Pieśni ludowe są moją wielką pasją

2023-08-07 07:00:00(ost. akt: 2023-08-04 15:32:05)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Moje śpiewanie zaczęło od małej dziewczynki i z każdym dniem coraz bardziej wrastam w kulturę ludową i staram się przekonać do niej innych – mówi Ewelina Szymanowska, która w Kowalach Oleckich prowadzi zespół śpiewaczy Jarka.
— Jak zaczęło się zainteresowanie muzyką ludową u tak młodej osoby?
— Wszystko za sprawą moich sióstr, które zaczęły przychodzić na próby zespołu ludowego, który w 2001 roku założyła w Kowalach Oleckich pani Zofia Domin. Mam cztery siostry i brata, i wszystkie, poza bratem, po kolei przewinęłyśmy się przez ten zespół. Każda z nas wciągała następną w muzyczną przygodę, a więc w moim przypadku śpiewanie zaczęło się od małej dziewczynki, której siostry również śpiewały. Było to niemal rodzinne śpiewanie, bo w pewnym momencie we cztery siostry śpiewałyśmy w zespole Jarka. Pierwszy mój występ miał miejsce w 2007 roku na Międzynarodowym Jarmarku Folkloru w Węgorzewie. Byłam wtedy w drugiej klasie szkoły podstawowej, czyli mam już za sobą 17 lat pracy w zespole, więcej niż połowę mojego życia.

— Od kilku lat pani kieruje zespołem Jarka. Skąd wzięła się nazwa zespołu?
— Pochodzi od nazwy rzeki, która przepływa przez Kowale Oleckie, ale Jarka ma też znaczenie bardzo pasujące do nas, bo wiąże się ze słowem jare, czyli z młodym zbożem, co też m.in. odzwierciedla wiek członków naszego zespołu. Aktualnie w Jarce śpiewa dziesięć osób, choć jest pewna rotacja, ale na stałe występuje siedem osób oraz trzy, które jeszcze potrzebują trochę czasu, aby się ostatecznie przekonać do naszego repertuaru. Moja siostra i ja jesteśmy najstarsze. Od niedawna jest też z nami jeden chłopiec. Wszyscy są z gminy Kowale Oleckie, z czego jestem dumna, bo młodzież dzisiaj ma wiele innych atrakcji.

— Jak udaje się pani zachęcić młodych ludzi do zainteresowania się kulturą ludową i śpiewania w zespole Jarka?
— To, co robimy, jest bardzo wartościowe. Myślę, że w obecnych czasach nie jest to zwyczajna pasja, zwyczajna muzyka i śpiewanie. Niestety już jako dojrzalsza śpiewaczka przyznaję, że zainteresowanie młodzieży nie jest łatwym zadaniem. Na początku mojego kierowania zespołem byłam w miejscowej szkole, aby zachęcić i zainteresować młodzież do naszych pieśni. Spotykałam się z różnymi komentarzami, najczęściej porównywano nasze pieśni do kościelnych, z tego względu, że faktycznie pieśni ludowe nie należą do takich, które od razu porywają młodych. Są najczęściej spokojne, liryczne, w stylu ballad, pomimo tego wzbudziły zainteresowanie i tak m.in. zgłosiły się jednocześnie cztery bardzo mądre, rozsądne dziewczyny, którym zależało, żeby się rozwijać pod względem śpiewu ludowego. Widziałam u nich ciekawość i fascynację naszymi melodiami, i są w zespole do dzisiaj.

— Występuje pani również solo. Jakie sukcesy odniosła pani indywidualnie, a jakie wspólnie z zespołem Jarka?
— Jako solistka nie mam jeszcze wielu sukcesów, bo tak naprawdę dopiero od niedawna zaczęłam również występować sama. To wymagało ode mnie trochę odwagi, bo jednak żyłam cały czas w cieniu zespołu i na nim skupiam swoją uwagę. Nie ukrywam, że gdybym miała stawiać na siebie lub na zespół, to wybiorę zdecydowanie zespół. Indywidualnie pierwszy raz wystąpiłam w 2019 roku na Międzynarodowym Jarmarku Folkloru w Węgorzewie i wtedy zdobyłam kwalifikację na Ogólnopolski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym, który jest najważniejszym festiwalem kulturowym w Polsce. W 2020 roku w moim debiucie na tym festiwalu zajęłam drugie miejsce, co uważam za moje największe osiągnięcie. Natomiast zespół ma ich na swoim koncie dużo więcej. Do najważniejszych zaliczam sukcesy na festiwalu w Kazimierzu, gdzie dwukrotnie zdobyliśmy I nagrodę w kategorii „Mistrz i uczeń”, jeszcze wspólnie z panią Zofią Domin, i raz II miejsce. Zespół został również uhonorowany brązową odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. Odznaczenie zostało przyznane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Fot. archiwum prywatne

— Skąd pani czerpie inspiracje i jak zdobywa kolejne pieśni do repertuaru zespołu Jarka?
— Skupiamy się na terenie północno-zachodniej Suwalszczyzny. Sięgamy do korzeni i staramy się podtrzymywać dziedzictwo kulturowe naszego regionu. Z bardziej znanych pieśni śpiewamy np. „W moim ogródeczku” czy też „Z tamtej strony jeziora”, ale nasz repertuar opiera się głównie na starych pieśniach, pełnych archaizmów, których nauczyłam się od naszej poprzedniej kierowniczki. Czerpiemy też z repertuaru pań z zespołu Prząśniczki, bo można powiedzieć, że Jarka jest jego „owocem”. W Kowalach jest też trzeci zespół ludowy Na Przyboś, który rodzinnie kontynuuje twórczość Józefa Sinderewicza. To bardzo rzadko spotykane, aby w tak małej miejscowości działały aż trzy zespoły ludowe, w każdym osoby w innym przedziale wiekowym.

— Folklor i śpiewanie pieśni ludowych są pani wielką pasją, ale czy ma pani jakieś inne zainteresowania?
— Na pewno nie ograniczam się wyłącznie do muzyki ludowej. Słucham też innych gatunków, choć nie mam ulubionego zespołu czy wykonawcy. Jednak pieśni ludowe najczęściej przykuwają moją uwagę. Staram się przekazać młodszym to czego się nauczyłam, mimo że nawet nie mam wykształcenia muzycznego. Przyznam, że tak trochę podpieram się swoim darem Bożym. Mam również ogromne wsparcie ze strony rodziny, ale i Gminnego Centrum Kultury w Kowalach Oleckich, chociażby w sprawach organizacyjnych. Na inne zainteresowania trochę brakuje mi czasu. Mieszkam na wsi, moi rodzice mają gospodarstwo, ale znajduję czas na spacery, na pracę w ogrodzie i na dobrą książkę w wolnym czasie, szczególnie zimą.

— Jak prowadzenie zespołu Jarka godzi pani z obowiązkami zawodowymi?
— Łatwo nie jest, gdyż na co dzień pracuję w Oddziale Banku Spółdzielczego w Kowalach Oleckich. Z reguły, gdy mówię, że jestem po finansach i rachunkowości, ale też zajmuję się kulturą ludową, to ludzie są bardzo zdziwieni. W banku jestem pochłonięta przez cyfry i liczby, skupiam się na dokumentach, a prowadzenie zespołu, to zupełnie inny świat, który jest dla mnie odskocznią od codzienności. Z każdym dniem coraz bardziej wrastam w kulturę ludową i staram się przekonać do niej innych. Cieszę się, że to mi się udaje, choć praca z zespołem jest dla mnie dużym wyzwaniem, ale mam z tego wielką satysfakcję.
Zbigniew Malinowski

Sięgamy do korzeni i staramy się podtrzymywać dziedzictwo kulturowe naszego regionu. Z bardziej znanych pieśni śpiewamy np. „W moim ogródeczku” czy też „Z tamtej strony jeziora”, ale nasz repertuar opiera się głównie na starych pieśniach, pełnych archaizmów...