Musimy wyrzucić Rosję z Europy

2023-12-05 09:00:00(ost. akt: 2023-12-05 13:51:42)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

— Przez lata patrzyliśmy na Królewiec z przerażeniem… Teraz mam wrażenie, że to druga strona zaczyna się bać, patrząc na mapę… To jest kwestia czasu – moim zdaniem kilkudziesięciu lat – jak Rosja straci Królewiec. Oczywiście jeśli nie będzie dawała „chleba”, który satysfakcjonowałby mieszkańców enklawy — mówi jeden z najbardziej znanych polskich specjalistów od geopolityki i strategii Jacek Bartosiak.

Kiedy napisałem na swoim profilu na FB, że zabieram się za czytanie książki „Wojna o Ukrainę. Wojna o świat”, parę osób mnie zrugało, że nie warto, bo jej autorzy to zwolennicy Rosji, a na dodatek nie lubią Ukrainy. Nie znam obu panów na tyle, aby oceniać ich sympatie w tym względzie, natomiast na pewno w rozmowie Piotra Zychowicza z Jackiem Bartosiakiem trudno znaleźć jakieś moskalofilstwo. Zresztą obaj panowie nie są „filiami” żadnych zewnętrznych państw, a na relacje z innymi krajami patrzą z punktu widzenia polskiego interesu państwowego, takiego, jakim go rozumieją.


— Polityka zagraniczna nie ma nic wspólnego z moralnością. To tylko kwestia układu sił — podkreśla Jacek Bartosiak i dodaje: — Ja wypowiadam się jako Polak i w moim interesie jest, żeby Rosjanie przegrali… Żeby Rosjanie zostali wypchnięci z Europy i nie mogli przeszkadzać w rozwoju mojego kraju i naszego Międzymorza, naszego miejsca na ziemi.

A po drugie, jaki jest sens czytać tylko tych autorów, z którymi się zgadzamy? Tak działa FB, podrzucając nam tylko to, z czym się zgadzamy, dlatego robi się coraz to nudniejszy.

Dlaczego Rosjanie uderzyli w 2022 roku?

O czym jest ta książka? Jej autorzy chcą, żebyśmy spojrzeli na rosyjską agresję przez szerszy pryzmat. My często patrzymy na rosyjską agresję jako element zmagań polsko-rosyjskich z ewentualnie Ukrainą, Niemcami i Rosją w tle. Tymczasem dla Zychowicza i Bartosiaka ta wojna jest „elementem szerszego, globalnego zjawiska”, które dotyczy panowania nad światem.
Ich zdaniem Rosja, po innych nieudanych próbach, postanowiła bowiem za pomocą blitzkriegu udowodnić, że gra w I lidze razem z USA i Chinami. Szybkie zwycięstwo nad Ukrainą miało rozwinąć i umocnić niemiecko-francusko-rosyjskie porozumienie, wypchnąć USA z Europy i przywrócić rosyjskie władanie nad Europą do Odry. Ukraina zatem nie była celem samym w sobie, ale tylko pierwszym etapem powrotu Rosji do rangi ZSRR.

— Bo co by się stało, gdyby Rosjanie w dwa tygodnie zajęli całą Ukrainę?… Francuzi i Niemcy utwierdziliby się w przekonaniu, że Rosja jest niezbędnym elementem europejskiej układanki — podkreślają Zychowicz i Bartosiak.

Ten plan pokrzyżowali Ukraińcy, bo zamiast się poddać po tygodniu, to się obronili, w czym dużą zasługę ma Rzeczpospolita. — Ukraina wszystkim zrobiła niespodziankę i zmieniła geopolitykę Europy. Czy to będzie trwała zmiana – zobaczymy. Ale na razie wygląda na to, że ukraiński opór pokrzyżował wielkie imperialne plany Kremla — czytamy w „Wojna o Ukrainę. Wojna o świat”.

Dlaczego Rosjanie uderzyli akurat w 2022 roku? Powodów jest kilka. Po pierwsze uznali, że USA są słabe i wystarczy kopnąć w drzwi, a „wszystko się rozwali”. To właśnie udaremnili Ukraińcy, a Joe Biden okazał się mocniejszy, niż uważał Putin.

Po drugie: — Rosjanie czuli, że kończy się pewien etap w dziejach, rozpoczyna wielka rywalizacja między USA a Chinami i trzeba zająć odpowiednią pozycję przed tym starciem, a jednocześnie kończy się rosyjski model rozwojowy. Do tego nadchodzi rewolucja zielonej energii, zbliża się rewolucja technologiczna… — podkreślają Bartosiak i Zychowicz.

Jesteśmy skazani na współpracę

„Wojna o Ukrainę. Wojna o świat” to nie jest jednak tylko książka o polityce. Wiele miejsca zajmuje w niej wojna i wojsko. Bo przecież, żeby Ukraina mogła zmienić światową geopolitykę, to najpierw musiała zatrzymać i odepchnąć Rosjan. Tutaj akurat główną przyczyną nie była słabość rosyjskiej armii, ale raczej siła ukraińskiej.

Jest takie powiedzenie, że każdy naród i społeczeństwo ma taką władzę, na jaką zasługuje. To samo można rozciągnąć na armię. I o ile Rosjanie są narodem, a społeczeństwem żadnym, to naród ukraiński i ukraińskie społeczeństwo stworzyło się ostatecznie teraz, w toku wojny z Rosją, która trwa od 2014, a nie 2022 roku. Stąd rosyjscy żołnierze są w najlepszym przypadku żołnierzami. Ukraińscy po pierwsze obywatelami, a dopiero po drugie żołnierzami. Ale to właśnie dlatego wiedzą, że walczą o swoją przyszłość, a nie karierę polityczną Zełenskiego. Rosjanie wiedzą tyle, że biją się za cara, bo mają mentalność niewolniczą.
— Ukraińcy chcą żyć tak jak my, a nie tak jak oni. I dywizja czy dwie dywizje czołgów nie mogą tego ludzkiego dążenia zatrzymać — podkreśla Piotr Zychowicz.

Po drugie ukraińskie wojsko jest już armia nowego typu, gdzie decyzje scedowano na pole walki, dla oficerów i żołnierzy. — U Rosjan tak to nie działa. Liczą się szarże i sztywne procedury… — zauważa Jacek Bartosiak.
Wątki polskie nie zajmują zbyt wiele miejsca w tej książce. Mogą jednak zszokować niejednego czytelnika. — Tragedia sprzed osiemdziesięciu lat nie może zniszczyć naszych współczesnych relacji z Ukrainą. Nie można osłabić bezpieczeństwa współczesnych Polaków. Przeszłość nie ma w tym sensie znaczenia. Znaczenie ma tylko przyszłość… Należy pokonać Rosję. To jest najważniejsze. Szczególnie że my próbujemy zbudować w Międzymorzu taki ład, żeby ani Wołyń, ani Katyń, ani Bucza nie mogły się powtórzyć — przekonuje Jacek Bartosiak. — Myślę, że będziemy musieli się sprzymierzyć z Ukrainą pod protektoratem USA. Jaką formę ten sojusz będzie miał – tego obecnie nie rozstrzygam… Najlepiej by było, żeby Ukraińców przyjęto do NATO i Unii Europejskiej. To by wszystko znacznie uprościło — przekonuje.

— My i Ukraińcy nie mamy wyboru – jesteśmy skazani na współpracę. Ci, którzy stawiają kreskę na Międzymorzu z powodu awantury o zboże, robią to przedwcześnie — puentują autorzy „Wojny o Ukrainę. Wojny o świat”.

I tego się trzymajmy.

Igor Hrywna

Jacek Bartosiak, Piotr Zychowicz, „Wojna o Ukrainę. Wojna o świat”, REBIS 2023