Łukasz z Pisza hodował włosy ponad pięć lat, Oddał je fundacji Rak'n'Roll
2023-08-20 13:26:25(ost. akt: 2023-08-18 19:40:10)
Facet i długie włosy? Dlaczego nie? Łukasz Pietruszka swoje włosy zapuszczał przez ponad pięć lat tylko po to, by je ściąć i oddać do Fundacji Rak'n'Roll. Na perukę dla ludzi, którzy stracili swoje włosy w wyniku ciężkiej choroby.
Do niedawna mówiło się, że długie włosy u mężczyzn to symbol wolności, niezależności i nieszablonowego podejścia do życia. Posiadanie długich włosów, tak charakterystyczne dla artystów czy buntowników, oznaczało także postawienie się przeciwko uznanym przez ogół wzorcom. „A ty noś, noś długie włosy…” zachęcały w znanej piosence Elektryczne Gitary. Bo nie ulega wątpliwości, że faceci z długimi włosami wydają się bardziej oryginalni, ekstrawaganccy i pewni siebie. Fryzura dodaje im bowiem charyzmy, seksapilu i tego czegoś, co zwraca uwagę kobiet. To najczęstsze powody, dla których mężczyźni decydują się na zapuszczenie włosów. Inaczej było w przypadku Łukasza Pietruszki z Pisza, ale o tym za chwilę.
Łukasz Pietruszka ma 35 lat, od urodzenia mieszka w Piszu, a od ponad 6 pracuje na poczcie jako listonosz. Jest otwarty, uśmiechnięty, sympatyczny, pełen poczucia humoru. Mówi, że lubi swoją pracę i kontakt z innymi ludźmi. Ma też bardzo nietypowe hobby — od kilku lat kolekcjonuje… chusteczki higieniczne do nosa, a ściślej: małe opakowania tych chusteczek. Ma ich już ponad 1300 i każde z nich jest inne. Jak twierdzi, w niedługim czasie zamierza swoją kolekcję zgłosić do Polskiej Księgi Rekordów. Życzymy pierwszego miejsca na podium!
Chce dać przykład
Niedawno Łukasz w mailu do naszej redakcji napisał między innymi: „Witam serdecznie. Nazywam się Łukasz Pietruszka i chciałbym zainteresować Państwa pewną sprawą. Na początku zaznaczę, że nie chodzi mi o szukanie poklasku czy lokalną sławę. Moją intencją jest zainteresowanie tematem szerszego grona odbiorców i być może skłonienie ich do kroku, na który ja się zdecydowałem i który może pomóc innym ludziom”.
Łukasz Pietruszka to jeden z nielicznych mężczyzn, który postanowił zapuścić włosy i oddać je na perukę dla kobiet, które je straciły po chemioterapii. Opowiedział nam o tym kilka dni temu.
— Ponad 5 lat temu, tuż po moich 30 urodzinach, natknąłem się w sieci na artykuł dotyczący donacji włosów. Była to strona fundacji Rak'n'Roll i ich akcja pod nazwą „Daj Włos”. Przeczytałem i uznałem, że to bardzo szlachetne i bezinteresowne, a to rzadkość w dzisiejszych, roszczeniowych czasach. Akcja polega na tym, że oddaje się włosy. Robione są z nich peruki dla ludzi, którzy stracili je w wyniku choroby. Wtedy właśnie, tak po prostu, postanowiłem zapuścić swoje i je oddać. Od tego czasu minęło ponad 5 i pół roku i uznałem, że już najwyższy czas je ściąć i oddać — mówi pan Łukasz.
Jak nam powiedział, włosy, które zamierza się oddać, muszą spełniać określone kryteria, samo ścięcie też musi przebiegać wedle ściśle określonych zasad. — Wiele salonów w Polsce jest zaangażowanych w akcję, ale z tego co mi wiadomo, żaden w Piszu. Może dzięki gazecie uda się zainteresować sprawą któryś z salonów fryzjerskich w naszym mieście? Włosy można oczywiście ściąć samemu w domu, ważne, żeby trzymać się zasad — zaznacza nasz rozmówca.
Przynajmniej 35 cm długości
Każdy może obciąć włosy w dobrym celu i przekazać je do Rak’n’Rolla. Dalej powędrują one do perukarni, która zrobi dla potrzebujących pań wygodne i piękne peruki, o ile będzie zachowanych pięć bardzo ważnych zasad.
— Włosy farbowane lub rozjaśniane nie nadają się na perukę. Ścinane włosy muszą być zaplecione w warkocze i mieć co najmniej 35 cm (mierzone przed zapleceniem warkoczy) albo więcej. By oddać włosy, trzeba je dokładnie umyć. Co istotne, muszą być umyte bez odżywki. Ścięcie też wymaga specjalnie przygotowanej przez Fudację Rak'n'Roll procedury. Umyte i wysuszone włosy należy podzielić na kilka pasm, a następnie zapleść w warkocze, po czym związać gumką recepturką dla bezpieczeństwa w kilku miejscach. Warkocze trzeba uciąć mniej więcej 2 cm powyżej utrzymującej ich gumki, nie należy ich wyrównywać. W następnej kolejności trzeba oznaczyć nasadę włosa. Ścięte i dokładnie wysuszone warkocze należy zawinąć – na przykład w papier – i wraz z wypełnionym oświadczeniem przesłać je do fundacji — wymienia Łukasz Pietruszka i dodaje: — Bardzo jest ważne, żeby trzymać się tych zasad, w przeciwnym razie włosy zostaną zutylizowane, a byłoby szkoda. Żeby urosły do wymaganej długości, potrzeba ponad dwóch lat, bo przeciętnie włosy rosną od 1 do 2 cm na miesiąc. Moje przez 5 lat i 7 miesięcy urosły do 60 cm. Warto tu dodać, że peruka z naturalnych włosów jest droga: kosztuje od 2 do nawet 10 tys. zł, w zależności od długości i jakości włosa oraz jego rodzaju. Na zrobienie jednej peruki potrzebne są włosy nie od jednej, ale aż od sześciu osób.
Ponad 5 lat cierpliwości i wytrwałości w postanowieniu imponuje. Czy w tak długim czasie zdarzały się Łukaszowi chwile zwątpienia i czy jego długie włosy wymagały jakiegoś specjalnego traktowania?
Ponad 5 lat cierpliwości i wytrwałości w postanowieniu imponuje. Czy w tak długim czasie zdarzały się Łukaszowi chwile zwątpienia i czy jego długie włosy wymagały jakiegoś specjalnego traktowania?
— Może raz, na początku zapuszczania tak się zdarzyło, że zwątpiłem przez chwilę w to, czy wytrwam w swym postanowieniu, ale później już się to nie zdarzało. To zrozumiałe, że z długimi włosami jest nieco inaczej. Moje, z racji zawodu, który wykonuję (jestem listonoszem!) wymagały bardzo częstego, nawet codziennego mycia. Miałem też specjalny patent na ich suszenie. Odkryłem, że aby się nie splątały i łatwo było je rozczesać, przy suszeniu trzeba używać palców rąk w taki sposób, jakby się grało na harfie. Uczesane gładko i związane kilkoma gumkami w kucyk, żeby nie plątały się na wietrze — taka fryzura nie sprawiała mi żadnych kłopotów. No może nieco więcej czasu potrzebowałem codziennie na tzw. wyjście z domu niż ci, którzy noszą krótką, typowo męską fryzurę. A do spania zakładałem chustkę bandamkę, która i tak każdego ranka gdzieś poza głową się plątała — śmieje się Łukasz.
I tak, pierwszy raz po blisko sześciu latach od ostatniej wizyty, Łukasz Pietruszka poszedł (razem z nami!) do fryzjera. Jego fryzjerskiej metamorfozy podjęła się Bogusława Romot, właścicielka salonu „Barber i fryzjer męski” w Piszu. Na nasze pytanie, czy ponownie zapuściłby włosy, by pomóc potrzebującym, Łukasz z uśmiechem odpowiedział: — Jeśli tylko geny na to pozwolą. Do zobaczenia, być może za kolejnych 6 lat!
Elżbieta Żywczyk
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez