Agnieszka odnalazła się po dwóch dniach poszukiwań

2007-10-26 00:00:00

Dramat rodziców szesnastoletniej Agnieszki zakończonył się szczęśliwie. Po ponad dwóch dniach i nocach nerwów i wymyślania najgorszych scenariuszy, córka Domańskich odnalazła się.

- Agnieszka jest już z rodzicami - poinformował w piątek wieczorem Jarosław Wołoszyn, policjant, który prowadził sprawę zaginięcia 16-latki.

Potwierdziła to Milena Domańska, matka dziewczyny. - Córka odnalazła się! - mówi szczęśliwa matka. - Jestem zadowolona, ale sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Córka płacze cały czas. Nie wiem, dlaczego jej nie było tyle czasu. Agnieszka nic nie chce mówić, ja nie nalegam, na razie. Konieczna będzie wizyta u specjalisty.

Akcja poszukiwawcza, w którą szeroko zaangażowali się rodzice, sąsiedzi, znajomi, media oraz policja przyniosła zaskakujący efekt końcowy. Dziewczyna została odnaleziona przez rodziców w piątek po godzinie 17. na klatce schodowej budynku, w którym mieszka. Agnieszka siedziała na schodach dziesiątego piętra - Domańscy mieszkają na I piętrze.

- Informacje o tym, że jakaś dziewczyna siedzi na 10 piętrze przekazała nam przez domofon starsza pani, która widziała komunikat ze zdjęciem Agnieszki, rozwieszony przez nas przy wejściu do bloku - informuje Milena Domańska. - Natychmiast pojechaliśmy z mężem windą na górę i zobaczyliśmy Agnieszkę. Musiała nocować jedną noc na klatce schodowej.

Miała brudne spodnie. Być może w pierwszą noc po zniknięciu zabalowała i bała się wracać do domu. Ręce mi opadają. To jest jakiś sygnał, że dzieje się coś złego.

Dramat rodziny Agnieszki zaczął się w środę wieczorem. Przed godziną 18. wyszła z domu do kościoła - Agnieszka w tym roku miała przystąpić do sakramentu bierzmowania.

- Z rówieśnikami chodzą od jakiegoś czasu na różaniec i nabożeństwa, a potem ksiądz podpisuje im obecność w specjalnej książeczce - wyjaśnia matka Agnieszki.

Agnieszkę widziała w kościele sąsiadka, ta sama kobieta widziała też dziewczynę ostatni raz około godziny 18.30 jak stała pod blokiem i rozmawiała z kimś przez telefon. - Piętnaście minut później na jej telefon dzwonił kolega, z którym się umówiła, ale odebrał go jakiś facet. Potem telefon już milczał - mówi jej matka.

Milena Domańska mówi, że szukali córki po wszystkich pubach, szpitalach i na policji. Jednak te poszukiwania nic nie dały.

Jacek Niedźwiecki

Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.