Długo zastanawiałam się, czy opowiedzieć moje całe życie. Mam nadzieję, że tę historię przeczyta wiele młodych kobiet, dla których to będzie ostrzeżenie, że często nie można ufać własnemu ojcu albo wujkowi - napisała do nas w mailu Aneta, pochodząca z podolsztyńskiej wsi.*
Mam 36 lat. Z wykształcenia jestem ogrodnikiem, ale nigdy nie pracowałam. Przeszłam w życiu bardzo wiele. Moje dzieciństwo wspominam miło, ale tylko do czasu. Miałam dziewięć czy dziesięć lat, gdy ojciec zaczął mnie dotykać i próbował całować. Nalewał mi wino i kazał pić. Powtarzał, że się wtedy rozluźnię. Przychodził do mnie do łazienki, gdy się kąpałam i mnie mył, a ja się tak strasznie bałam. Przychodził w nocy do mnie do łóżka i mnie dotykał. Trwało to dopóki nie skończyłam podstawówki. Wakacje stały się moim największym koszmarem. Ojciec postanowił wysłać matkę i rodzeństwo na parę dni do rodziny. Mnie kazał zostać, żebym mu gotowała. W pierwszą noc po wyjeździe rodziny zgwałcił mnie dwa razy pod rząd. To się powtarzało aż do powrotu rodziny. Potem robił to dwa, trzy razy w tygodniu. Gdy płakałam, że niech chcę, bił mnie gumowym szlauchem bardzo wiele razy. Spałam na dworze ze strachu przed biciem albo gwałtem. Najbardziej bałam się, jak wypił. Wtedy był bardzo brutalny. Zmuszał mnie wtedy do rzeczy, o których wolałabym nie mówić.
Matka wiedziała, co się dzieje
Gdy miałam 18 lat, okazało się, że jestem z ojcem w ciąży. Załamałam się. Nie wiedziałam, co robić. Opowiedziałam o wszystkim mojej starszej siostrze, chociaż domyślałam się, że ona doskonale wie, co on mi robi. Zamiast mi pomóc, powiedziała, żebym lepiej nikomu o tym nie mówiła, bo i tak nikt mi nie uwierzy. Ojciec gwałcił mnie nawet, gdy byłam w ciąży. Urodziłam syna i wtedy moja matka urządziła mi piekło na ziemi. Uważała, że puszczałam się i dlatego zaszłam w ciążę. A ja za bardzo bałam się ojca, żeby powiedzieć prawdę. Zresztą wydaje mi się, że tak naprawdę matka wiedziała, co się dzieje. Może też się go bała. Po urodzeniu syna, ojciec nadal mnie gwałcił. Dwa razy próbowałam się otruć. Nie udało mi się. Oddałam dziecko do domu dziecka. Gdy miałam 22 lata, poznałam o trzy lata starszego chłopaka. To był mój pierwszy mężczyzna w życiu. Okazał się wspaniałym i wyrozumiałym człowiekiem. Bałam się powiedzieć o tym w domu, bo bałam się ojca. I słusznie. Kiedy się dowiedział, wpadł w szał zazdrości. Kazał mi skończyć tą znajomość. Wtedy pierwszy raz w życiu sprzeciwiłam mu się, chociaż strach mnie paraliżował. Przy moim chłopaku czułam się bezpiecznie. Widziałam, że mnie bardzo kocha, chociaż nie wiem, czy ja go tak naprawdę potrafię kochać. Pamiętam, jak się mnie kiedyś zapytał, czy się boję wracać do domu. Chyba widział strach w moich oczach, gdy mnie odprowadzał.
Skoro matka nie żyje,
muszę z nim żyć jak żona
Po roku znajomości zaszłam z moim chłopakiem w ciążę. Planowaliśmy ślub, ale on dostał pracę w Niemczech. Wyjechał, gdy byłam w czwartym miesiącu ciąży. Pomagał mi finansowo, ale musiałam nadal mieszkać z rodzicami. Urodziłam dziecko i wszystko jakoś się układało. Myślałam, że ojciec da mi wreszcie spokój, ale pomyliłam się. Gdy moje dziecko skończyło półtora roku, moja matka umarła nagle na serce. Ojciec oświadczył, że skoro matka nie żyje, to muszę z nim żyć jak mąż i żona. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co robić. Nie miałam dokąd pójść. W nikim nie miałam oparcia. Po miesiącu ojciec zgwałcił mnie dwa razy. Znowu okazało się, że jestem w ciąży. Świat mi się zawalił... Urodziłam to dziecko i od razu w szpitalu oddałam do adopcji. Nikomu nie powiedziałam, że byłam w ciąży. Mieszkałam w małej miejscowości. Bałam się, co będzie, jak się inni dowiedzą. Zaraz po tym zdarzeniu wyjechałam do mojego chłopaka do Niemiec. Tam wzięliśmy ślub. Zdecydowałam się powiedzieć mu, co się wydarzyło w domu. Wstrząsnęło to nim, ale mimo to chciał ze mną zostać. Jesteśmy już ponad osiem lat po ślubie. Wychowujemy dwoje naszych dzieci: syna i córkę.
Dom był pełen gości, nikt nie wiedział...
Odkąd pamiętam, mój dom rodzinny był radosny, pełen gości. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Mój ojciec jest uzdolniony i inteligentny. Nie rozumiem, jak człowiek, który ma takie
zdolności do projektowania i konstruowania różnych urządzeń, mógł upaść tak nisko! Z ojcem nie utrzymuję kontaktu. Nie chcę też wracać do Polski. Mam żal do bliskich i do ośrodka pomocy społecznej, bo mówiłam im o moim nieszczęściu. Ale nikt nie chciał mi uwierzyć ani mi pomóc. Często zastanawiam się, dlaczego tyle złego mi się przytrafiło w życiu. Kiedyś chodziłam do kościoła, ale moja wiara w Boga wygasła. Bo jeżeli Bóg by istniał, nigdy by nie pozwolił mnie tak skrzywdzić. Strasznie ciężko jest mi z tym żyć, choć nie myślę o tym już tak dużo, jak kiedyś. Czasami jak kocham się z mężem, przypomina mi się to wszystko i czuję obrzydzenie do samej siebie. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka. Nie wiem, gdzie szukać pomocy, czy zgłosić sprawę do sądu.
Wysłuchała: Agnieszka Tołoczko
* Imię bohaterki zmienione.
Dlaczego matki nie wierzą?
Bożena Rychlik, psycholog policyjny:
- Często matka nie wierzy dziecku, że ojciec je molestuje, bo informacja, że osoba, którą się kocha i szanuje, zachowuje się w taki sposób, jest trudna do przyjęcia. Czasem matka nie reaguje, bo obawia się, że mężczyzna od niej odejdzie. A zatrzymanie przy sobie męża jest dla niej ważniejsze niż dobro dziecka. Najlepiej, by molestowane dziecko powiedziało o swoim problemie dorosłej osobie, do której ma zaufanie, np. wychowawcy klasy, pani pedagog czy katechetce. Gwałcone dziecko może mieć poważne problemy przez całe życie: być znerwicowane, gorzej rozwijać się intelektualnie, popadać w stany depresyjne, mieć kłopoty z budowaniem trwałych związków.
at
Matka wiedziała, co się dzieje
Gdy miałam 18 lat, okazało się, że jestem z ojcem w ciąży. Załamałam się. Nie wiedziałam, co robić. Opowiedziałam o wszystkim mojej starszej siostrze, chociaż domyślałam się, że ona doskonale wie, co on mi robi. Zamiast mi pomóc, powiedziała, żebym lepiej nikomu o tym nie mówiła, bo i tak nikt mi nie uwierzy. Ojciec gwałcił mnie nawet, gdy byłam w ciąży. Urodziłam syna i wtedy moja matka urządziła mi piekło na ziemi. Uważała, że puszczałam się i dlatego zaszłam w ciążę. A ja za bardzo bałam się ojca, żeby powiedzieć prawdę. Zresztą wydaje mi się, że tak naprawdę matka wiedziała, co się dzieje. Może też się go bała. Po urodzeniu syna, ojciec nadal mnie gwałcił. Dwa razy próbowałam się otruć. Nie udało mi się. Oddałam dziecko do domu dziecka. Gdy miałam 22 lata, poznałam o trzy lata starszego chłopaka. To był mój pierwszy mężczyzna w życiu. Okazał się wspaniałym i wyrozumiałym człowiekiem. Bałam się powiedzieć o tym w domu, bo bałam się ojca. I słusznie. Kiedy się dowiedział, wpadł w szał zazdrości. Kazał mi skończyć tą znajomość. Wtedy pierwszy raz w życiu sprzeciwiłam mu się, chociaż strach mnie paraliżował. Przy moim chłopaku czułam się bezpiecznie. Widziałam, że mnie bardzo kocha, chociaż nie wiem, czy ja go tak naprawdę potrafię kochać. Pamiętam, jak się mnie kiedyś zapytał, czy się boję wracać do domu. Chyba widział strach w moich oczach, gdy mnie odprowadzał.
Skoro matka nie żyje,
muszę z nim żyć jak żona
Po roku znajomości zaszłam z moim chłopakiem w ciążę. Planowaliśmy ślub, ale on dostał pracę w Niemczech. Wyjechał, gdy byłam w czwartym miesiącu ciąży. Pomagał mi finansowo, ale musiałam nadal mieszkać z rodzicami. Urodziłam dziecko i wszystko jakoś się układało. Myślałam, że ojciec da mi wreszcie spokój, ale pomyliłam się. Gdy moje dziecko skończyło półtora roku, moja matka umarła nagle na serce. Ojciec oświadczył, że skoro matka nie żyje, to muszę z nim żyć jak mąż i żona. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co robić. Nie miałam dokąd pójść. W nikim nie miałam oparcia. Po miesiącu ojciec zgwałcił mnie dwa razy. Znowu okazało się, że jestem w ciąży. Świat mi się zawalił... Urodziłam to dziecko i od razu w szpitalu oddałam do adopcji. Nikomu nie powiedziałam, że byłam w ciąży. Mieszkałam w małej miejscowości. Bałam się, co będzie, jak się inni dowiedzą. Zaraz po tym zdarzeniu wyjechałam do mojego chłopaka do Niemiec. Tam wzięliśmy ślub. Zdecydowałam się powiedzieć mu, co się wydarzyło w domu. Wstrząsnęło to nim, ale mimo to chciał ze mną zostać. Jesteśmy już ponad osiem lat po ślubie. Wychowujemy dwoje naszych dzieci: syna i córkę.
Dom był pełen gości, nikt nie wiedział...
Odkąd pamiętam, mój dom rodzinny był radosny, pełen gości. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami. Mój ojciec jest uzdolniony i inteligentny. Nie rozumiem, jak człowiek, który ma takie
zdolności do projektowania i konstruowania różnych urządzeń, mógł upaść tak nisko! Z ojcem nie utrzymuję kontaktu. Nie chcę też wracać do Polski. Mam żal do bliskich i do ośrodka pomocy społecznej, bo mówiłam im o moim nieszczęściu. Ale nikt nie chciał mi uwierzyć ani mi pomóc. Często zastanawiam się, dlaczego tyle złego mi się przytrafiło w życiu. Kiedyś chodziłam do kościoła, ale moja wiara w Boga wygasła. Bo jeżeli Bóg by istniał, nigdy by nie pozwolił mnie tak skrzywdzić. Strasznie ciężko jest mi z tym żyć, choć nie myślę o tym już tak dużo, jak kiedyś. Czasami jak kocham się z mężem, przypomina mi się to wszystko i czuję obrzydzenie do samej siebie. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka. Nie wiem, gdzie szukać pomocy, czy zgłosić sprawę do sądu.
Wysłuchała: Agnieszka Tołoczko
* Imię bohaterki zmienione.
Dlaczego matki nie wierzą?
Bożena Rychlik, psycholog policyjny:
- Często matka nie wierzy dziecku, że ojciec je molestuje, bo informacja, że osoba, którą się kocha i szanuje, zachowuje się w taki sposób, jest trudna do przyjęcia. Czasem matka nie reaguje, bo obawia się, że mężczyzna od niej odejdzie. A zatrzymanie przy sobie męża jest dla niej ważniejsze niż dobro dziecka. Najlepiej, by molestowane dziecko powiedziało o swoim problemie dorosłej osobie, do której ma zaufanie, np. wychowawcy klasy, pani pedagog czy katechetce. Gwałcone dziecko może mieć poważne problemy przez całe życie: być znerwicowane, gorzej rozwijać się intelektualnie, popadać w stany depresyjne, mieć kłopoty z budowaniem trwałych związków.
at