NASZ WYWIAD. Bartosz Kownacki: HIMARS-y w Olecku skutecznie odstraszą. "Rosjanie będą wiedzieli, że nie mają możliwości podejść"

2023-08-30 07:11:53(ost. akt: 2023-08-30 07:15:59)
Bartosz Kownacki

Bartosz Kownacki

Autor zdjęcia: Fratria

„Rosjanie będą wiedzieli, że nie mają nawet możliwości do nas podejść. HIMARS-y działają skutecznie również przy odstraszaniu przeciwnika” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Bartosz Kownacki, PiS, były wiceminister obrony narodowej.
wPolityce.pl: Stacjonująca w nowo powstałym kompleksie wojskowym dywizjonu 1. Mazurskiej Brygady Artylerii w Olecku brygada artylerii będzie wyposażona w HIMARS-y. Co to znaczy dla bezpieczeństwo regionu, wschodniej flanki i szerzej, Polski?

Bartosz Kownacki: To jest sprzęt, który obrazuje skalę wojny na Ukrainie. Rakiety rażą na bardzo dużą odległość, do 300 km. HIMARS-y bardzo skutecznie eliminują przeciwnika. To sprzęt, który będzie w Polsce, docelowo, w dużej liczbie. Będzie działał bardzo skutecznie również jeżeli mowa o odstraszaniu przeciwnika. Rosjanie będą wiedzieli, że nie mają nawet możliwości do nas podejść. To powoduje, że wojsko rosyjskie nie może zbliżyć się do polskiej granicy w takiej liczbie, by doprowadzić do poważnej ofensywy. To podziała. A jeżeli nawet, nie daj Boże, dojdzie do konfliktu, uniemożliwi to przeprowadzenie ofensywy na większą skalę.

Ze strony opozycji padają oskarżenia, że ten sprzęt będzie kierowany na Ukrainę, nie zostanie w Polsce. PO mówi także o rozbrajaniu Polski. Czy taka narracja ma posłuch w Polsce?

Dla części fanatyków jest to tylko argument utwierdzający ich w przekonaniu, że PiS wywozi sprzęt i rozbraja armię. Jeśli ktoś ma choćby nikłe pojęcie w temacie bezpieczeństwa nie uwierzy w to, że zmniejszając liczebność armii do poniżej 100 tys. żołnierzy dało się dbać o bezpieczeństwo. To były działania PO. Dziś jest 175 tys. żołnierzy i nieporównywalnie więcej nowoczesnego sprzętu. Można zakłamywać rzeczywistość, ale dla wąskiej grupy fanatyków. Dla całej reszty to będzie jedno, wielkie oszustwo.

Jak jest naprawdę?

Na wschód został wysłany stary, sowiecki sprzęt. Ulegał likwidacji. Na przykład śmigłowce MI-24. Bardzo dobry śmigłowiec swego czasu, taki latający czołg. Jego możliwości modernizacyjne się jednak kończą, a my ze wschodem już współpracować nie będziemy, więc przekazanie takiego sprzętu Ukrainie jest o tyle lepsze, że jeżeli Ukraina nie powstrzymałaby tej agresji, to na tym sprzęcie musiałby walczyć polski żołnierz. Wysyłając go tam, kupujemy sobie i Ukraińcom czas, powstrzymujemy Rosjan tym sprzętem. A my jednocześnie ściągamy lepszy, nowoczesny sprzęt z zachodu.

Czy zakupy sprzętu wojskowego to wprost przygotowywanie się na agresję ze strony Rosji?

My musimy być na to przygotowani. Zagrożenie jest dziś bardzo poważne. Chodzi o to, by odstraszyć przeciwnika, a tego rodzaju zakupy właśnie temu służą. Stawiamy na technikę zachodnią, która jest dużo bardziej wydajna od starego, sowieckiego sprzętu. My nic nie rozbrajamy. To, co za chwilę musielibyśmy złomować, przekazaliśmy armii, która ma zadać jak największe straty stronie rosyjskiej. Czyli stronie stanowiącej obecnie największe zagrożenie, także dla Polski.

Rozmawiała Edyta Hołdyńska

Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl