Jasna deklaracja Trumpa "Zabierzemy żołnierzy" z Europy

2023-10-01 08:22:29(ost. akt: 2023-10-01 09:32:09)
Protesty zwolenników b. prezydenta USA Donalda Trumpa po przeszukaniach w jego rezydencji

Protesty zwolenników b. prezydenta USA Donalda Trumpa po przeszukaniach w jego rezydencji

Autor zdjęcia: PAP/EPA/wpolityce.pl

Donald Trump, który zabiega o nominację Republikanów na kandydata na prezydenta w wyborach w 2024 roku, wziął udział w wiecu na terenie fabryki części samochodowych w Detroit. - Jeśli sojusznicy nie zwiększą znacznie zakupów amerykańskich samochodów, nasze wojska spakują się i wrócą do domu - oświadczył były prezydent USA.
Pojadę do każdego kraju, na którego obronę płacimy miliardy dolarów - tak jak robiłem to wcześniej - i powiem im, że jeśli potężnie nie zwiększą swoich zakupów Fordów, Chevych, GM-ów i Jeepów, nasze wojska się spakują i wrócą do domu. Muszą kupować nasze produkty - powiedział Trump.

Były prezydent zwracał się w ten sposób do strajkujących pracowników w zakładach tzw. wielkiej trójki z Detroit (Ford, General Motors, Stellantis).

Zapowiedział też wojnę z "globalizmem i powrót do protekcjonizmu". Trump oświadczył, że jeśli ponownie zostanie prezydentem, nałoży cła na wszystkie zagraniczne produkty.

USA. Trump zapowiada walkę z autami na prąd


Donald Trump oznajmił również, że samochody elektryczne "zabiją" przemysł samochodowy w USA, i obiecywał zakończenie polityki promującej takie pojazdy.

Dla uważnego obserwatora nie ulega wątpliwości,że słowa skierowane do robotników są wyraźną deklaracja ubiegającego się o nominację partii republikańskiej. Deklaracją oznaczającą powrót do polityki, jaką Donald Trump prezentował podczas swojej pierwszej kadencji prezydenckiej, a oznaczającej przerzucenie kosztów obrony Europy na Europejczyków, na kraje należące do NATO.USA utrzymując kontyngent wojskowy w Europie ponoszą ogromne koszty, podczas gdy większość krajów europejskich nie wypełnia nawet minimalnych zobowiązań mówiących o przeznaczeniu 2% budżetu na cele wojskowe. Największą irytację wzbudzają Niemcy, które po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej zadeklarowały budżet 100 mld euro na modernizacje swojej armii, a kilka dni temu wycofały się z tejże deklaracji oznajmiając zdumionym partnerom, że "w budżecie nie ma środków na wydatki wojskowe"

Niemiecki rząd wycofał się


Niemiecki rząd wycofał się ze zobowiązania do wydawania, zgodnie z celem NATO, 2 proc. PKB rocznie na zbrojenia - poinformowała agencja Reuters, powołując się na swoje źródło w niemieckim rządzie.

Klauzula w projekcie ustawy budżetowej, zgodnie z którą niemieckie wydatki na zbrojenia miałyby stale wynosić 2 proc. PKB, miała zostać usunięta w trybie pilnym.

Tymczasem w przemówieniu z 27 lutego 2022 roku, zaraz po rosyjskiej agresji na Ukrainę, kanclerz Scholz zapewniał wzrost niemieckich wydatków na obronność.

Od teraz będziemy rok po roku inwestować ponad 2 proc. PKB w naszą obronność

— podkreślał wówczas Scholz.

Teraz rzecznik niemieckiego rządu odmówił agencji Reuters komentarza w sprawie szczegółów wspomnianej ustawy.

Warto zaznaczyć, że sojusznicy z NATO wiele razy krytykowali Berlin za zbyt niskie wydatki na obronność. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku Polski, która w 2022 roku wydała aż 2,4 proc. PKB na zbrojenia, a w tym roku może to być nawet 4 proc.

Szansa dla Polski?


Niektórzy komentatorzy ekonomiczni podkreślają, ze groźby Trumpa dotyczące realizacji polityki gospodarczej(cła na produkty z zagranicy) w powiązaniu z wydatkami innych krajów(sojuszników) na zbrojenia mogą spowodować ogromne przetasowania w światowym łańcuchu dostaw. Przykładowo Polska, Czechy czy małe kraje bałtyckie mogą z racji swojego zaangażowania we wspólna politykę obronną(spełniają wymóg min. 2% wydatków budżetu na zbrojenia) mogą zostać zwolnione z podatku celnego na granicy z USA, co spowoduje, że niemieckie firmy zostaną w ten sposób zmuszone do zakładania działalności gospodarczej i produkcji na terenie wspomnianych państw(o ile będą chciały nadal eksportować do USA)