Tablica NKE, czyli Niedouczony Kierowca

2007-05-16 00:00:00

Zaskoczenie, szeroko otwarte ze zdziwienia usta - tak reagowali kierowcy zatrzymywani przez policjantów siedzących w samochodach do nauki jazdy. Na pomysł tej akcji wpadli egzaminatorzy z Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. Powód? Kierowcy robią, co mogą, żeby skutecznie przeszkodzić kursantom.

Wyruszamy około godziny 9. Dwoma samochodami do nauki jazdy. Egzaminatorzy z WORD - Kazimierz Kisielewski (34 lata pracy w zawodzie) i Grzegorz Niewęgłowski (rok pracy) - "robią" za kursantów. Aspirant sztabowy Wojciech Deliga i sierżant Robert Rachubka jadą jako egzaminatorzy. - Na zachowanie kierowców, którzy utrudniają "elkom" jazdę, reaguję krótko: zapomniał wół, jak cielęciem był - mówi Kazimierz Kisielewski. - To, co dzieje się niekiedy na ulicy, przechodzi ludzkie pojęcie: trąbienie, ponaglanie, zajeżdżanie drogi, omijanie przed pasami - wylicza egzaminator. - Kiedyś miałem taką sytuację, że kierowca taksówki rzucił w stronę kursanta: "Jak ch... jeździsz!?". Przecież to ręce opadają - wzdycha Grzegorz Niewęgłowski.

Wleczemy się "elką" z prędkością początkującego kursanta. Nie musimy długo czekać na pierwszego kierowcę, który łamie przepisy. Prowadzony przez młodego kierowcę Golf wyprzedza nas na skrzyżowaniu i przejściu dla pieszych. Nagle "elka" przyspiesza, co budzi zdziwienie kierowców obok. Są zaskoczeni nagłymi zdolnościami "kursanta". Doganiamy Volkswagena na kolejnych pasach.
Kierowca: - Wiem, że źle jechałem, ale czy aż tak źle?
Wojciech Deliga: - Za wykroczenia, które pan popełnił, taryfikator przewiduje 300 zł i pięć punktów karnych.
Krótka dyskusja między funkcjonariuszem a kierowcą kończy się słowną przepychanką.
Wojciech Deliga: - Jeśli nie zna pan przepisów ruchu drogowego, to proponowałbym poruszanie się komunikacją zbiorową. Ci kierowcy znają przepisy.
Kierowca: - Ooo... Z tym to ja się nie zgadzam.

Gdy ruszamy dalej Kazimierz Kisielewski dodaje: - Najgorsi są kierowcy z małych miejscowości: Lidzbarka Warmińskiego, Kętrzyna. Są po prostu niedouczeni. Gdy widzę tablicę rejestracyjną NKE, to mówię: niedouczony kierowca.

Kilkanaście minut później dochodzi do podobnego wykroczenia. Kierowca żółtego Seata wyprzedza nas na pasach. Po chwili stoimy na poboczu.
- Od razu mandat? Może pouczenie? - pyta kierowca.
- Uczą to w ośrodkach szkolenia - irytuje się aspirant sztabowy Deliga. - Widzę, że wiezie pan żonę i dziecko. Mógłby pan jechać zgodnie z przepisami chociaż dla nich.
Wojciech Deliga przegląda taryfikator, który mówi krótko: wyprzedzanie pojazdu bezpośrednio przed przejściem dla pieszych to 200 zł mandatu i dziewięć punktów karnych.

I mimo że jeździmy po ulicach ponad dwie godziny, a taksówkarze znani są z tego, że szybko powiadamiają się o wszystkim, co dzieje się na ulicach, tuż po godz. 11 kolejny taksówkarz wyprzedza nas swoim Volkswagenem na pasach. Nie reaguje na gesty i machanie lizakiem przez Roberta Rachubkę. - Nie musi, bo jesteśmy w nieoznakowanym pojeździe - mówi funkcjonariusz.

Doganiamy kierowcę kilkaset metrów dalej. Jest tak zaskoczony, że nie może wydusić z siebie nawet słowa. Drżą mu ręce. Krótka rozmowa między nim a funkcjonariuszem i kolejny wniosek do sądu grodzkiego.

Karol Fryta/www.gazetaolsztynska.pl
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.