Studenci z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie wzięli udział w niesamowitych badaniach
2023-12-04 20:32:13(ost. akt: 2023-12-13 13:27:05)
Czy można legalnie pływać w Morskim Oku? Można, jeśli się jest studentem UWM i członkiem Naukowego Koła Badań Podwodnych „Hydronautic”. Czego w jego lodowatej wodzie szukali studenci z dalekiego Kortowa?
W Morskim Oku, najsławniejszym górskim jeziorze Tatr, kąpiele są zakazane. Nie ma więc mowy o pływaniu dla przyjemności. I nie dla przyjemności w jego lodowatej wodzie we wrześniu zanurzali się studenci-płetwonurkowie z koła „Hydronautic”.
Czego tam szukali? Pomagali badać wpływ działalności człowieka na stan ekologiczny wód Morskiego Oka. Działo się to nie pierwszy raz. Studenci z Kortowa uczestniczyli już w monitoringu wód tego jeziora. Poprzednie badania prowadzili pięć lat temu. Teraz nadszedł czas na porównanie.
— Przed pięcioma laty stwierdziliśmy, że w tym jeziorze, którego wody są ubogie w biogeny, dobrym wskaźnikiem zmian antropologicznych będzie podwodna roślinność, m.in. rdestnica. Ona nie występowała wcześniej w wodach naszych zbiorników górskich. Postawiliśmy wtedy roboczą hipotezę: jeśli jej nie ma – to znaczy, że wody są „czyste”. Jeśli jest, to znaczy, że zaczyna się eutrofizacja jeziora — wyjaśnia dr hab. inż. Piotr Dynowski z Katedry Geografii Społeczno-Ekonomicznej na Wydziale Geoinżynierii, opiekun koła.
Pięć lat temu studenci z „Hydronautiki” pomagali założyć na dnie Morskiego Oka trzy poletka doświadczalne, z myślą o długotrwałym monitoringu. W tym roku przyszedł czas na porównanie ich stanu. Studenci zanurkowali i…
— I okazało się, że znaczników naszych poletek doświadczalnych nie ma. Zmiotły je lawiny, o czym świadczą podwodne rumowiska skalne na zboczach dna i dokumentacja fotograficzna otrzymana z Tatrzańskiego Parku Narodowego —opowiada dr Dynowski.
Czy to oznacza naukową klęskę?
— Nie, gdyż braliśmy taką możliwość pod uwagę. I dlatego zabraliśmy ze sobą bardzo nowoczesny urządzenie do kartowania dna. Jest to właściwie połącznie kamery podwodnej z nawigacją satelitarną. Urządzenie to pobiera sygnał satelitarny i lokalizuje nurka w przestrzeni. Kiedy nurek się zanurza, traci sygnał, ale to urządzenie zapamiętuje dane satelitarne i potrafi go prowadzić w wybranym kierunku na wybranej głębokości, jednocześnie cały czas nagrywając obraz dna i podając aktualną pozycję. Po wynurzeniu się ponownie pobiera sygnał GPS i koryguje dane. Zarejestrowany skanerem obraz ogląda się na ekranie monitora —tłumaczy dr Dynowski.
Członkowie „Hydronautiki” w ten sposób pomogli zbadać ok. 1/3 dna Morskiego Oka. Zapuszczali się nieraz na 20 metrów w głąb jeziora. Teraz analizują zgromadzone dane. Zajmie im to jeszcze trochę czasu, ale już teraz gotowi są przedstawić kilka wniosków.
— Zaobserwowaliśmy rozwój roślin wodnych. Morskie Oko jest sporadycznie sprzątane, między innymi przez ekipy naukowców, więc na dnie jest mało śmieci. Rdestnicę widać na nowych powierzchniach w pobliżu miejsc dostępnych dla ludzi, tam też znajdowaliśmy śmieci po nich. Dlatego nasi studenci zrobili także inwentaryzację dzikich dojść do wody. Wszystkie informacje po opracowaniu udostępnimy Tatrzańskiemu Parkowi Narodowemu — mówi opiekun koła.
Udostępniony przedstawicielom UWM sprzęt do badań pochodził od trzech polskich firm: Marine Tech – Seacraft, XDeep i Santi. To czołowi światowi producenci sprzętu do nurkowania. W większości znajduje się on na wyposażeniu Laboratorium Badań Podwodnych, powstałego niedawno w Katedrze Geografii Społeczno-Ekonomicznej na Wydziale Geoinżynierii.
— To absolutna nowość i najwyższa światowa półka. Bardzo się cieszę, że z czegoś takiego niedługo nasi studenci będą mogli korzystać. To bardzo zwiększa ich doświadczenie i możliwości pracy — dodaje dr Dynowski.
Z „Hydronautiką” współpracowała także Fundacja Naukowe Badania Podwodne, która wsparła badania organizacyjnie i technicznie doskonale wyszkolonymi płetwonurkami.
Patrycja Szybowska, studentka III roku geodezji i kartografii, a także przewodnicząca „Hydronautiki”, jeszcze nie nurkowała w Morskim Oku. Dopiero uczy się nurkowania. Miała inne zadania.
— Między innymi pływałam na pontonie i wyznaczałam GPS-em nurkom miejsca do nurkowania, pomagałam zakładać skafandry i zabezpieczałam sprzęt na brzegu — wspomina.
A na brzegu za każdym razem gromadziło się mnóstwo ludzi, którzy dopytywali się kto się utopił, albo kogo szukają.
Patrycja jest pod wrażeniem tej wyprawy.
— To duże przeżycie nurkować w takim miejscu, jak Morskie Oko. Już się nie mogę doczekać, kiedy skończę kurs i też zejdę pod wodę — mówi.
Patrycja w kole znalazła się nieprzypadkowo. W przyszłości chce doskonalić techniki pomiarów dna zbiorników wodnych, bo są niedokładne. „Hydronautic” jest dla niej nie tylko wielką przygodą, ale także szansą, by wypłynąć na szerokie wody.
źródło: UWM/ Lech Kryszałowicz
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez