Wykopaliska w Lidzbarku Warmińskim. Nietypowe znalezisko archeologów
2023-11-04 18:31:03(ost. akt: 2023-11-03 14:35:18)
Zanim kilkanaście lat temu wyremontowano przedzamcze w Lidzbarku Warmińskim, na którym powstał hotel, grupa archeologów ciężko pracowała, by poznać to miejsce i ocalić pozostawione artefakty. Badania zmieniły historię lidzbarskiego zamku.
Pracujący wówczas na lidzbarskim przedzamczu, nieżyjący już niestety Radosław Herman oraz Wojciech Dudak i ich archeologiczna ekipa podkreślali, że to była żmudna praca, ale też niezwykła przygoda. Podczas badań zaskoczyło ich bardzo dużo.
— W Lidzbarku Warmińskim już od samego początku musieliśmy pokonywać sporo trudności technicznych — wspominał po 12 latach od prac Radosław Herman. — Najpierw rozbijaliśmy beton na tarasie, później trafiliśmy na rury starych instalacji, a na dodatek leciała nam na głowy woda z dachów, no bo przecież nikt rynien nam nie przełoży w inne miejsce na czas pracy. Ale te wszystkie kłopoty to nic w porównaniu z uczuciem, kiedy się wchodzi do miejsca, w którym nie stanął przed nami nikt przez setki lat. Przenosimy się w przeszłość jak w wehikule czasu i odkrywamy na nowo historię.
Kilkanaście lat temu przedzamcze zamku biskupów warmińskich w Lidzbarku Warmińskim było w opłakanym stanie. Stare mury błagały o remont; zdarzyło się nawet, że jednemu turyście spadająca ze ściany części gotyckiej cegła przeleciała obok głowy. Nawet najlepiej zachowany Pałac Grabowskiego po pożarze nie powrócił do dawnej świetności sprzed tej tragedii.
Znalazł się jednak kupiec i przedzamcze zostało sprzedane pod hotel. Ale to inny temat. Rozpoczęto prace archeologiczne. Już podczas badań sondażowych okazało się, że wiedzę na temat przedzamcza należy zweryfikować.
Kilkanaście lat temu przedzamcze zamku biskupów warmińskich w Lidzbarku Warmińskim było w opłakanym stanie. Stare mury błagały o remont; zdarzyło się nawet, że jednemu turyście spadająca ze ściany części gotyckiej cegła przeleciała obok głowy. Nawet najlepiej zachowany Pałac Grabowskiego po pożarze nie powrócił do dawnej świetności sprzed tej tragedii.
Znalazł się jednak kupiec i przedzamcze zostało sprzedane pod hotel. Ale to inny temat. Rozpoczęto prace archeologiczne. Już podczas badań sondażowych okazało się, że wiedzę na temat przedzamcza należy zweryfikować.
Gdzie był ten wjazd?
— Dla nas ogromnym zaskoczeniem było to, że opisana wcześniej historia tego miejsca była zupełnie inna, niż wynikałoby to z naszych badań — opowiadał latem 2021 roku Radosław Herman. — Osoby, które ją opisywały, robiły to na podstawie dostępnej wiedzy. Trzeba przy tym oddać, że czerpały ją z opisów i ilustracji, które często są niekompletne lub nie do końca prawdziwe. My mogliśmy to zweryfikować badaniami. Zaskoczenia spotykały nas co krok – natrafiliśmy na średniowieczną malowaną wieżę przybramną, następnie na otwór dawnego wodociągu i na średniowieczny XIV-wieczny mur z pierwszej fazy budowy, murowane przedbramie, a przecież to nie wszystko. Były też pozostałości budynków, piece do ogrzewania ciepłym powietrzem, fundamenty oranżerii biskupa Ignacego Krasickiego… — wyliczał na spotkaniu wspomnieniowym w lidzbarskim hotelu.
Historia zamku zmieniała się wraz z kolejnymi odkryciami archeologów. Odkryto na przykład, co jest bardzo ważne, z której strony wjeżdżało się do zamku. Co nie pokrywało się z tezami wcześniejszych badaczy tego miejsca. Gdzie był ten wjazd? Nad zamkową fosą pojawił się drewniany most; to pomysł wspomnianego archeologa. I to właśnie w miejscu, w którym ten most postawiono, wjeżdżało się na przedzamcze. Teraz można tam latem wypić kawę i zjeść ciastko. Most łączy się z drogą 51, ale wyjście jest zabezpieczone, żeby nie kusić losu, bo na drodze odbywa się intensywny ruch. Pod tą drogą znajdują się zapewne resztki traktu, którym biskupi wjeżdżali do zamku.
— Prawdopodobnie trakt biegł tą samą trasą już w XIV-XV wieku — mówił Radosław Herman i wspominał: — Praca w Lidzbarku Warmińskim była niezwykle pasjonująca. Nie siedziałem w jednym wykopie, tylko przemieszczałem się po całym obiekcie, miałem klucze do wszystkich pomieszczeń i w każdym trafiałem na coś interesującego. Oczywiście dla każdego interesujące jest coś innego. Ciągle patrzyłem na mury, szukając szczegółów mówiących o historii przedzamcza, ale naprawdę zachwycił mnie… potłuczony garnek gliniany z XIV wieku. Osobiście go wykleiłem. Został znaleziony przy fundamentach wieży. Prawdopodobnie zostawił go robotnik, który tę wieżę budował. Zjadł śniadanie i odstawił. Możliwe, że zasypał garnek jego kolega. To naczynie w całości zostało zgniecione przez warstwy i tam czekało na nas od XIV wieku.
Na lidzbarskim przedzamczu nie znaleziono zbyt wielu spektakularnych zabytków, mimo że łącznie uzbierało się ich ok. 30 tysięcy sztuk. Zdecydowana większość to były fragmenty naczyń glinianych. Były też ciekawostki, takie jak kilkadziesiąt ołowianych kul do pistoletu oraz niekompletna forma do odlewania takich kul, które archeolodzy znaleźli w miejscu toalety, czy złotego koloru krążki, wyglądające jak monety, ale niewybite. Znaleziono je w warstwie węgla drzewnego, który służył kiedyś do osuszania wieży. Na pewno, Czytelniku, zastanawiasz się w tej chwili, czy znaleziono złoto. Niestety nie.
Archeologów natomiast zaintrygowały… muszle po ostrygach. Co by znaczyło, że biskupi jadali ostrygi. Ponieważ zjada się je na surowo, to muszą być bardzo świeże, a przecież musiano je transportować z bardzo dużej odległości. Jak to robiono, skoro nie było jeszcze samochodów i samolotów? Taka ciekawostka.
Jednym z piękniejszych znalezisk jest fragment szklanicy z XVI wieku z ręcznie wykonanym „obrazkiem”, na którym para ludzi niosła winne grona.
Archeologów natomiast zaintrygowały… muszle po ostrygach. Co by znaczyło, że biskupi jadali ostrygi. Ponieważ zjada się je na surowo, to muszą być bardzo świeże, a przecież musiano je transportować z bardzo dużej odległości. Jak to robiono, skoro nie było jeszcze samochodów i samolotów? Taka ciekawostka.
Jednym z piękniejszych znalezisk jest fragment szklanicy z XVI wieku z ręcznie wykonanym „obrazkiem”, na którym para ludzi niosła winne grona.
Pisząc o odkryciach na lidzbarskim przedzamczu, nie sposób pominąć odkrycia w międzymurzu zespołu pieców ogrzewających budynki, które stały tutaj od XVI wieku. Jak wspominał Radosław Herman: „Wzniesiono je na wcześniej obronnym międzymurzu południowym, w okresie gdy wjazd do zespołu zamkowego przeniesiono w obecne miejsce”. Warto wiedzieć, że dwa zabytkowe piece można dzisiaj podziwiać, bo zostały pięknie wyeksponowane przez właścicieli hotelu, który powstał na przedzamczu.
Przeszedłem przez most na Łynie i z miejsca się zakochałem
Bardzo interesującym odkryciem był zespół bramny z malowaną wieżą, z przedbramiem oraz rampą prowadzącą do podziemi baszty artyleryjskiej. Odkopanie podziemi baszty było dla archeologów wielką przygodą i wyzwaniem technicznym, bo dostęp do wnętrza prowadził przez wąskie drzwi i po stromych schodach.
Jednak najwięcej emocji wśród ekipy i odwiedzających wykopy budziły szczątki kobiety, na które archeolodzy natknęli się w międzymurzu. Szkielet pochodzi przypuszczalnie z XVII wieku.
Od razu powstały różne, czasem mocno fantazyjne hipotezy, kim mogła być ta tajemnicza kobieta i jakie były okoliczności jej śmierci. Szczątki znaleziono w maju 2008 roku. Według wstępnej analizy należały do młodej kobiety między 20 a 30 rokiem życia. Szkielet nie miał widocznych uszkodzeń, które wskazywałyby na brutalną śmierć.
Dlaczego te szczątki wzbudziły takie zainteresowanie? Bo w tym miejscu nie powinno być żadnego pochówku. Ktoś jednak pochował tu młodą kobietę, co według obowiązującego wówczas prawa nie było legalne. Możliwe, że dokładne badania laboratoryjne, np. genetyczne szkieletu rozjaśniłyby nieco tę historię.
Wiele artefaktów znalezionych na terenie przedzamcza znajduje się w posiadaniu rodziny archeologa. Niewykluczone, że kiedyś trafią na wystawę. Zamkowe muzeum interesowało się tym i prowadziło w tej sprawie rozmowy z archeologiem, który chciał je przekazać w dobre ręce. Pracownicy lidzbarskiego zamku na pewno takie dobre ręce mają. Radosław Herman odwiedzał Lidzbark Warmiński. Tak opowiadał o swoim pierwszym wrażeniu po przyjeździe do tego miasta: „Przeszedłem przez most na Łynie i z miejsca się zakochałem”.
Wiele artefaktów znalezionych na terenie przedzamcza znajduje się w posiadaniu rodziny archeologa. Niewykluczone, że kiedyś trafią na wystawę. Zamkowe muzeum interesowało się tym i prowadziło w tej sprawie rozmowy z archeologiem, który chciał je przekazać w dobre ręce. Pracownicy lidzbarskiego zamku na pewno takie dobre ręce mają. Radosław Herman odwiedzał Lidzbark Warmiński. Tak opowiadał o swoim pierwszym wrażeniu po przyjeździe do tego miasta: „Przeszedłem przez most na Łynie i z miejsca się zakochałem”.
Ewa Lubińska
Archeolog Radosław Herman zmarł nagle 21 października 2023 r. Specjalizował się w archeologii historycznej, bronioznawstwie i badaniach archeologiczno-architektonicznych. Był prezesem Stowarzyszenia Alchemia Czasu, badaczem zabytków architektonicznych (głównie zamków) oraz miast. Przez kilka lat był pracownikiem Instytutu Archeologii i Etnologii PAN i pracowni badawczo-projektowej ARCH-TECH.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez