Młodzi nie chcą płacić za bilet. Olsztyn gapowiczami stoi?

2023-10-07 15:00:00(ost. akt: 2023-10-06 14:07:58)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Olsztyńscy gapowicze mają do zapłacenia ponad 600 tys. zł. Ale to kropla w morzu, bo bez biletu jeździ znacznie więcej pasażerów komunikacji miejskiej. Nie każdego udaje się złapać. Ile tak naprawdę z nas jeździ za darmo?
Samochód, autobus, a może tramwaj? Okazuje się, że ponad 86 proc. z nas stawia na komunikację miejską. Dlaczego? Samochód trzeba mieć. A jeśli nawet ma się kluczyki, auto zawsze trzeba zatankować, inaczej nie ruszy. Dlatego chętnie jeździmy komunikacją miejską. Nie tylko dlatego, że jest tańsza, ale może być darmowa. Rosnące ceny paliw i kosztów życia powodują, że szukamy oszczędności. I jeździmy „na gapę”. Pech, gdy trafimy na kontrolę.

— W Olsztynie łączna liczba przewiezionych pasażerów w komunikacji miejskiej w Olsztynie w 2022 roku wyniosła 38 832 277. W ciągu roku nakładanych jest ok. 9 tys. wezwań z tytułu jazdy „na gapę” — zauważa Małgorzata Babilec z Zespołu ds. Mediów i Promocji ZDZit w Olsztynie. — Wpływy z tytułu opłaconych wezwań to ok. 600 tys. zł. W porównaniu wpływy ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej w 2022 roku wyniosły 32 548 971 zł.

To, ile zalegamy, zliczył również BIG InfoMonitor. Na Warmii i Mazurach suma zaległości z jazdy bez biletu wynosi prawie 3,38 mln zł, a w samym Olsztynie 640 417 zł na 903 dłużników. Wychodzi, że średnio jedna osoba, która jechała bez biletu, a która nie zapłaciła jeszcze mandatu, ma 709 zł zaległości. To i tak niewiele, bo średnia krajowa wynosi ok. 1,2 tys. zł. Aktualnie mandat za brak biletu w komunikacji miejskiej w Olsztynie wynosi 100 zł, jeśli pasażer zapłaci go w okresie 7 dni. Jest to równowartość normalnego biletu miesięcznego.

Dziewczęta jeżdżą za darmo

Tylko czy kontrole są w stanie zweryfikować, ilu pasażerów jeździ bez biletu? Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów „Gapowicze w komunikacji miejskiej 2023” , co druga osoba przyznaje, że zdarzyło jej się jechać „na gapę”, a 73 proc. z pytanych nigdy nie zostało złapanych. To pokazuje, jaka jest skala problemu. Co ciekawe, najczęściej bez biletu jeżdżą mężczyźni, ale wśród osób nieletnich dominują… dziewczęta.

— Niestety, zjawisko jazdy bez biletu wśród nieletnich staje się coraz bardziej powszechne. Nasze dane wskazują, że obecnie już kilka tysięcy młodych ludzi ma z tego powodu poważne problemy finansowe, a przecież te osoby dopiero zaczynają dorosłe życie — zauważa Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej. — Ta sytuacja budzi niepokój również z tego względu, że jeśli ktoś już w młodym wieku ignoruje przepisy i bagatelizuje konsekwencje łamania prawa, to podobnie może postępować w przyszłości, także przy innych okazjach.

Najmłodsi, w wieku od 15 do 25 lat, bez ogródek przyznają, że wolą ryzykować karę niż opłacić podróż. Sądzą, że kontrole są rzadkie i w związku z tym nie ma sensu płacić za przejazd. Nie postrzegają płacenia za bilet jako obowiązku. Podobnie jest w przypadku niechęci do wydawania pieniędzy na bilet. To podejście przekłada się na zadłużenie. Jak wskazują dane, liczba młodych gapowiczów w ciągu pięciu lat wzrosła aż sześciokrotnie.

Hakerzy dali przyzwolenie

W Olsztynie w tym roku średnia osób, która jeździła bez biletu, zapewne wzrosła. W czerwcu doszło do ataku hakerskiego, który uniemożliwiał zakup biletów.

— Starty szacowane są na 1,2 mln zł i wynikają z czasowego braku dostępności pełnej puli biletów komunikacji miejskiej, co miało miejsce w pierwszych tygodniach po zdarzeniu mającym znamiona ataku hakerskiego. W pewnych okresach mieszkańcy po prostu nie byli w stanie kupić każdego rodzaju biletu — dodaje Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT. — Poniesione straty są najniższe z możliwych, ponieważ przypadły na początek wakacji, a więc na okres, kiedy przychody z tytułu sprzedaży biletów komunikacji miejskiej są najniższe w całym roku. Straty te cały czas są szacunkowe, ponieważ kolejne wewnętrzne systemy informatyczne są przywracane. Między innymi te, które generują raporty sprzedażowe.

Po ataku hakerskim nie działały biletomaty, a w kioskach brakowało nawet papierowych biletów. Olsztyniacy jeździli więc „na gapę” legalnie. Po mieście rozniosła się nawet plotka, że w związku z tym odstąpiono od kontroli pasażerów. Sprawdzili to olsztyńscy tiktokerzy. I dowiedli, że przez sześć godzin jazdy, przez 120 przystanków, nie pojawił się żaden kontroler. A że w Olsztynie jest 181 autobusów i 27 tramwajów, to można sobie wyobrazić, ile osób mogło jeździć „za darmo”.

Teraz kontrole wróciły, a pasażerowie przyznają, że są nawet częstsze niż kiedykolwiek. Miasto próbuje odrobić straty? Obecnie na etacie kontrolera w Olsztynie zatrudnionych jest 9 osób. Za swoją pracę otrzymują 3 680 zł brutto, czyli 2 839 na rękę. Jest to najniższa płaca spośród porównanych przez Portal Samorządowy miast. Podobne wynagrodzenie otrzymują tylko kontrolerzy w Kielcach. Czy taka kwota motywuje kontrolerów do wytężonej pracy? Dla porównania w Warszawie w tym fachu można zarobić 8 480 zł brutto, czyli 6 111 zł netto.

A może darmowa komunikacja?

W Polsce przybywają gminy, które decydują się zwalniać pasażerów z jakichkolwiek opłat, oferując bezpłatne przejazdy. Jeśli mieszkańcy mieliby zrezygnować z samochodów i przesiąść się do autobusów i tramwajów, pomysł może wydawać się słuszny. Ale jak wygląda to w praktyce? Taki model transportu, w którym samorządy biorą na siebie całkowity koszt organizacji komunikacji, umożliwiając pasażerom podróż bez biletów, przyjmuje się głównie w niewielkich gminach. W miastach to wciąż rzadkość. Na Warmii i Mazurach bezpłatną komunikację ma m.in. Mrągowo (ok. 22 tys. mieszkańców) i Lidzbark Warmiński (prawie 16 tys. mieszkańców). Utracone przychody ze sprzedaży biletów, nawet w średniej wielkości mieście, mogą sięgać kilku milionów złotych rocznie. Budżetów większości samorządów nie stać na tak skokowy wzrost kosztów organizacji transportu zbiorowego.

— W Olsztynie na przeszkodzie stoi dodatkowe 40 mln zł, które gmina musiałaby dołożyć do funkcjonowania komunikacji miejskiej. Trudno też porównywać środki przeznaczane na komunikację miejską w Olsztynie i Lidzbarku — zauważa Michał Koronowski. — W 2022 roku koszt realizacji przewozów wzrósł o ok. 5 mln zł netto. Na 2023 rok przewidziano wzrost budżetu o kolejne ok. 5 mln zł przy zbliżonej planowanej pracy przewozowej. Wzrost stawek dla operatorów (MPK Olsztyn, Konsorcjum Firm Meteor oraz IREX-3), a tym samym kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej, wiąże się przede wszystkim ze wzrostem cen paliw, energii, towarów i usług (koszty eksploatacji i napraw) oraz wynagrodzeń.

W Olsztynie od 1 września 2019 roku na mocy uchwały Rady Miasta Olsztyna obowiązuje ulga uprawniająca dzieci i młodzież do bezpłatnych przejazdów środkami komunikacji miejskiej.

Gapowicze w całym kraju są zadłużeni łącznie na 499,5 mln zł.

ADA ROMANOWSKA

Trasy w Olsztynie liczą 186 km (autobusy) i 9 km (tramwaje) — bez zawieszonej wówczas linii tramwajowej nr 3 (dodatkowe 2 km). Po rozbudowie linii tramwajowej przybędzie ok. 6 km nowych torów
fot. Igor Hrywna