajduje czas na pomoc młodszym koleżankom i rozmowy z pacjentami.

- Nie traktuję żadnego pacjenta jako kolejny przypadek. Nie umiem pójść dalej po wykonaniu przy pacjencie jedynie jakichś czynności medycznych - mówi nasza kandydatka.

- Ci ludzie często potrzebują rozmowy. Opowiadają o swoich chorobach, o cierpieniach, swoich nieszczęściach. Potrzebują wysłuchania. Zawsze i słucham i rozmawiam. Nie potrafię przejść obok nich obojętnie i bez wrażliwości - mówi pani Ela.

Dodaje, że często takie rozmowy prowadzi z pacjentami, którzy właśnie dowiedzieli się o chorobie, o której wcześniej nie wiedzieli. To osoby, które reagują na takie wiadomości płaczem, bardzo emocjonalnie.

- W takiej sytuacji zdarza się, że kogoś przytulę, pogłaszczę po głowie. Staram się powiedzieć "będzie dobrze", choć niekoniecznie tymi banalnymi słowami. Mówię wówczas, że wstępna diagnoza o niczym jeszcze nie przesądza. Proszę o to, aby nie nastawiać się na najgorsze.

W zgłoszeniu, które przesłano do naszej redakcji był cały akapit dotyczący choroby jaką przeszła pani Ela. O tym też zgodziła się opowiedzieć.

- Gdy sama w czerwcu 2018 roku usłyszałam diagnozę, że mam chorobę nowotworową sama sobie nie potrafiłam powiedzieć "będzie dobrze". Był moment kompletnego zwątpienia. Jako pracownik służby zdrowia zdawałam sobie lepiej niż inni sprawę z konsekwencji takiej diagnozy.Tym bardziej więc rozumiem osoby chore i te, które dowiadują się nagle na przykład o nowotworze. Też wtedy potrzebowałam wsparcia innych osób. Udzielili mi go członkowie mojej rodziny, ale i załoga szpitala oraz moi przełożeni - opowiada Elżbieta Pietkiewicz.

Mówi o tym, że ważne były wszystkie słowa i przejawy wsparcia. Ważne były odwiedziny w szpitalu po operacji. Było to równie ważne w czasie chemioterapii.

- Doświadczenie własnej choroby wzbudziło we mnie jeszcze większą wrażliwość na innych chorych, na ich stany emocjonalne zwłaszcza przy diagnozach chorób nowotworowych, ale nie tylko. Zdarzyło mi się to także niedawno. Jedna z pacjentek bardzo płakała po usłyszeniu takiego rozpoznania. Myślę, że po rozmowie ze mną jej emocje nieco opadły. Zdaję sobie sprawę, że taki pacjent jest tak skupiony na własnej chorobie, że nie zawsze chce rozmawiać. Staram się mimo to go wesprzeć. Chcę wczuć się w jego sytuację. Taki mam charakter - mówi pani Ela.

Okazuje się, że pomocna jest tu obserwacja.

- Nie zawsze pacjent powie czego oczekuje. Czasem trzeba po prostu zapytać jak się czuje, czasem poprawić poduszkę, czy inaczej ułożyć go w łóżku. To powoduje powstanie pewnej więzi, taki pacjent nie czuje się osamotniony - dodaje.

Przełożony pani Elżbiety Wojciech Stefaniak - lekarz koordynator SOR w Bartoszycach potwierdza w pełni treść przesłanego nam zgłoszenia, choć nie on jest jego autorem.

- Z mego puntu widzenia choroba pani Eli nie zmieniła niczego w jej znakomitym podejściu do pacjentów. Jeśli mówi, że zmieniła to jest to raczej jej odczucie subiektywne. Ona zawsze była niezwykle ciepła, cierpliwa, wyrozumiała i pomocna - mówi Wojciech Stefaniak.

Dodaje, że bardzo cieszy się, że zgłoszenie jej kandydatury trafiło do naszej redakcji.

Andrzej Grabowski
a.grabowski@gazetaolsztynska.pl





Regulamin dostępny tutaj.


Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5