Zobaczcie, gdzie modlą się sąsiedzi

2023-12-10 15:30:00(ost. akt: 2023-12-16 09:29:29)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Chyba każdy z mieszkańców Olsztyna widział z zewnątrz cerkiew greckokatolicką. Teraz możecie zobaczyć, w jakim otoczeniu modlą się ukraińscy grekokatolicy, wasi sąsiedzi z Jarot czy Dajtek
Trzy olsztyńskie świątynie odegrały ważną rolę w moim życiu. Były to kościoły Serca jezusowego, bernardyński na Wyspiańskiego i cerkiew koło dworca. W tym pierwszym całą klasą chodziliśmy na lekcje religii i tutaj przyjmowałem I komunię.

Po latach wspomnienie o niej dopadło mnie w Zielonce Pasłęckiej, w trakcie jednej z moich wypraw rowerowych. Przed kościołem zagadnął mnie ksiądz. Okazało się, że to emerytowany proboszcz, ks.Czesław Drężek. Twórcą i pierwszym kustoszem sanktuarium w Zielonce, które wzbogacił między innymi w relikwie 84 świętych i błogosławionych,

Ksiądz zapytał skąd jestem. Kiedy usłyszał, że z Olsztyna zaczął wspominać swoje młode lata. Powiedział, że był przez parę lat wikarym w parafii Serca Jezusowego w Olsztynie. I tak od słowa do słowa okazało się, że był na naszej (SP nr 17) komunijnej Mszy świętej.

Drugi kościół to moje pierwsze msze greckokatolickie, które tam odbywały się od 1979 roku. No i na koniec wspomniana już cerkiew.

W Olsztynie w ramach Akcji "Wisła" w 1947 roku nie osiedlono Ukraińców. Zgodnie z jej zasadami Ukraińców nie wolno było osiedlać między innymi w w miastach wojewódzkich. Zresztą zakazano w ogóle używania tego określenia. Miał jej zastąpić termin "osiedleńcy z Akcji Wisła".

— Zasadniczym celem przesiedlenia osadników "W" jest ich asymilacja w nowym środowisku polskim, dołożyć należy wszelkich wysiłków, aby cel ten był osiągnięty. Nie używać w stosunku do tych osadników określenia "Ukrainiec" — zalecało w tajnej instrukcji Ministerstwo Ziem Odzyskanych jesienią 1947 roku. Dlatego Ukraińcy na ziemiach północnych i zachodnich mieli stanowić nie więcej niż 10% mieszkańców danej wsi i powiatu. To ostatnie w województwach szczecińskim i olsztyńskim okazało się jednak awykonalne.

Dlatego w Olsztynie Ukraińcy zaczęli pojawiać dopiero kilka lat po Akcji. Powstały też tygodniowe audycji w Radio Olsztyn. Prowadzący je Stefan Demczuk pokazał mi kiedyś ocenzurowany plan jednej takiej audycji z lat 60tych, gdzie była mowa o pierwszym ukraińskim kosmonaucie. Cenzor to skreślił. I dopisał "Nie ma ukraińskich astronautów, są tylko radzieccy".

Komuniści nie zgodzili się wtedy na odtworzenie Kościoła greckokatolickiego, tolerowały tylko odprawianie mszy w tym obrządku. Starania o odprawianie takich mszy spotykało się też często z niechęcią ze strony duchownych rzymskokatolickich. — Po to was tu przysłali, żebyście wsiąkli w nasz organizm — usłyszał ksiądz Mirosław Ripecki od ks. Teodora Benscha, administratora apostolskiego archidiecezji warmińskiej w latach 1945-1951.

W Olsztynie długo władze nie chciały się zgodzić na greckokatolickie msze. Stało się to możliwe dopiero w 1979 roku, kiedy "przytulili" nas bernardyni z Wyspiańskiego. Zgodę dał na to ówczesny biskup warmiński Józef Glemp. Komunistyczne władze zaprotestowały. Wydano nawet zakaz odprawiania w obrządku greckokatolickim, czego jednak nie respektowano.

I tak modliliśmy się tam przez dobrych 20 lat.

Aż zrodził się pomysł, że pora na własny "chram". Początkowo cerkiew miała stanąć na Knosały, tam, gdzie teraz stoi McDonald's. W końcu stanęło jednak na lokalizacji przydworcowej, żeby wierni spod Olsztyna mieli bliżej. Co nie zmienia faktu, że teraz cerkiew stoi koło "maka".

Jej budowę cerkwi rozpoczęto w 1997 roku i zakończono w roku 2000. Od 2022 roku jest drugą w Olsztynie katedrą. Stało się tak po utworzeniu greckokatolickiej diecezji olsztyńsko-gdańskiej. A niedawno dokończono wewnętrzne malowanie cerkwi.


Od 1947 roku minęło już wiele lat. Cerkwie w naszym regionie stały się tak samo powszechnym elementem krajobrazu jak kościoły z czerwonej cegły.

Igor Hrywna