— Co miesiąc dostaję faktury za zużyty gaz, sporządzane na podstawie odczytu z licznika — mówi Maciej (nazwisko i adres do wiadomości redakcji), który ogrzewa mieszkanie gazem. — Problem w tym, że odczyt gazomierza, który dostaję na fakturze z gazowni, od kilku miesięcy nie zgadza się z rzeczywistością.
O tym, że gazownicy potrafią patrzeć na licznik z „przymrużeniem oka” pan Maciej przekonał się, gdy dostał fakturę za grudzień i styczeń. Według niej miał zapłacić ponad 1700 zł.
— To było dużo więcej niż płacę zazwyczaj, więc przyjrzałem się sprawie — mówi. — Odkryłem, że na fakturze był błąd. Według gazowni zużyłem o 400 metrów sześciennych gazu więcej niż w rzeczywistości pokazywał licznik.
Pan Maciej zrobił zdjęcie licznika i poszedł do dyrekcji ze skargą.
— Przysłali fakturę korygującą i zapłaciłem 700 zł mniej, ba nawet mnie przeprosili — mówi Maciej.
Ciepłe uczucia względem gazowni ulotniły się błyskawicznie z chwilą, gdy nasz czytelnik dostał kolejną fakturę za luty. Znowu stan licznika podany w fakturze różnił się od rzeczywistego.
Maciej znowu poszedł do gazowni i wyjaśniał sprawę z pracownikami. Tym razem uznał, że nie zapłaci dopóki nie przyjdzie korekta faktury. W kwietniu zamiast korekty przyszło ponaglenie i kolejna faktura obejmująca marzec.
— Znowu z błędem — mówi Maciej. — Nabrałem pewności, że tak naprawdę nikt tych gazomierzy nie odczytuje. Przepytałem znajomych i mówią, że mają podobne problemy. Ja sprawdzam liczniki, ale wiele innych osób wierzy dokumentom, które przysyła gazownia i płaci.
Dyrekcja gazowni zaprzecza i twierdzi, że skala nieprawidłowości przy odczytywaniu gazomierzy nie jest wcale duża.
— Mamy umowę z firmą, która na nasze zlecenie zajmuje się odczytem liczników — mówi Jarosław Kosin, dyrektor olsztyńskiego oddziału Pomorskiej Spółki Gazownictwa. — Przypadków ewidentnych pomyłek kontrolerów mamy niewiele. Sprawdzimy tę sprawę i firmę kontrolującą liczniki. Jeśli naszym klientom będą w przyszłości zdarzać się takie sytuacje prosimy o kontakt. Jeśli okaże się, że firma odczytująca liczniki nie działa rzetelnie, będziemy mogli ją ukarać.
Mariusz Jaźwinski
— To było dużo więcej niż płacę zazwyczaj, więc przyjrzałem się sprawie — mówi. — Odkryłem, że na fakturze był błąd. Według gazowni zużyłem o 400 metrów sześciennych gazu więcej niż w rzeczywistości pokazywał licznik.
Pan Maciej zrobił zdjęcie licznika i poszedł do dyrekcji ze skargą.
— Przysłali fakturę korygującą i zapłaciłem 700 zł mniej, ba nawet mnie przeprosili — mówi Maciej.
Ciepłe uczucia względem gazowni ulotniły się błyskawicznie z chwilą, gdy nasz czytelnik dostał kolejną fakturę za luty. Znowu stan licznika podany w fakturze różnił się od rzeczywistego.
Maciej znowu poszedł do gazowni i wyjaśniał sprawę z pracownikami. Tym razem uznał, że nie zapłaci dopóki nie przyjdzie korekta faktury. W kwietniu zamiast korekty przyszło ponaglenie i kolejna faktura obejmująca marzec.
— Znowu z błędem — mówi Maciej. — Nabrałem pewności, że tak naprawdę nikt tych gazomierzy nie odczytuje. Przepytałem znajomych i mówią, że mają podobne problemy. Ja sprawdzam liczniki, ale wiele innych osób wierzy dokumentom, które przysyła gazownia i płaci.
Dyrekcja gazowni zaprzecza i twierdzi, że skala nieprawidłowości przy odczytywaniu gazomierzy nie jest wcale duża.
— Mamy umowę z firmą, która na nasze zlecenie zajmuje się odczytem liczników — mówi Jarosław Kosin, dyrektor olsztyńskiego oddziału Pomorskiej Spółki Gazownictwa. — Przypadków ewidentnych pomyłek kontrolerów mamy niewiele. Sprawdzimy tę sprawę i firmę kontrolującą liczniki. Jeśli naszym klientom będą w przyszłości zdarzać się takie sytuacje prosimy o kontakt. Jeśli okaże się, że firma odczytująca liczniki nie działa rzetelnie, będziemy mogli ją ukarać.
Mariusz Jaźwinski
