Prof. Furgała-Selezniow o wpływie działalności człowieka na tereny wokół jezior

2023-09-01 19:35:52(ost. akt: 2023-09-02 09:13:37)

Autor zdjęcia: UWM

Koniec wakacji to dla wielu osób koniec wypoczynku i urlopów, również na Warmii i Mazurach. O obciążeniu środowiska ruchem turystycznym opowiada dr hab. inż. Grażyna Furgała-Selezniow, prof. UWM z Katedry Turystyki, Rekreacji i Ekologii.
Przeprowadza pani analizę obciążenia środowiska przyrodniczego zagospodarowaniem i użytkowaniem turystycznym. Na czym ona polega?

Problem jest trochę szerszy. Zajmujemy się wpływem działalności człowieka na środowisko przyrodnicze. Dotyczy to przede wszystkim dwóch głównych aspektów: osadnictwa i turystyki. Zajmujemy się terenami wokół jezior. Interesuje nas najczęściej 100-metrowy pas lądu wokół linii brzegowej jeziora. Jest to strefa, dla której przepisy prawne były zmieniane kilkukrotnie w ciągu ostatnich 30 lat. Robiliśmy też badania szerszego pasa terenu: na przykład 250 czy 500 m od brzegu jeziora. Zwracamy uwagę na zależności pomiędzy zagospodarowaniem turystycznym i osadniczym. Przykładowo, zagospodarowanie rekreacyjne może być związane z funkcją osadniczą (np. plaża gminna nad jeziorem) albo z funkcją turystyczną (np. plaża i wypożyczalnia sprzętu pływającego przy hotelu). Często to się przeplata, kiedy na przykład turyści korzystają z ogólnodostępnej plaży gminnej. Z tego powodu skupiamy się na obiektywnych wskaźnikach, które można określić w sposób jednoznaczny. Na badanym obszarze obliczamy udział procentowy powierzchni zajętych przez różne (skategoryzowane) rodzaje terenu jak np. użytki rolne, las, zabudowa osadnicza, infrastruktura turystyczna, nieużytki etc. Określamy także stopień zagospodarowania wodnej części strefy brzegowej jezior na podstawie liczby kładek, pomostów przystani i marin. Na podstawie obliczonych wartości konkretnych wskaźników, jesteśmy w stanie określić, jak bardzo jezioro jest obciążone działalnością człowieka. Jesteśmy w stanie również wskazać, czy nad danym jeziorem dominuje wpływ turystyki czy też osadnictwa. Nasza metodyka jest uniwersalna i możliwa do zastosowania w przypadku wielu różnych jezior w kraju i za granicą. Interesuje nas również, w jaki sposób strefa brzegowa jest zagospodarowana. Inny będzie wpływ na środowisko naturalne np. hotelu czy mariny, a inny ścieżki spacerowej. Niektóre jeziora są natomiast obciążone głównie przez prywatną infrastrukturę rekreacyjną związaną z procesem osadniczym w strefie brzegowej jezior.

Zajmowała się pani badaniem terenów na Warmii i Mazurach czy także innych terenów?

Głównie w województwie warmińsko-mazurskim. Zbadaliśmy 145 jezior Pojezierza Olsztyńskiego (wszystkie powyżej 10 ha powierzchni). Robiliśmy też badania wspólnie z naukowcami z Węgier. Sprawdzaliśmy zmiany w użytkowaniu terenów przyjeziornych na przestrzeni 30 lat, czyli w trakcie transformacji ustrojowej. Badaliśmy nasze Wielkie Jeziora Mazurskie i dwa jeziora węgierskie (w tym Balaton). Jak już powiedziałam wcześniej, patrzyliśmy na problem trochę szerzej niż tylko pod kątem użytkowania turystycznego.

Jakie były wyniki?

Na Pojezierzu Olsztyńskim znacznie zwiększyła się powierzchnia terenów zajętych przez zabudowę osadniczą (domy prywatne i tak zwane „drugie domy” oraz prywatne domki letniskowe do użytku samych właścicieli). Na badanym obszarze znacząco wzrosła również liczba hoteli i pensjonatów oraz liczba i powierzchnia terenów rekreacyjnych, typu plaża czy miejsce na grilla, ale też sportowych, np. boiska nad jeziorem. Znacznie zmniejszyła się powierzchnia terenów zajętych przez ośrodki wypoczynkowe. Ośrodki te, zwłaszcza prowadzone przez zakłady pracy, były popularne w PRL. W dużym stopniu zostały one zlikwidowane, częściowo wykupione przez osoby prywatne i przerobione na prywatne osiedla domów lub domków letniskowych. Na Wielkich Jeziorach Mazurskich przybyło bardzo dużo marin, wypożyczalni jachtów i sprzętu wodnego. Problemem stały się też nieczystości, niestety w dużym stopniu wciąż spuszczane z drogich jachtów do jezior. W strefie brzegowej jezior zwiększyła się powierzchnia lasów i znacznie, bo o około połowę, zmniejszyła się powierzchnia użytków rolnych. Te dwie ostatnie zmiany były akurat najbardziej korzystne dla środowiska jeziornego. Mniej upraw w bezpośrednim sąsiedztwie jeziora to mniej spływających z pól nawozów, które mogłyby dostać się do wody. Natomiast las jest naturalną barierą dla spływu zanieczyszczeń do jeziora.

Kraina Wielkich Jezior Mazurskich jest bardzo popularna wśród mieszkańców Warszawy i innych miast sąsiednich województw. Czy z punktu widzenia obciążenia środowiska, mamy już zbyt dużo turystów w sezonie wakacyjnym? Czy powinniśmy się już martwić zaśmiecaniem i zanieczyszczaniem jezior?

Może niekoniecznie martwić, ale trochę brakuje zarządzania ruchem turystycznym. Widać to na przykładzie spływów rzeką Krutynią, gdy wypuszczane są wszystkie dostępne kajaki na raz, jeśli jest dużo chętnych. Zarządzający marinami czy wypożyczalniami sprzętu i pracownicy gastronomii uważają, że nie ma czegoś takiego, jak zbyt dużo turystów, bo w wakacje zarabiają na pozostałe miesiące w roku. Ale brak zarządzania np. ruchem na szlakach wodnych sprawia, że mamy tłok, chaos i hałas, często również duże ilości śmieci. Sami odpoczywając nad jeziorami widzimy, że jest dużo śmieci zostawionych przy plażach mimo prowadzonych kampanii informacyjnych. Rozkładające się śmieci zanieczyszczają wodę i glebę a tym samym wpływają, najczęściej negatywnie, na organizmy – te w wodzie i na lądzie. Pamiętajmy także, że wiosną, gdy rusza sezon żeglarski i sezon spływów kajakowych, mamy sezon lęgowy ptactwa wodnego, tarło ryb, okres rozrodu pozostałych kręgowców. Obecność ludzi stresuje i płoszy zwierzęta, a tym samym zmniejsza ich sukces rozrodczy.

Możemy sprawdzić, jak bardzo śmiecą turyści?

Nie jest to możliwe do zmierzenia. Śmiecą przecież również mieszkańcy i trudno wskazać, co jest efektem negatywnych działań turystów, a co społeczności lokalnej. W zeszłym roku, w czasie wyjazdów ze studentami na zajęcia terenowe, rozmawiałam z osobami zarządzającymi ekomarinami. Osoby te zwracały uwagę, że turyści wydają sporo pieniędzy na wynajęcie łodzi czy jachtu, ale jedynie połowa z nich opłaca odbiór nieczystości. Pozostali spuszczają je do wody. To jest paradoks – turyści (żeglarze) przyjeżdżają cieszyć się pięknem jezior, a sami je zanieczyszczają. Oczywiście jest to trudne do sprawdzenia – trzeba byłoby złapać winowajcę „na gorącym uczynku”. Nie robiłam na ten temat badań, problem znam jedynie z rozmów z zarządcami marin. Nie tylko żeglarze zanieczyszczają wodę, śmiecą również np. wędkarze. Zwróćmy też uwagę na olejki czy balsamy do opalania, które w dużych ilościach dostają się do wody. Smarujemy się nimi, następnie wchodzimy do wody, potem to powtarzamy. Nie spotykamy już raczej sytuacji, że ktoś bierze szampon oraz mydło i myje się w jeziorze, ale zanieczyszczamy wodę innymi kosmetykami. Ponadto brakuje środków na dokładne badania jakości wody na szerszą skalę, np. kilka razy w roku lub przez kilka lat te same jeziora. Takie wyniki dałyby dokładniejszy obraz sytuacji.

Ma pani dane, ilu turystów w wakacje odwiedza Warmię i Mazury?

Nie mamy takich informacji. Można sprawdzić np. ile jest miejsc noclegowych w hotelach, GUS podaje także dane na temat liczby udzielonych noclegów. Niestety dane dotyczące pozostałych rodzajów obiektów noclegowych, np. domków czy pokoi do wynajęcia są niekompletne. Z kolei z punktów gastronomicznych i wypożyczalni sprzętu wodnego korzystają również mieszkańcy oraz Ci, którzy przyjeżdżają na Warmię i Mazury na jeden dzień, bez noclegu.

Promujemy Warmię i Mazury i chcemy mieć jak najwięcej turystów przez cały rok. Pozostaje nam-mieszkańcom dbać o środowisko i nie śmiecić…

Jeszcze jest wiele w tym temacie do zrobienia.


Źródło: UWM
Rozmawiała Anna Wysocka