Podsumowanie przeglądu olsztyńskich osiedli

2007-09-13 00:00:00

Odwiedziliśmy już wszystkie osiedla w Olsztynie. Byliśmy nawet w tak odległych miejscach, jak Łupstych, Zielona Górka czy ulica Bartąska. Na pewno nie przedstawiliśmy wszystkich problemów mieszkańców. Ale mamy nadzieję, że daliśmy szansę wszystkim nam lepiej się poznać.

Udało nam się porozmawiać z niemal wszystkimi przewodniczącymi rad osiedlowych w mieście. Przy okazji tych rozmów wyszło, że trapią ich nie tylko krzywe chodniki czy brak boisk dla młodzieży, ale też organizacja ich pracy.

Chcemy sami naprawiać chodniki
Każda rada osiedla dostaje na swe całoroczne działanie po 7 tysięcy złotych oraz pieniądze na czynsz i utrzymanie siedzib. Za te pieniądze głównie organizują festyny osiedlowe, dni dziecka i inne imprezy dla mieszkańców.
Ale niektórzy z nich chcą również, aby ratusz scedował na nich możliwość wykonywania drobnych napraw na osiedlach.
- O poprawę stanu chodników czy wstawienie wybitej lampy nie ma komu dbać - mówi Mieczysław Ziółkowski, przewodniczący rady osiedla Kętrzyńskiego. - Ratusz interesuje się wielkimi inwestycjami, a zarząd budynków komunalnych ma ważniejsze sprawy na głowie.
Romuald Preger, przewodniczący rady Śródmieścia, dodaje: - My teraz te wszystkie drobne naprawy zgłaszamy do Miejskiego Zarządu Dróg, Mostów i Zieleni i musimy czekać. Gdybyśmy mieli własną pulę pieniędzy, to moglibyśmy je wykonać lub zlecić wykonanie sami.

Czy miasto jest gotowe na dzielnice?
Przewodniczący rad chcą również, by ich głos był lepiej słyszalny w miejskich debatach. Co roku każda rada zasypuje ratusz wnioskami o wpisanie inwestycji na osiedlach do budżetu miasta. Niektóre prośby są słane od kilku lat. Aby działać skuteczniej, przewodniczący rad połączyli się i powołali w tym roku wspólne forum samorządowe.
- Dotychczasowa praktyka pisania oddzielnych podań jest mało skuteczna. Teraz będziemy mówić jednym głosem - mówi Piotr Kowalski, przedsiębiorca, udzielający się w radzie osiedla Kościuszki. I dodaje: - Teraz na spotkaniach z prezydentem czy radą miasta będziemy przedstawiać swoje postulaty problemowo. Poruszymy sprawy, które dotyczą wszystkich.
Niektórzy przewodniczący myślą też o tworzeniu w Olsztynie dzielnic, złożonych z kilku osiedli.
- Problemy osiedla Śródmieście, Kętrzyńskiego, Grunwaldzkiego i Kościuszki są tak podobne, więc moglibyśmy utworzyć dzielnicę Centrum - mówi Preger. - Oczywiście wiąże się to z rozbudową administracji i tworzeniem urzędów dzielnicowych - dodaje Stanisław Sosak, przewodniczący rady osiedla Kortowo.

Debata na żywo już wkrótce
W przyszłym tygodniu zamierzamy zorganizować debatą na żywo w siedzibie "Gazety Olsztyńskiej". Zaprosimy do niej przewodniczących rad i radnych.


Kortowo i Brzeziny

Co tu dużo mówić: życie mieszkańców Kortowa i Brzezin jest ściśle związane z działalnością Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego. Nie może być inaczej w miejscu, gdzie nawet apteka jest na terenie uczelni, a prawie każdy gościł na stancji studenta.

- Kortowo to unikatowy kampus, żyjący własnym życiem - mówi Stanisław Sosak, znany architekt, przewodniczący rady osiedla Kortowo. - I my, i Brzeziny korzystamy z infrastruktury uczelni. Jest tam poczta, apteka, fryzjer, bary i bankomaty.

Stanisław Sosak uważa, że współpraca rady osiedla z władzami uniwersytetu i samorządem studenckim jest dobra. - Poczytuję sobie za sukces, że dwa lata temu włączyliśmy się do organizacji juwenaliów. Konsultuje się z nami program Kortowiady, godziny zakończenia koncertów, sprawy bezpieczeństwa. Obie strony idą na ustępstwa. Wiadomo, że nikt nie skończy koncertu o 22, ale na przykład ustalamy termin na drugą w nocy i wszyscy się tego trzymają. Jest też faktem, że dwie ostatnie Kortowiady były znacznie bezpieczniejsze niż poprzednie.

Koegzystencja mieszkańców ze studentami objawia się też oczywiście przez wynajmowanie im pokoi w domach jednorodzinnych. - Prawda jest taka, że tu 80 procent mieszkańców wynajmuje komuś jakiś pokój - dodaje Sosak. - Taka jest specyfika osiedla uniwersyteckiego. Jest to działanie z obopólną korzyścią i nie należy z tym walczyć. Dzięki temu mieszkańcy mogą sobie dorobić.

Nowy problem dostrzega jednak Mirosław Gornowicz, radny mieszkający na Słonecznym Stoku. - Tu od zawsze były stancje. Tak było, jest i niech tak pozostanie. Ale pojawiło się pewne wypaczenie idei wynajmu. Pojawiają się biznesmeni, kupują działki na Słonecznym Stoku, dziwnym zrządzeniem losu dostają pozwolenia i budują prywatne akademiki! - twierdzi radny. I dodaje: - Ja nie mam nic przeciwko prywatnym akademikom. Niech będzie konkurencja. Ale nie może być tak, że nagle komuś za płotem albo między dwoma domami powstaje budynek z 30 pokojami, 10 łazienkami, dwiema klatkami schodowymi. Niech będzie wydzielony przez miasto teren na takie inwestycje. A mieszkańcy mają prawo oczekiwać od władz, że zapewnią one utrzymanie charakteru osiedla domów jednorodzinnych.

Radny złożył nawet w imieniu grupy mieszkańców interpelację w tej sprawie. - Otrzymałem odpowiedź z Urzędu Miasta. Wynika z niej, że miasto nie jest w stanie nic z tym zrobić.

Mieszkańcy Kortowa mają też swoje problemy infrastrukturalne. - Od dwóch lat proszę, żeby zrobiono poręcze przy schodach między ulicą Gwiezdną i Słoneczną. Problem w tym, że połowa schodów należy do miasta, a połowa do uniwersytetu - wyjaśnia Stanisław Sosak. - Uczelnia chce też wypowiedzieć nam umowę na korzystanie z jedynego boiska osiedlowego przy ulicy Księżycowej. Mieszkańcy Brzezin i Kortowa mają też problem z niektórymi właścicielami domów, którzy bezprawnie grodzą przejścia do lasów, jezior i Łyny.

Radny Gornowicz zwraca też uwagę na zły stan ulic na osiedlu. - Odcinek drogi od końca ulicy Dybowskiego do Starego Dworu jest w bardzo złym stanie. Trzeba się też zająć prowadzącą do centrum konferencyjnego ulicą Obitza. Na razie wpisano ją do wieloletniego planu inwestycyjnego miasta, ale realizację zaplanowano na dalsze lata.

Mieszkańcy uporali się za to z problemem sąsiedztwa zakładu Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. - Dwa lata temu, po wypadku wycieku amoniaku, spotkaliśmy się z zarządem MPEC i ustaliliśmy wspólny program powiadamiania kryzysowego. Wtedy tego nie było - mówi Sosak. - W celu proekologicznym do miału węglowego, którym pali MPEC, dodaje się coraz więcej drewna. Zakład myśli też o założeniu dodatkowych filtrów. Mieszkańcy Brzezin odetchnęli też z ulgą, kiedy zlikwidowano spalarnię odpadów medycznych na wydziale weterynarii.

Ale nie tylko problemy zaprzątają głowy mieszkańców Brzezin i Kortowa. Na ich osiedlach żyje się bardzo spokojnie.


Kortowo
Powierzchnia: 4,22 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 1 131

Brzeziny
Powierzchnia: 2,25 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 1 456

- Kortowo to najbezpieczniejsze osiedle w Olsztynie - mówi Sosak. A Gornowicz, na co dzień profesor w katedrze mikroekonomii UWM, dodaje: - To miejsce bardzo przyjazne ludziom i dobre do mieszkania. Każdy ma blisko do lasu, do jeziora, wielu również do miejsca pracy.

Mieszkańcy Kortowa są też świadkami innego interesującego procesu. - Pierwotni mieszkańcy nie są w stanie utrzymać swoich domów. Sprzedają je zazwyczaj młodym małżeństwom. Te małżeństwa mają dzieci i tak osiedle naturalnie się odmładza. Ci ludzie inwestują też w te domy, rozbudowując je. Nasze osiedle ciągle się zmienia - podsumowuje Sosak.


Likusy, Gutkowo, Redykajny i osiedle Nad Jeziorem Długim

Pierwsze skojarzenia, jakie przychodzą przeciętnemu olsztyniakowi zapytanemu o północno-zachodni rejon miasta, to: plaża miejska, seminarium duchowne i druga strefa taxi w Gutkowie. Czas poznać się bliżej.

Likusy to najstarsze osiedle domów jednorodzinnych w Olsztynie. Pierwsze domy powstały tu w 1959 roku. Ja mieszkam tu od 1964 roku - mówi Piotr Źródlewski, przewodniczący rady osiedla Likusy. I dodaje: - Od początku działalności naszej rady, czyli od 1995 roku walczymy tu o podstawowe sprawy. Około 2000 roku udało nam się skanalizować całe osiedle. Cały czas trwa walka o utwardzenie wszystkich ulic, na razie zakończona połowicznym sukcesem.

Potrzebują ulic, chodników i autobusów
Sukces jest połowiczny, bo na utwardzenie wciąż czekają ulice: Wodna, Kajakowa, Pływacka i stara Bałtycka. Niestety, jak pisaliśmy niedawno, przeznaczone na ten cel pieniądze wypadły z wieloletniego planu inwestycyjnego.
Na remont czekają też chodniki na "drzewiastych" ulicach osiedla.

Likusy:
Powierzchnia: 2,1 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 2286

Redykajny
Powierzchnia: 6,1 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 1555

Gutkowo
Powierzchnia: 7,2 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 2256

Osiedle Nad Jeziorem Długim
Powierzchnia: 4,23 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 2408
- One są w opłakanym stanie. Dawno temu ludzie robili je z własnej inicjatywy, potem zostały zniszczone przy zakładaniu kanalizacji. To wygląda czasami jak pejzaż księżycowy - mówi Źródlewski.
Jeszcze większe problemy ma Gutkowo, najbardziej chyba zapomniane osiedle Olsztyna. Tam w niektórych miejscach chodniki muszą dopiero powstać.
- Potrzebny są chodniki przy ulicy Żurawiej i Sokolej. Przecież Sokolą dzieci chodzą do szkoły! - apeluje Władysław Kowalczuk, przedsiębiorca, nowo wybrany szef rady osiedla Gutkowo. - Niezagospodarowana jest też główna ulica Łupstycha. To jest żenujące, tam przecież leżą płyty betonowe.
Ale to nie jedyne problemy trapiące osiedle.
- Potrzebny jest nocny autobus na Gutkowie. Ostatnia "jedenastka" przyjeżdża na naszą pętlę o godzinie 23. Młodzież, ale też ludzie wracający z nocnej zmiany w pracy, nie mają czym wracać. Przydałyby się ze dwa kursy nocne, zwłaszcza że jesteśmy przez taksówkarzy liczeni jak strefa podmiejska - mówi Kowalczuk.
Postulat do MPK zgłasza też Joanna Kuryło, niedawno wybrana przewodnicząca rady osiedla Nad Jeziorem Długim.
- Na naszym osiedlu, ale też na Likusach, Gutkowie i Redykajnach stancje wynajmuje wielu studentów. Potrzebny jest bezpośredni autobus do Kortowa, najlepiej jadący ulicą Schumana - proponuje.

Półtora kilometra w pół godziny
Jest też jedna sprawa, która łączy wszystkich mieszkańców tych czterech osiedli: budowa nowej ulicy Bałtyckiej. Odcinek o długości czterech kilometrów zostanie zbudowany po prawej stronie torów kolejowych i będzie prowadzić od początku Likus aż do Gutkowa. Nowa inwestycja pozwoli rozładować ogromny i ciągły ruch samochodowy na Bałtyckiej.
- Tu mówimy jednym głosem - zapewnia Piotr Źródlewski, szef rady Likus. - Najpierw jednak musimy poczekać na wybudowanie nowej ulicy Artyleryjskiej.
Nowa ulica Bałtycka jest pilnie potrzebna dlatego, że wszystkie cztery osiedla dynamicznie się rozbudowują. Gutkowo buduje się w stronę Łupstycha, szykują się też nowe inwestycje mieszkaniowe nad Jeziorem Długim.
- A jeszcze rozbudowują się na potęgę okoliczne wsie: Giedajty, Jonkowo, Warkały - mówi Paweł Sobieszczyk, długoletni przewodniczący rady osiedla Likusy. I dodaje: - Ta ulica jest niezbędna. Czasami w godzinach porannych na przejechanie odcinka o długości półtora kilometra potrzeba pół godziny!
Mieszkańcy Redykajn postulują też udrożnienie leśnego skrótu z osiedla przez ulicę Leśną do ronda Schumana. Ciągła rozbudowa osiedli ma też inne skutki uboczne. - Nasza szkoła i przedszkole są już przepełnione - mówi Władysław Kowalczuk, szef rady Gutkowa.

Zapraszają na Święto Niepodległości
Ale mieszkanie w północno-zachodnim rejonie miasta to nie tylko problemy i zmartwienia. W otoczeniu pięknych jezior i lasów mieszkają aktywni ludzie, mający świetne pomysły na wspólne spędzanie wolnego czasu. Od lat mieszkańcy Redykajn urządzają festyny parafialne. W tym roku odbył się na tym osiedlu pierwszy festyn pod hasłem "Nalevka". Mieszkańcy ulicy Dziewanny zaprezentowali na nim alkoholowe wyroby własnej produkcji.
Z kolei Likusy wspólnie z Redykajnami, Gutkowem i księżmi salezjanami organizują co roku 11 listopada niepodległościowy bieg przełajowy. - W tym roku już po raz ósmy - mówi z dumą Piotr Źródlewski. - Na każdy bieg zapraszamy honorowych gości. Była u nas Bronisława Ludwichowska, mistrzyni świata w biegu przełajowym z 1975 roku. W tym roku będzie Bolesław Krawczyk, który pobił rekord w 24-godzinnej jeździe na rowerze.
Święto 11 Listopada obchodzą też mieszkańcy osiedla Nad Jeziorem Długim. - Spotykamy się co roku w restauracji Przystań. Są konkursy historyczne i śpiewy patriotyczne, ale też zabawa taneczna. Chcemy w ten sposób odczarować pompatyczną formę tego święta - mówi Joanna Kuryło, szefowa rady osiedla.
Mieszkańcy osiedli Likusy, Gutkowo, Redykajny i Nad Jeziorem Długim potrafią więc się zorganizować. Świadczy też o tym fakt, że dwa z tych osiedli mają własne strony internetowe.



Śródmieście, os. Kętrzyńskiego, Kościuszki i Grunwaldzkiego

Ze świata przedmieść i domów jednorodzinnych przenosimy się dziś do centrum. Przedstawiamy problemy i radości towarzyszące mieszkańcom śródmieścia oraz osiedli: Kętrzyńskiego, Kościuszki i Grunwaldzkiego.

- Mamy w Olsztynie trzy grupy osiedli - uważa Mieczysław Ziółkowski, przewodniczący rady osiedla Kętrzyńskiego. - Są blokowiska, gdzie gospodarzem są wielkie spółdzielnie mieszkaniowe, są osiedla domów jednorodzinnych, gdzie własność jest prywatna. I są takie osiedla jak nasze, gdzie istnieje własność prywatna, komunalna, spółdzielcza i wspólnot lokatorskich. I jest najwięcej problemów.

Problemy do rozwiązania natychmiast
Każdy z przewodniczących rad śródmiejskich osiedli potrafi bez problemu wskazać taki palący problem do rozwiązania natychmiast.
- Od kilku już lat wpisujemy we wnioskach do planu inwestycyjnego miasta jako priorytet odtworzenie zdewastowanego boiska przy ulicy Smętka - mówi Wacław Lisowski, przewodniczący rady osiedla Grunwaldzkiego. - Młodzież korzysta z prowizorycznego placu między blokami i przeszkadza mieszkańcom - dodaje, pokazując wciąż napływające pisma ze skargami.
Mieczysław Ziółkowski walczy o zagospodarowanie podwórek. - Niech tylko znajdą się pieniądze na zrobienie tylko jednego podwórka rocznie, to już będzie dużo. Teraz na wielkich podwórkach przy ulicy Kościuszki czy placu Pułaskiego nie ma ani placów zabaw, ani boisk. Są wykorzystywane jako miejsca parkingowe.
Inny problem ma Romuald Preger, przewodniczący rady śródmieścia. - Od ośmiu lat staramy się o świetlicę dla młodzieży. Znaleźliśmy nawet opuszczony barak o powierzchni 140 metrów, ale wiceprezydent Tomasz Głażewski stwierdził, że nie ma mowy i trzeba to rozebrać.


Śródmieście:
Powierzchnia: 0,58 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 3 448

Osiedle Grunwaldzkie
Powierzchnia: 1,46 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 6.027

Osiedle Kętrzyńskiego
Powierzchnia: 4,83 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 7 621

Osiedle Kościuszki
Powierzchnia: 1,18 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 6 704
Potrzebne są większe inwestycje
Rady osiedli w tym rejonie starają się też o większe inwestycje, zwłaszcza komunikacyjne. - Będziemy się domagać realizacji nowoczesnego projektu budowy ulicy Obiegowej - mówi Piotr Kowalski, członek rady osiedla Kościuszki. - Chodzi nam o odcinek od alei Piłsudskiego do ulicy Pstrowskiego. Teraz sytuacja jest taka, że cała ulica Kościuszki aż do Niepodległości jest ciągle zatkana. Potrzebne jest przeprowadzenie Kościuszki tunelem pod aleją Piłsudskiego - uważa.
Romuald Preger ma z kolei problem z ulicą 1 Maja. - To jest makabra. Potrzebne są dwie kładki dla pieszych nad tą ulicą na wysokości ulicy Linki i ulicy Mrongowiusza.
Osiedla śródmiejskie ma też problem ze starymi kamienicami. - To jest skutek 50 lat zaniedbań. Niektóre z tych budynków to już ruiny. Potrzebne są pieniądze choćby na planowe odnowienie elewacji frontowych - mówi Preger.
Przydałoby się też więcej środków na renowację niektórych zabytków. - Przykro patrzeć na to, co dzieje się z Kaplicą Jerozolimską - przyznaje Wacław Lisowski, przewodniczący rady osiedla Grunwaldzkiego. - Cieszy mnie natomiast naprawa dachu i prace wewnątrz Domu Mendelsohna.

To jest po prostu centrum Olsztyna
Mieszkańcy również wysoko cenią swoje miejsca zamieszkania. Na każdym z tych osiedli jest mnóstwo takich punktów, do których olsztyniacy i turyści uwielbiają wracać. Jest nim nawet miejskie targowisko przy Grunwaldzkiej.
- Ono współtworzy klimat naszego osiedla. Jak mieszkam tu od 30 lat, cały czas było tutaj targowisko i tu powinno zostać - uważa Wacław Lisowski.
A Romuald Preger tak mówi o śródmieściu: - Nasze osiedle jest piękne, historyczne, odwiedzają nas turyści. To jest po prostu centrum Olsztyna. I dodaje, że wszystkie cztery osiedla mają tak podobną specyfikę, że wspólnie mogłyby tworzyć pierwszą w Olsztynie dzielnicę. Dzielnicę Centrum.
Artur Sobiela



Dajtki
Dajtki to chyba osiedle o najmniej przejrzystym układzie ulic w całym mieście. Takie ulice jak Pszenna czy Dożynkowa to istny labirynt. - Osiedle budowało się od lat 60 bez jakiegokolwiek planu - wyjaśnia Marian Zdunek, radny mieszkający na Dajtkach. - Stąd te ulice są tak posiekane. Dożynkowa jest tego najlepszym przykładem. Tu nawet taksówkarze się gubią.

Mieszkańcy osiedla czekają na nowe inwestycje. Taką ma być pełnowymiarowe boisko przy Szkole Podstawowej nr 18. - Ma być w roku 2008, nie jest to więc odległa wizja - przekonuje Zdunek. I dodaje: - Ma to być boisko ze sztuczną nawierzchnią i oświetleniem, trybuną i bieżnią. Służyć ma rekreacji osiedlowej. Mieszkańcy mają też inne postulaty: - Potrzebne jest kilka ekranów dźwiękochłonnych przy Sielskiej i dokończenie ścieżki rowerowej obok Novotelu. No i wielkim problemem jest to, że gdy przychodzi zima, niektórzy ludzie palą w piecach czym popadnie. Wtedy nad całym osiedlem unosi się smog - mówią zgodnie.

Mimo to mieszkańcy kochają swoje osiedle. - Nasze atuty to usytuowanie między lasami i jeziorami, piękna Zatoka Miła, dobra infrastruktura osiedlowa, nowa Sielska, która stała się obwodnicą osiedla - wylicza Krzysztof Żendarski, przewodniczący rady osiedla.

Mieszkańcy Dajtek podkreślają też, że są zgraną wspólnotą osiedlową. - Przy radzie osiedla działa klub brydżowy i koło plastyczne. Są organizowane babskie wieczory i cykliczne imprezy na każdą porę roku. Mamy kilka stowarzyszeń, a niedługo doczekamy się własnej ochotniczej straży pożarnej - wyliczają.

Swoje osiedle zachwala też Ireneusz Nowik, przewodniczący rady Zielonej Górki. - To jedno z najpiękniejszych i najspokojniejszych osiedli w Olsztynie - mówi. Radzie osiedla podlegają jeszcze okoliczne Track i Karolin. Ale niebawem powiększy się ono jeszcze bardziej. Przy ulicy Zientary-Malewskiej Spółdzielnia Mieszkaniowa "Kormoran" będzie stawiać cztery nowe bloki.

Problemy Zielonej Górki? Podstawowym jest komunikacja. - Jedyna prowadząca tu linia numer 16 jest przeciążona. A przez zmiany rozkładu jazdy i wydłużenie trasy mamy teraz jeszcze siedem kursów mniej - mówi Nowik.

Narzeka też na uciążliwe sąsiedztwo chłodni oraz agencji towarzyskiej przy ulicy Porzeczkowej. Oraz na to, co wszyscy, czyli fatalny stan chodników i zbyt małą ilość pojemników na śmieci. Wskazuje też inny problem: wałęsające się, oswojone dziki.


Dajtki:

Powierzchnia: 7,5 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 5 863

Osiedle Mazurskie

Powierzchnia: 5,98 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 4 615

Zielona Górka

Powierzchnia: 6,44 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 1 015
Marek Gernat, przewodniczący rady Osiedla Mazurskiego, uważa z kolei, że jego osiedle jest urocze, ale zaniedbane. - Od lat czekamy na dwie inwestycje. Pierwsza to naprawa placu Mazurskiego. Tam nie ma nawet odprowadzenia wody deszczowej! Gdy pada deszcz, ludzie musza brnąć przez glinę i błoto. Druga to wykonanie zejścia z ulicy Elbląskiej w kierunku Nagórek. Tam potrzebne są schody! - apeluje Gernat.

Przewodniczący liczy też na szybkie wprowadzenie ruchu jednostronnego na wąskich uliczkach. Ubolewa, że Szkoła Podstawowa nr 6, której był zresztą dyrektorem, po godzinie 18 jest już zamknięta dla mieszkańców. - To ona powinna być punktem integracji osiedlowej - przekonuje.

Gernat jest natomiast zadowolony z organizowanej przez radę wiosennej i jesiennej akcji wywozu śmieci wielkogabarytowych. I z tego, że dzięki opiece miasta w te wakacje ożyło wreszcie jezioro Skanda. - Poza tym nasza dzielnica jest bezpieczna. Wszyscy się tu znamy.
Artur Sobiela


Pojezierze, Kormoran, Mleczna i Podgrodzie.


- W moim przekonaniu Pojezierze jest najlepiej utrzymanym osiedlem w mieście - mówi Józef Sowa, przewodniczący rady osiedla. - Mamy 17-hektarowy park Kusocińskiego. To świetne miejsce do wypoczynku. Dziś jesteśmy też najbardziej zielonym osiedlem w Olsztynie.

Co zrobić z targowiskiem przy stadionie
Przewodniczący rad osiedli Pojezierze, Kormoran i Podgrodzie wymieniają też inne zalety swoich osiedli. Według nich są one dobrze skomunikowane z centrum miasta i bezpieczne. Mają też potrzebną mieszkańcom infrastrukturę. Choć, jak to zwykle bywa, warto to i owo poprawić.

- Chcemy zagospodarować teren u zbiegu Piłsudskiego i Leonharda. Liczymy na budowę basenu w tym miejscu - dodaje Sowa. - Stawiamy na budowę obiektów sportowych, które pozwolą spędzać sensownie wolny czas młodzieży. Potrzebna jest hala przy Gimnazjum nr 3 i kryte obiekty przy zespole szkół chemicznych. Trzeba też zastanowić się, co zrobić z targowiskiem przy stadionie, bo wygląda okropnie.

Park centralny i wielopoziomowy parking
Leszek Dąbrowski, przewodniczący rady osiedla Podgrodzie, zabiega z kolei o uporządkowanie terenów pozostających w administracji miejskiej. - Jest sprawa parku centralnego, który ma się rozciągać wzdłuż Łyny również na terenie naszego osiedla. Chcemy też poprawić wygląd starej ulicy Tuwima. Ona nie może tak wyglądać.


Pojezierze:
Powierzchnia: 2,39 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 13.001

Kormoran
Powierzchnia 1,1 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 16.166

Podgrodzie
Powierzchnia 1,35 km kw.
Liczba mieszkańców (2005): 11.080
Najwięcej postulatów zgłasza Mirosław Michalski, przewodniczący rady osiedla Kormoran. - Nasze osiedle jest jedynym zaprojektowanym bez miejsc parkingowych. Ich tu praktycznie nie ma. Od lat wnosimy o budowę wielopoziomowego parkingu u zbiegu Wyszyńskiego i Pstrowskiego. Już jedno takie rozwiązanie bardzo by nam pomogło. Brak też miejsca na swobodny dojazd karetek i straży pożarnej. W fatalnym stanie są chodniki przy Dworcowej i Żołnierskiej, tak samo jak przejście podziemne pod ulicą Żołnierską. Od lat walczymy też o kładkę nad ulicą Wyszyńskiego, aby starsi ludzie mogli spokojnie dostać się do kościoła - wylicza Michalski.

Bloki to nie akademiki
Podgrodzie od kilku lat boryka się z nowym wyzwaniem. Są nim studenci. Chętnie wybierają stancje na osiedlach Mleczna i Podgrodzie. - Studenci muszą zrozumieć, że budynki mieszkalne na osiedlach to nie akademiki - podkreśla Leszek Dąbrowski. - Ja rozumiem, że młodość musi się wyszumieć, ale od tego są raczej kluby.

- Studenci hałasują? Chyba tacy pięćdziesięcioletni z czerwonymi nosami, którzy stoją pod sklepami - ripostuje Kamila, studentka mieszkająca na ulicy Barczewskiego.

Mimo poprawy bezpieczeństwa na osiedlach Pojezierze i Podgrodzie dalej są miejsca, które lepiej omijać szerokim łukiem. Park Kusocińskiego około godziny 21 przestaje być atrakcyjnym skrótem. A na ulicy Pana Tadeusza domorośli rajdowcy lubią sobie w nocy urządzać wyścigi samochodowe. - U nas na szczęście jest spokojnie - mówi Mirosław Michalski, szef rady osiedla Kormoran. - A to między innymi dzięki bezpłatnym zajęciom sportowym w Szkole Podstawowej nr 22 i w zespole szkół gastronomicznych.
Artur Sobiela


Zatorze

Największe gromy zebraliśmy od naszych Czytelników za przedstawienie obiegowych opinii o Zatorzu. Na nic zdały się tłumaczenia, że to nie zdanie dziennikarzy Gazety. Emocje wzięły górę. Może to i dobrze, bo okazało się, że ludzie naprawdę kochają tę swoją dzielnicę.

Miłość miłością, ale osiedle ma też sporo problemów. I to takich, które od lat czekają na rozwiązanie. Przewodniczący rad osiedli Zatorze i Podleśna zgodnie wskazują na brak lub zużycie podstawowej infrastruktury.

Trzeba położyć nowe chodniki
- Cały czas wojujemy o chodniki i nowe nawierzchnie - mówi Roman Krzywosz, przewodniczący rady osiedla Zatorze.
- Trzeba położyć nowe chodniki na Zamenhofa i dokończyć ulicę Jagiellońską aż do Lasu Miejskiego - dodaje Tadeusz Korczakowski, przewodniczący rady osiedla Podleśna.
Zatorze doczekało się za to w ostatnich latach poważnych inwestycji drogowych. Wystarczy przypomnieć remont ulicy Limanowskiego czy przebudowę ronda przy kościele św. Józefa. Dalej jednak zakorkowane są główne ulice: Wojska Polskiego, Limanowskiego, Żeromskiego.
Kierowcy od rana do wieczora eksploatują też skrót przez ulicę Dąbrowskiego i Gietkowską. Zwłaszcza kierowcy tirów i samochodów dostawczych. Fatalnie odbija się to na stanie nawierzchni i cierpliwości mieszkańców. Często ruch jest tak duży, że ciężko jest przejść na drugą stronę ulicy.

Zatorze
Zatorze to jedna ze starszych dzielnic Olsztyna, leżąca w północnej jego części. Graniczy z dzielnicami Podleśna (na północy) i Wojska Polskiego (na zachodzie), od reszty miasta odcinają je tory kolejowe. Dzielnica o najwyższej gęstości zaludnienia w Olsztynie, zabudowane głównie domami wielorodzinnymi.
Powierzchnia: 0,45 km kw
Liczba mieszkańców (2005 rok): 6988
Gęstość zaludnienia: 15 528,9 osoby na km kw.
Duży jar u zbiegu dwóch ulic
Zatorze nie przyciąga też większych inwestycji. Często nawet rozległe tereny są zaniedbane.
- Od lat chcemy zagospodarować jakoś ten "dołek Jasia", duży jar u zbiegu Jagiellońskiej i Poprzecznej - mówi Korczakowski.
Łatwo wskazać też inne zapomniane miejsca. Niedawno okazało się, że nie będzie realizowany projekt "Wzgórze Soja". Miał on ożywić cały teren wokół dawnych koszar przy ulicy Gietkowskiej.
- Gdybyśmy uporządkowali to miejsce i inne zatorzańskie "jądra ciemności", to przy zachowaniu wszystkich proporcji dzielnica mogłaby stać się nawet olsztyńskim Kazimierzem - uważa Mariusz Sieniewicz, pisarz, który od dzieciństwa mieszka na Zatorzu.
Mieszkańcy doczekają się za to budowy galerii handlowej w dawnych koszarach przy Jagiellońskiej. Niektórzy pragną jednak innych inwestycji niż tylko mieszkania i sklepy.
- Musimy wreszcie rozpocząć budowę hali sportowej przy Szkole Podstawowej nr 1 - zapowiada Korczakowski.

Tylko tu można złapać oddech
Powoli rozwiewa się mit Zatorza jako dzielnicy ludzi starszych i biednych. Wielu ludzi przeprowadza się tu w poszukiwaniu spokoju i wygody. Przyciąga ich bliskość Lasu Miejskiego przy jednoczesnej bliskości centrum miasta.
- Osiedle się odmłodziło - uważa Tadeusz Korczakowski. I dodaje: - I nie jest też już tak niebezpiecznie jak kiedyś.
Wielu fascynuje jednak magia zatorzańskiego mitu. - W tej starości i w tej biedzie jest sporo uroku - mówi Mariusz Sieniewicz. Jednocześnie zauważa: - Dzielnica wciąż się zmienia. Wkrada się nowe, któremu stare stawia opór. Efekty bywają zadziwiająco groteskowe. Czasami trochę karłowate. I to też jest fascynujące.
Sieniewicz nie ukrywa, że Zatorze to dla niego jedyna, ukochana dzielnica miasta. - Tu życie toczy się innym rytmem. Na spacery wychodzi się całymi rodzinami. Można się poczuć niemal jak na Sycylii. Tu człowiek ma przestrzeń dla siebie, jakiś oddech. Tego nie można poczuć w żadnym innym miejscu w Olsztynie.
Artur Sobiela


Jaroty, Pieczewo, Nagórki i osiedle Generałów

Przedstawiamy kompleks dzielnic Jaroty, Pieczewo, Nagórki i osiedle Generałów, które na naszej mapie obiegowych opinii zostały określone jako "miejsce do spania, ale nie do życia".

Niedawno zadzwonił do nas Lech Tomasz Szepietowski, mieszkaniec Jarot od 25 lat. - Nasza dzielnica zmienia się w mgnieniu oka w sypialno-handlową powiedział. I dodał: - To nie jedyne negatywne strony mieszkania w blokowiskach.
Głównym problemem Jarot - zdaniem ich mieszkańców - jest bezpieczeństwo i gromady młodych ludzi wystających wieczorami pod blokami.
- Konieczne jest utworzenie jakichś miejsc dla młodzieży, która jeszcze nie pracuje - uważa Jerzy Krasowski, przewodniczący rady osiedla Jaroty. - Widać, że oni zbierają się na placach zabaw dla dzieci, a tak nie może być.

Sypialnie w liczbach
Jaroty
Powierzchnia: 4,82 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 29 046

Pieczewo
Powierzchnia: 2,24 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 10 918

Nagórki
Powierzchnia: 1,69 km kw
Liczba mieszkańców (2005): 12 538

Osiedle Generałów
Osiedle Generałów (nazwa nieoficjalna: Hamburg), graniczy z Nagórkami i Brzezinami; są tam głównie bloki czteropiętrowe z początku lat 90, zbudowane głównie dla pracowników OZOS oraz domki jednorodzinne i nowe bloki. Główną ulicą osiedla jest Wilczyńskiego
Z kolei Marek Krysiewicz, przewodniczący rady osiedla Nagórki, zaproponował swoje rozwiązania tego problemu:
- Liczy się nie tylko współpraca z policją, strażą miejską, agencjami ochrony. Ale też likwidowanie miejsc niebezpiecznych, różnych krzaków, gdzie tworzą się miejsca do picia alkoholu. I organizowanie zajęć dla młodzieży, turniejów sportowych, co robimy od lat. W ten sposób udało nam się odciągnąć tysiące dzieciaków od głupich pomysłów - podkreśla Krysiewicz.
Problemem Jarot, Pieczewa, Nagórek i osiedle Generałów jest też brak infrastruktury. Na Jarotach wciąż buduje się wiele, a nie ma najprostszych udogodnień, między innymi porządnych chodników. Przykładem ulica Bartąska, gdzie budynki rosną jak grzyby po deszczu, a rodzice z wózkami muszą przedzierać się poboczem drogi, brnąc przez błoto i krzaki.

Dostrzega to Halina Ciunel, radna PO i mieszkanka Jarot. Otwarcie mówi: - Dzielnica jest mało przychylna mieszkańcom. Potrzebny jest park wypoczynkowy, basen, zintegrowane place zabaw dla dzieci. A czasami brak nawet ławek - podkreśla radna Ciunel.
Przewodniczący rady Jaroty, Jerzy Krasowski, podkreśla też problemy, z jakimi zmagają się zmotoryzowani mieszkańcy tych dzielnic.
- Trzeba utworzyć nowe miejsca parkingowe na Jarotach - mówi Krasowski. Ludzie od lat narzekają też na wyjazd z ulicy Kanta w ulicę Wilczyńskiego. Potrzebne jest tam nowe rozwiązanie prawoskrętu.
- Tam jest wieczny korek - wtóruje mu radna Halina Ciunel. I dodaje: - Tak samo zresztą jak przy zjeździe ulicą Sikorskiego z osiedla Generałów.
Halina Ciunel ma nadzieję, że część planowanych inwestycji - takich jak remont ulicy Wilczyńskiego - zostanie wpisana do planu inwestycyjnego na przyszły rok. Na razie jednak w ostrych słowach podsumowuje całą sytuację osiedla: - Jest to dzielnica zaniedbana. Nie dzieje się na niej zupełnie nic.
Artur Sobiela
Zapraszamy do dyskusji!
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.