Armia przyciąga jak magnes

2023-08-29 10:00:00(ost. akt: 2023-08-29 10:37:54)

Autor zdjęcia: Andrzej Mielnicki

Dziś co siódmy żołnierz powoływany do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej pochodzi z warmińsko-mazurskiego. W poniedziałek swoją przygodę z wojskiem zaczęło prawie 900 ochotników z naszego regionu, którzy przejdą 27-dnowe szkolenie podstawowe.
Nie tylko nie słabnie zainteresowanie służbą wojskową, a wręcz rośnie. W ubiegłym roku swoje życie z żołnierskim mundurem związało niemal 4 tys. mieszkańców Warmii i Mazur. Połowa z nich wstąpiła do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej, a tym roku to już ponad 4 tys. osób. W poniedziałek zaczął się kolejny, już szósty w tym roku turnus szkoleniowy dla żołnierzy dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. Na Warmii i Mazurach swoją przygodę z wojskiem zaczęło niemal 900 ochotników.

— To do tej pory najliczniejszy turnus — mówi ppłk Sylwester Tabaka z Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji Ośrodka Zamiejscowego w Olsztynie. — Przed nami jeszcze dwa turnusy w październiku i listopadzie. I są chętni.

Teraz ochotnicy przejdą 27-dniowe szkolenie w sześciu jednostkach 16 Dywizji Zmechanizowanej. Potem, już po przysiędze, trafią na 11-miesięcznie szkolenie specjalistyczne. Ci, którzy zadeklarują taką chęć, zostaną żołnierzami zawodowymi.

— Dobrowolna zasadnicza służba wojskowa to furtka do zostania żołnierzem zawodowym — mówi ppor. Dominika Żuchowska z Wojskowego Centrum Rekrutacji w Olsztynie.

W okresie szkolenia żołnierzowi przysługuje wynagrodzenie, takie jak pensja żołnierza zawodowego, czyli obecnie 4960 zł brutto (w przypadku osób do 26. roku życia jest to kwota netto, bo są one zwolnione z podatku dochodowego).
Część ochotników, którzy w poniedziałek zaczęli szkolenie, odbywać będzie je w stacjonującym w Olsztynie 9 Batalionie Dowodzenia, jednej z siedmiu jednostek 16 DZ.

— Szkolenie w batalionie zaczyna 126 osób, w tym 43 kobiety — dodaje ppor. Żuchowska.

Dlaczego chcą być żołnierzami, co nimi kieruje? Tu, jak się okazuje, powody są od realizacji marzeń po patriotyczne – bo jak mówią, chcą bronić ojczyzny, jeśli przyjdzie taka potrzeba.

— To było moje marzenie, to kolejny krok, bo byłam w liceum wojskowym — mówi Aleksandra Wojsiat, która zaczęła szkolenie w olsztyńskim 9 Batalionie Dowodzenia. — Ale chciałbym też skończyć studia, bo studiuję zaocznie psychologię. Rodzice są bardzo dumni z mojego wyboru, wspierają, podtrzymują na duchu.

— Już od pewnego czasu nosiłem się z tą myślą, żeby wstąpić do wojska, spróbować, sprawdzić się, no i wspomóc — dodaje Marcin Berg, który jest tegorocznym absolwentem technikum hotelarskiego. — Rodzina była trochę zaskoczona moim wyborem, teraz mocno mnie wspierają, żebym dał radę. Chciałbym zostać żołnierzem zawodowym.

Armia sporo robi, żeby zachęcić młodych ludzi, ale nie tylko, do wstąpienia w swoje szeregi, sięgając po nowe formy rekrutacji, jak chociażby pierwsze olsztyńskie Wojskowe Targi Służby i Pracy, które miały pokazać, że wojsko jest atrakcyjnym pracodawcą. Pomysł targów okazał się strzałem w dziesiątkę, o czym świadczyły tłumy odwiedzających. I bez wątpienia wśród gości byli przyszli żołnierze. Armia buduje swój wizerunek też poprzez pikniki wojskowe, choćby niedawne z okazji Święta Wojska Polskiego, które były doskonałą okazją do zapoznania się wojskiem oraz z możliwościami, jakie daje Wojsko Polskie.

Budowaniu potencjału armii sprzyja też oczywiście obecna sytuacja geopolityczna. Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę kwestia naszego bezpieczeństwa stała się priorytetem. Dlatego nasza armia musi być coraz silniejsza i ma liczyć do 300 tys. żołnierzy, w tym 250 tys. żołnierzy zawodowych i 50 tys. żołnierzy terytorialnej służby wojskowej. I wielu chce dołożyć swoją cegiełkę do naszego bezpieczeństwa.

Dobrą robotę robią rekruterzy z Wojskowych Centrum Rekrutacji, którzy odwiedzają szkoły, ale też chociażby urzędy pracy, gdzie zachęcają do wstąpienia w szeregi Wojska Polskiego. To właśnie po takim spotkaniu z wojskowymi na służbę w wojsku zdecydowała się Angelina Siuta, która w poniedziałek zaczęła w Olsztynie swoje 27-dniowe szkolenie.

— W czerwcu byłam na spotkaniu w urzędzie pracy i byli tam żołnierze, którzy opowiadali o wojsku. Mówili tak ciekawie, że wzbudzili we mnie zainteresowanie służbą i dlatego złożyłam swoje dokumenty. Myślę, że nie będę żałować — podkreśla Angelina Siuta. — To będzie wyzwanie, ale ja lubię wyzwania. Wiem też, że wojsko oznacza też stabilną pracę. Chciałbym być żołnierzem zawodowym. Rodzina, mój chłopak: wszyscy mnie dopingują i wierzą we mnie.

Czy ma jakieś obawy w związku ze szkoleniem?
— Jeśli już, to może tylko jedną. Jestem wegetarianką i tak się zastanawiam, co ja będę jadła w wojsku — dodaje Angelina Siuta.

Jak się okazuje, niepotrzebne się martwi, bo — jak zapewnia ppor. Żuchowska — dieta jest bardzo urozmaicona: oprócz mięsa jest też dużo warzyw i owoców. I nikt z powodu głodu na pewno nie będzie cierpiał.


Andrzej Mielnicki