Zegarmistrz bywa kobietą
2023-10-28 20:00:00(ost. akt: 2023-10-27 15:13:27)
To dość ciężki kawałek chleba. Oczywiście kobiecie jest także trudniej, chociażby z uwagi na obowiązki macierzyńskie, ale i tak bardzo lubię tę pracę i nigdy bym jej nie zmieniła — mówi Hanna Grzmiączka — zegarmistrz z Lidzbarka Warmińskiego.
Pomijając fakt, że zegarmistrz, to zawód wymierający, to kiedy o nim myślimy, widzimy oczami wyobraźni starszego pana w okularach, pochylonego nad maleńkim mechanizmem ręcznego zegarka lub nakręcającego stojący zabytkowy zegar. Nikt nie wyobraża sobie w tej roli drobnej atrakcyjnej kobiety, takiej jak Hanna Grzmiączka, dlatego ludzie wchodząc do jej zakładu, zawsze się dziwili na jej widok.
— Często robią to także teraz, ale głównie turyści — mówi Hanna, która mieszka w niewielkim Lidzbarku Warmińskim, w którym wszyscy już się do tego widoku przyzwyczaili. Nic dziwnego, bo lidzbarczanka naprawia zepsute zegary od kilkudziesięciu lat.
Turystów w mieście - przyszłym uzdrowisku - jest coraz więcej, zwłaszcza latem, zaglądają, bo zakład Hanny Grzmiączki znajduje się blisko zabytkowych murów obronnych i starego ratusza, a wzrok przyciąga wystawa.
Pytamy, jak to się stało, że pani Hanna wybrała taki zawód.
— Namówił mnie do tego mój brat Władek, który najpierw pracował u zegarmistrza w Olsztynie, a później otworzył swój zakład — odpowiada Hanna Grzmiączka, która wychowywała się w Lidzbarku Warmińskim i tam całe życie mieszka. Zresztą kocha swoje miasto. Kiedy skończyła Technikum Rolnicze i zdała maturę, poszła do pracy. do miejscowej Spółdzielni PSS Społem. Tam robiła inwentaryzacje sklepów. Trwało to dwa lata, bo wyszła za mąż i urodziła córeczkę — Agnieszkę. To właśnie wtedy brat, któremu spodobał się zawód zegarmistrza namówił ją, by razem z nim podjęła staż czeladniczy w Olsztynie u zegarmistrza przy ul. Partyzantów "Pod zegarem".
Tak więc po urlopie wychowawczym Hanna, wspierana przez mamę w opiece nad córeczką, podjęła szkolenia czeladnicze w Olsztynie.
— Później brat otworzył swój zakład na olsztyńskim dworcu PKP. Pracowałam u niego dwa lata. On sam prowadził go kilkanaście lat — opowiada lidzbarczanka. — Niestety, zmarła nasza mama i musiałam zrezygnować z dojazdów do Olsztyna.
Tak więc Hanna otworzyła swój punkt naprawy zegarków w sklepie jubilerskim, należącym wówczas do przedsiębiorstwa handlowego WPHW w Lidzbarku Warmińskim przy placu Wolności.
Tak więc Hanna otworzyła swój punkt naprawy zegarków w sklepie jubilerskim, należącym wówczas do przedsiębiorstwa handlowego WPHW w Lidzbarku Warmińskim przy placu Wolności.
— Jednak w 1991 roku WPHW się rozpadło i przeniosłam swój punkt usługowy do lokalu PSS "Społem" przy ul. Powstańców Warszawy — kontynuuje Hanna Grzmiączka. — W 1994 roku urodziłam drugą córeczkę - Małgosię, a kilka miesięcy później znowu mój punkt zmienił adres. Wynajęłam dość duży, bo ponad czterdziestometrowy lokal od agencji wojskowej. Trzeba było iść z duchem czasu i poza usługami zegarmistrzowskimi, które były coraz mniej popularne, wprowadzić sprzedaż.
Pani Hanna nadal naprawiała zegarki, ale też sprzedawała je oraz galanterię. Tak było do 2013 roku, kiedy to Agencja Mienia Wojskowego postanowiła sprzedać lokale, także lokal, w którym znajdował się zakład zegarmistrzowski.
— Udało nam się z mężem kupić niedaleko mieszkanie na parterze jednego z domów przy ul. Kasprowicza i tam przenieść zakład. Pracowaliśmy tam przez 5 lat, a później postawiliśmy dom i przenieśliśmy się z zakładem na parter tego domu — kontynuuje pani Hanna. — Nadal naprawiam zegary.
Jak mówi lidzbarczanka, gdyby miała ponownie wybierać zawód, nie wahałaby się ani chwili.
— Bardzo lubię swoją pracę — mówi. — Jest nie tylko ciekawa, ale daje mi też wolność, niezależność. Mogę też dysponować swoim czasem, jak chcę. Prowadzenie swojej działalności ma też wady, na przykład to, że nigdy nie wiadomo ile się zarobi. Trudno przewidzieć ilu klientów będzie danego dnia, tygodnia, miesiąca. To dość ciężki kawałek chleba. Oczywiście kobiecie jest także trudniej, chociażby z uwagi na obowiązki macierzyńskie, ale i tak bardzo lubię tę pracę i nigdy bym jej nie zmieniła.
Zegarmistrz to zawód ginący. Kiedyś w każdym mieście i miasteczku był co najmniej jeden zakład, dzisiaj w całym regionie niewiele jest takich, które zajmują się wyłącznie usługami naprawczymi.
— Może w dużych miastach — Warszawie, czy Gdańsku, ale w mniejszych miastach zakład, który robi same usługi - na siebie nie zarobi — mówi z żalem w głosie kobieta zegarmistrz. — Mam kontakt z innymi zegarmistrzami i wiem, że każdy z nich prowadzi też sprzedaż. Najczęściej zegarków i biżuterii. Z samego naprawiania nie da się żyć.
Jednak, jak mówi pani Hanna, wielu ludzi ma jeszcze wspaniałe, piękne zegary.
— Właściciele nie zawsze niestety wiedzą, jak o nie dbać. Każdy stary ścienny zegar musi być rozebrany co kilka, najpóźniej co 10 lat, a jego części namoczone w odpowiednich płynach. Trzeba go sprawdzić, zlikwidować luzy, naoliwić i złożyć. Konserwacja jest niezbędna. Smuci mnie, kiedy właściciele takich zegarów nie dbają o nie odpowiednio, nie wiedzą, jaki to skarb. Dobry stary zegar bije tak wspaniale. On skończy bicie, a ty go jeszcze słyszysz. Takie są na przykład zegary marki Gustaw Becker.
Panią Hannę martwi też kiedy właściciele zabytkowych zegarów, próbują sami je naprawiać.
— Otwierają je, zaglądają, coś próbują na własną rękę robić, później bardzo trudno taki zegar nastawić. Mogą też coś uszkodzić, później się dziwią, że naprawa dużo kosztuje, a to przecież zabytek. No i trzeba o niego dbać.
Prowadzenie własnej działalności zajmuje sporo czasu, wie o tym każdy przedsiębiorca. Pani Hanna nie tylko znalazła jednak czas dla rodziny, ale też skończyła studia w kierunku informatyki i ekonometrii oraz przez ok. 20 lat działała aktywnie w Warmińskim Stowarzyszeniu Przedsiębiorców, gdzie powierzano jej funkcję skarbnika. Jak widać lidzbarczanka nie tylko doskonale naprawia zegary, ale doskonale zarządza swoim czasem.
Ewa Lubińska
Prowadzenie własnej działalności zajmuje sporo czasu, wie o tym każdy przedsiębiorca. Pani Hanna nie tylko znalazła jednak czas dla rodziny, ale też skończyła studia w kierunku informatyki i ekonometrii oraz przez ok. 20 lat działała aktywnie w Warmińskim Stowarzyszeniu Przedsiębiorców, gdzie powierzano jej funkcję skarbnika. Jak widać lidzbarczanka nie tylko doskonale naprawia zegary, ale doskonale zarządza swoim czasem.
Ewa Lubińska
To dość ciężki kawałek chleba — mówi Hanna Grzmiączka. — Trudno przewidzieć ilu klientów będzie danego dnia, tygodnia, miesiąca.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez