Choć był moim ojczymem, zawsze mówiłam do niego tatusiu, a on mnie kochał jak córkę. Zatkało mnie, gdy urzędniczka powiedziała mi, że PZU nie wypłaci mi odszkodowania po jego śmierci i mam szukać swojego biologicznego ojca. To, że ten niby "prawdziwy" ojciec porzucił mnie, gdy mama była ze mną w ciąży, urzędników nie interesowało - opowiada mieszkanka Olsztyna.
Agata S. w 1997 roku podpisała z PZU Życie umowę - ubezpieczenie na życie. Gdy w 2005 roku zmarł jej ojczym, którego traktowała jak ojca, poszła do PZU, by zapytać, w jaki sposób może otrzymać pieniądze, które przysługiwały jej po śmierci ojca. - Dostanie pani odszkodowanie, jeśli przyniesie pani akt zgonu biologicznego ojca - usłyszała w PZU Życie. Nie pomogły tłumaczenia, że wychowywał ją ojczym, ojciec zniknął, jak była mała i nigdy nie dał na nią ani złotówki. W dodatku nie wie, czy żyje i co się z nim dzieje.
***
Poddała się. Nikt jej, co prawda, nie mówił w momencie podpisywania umowy, że umowa dotyczy biologicznych rodziców, nie znalazła także takiego zapisu w deklaracji, którą miała w domu. - Nie spodziewałam się tego. Spędziłam z nim prawie 50 lat, był najlepszym z ojców. Gdy był już chory, chodziłam z nim do lekarza, odwiedzałam, gdy cierpiał na oddziale opieki paliatywnej, a tu w PZU słyszę, że to nie mój ojciec.
***
Niedawno wyszła na spacer w psem. Spotkała sąsiadkę, która wysłuchała jej historii i powiedziała: - Nie może się pani poddawać. Przecież to był pani ojciec, tyle że nie biologiczny. Jak może pani pozwolić, żeby urzędnicy udowadniali, że było inaczej?
- Wtedy postanowiłam walczyć o odszkodowanie z PZU za zmarłego ojczyma. Pojechałam do archiwum Agencji Nieruchomości Rolnych, szukałam w urzędach gminy, gdzie biologiczny ojciec mógł mieszkać. I nic. Ani śladu. Przepadł. Wtedy postanowiła napisać pismo do PZU:
"Zmarły ojczym wychowywał mnie od urodzenia i od urodzenia nie miałam kontaktu ze swoim biologicznym ojcem. Nie wiem, co się z nim dzieje i czy jeszcze żyje. Moje dwuletnie poszukiwania jego osoby skończyły się niepowodzeniem. W mojej sytuacji niewypłacenie odszkodowania z tytułu śmierci bliskiej mi osoby byłoby dla mnie krzywdzące i niesprawiedliwe."
***
- Babcia opowiadała mi, że gdy moja mama była w ciąży ze mną, mój ojciec zaczął się nagle pakować: - Dokąd jedziesz, poczekaj, zaraz dziecko będzie na świecie - powiedziała.
- Dotąd sobie radziłyście beze mnie, to i poradzicie sobie teraz - powiedział i zniknął. Jak się potem okazało - na zawsze. Nie pojawił się w domu, gdy się urodziłam, nie odzywał się i potem. A po zasądzeniu alimentów nigdy nie zapłacił na mnie ani grosza.
Mama nawet rozwód dostała zaocznie, na podstawie zeznań świadków, bo ojciec przepadł jak kamień w wodę, a ona chciała drugi raz wyjść za mąż. I wyszła. Miałam wtedy 5 lat. Dostałam w darze od losu wspaniałego ojca. Nigdy, nigdy przez ponad 40 lat nie dał mi odczuć, że nie jestem jego dzieckiem. Urodziło się przyrodnie rodzeństwo, ale zawsze byliśmy prawdziwym rodzeństwem. Ja miałam tylko inne nazwisko. Nawet ojciec chciał mi dać swoje, ale okazało się, że potrzebna jest zgoda biologicznego ojca, ale nie można było ustalić, gdzie on jest.
***
Swojego biologicznego ojca Agata widziała tylko raz: gdy miała 17 lat. Była akurat u koleżanki pod Olsztynem, gdy wpadła kuzynka i mówi: - Twój ojciec przyjechał. - Jaki ojciec, zapytałam, przecież jest w pracy. - No, ten, co was porzucił. Zaciekawiona wyszła. Dziś wspominam to zdarzenie zimno, bez emocji. - To, ja twój ojciec - powiedział. - Ja pana nie znam. I zadałam pytanie: Dlaczego mnie zostawiłeś? Mówiłam do niego bezosobowo, a słowo "tato" nie przeszło mi przez gardło. Nigdy więcej go nie zobaczyłam i nie żałuję. Moja rodzina była gdzie indziej.
***
Pomyślałam, że skoro opisałam uczciwie swoją sytuację, PZU weźmie pod uwagę moje argumenty. Ale, gdzie tam. Oto, co odpisał mi ubezpieczyciel. Pani Agata pokazuje pismo, gdzie PZU żąda nie tylko aktu zgonu biologicznego ojca, ale i ojczyma. "Dopiero wówczas poinformujemy Panią o decyzji w wyżej wymienionej sprawie" - czytamy w odpowiedzi.
***
Przedstawiliśmy sprawę w biurze rzecznika ubezpieczonych. Oto, co usłyszeliśmy od Krystyny Krawczyk, dyrektor biura: - Będziemy badać sprawę, czy postępowanie zakładu ubezpieczeń jest zgodne z umową ubezpieczenia zawartą przez pracodawcę na rzecz pracowników, w tym osoby, która aktualnie ma trudności w uzyskaniu świadczenia gwarantowanego umową. Szczególnie należy sprawdzić, czy nie został naruszony interes osoby ubezpieczonej wynikający z umowy. Ważne dla tej sprawy jest również ustalenie, jak w rzeczywistości kształtowały się uwarunkowania rodzinne osoby ubezpieczonej".
Agnieszka Rosa z biura rzecznika prasowego PZU napisała: "Zgodnie z treścią umowy ubezpieczenia pracowniczego typ P, PZU Życie SA wypłaca świadczenie w wysokości 20 proc. sumy ubezpieczenia z tytułu zgonu rodziców ubezpieczonego i jego małżonka lub ojczyma albo macochy ubezpieczonego i jego małżonka, jeżeli nie żyje ojciec lub matka. Postanowienia te są szczegółowo opisane w ogólnych warunkach ubezpieczenia i klient kupując ubezpieczenieĘzgadza się z tymi zapisami. Jednym z podstawowych dokumentów, umożliwiających wypłatę świadczenia z tytułu zgonu ojczyma ubezpieczonego, jest akt zgonu biologicznego ojca."
Beata Brokowska