Myślałam, że Mariusz jest ochroniarzem prezydenta

2008-03-09 00:00:00

Nie stała się żadną gwiazdą. Jest nadal zwykłą dziewczyną ze Szczytna - tak mówią o Emilii Raszyńskiej znajomi. Wybory Miss Polonia zmieniły tylko jej życie. Przyniosły jej miłość, pieniądze i sławę. Dziś opowiada nam o swojej karierze.

Dziesięć lat temu Emilia Raszyńska została miss Szczytna. Kilka miesięcy później była już miss Warmii i Mazur, a w 1999 roku zdobyła tytuł I wicemiss Polonia. We wrześniu zeszłego roku wyszła za Mariusza Czerkawskiego, najbardziej znanego polskiego hokeistę. Od tego czasu kursuje między Polską a Szwajcarią.

Emilia Raszyńska i Mariusz Czerkawski mieszkają razem w Szwajcarii. Czerkawski gra tam w hokeja w pierwszoligowym SC Rapperswil-Jona Lakers, a Emilia dzieli życie między Polskę a Szwajcarię. Połowę każdego miesiąca spędza w ojczyźnie, a połowę na zachodzie Europy. - W Szwajcarii mieszka mi się bardzo dobrze - mówi Emilia. - Do życia, jak tlen potrzebna jest mi przyroda, a Szwajcaria to piękny kraj. Mieszkamy w malowniczej miejscowości nad brzegiem Jeziora Zurychskiego, a w dali widać ośnieżone górskie szczyty. Widoki są naprawdę niesamowite. Rapperswil to miasto z wieloma polskimi akcentami. W średniowiecznym zamku mieści się polskie muzeum oraz biblioteka, które powstały w 1870 rok. Zawsze zabieram tam znajomych, którzy odwiedzają nas w Szwajcarii - opowiada Emilia.

Kiedy Mariusz gra lub trenuje, jego żonie czas wypełniają studia. - Kiedy Mariusz jest na meczu lub treningu, uczę się. W tym roku studiowałam zaocznie w Polsce, uczyłam się też na studiach dziennych na Uniwersytecie w Lucernie, na wydziale prawa. Nie miałam czasu na nudę - uważa Emilia. Ze względu na studia Raszyńska przyjeżdża do Polski bardzo często. Kiedy tylko ma możliwość odwiedza również Szczytno, które wciąż określa "moje miasto". - Na Mazurach jestem przynajmniej raz w roku, ale to zdecydowanie za rzadko. Uwielbiam być w swoim Szczytnie oraz u babci w Spychowie. Tutaj się wychowałam i zawsze będę miała sentyment do mazurskiej ziemi - podkreśla była miss.

Emilia i Mariusz poznali się kilka lat temu. Emilia nie skojarzyła, że Mariusz to znany sportowiec. Uznała go za ... ochroniarza prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. - W pierwszej chwili nie połączyłam twarzy Mariusza z twarzą znanego hokeisty. Skojarzenie z ochroniarzem prezydenta było jednak jak najbardziej na miejscu. Mariusz cały czas rozmawiał przez telefon i wyglądał jak jeden z ochroniarzy prezydenta porozumiewający się za pomocą tajemniczej słuchawki z resztą ochrony. Prezydent był w pobliżu, więc miałam prawo tak pomyśleć - wspomina rozbawiona Emilia.

Potem ich znajomość przerodziła się w uczucie. Czerkawskiemu wcale jednak nie było łatwo podbić serce Emilii. - Podchodziłam do Mariusza z dystansem. Niełatwo przecież zdecydować się na związek z mężczyzną, który ma opinię "playboya" - tłumaczy Raszyńska. - Tak na serio, zarówno ja, jak i Mariusz, potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby poznać się lepiej. Zanim jednak Emilia poznała Mariusza, zdobyła kilka tytułów miss. - W konkursie miss Szczytna zdobyłam główne wyróżnienie - wspomina. - Kolejnym krokiem było reprezentowanie mojego miasta na wyborach miss Warmii i Mazur. Nie spodziewałam się tylu wyróżnień, no i tego najważniejszego: tytułu miss Warmii i Mazur. To było miłe zaskoczenie - twierdzi Emilia.

Jako Miss Warmii i Mazur Raszyńska reprezentowała nasz region w półfinałach konkursu miss Polonia. Stamtąd droga prowadziła już do finału konkursu Miss Polonia. - Zdobyłam tytuł I wicemiss - przypomina. - Niczego nie oczekiwałam po tym wyróżnieniu. Konkurs traktowałam tylko jak przygodę, nowe doświadczenie - twierdzi Raszyńska.

Sukces stał się dla niej jednak przepustką do "wielkiego świata". Choć jak twierdzi, dziewczynom, które zdobywają tytuł miss wcale nie jest łatwo się przebić i zrobić karierę. - Nie każdy o tym wie, ale wszystkie dziewczyny, które docierają do finału konkursu, podpisują tak zwaną "umowę na wyłączność" z Biurem Miss Polonia. Czasami skutkuje to tym, że dziewczyny są po prostu ograniczane tą umową. Przez rok nie mogą brać udziału w sesjach zdjęciowych, czy w innych wydarzeniach niezwiązanych z działalnością biura Miss Polonia - wyjaśnia była miss. - Jako I wicemiss Polonia brałam więc udział w imprezach i koncertach pod patronatem biura Miss Polonia. Dostałam też kilka zaproszeń na castingi do filmów i programów telewizyjnych. Jednak mieszkając w Szczytnie zazwyczaj nie miałam chęci na częste wyjazdy do Warszawy i korzystanie z tych propozycji - mówi Emilia.

Miss Szczytna reprezentowała również Polskę w międzynarodowych konkursach piękności - Dzięki tym konkursom mam teraz koleżanki w każdym zakątku świata - uważa Emilia. Dodaje jednak: - Zwycięstwo lub wyróżnienie w konkursie miss nie daje gwarancji, że odniesie się sukces w innej dziedzinie. Wyróżnienie może jednak bardzo pomóc w robieniu kariery. Jeśli dziewczyna chce się przebić, jeśli jest inteligentna i uparta, na pewno ma szanse na bycie zauważoną. Jednak sukces w znaczeniu kariery w show-biznesie nie zawsze jest marzeniem finalistki - tłumaczy Emilia Raszyńska.

Emilia nie potrafi określić, dlaczego dziewczyny decydują się udział w konkursach piękności. - Mnie zachęciła rodzina i znajomi. Miałam wtedy 20 lat i chciałam przeżyć coś nowego, ciekawego. Może zabrzmi to dziwnie, ale wzięcie udziału w konkursie piękności było dla mnie rodzajem szkoły kobiecości. Wcześniej nosiłam martensy, rozciągnięte swetry i reprezentowałam styl zbuntowanej nastolatki. Konkurs był nauką chodzenia na obcasach, odkrywaniem w sobie gracji i elegancji - opisuje swoją przemianę Emilia.

Zaraz po sukcesie całe życie Raszyńskiej zaczęło się zmieniać. Odczuła pierwsze wyrazy sympatii i popularności. -Pamiętam, że gratulacjom nie było końca - wspomina. - Zabawna sytuacja spotkała mnie w szkole, w której odbywałam praktyki nauczycielskie. Zaraz po powrocie z finałów Miss Polonia przez kilka kolejnych dni nie mogłam wyjść z klasy na przerwę. Klasa była pełna uczniów proszących mnie o autograf. Tego się nie spodziewałam. Dzieci mnie zaskoczyły
Od dłuższego czasu Emilia i Mariusz jeżdżą razem po świecie. Niedługo jednak hokeista zakończy karierę i przyjdzie czas na stabilizację. - Trzeba będzie związać się na dłuższy czas z jednym miejscem. Takim miejscem będzie prawdopodobnie Warszawa. Mazury na pewno staną się naszą oazą spokoju. Mazury są miejscem, z którym jestem bardzo związana emocjonalnie i zawsze będzie to miejsce, do którego chętnie wracam. A kiedyś... kto wie?

Piotr Gajewski
Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.