Doprowadziła Piróga do łez

2008-03-19 00:00:00

17-letnia Ewa Radew z Olsztyna to jedyna mieszkanka Warmii i Mazur, która przeszła przez casting drugiej edycji programu "You Can Dance". Ewa jest też pierwszą uczestniczką programu, która doprowadziła do łez Michała Piróga - najsurowszego jurora telewizyjnego show.

{film:559}
Tydzień temu telewidzowie w całej Polsce zobaczyli, jak nastolatka z Olsztyna doprowadziła do łez najostrzejszego z jurorów programu "You can dance". Michał Piróg po występie Ewy wycierał łzy. — Nie wierzyłam w siebie — mówi Ewa Radew.

— Do wypróbowania sił w tym programie bardzo zachęcały mnie koleżanki i wreszcie się zdecydowałam. Na początku stycznia pojechałam na casting do Gdańska z rodzicami i już na początku przeżyłam szok. Przeraziła mnie ogromna liczba osób, które tam przyszły. Było tam chyba około tysiąca osób. Na swoją kolej czekałam ponad 17 godzin.

— Kiedy zatańczyłam, jurorzy zdecydowali, że wysyłają mnie jeszcze na dogrywkę. Byłam załamana. Wiedziałam, że trzeba będzie czekać kolejnych kilka godzin. Ostatecznie wyjechałam z castingów po drugiej w nocy — mówi.

Z wyjazdu zapamiętała ogromny stres i emocje. Z nerwów nie była nawet w stanie jeść ani pić. Sam występ przed jurorami ledwo pamięta. — Weszłam, przedstawiłam się i po prostu zaczęłam tańczyć — wyjaśnia. — Po występie zobaczyłam, że jurorzy zasłaniają się kartkami i szepczą coś między sobą, naradzają się. Pomyślałam wtedy, że na pewno nie jestem im obojętna. Nie wiedziałam tylko, czy odpadnę, czy nie — mówi ze śmiechem. I dodaje: — Strasznie mocno waliło mi wtedy serce, a w głowie miałam tysiące myśli. Kiedy wreszcie jurorzy zaczęli mówić, miałam przez chwilę miękkie nogi. Nie wiedziałam, co im odpowiedzieć i muszę przyznać, że mówiłam dosłownie to, co mi ślina na język przyniesie. Chodziło jednak o taniec, a to moja pasja, więc dobrze się wybroniłam — uważa Ewa.

Olsztyniance udało się przejść casting dopiero w drugim etapie. Po pierwszym występie jurorzy stwierdzili, że Ewa zbyt mocno popisuje się swoimi umiejętnościami gimnastycznymi.

— Mogłam powiedzieć, że rezygnuję, popłakać się i nie brać udziału w dogrywce, ale zależało mi na udziale w programie. Wiedziałam czego chcę. Wiedziałam, że marzę o wyjeździe na warsztaty do Argentyny — tłumaczy.

Ewie udało się. Po dogrywce dostała bilet do Buenos Aires, a na dodatek mocno wzruszyła jurorów. Podcinający skrzydła wielu uczestnikom programu Michał Piróg po występie Ewy zaczął płakać.

— Nie wiedziałam o tym — mówi Ewa. — Po tym, jak dostałam bilet— podziękowałam tylko jurorom, zrobiłam krótki pokaz i wyszłam. Widziałam tylko, że Piróg zasłania twarz, ale nie myślałam, że płacze — zapewnia Ewa.

Gdy TVN pokazał odcinek, w którym brała udział, oprócz miłych słów, spotykała się też z negatywnymi opiniami. — Nie da się od tego uciec — zauważa. — Byłam przez chwilę w telewizji, a już wiem, że to wymaga dużej odporności psychicznej. Robi mi się przykro, kiedy czytam niepochlebne komentarze w internecie albo widzę że ktoś obok mnie coś szepcze. Ale to hartuje. Życie jeszcze nie raz da mi przecież w tyłek.

Ewa uważa, że jednym z powodów, dla których przeszła casting do programu było jej pochodzenie. Już samo jej nazwisko zdradza, że ma coś wspólnego z Bułgarią.
— Nazwisko mam po tacie — wyjaśnia Ewa. — Mój tata jest Bułgarem i często tam jeździmy. Kiedyś spędzałam w Bułgarii każde wakacje. Mama poznała tatę na wakacjach w Bułgarii. Kiedy wróciła, długo pisali do siebie listy kalecząc język polski i bułgarski, a potem się pobrali. Chciałabym kiedyś przeżyć taką miłość, jak oni.
Oprócz bułgarskich korzeni i urody Ewa ma w sobie również południowy temperament.

— Lubię też bułgarskie jedzenie — mówi.
Tańcem Ewa zajmuje się dopiero od trzech lat. Wcześniej długo trenowała gimnastykę sportową. Taneczną pasją zaraziła ją siostra.

— Siostra tańczy już od 15 lat i ciągle — obok Sofii Botelli — jest moim tanecznym guru — zapewnia Ewa. — Początkiem wszystkiego była jednak gimnastyka sportowa, którą uprawiałam przez sześć lat. Kiedyś tańczyłam disco, ale teraz wolę zdecydowanie taniec nowoczesny: modern jazz i jazz.

Choć siedemnastolatka zajmuje się tańcem od niedawna, to już może się pochwalić wieloma sukcesami. Po roku trenowania została mistrzynią Polski juniorek, a nieco później zajęła wysokie miejsca na mistrzostwach Europy i świata juniorek. W zeszłym roku Ewa zadebiutowała natomiast w turnieju seniorek i od razu zajęła trzecie miejsce w mistrzostwach Polski. Po następnym turnieju była już wicemistrzynią świata seniorek! Mimo tych wszystkich osiągnięć Ewa ciągle jest jednak zwykłą, sympatyczną nastolatką.

— Uczę się w Liceum Akademickim w Olsztynie. Chodzę do klasy humanistycznej i z powodu udziału w programie musiałam opuścić sporo zajęć. W żadnym wypadku nie chcę jednak rezygnować z dalszej nauki — zapewnia Ewa.

— Nie myślę o tym, żeby postawić tylko na taniec. Zawsze trzeba mieć jakąś alternatywę. Chciałabym studiować dziennikarstwo, a najbardziej — aktorstwo w szkole teatralnej. Marzy mi się granie w teatrze muzycznym — zdradza Ewa.

Piotr Gajewski




Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.