"Słoń" Łukasza Staniszewskiego z Olsztyna jedzie do Berlina

2023-09-22 18:20:00(ost. akt: 2023-09-22 23:19:45)
Dariusz Siastacz w "Słoniu"

Dariusz Siastacz w "Słoniu"

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Monodram „Słoń”, który napisał Łukasz Staniszewski z Olsztyna, zostanie wystawiony 23 września w Berlinie. To uniwersalna opowieść o człowieku, któremu nadaje się etykietę.
Łukasz Staniszewski napisał „Słonia” cztery lata temu. Teraz zostanie zaprezentowana w Berlinie w ACUD Theater. W główną i jedyną rolę, bo to monodram, wciela się Dariusz Siastacz z Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Sztuka zostanie wystawiona po polsku z symultanicznym tłumaczeniem.

— Traktujemy to jako ogromną przygodę i ukoronowanie naszego scenicznego wysiłku. Gdy zaczęliśmy grać „Słonia” w wielu miejscach w Polsce, marzyłem, żeby wyjść z nim poza granice kraju. Bohaterem sztuki jest bowiem Żyd skazanym za pochodzenie. Wspomina swoje życie, które dostało się w tryby totalitarnej machiny śmierci — mówi Łukasz Staniszewski, dramaturg. — Graliśmy ten spektakl dla widzów o różnych doświadczeniach, również dla społeczności żydowskiej, w synagogach i gminach żydowskich. Chciałem jednak, żeby pojechać z nim do Niemiec i porozmawiać o tej historii z tamtejszą publicznością. Tym bardziej, że pojawia się w sztuce wątek niemiecki, a z uwagi na czasy, nie jest on przychylny. I okazuje się, że gdy chowa się marzenie na dno szafy, może się ono spełnić. To niezwykłe, że „Słoń” żyje swoim życiem. Ale zmienia też moje życie. Bo jeżdżąc ze spektaklem, poznaję fantastycznych ludzi i uczę się teatralnego rzemiosła. Jednocześnie mam kontakt z publicznością, która bardzo żywo reaguje na tę sztukę. A publiczność za każdym razem jest inna, bo pochodzi z różnych środowisk i doświadczeń.


„Słoń” to opowieść o człowieku, który staje się pewnym symbolem. Siedząc w celi śmierci, dokonuje swoistej spowiedzi. Opowiada o tym, co doprowadziło go do miejsca, w którym się znalazł. A zaczęło się od kilku prostych słów, które bohater usłyszał, a które potem zaczęły przybierać na sile, nabierać znaczenia tragicznego w skutkach. I raptem element jego tożsamości, który jeszcze do niedawna nie miał dla niego większego znaczenia, stał się ogromnym problemem. Zaczął być zauważalny, zaczął uwierać... innych.

— „Słoń” jest cały czas aktualny. Bo to historia człowieka, któremu została nadana etykieta — podkreśla Łukasz Staniszewski. — Bohater z dnia na dzień staje się Żydem i zaczyna być traktowany jak obywatel drugiej kategorii, którego można wskazywać palcem, pobić na ulicy, czy nawet strzelać do niego. Czy dzisiaj też nie mamy takich sytuacji? Za przykład mogę podać wojnę w Ukrainie. Tam strzela się do człowieka tylko dlatego, że jest Ukraińcem. Strzelającego i jego ofiarę różni jedynie ta etykietka: ja jestem stąd, a ty stamtąd. Ale takich sytuacji jest więcej. Niemal codziennie nadajemy komuś etykietę, żeby wiedzieć, jak go należy traktować. To kwestia chociażby mniejszości seksualnych czy nawet płci. Etykiety są wykorzystywane również z kampanii wyborczej. „Słoń” jest osadzony w konkretnej sytuacji historycznej, ale jest uniwersalny. Słoń to też metafora. Bo jeśli człowiekowi doczepi się trąbę i duże uszy, staje się on słoniem?

„Słoń” miał premierę 17 grudnia 2018 roku w Teatrze im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Spektakl wyreżyserował Giovanni Castellanos.

ar