Pierwszy społecznie strzeżony parking przy ulicy Wyszyńskiego w Olsztynie mieszkańcy urządzili sami. Ogrodzili teren, doprowadzili prąd. Teraz upomina się o niego Spółdzielnia Mieszkaniowa "Pojezierze". I każe sobie płacić. - Dlaczego?! Na urządzenie parkingów nie dostaliśmy od spółdzielni ani złotówki - zaalarmowali nas w liście do redakcji nasi Czytelnicy. >>> "Zamach" na społeczne parkingi - przeczytaj list Czytelnika
W Olsztynie pierwszy społecznie strzeżony parking powstał w 1979 roku przy ul. Wyszyńskiego 6. Mieszkańcy ogrodzili teren, doprowadzili prąd, zasadzili drzewa. Potem obok niego wyrosły kolejne. Na parkingu przy ul. Wyszyńskiego 24 pod dachami stoi dziś kilkadziesiąt samochodów. Mieszkańcy urządzili na nim mały warsztat, magazynek, załatali dziury w asfalcie, zainstalowali CB radio. PZU sponsorowało zakup budki dla stróża. Korzystają z niej mieszkańcy, którzy pilnują samochodów po zmroku.
Jan Koleśnik, prezes pierwszego społecznego parkingu przy ul. Wyszyńskiego 6: - Męczy nas spółdzielnia tym płaceniem. Przecież nikt nam do remontów nie dołożył nawet złotówki. Dlaczego spółdzielnia, która wybudowała piękne zatoki postojowe z kostki brukowej, nie bierze pieniędzy od kierowców, którzy tam parkują?
{sonda}
Rocznie za utrzymanie parkingu każdy z użytkowników płaci 65 złotych. Pieniądze idą na opłaty i bieżące remonty. Teraz spółdzielnia chce pobierać złotówkę od metra kwadratowego parkingu. - Przeliczyłem. Każdy z nas musiałby miesięcznie płacić 25-30 złotych - mówi Jan Koleśnik. - Do tego nasza opłata. To za dużo.
Wiesław Barański, prezes spółdzielni Pojezierze, o taki stan rzeczy obwinia nową ustawę o spółdzielniach mieszkaniowych, która weszła w życie z końcem lipca. - Według nowej ustawy, grunt spółdzielni należy do każdego spółdzielcy - precyzuje prezes Barański. Oznacza to, że jeśli ktoś korzysta ze spółdzielczego gruntu, to musi za to zapłacić, żeby inni spółdzielcy, którzy z tego gruntu nie korzystają, nic na tym nie stracili.
Koniec społecznych parkingówAntoni Szmidt, Polska Unia Lokatorów: - W nowej ustawie nie ma konkretnego paragrafu, który reguluje postępowanie w przypadku terenów użytkowanych społecznie. Cała ustawa ma taki wydźwięk, że odtąd cały teren spółdzielni należy do wszystkich. Czy to chodzi o parking, suszarnię czy wózkarnię. Działanie prezesa Pojezierza jest zgodne z prawem, ale uważam, że to koniec społecznie strzeżonych parkingów. Inna sprawa, że ustawa jest zła.
- Bo statystyczny Kowalski, który parkuje na parkingu społecznie strzeżonym, jak i Nowak, który parkuje pod blokiem, mają takie same prawa - wyjaśnia prezes Barański. - Jeśli pobierzemy opłatę od parkingu, jak nakazuje ustawa, to Kowalski dalej może tam parkować, a Nowak na tym skorzysta, bo pobrane przez spółdzielnię pieniądze zostaną wydane na przykład na remont jego klatki schodowej.
Prezes zaznacza, że będzie negocjował jeszcze wysokość opłat za użytkowanie. Z funkcjonowania społecznych parkingów zadowolona jest policja. - Na tych parkingach praktycznie nie ma żadnych zdarzeń - mówi Michał Rolikowski, kierownik rewiru dzielnicowych z Komendy Miejskiej Policji. - A bywało, że osoba stróżująca informowała policję także o podejrzanych osobach kręcących się przy pojazdach parkujących poza parkingiem.
Karol Fryta