Macierzyństwo bez lukru
2023-07-30 17:00:00(ost. akt: 2023-07-28 17:24:27)
Relacje z dziećmi są jak lustra – możemy w nich zobaczyć samych siebie i zrozumieć nasze emocje — uważa Monika Stutz-Kowalska z Olsztyna, założycielka i prowadząca projekt Stacja Relacja.
— Po co są nam relacje?
— Relacje potrzebne są nam do życia. Wskazują na to badania naukowe, które mówią, że potrzebujemy relacji, dotyku czy bliskości dokładnie tak samo, jak jedzenia czy snu.
— Relacje potrzebne są nam do życia. Wskazują na to badania naukowe, które mówią, że potrzebujemy relacji, dotyku czy bliskości dokładnie tak samo, jak jedzenia czy snu.
— Czy nasze relacje nie świadczą również o tym, na jakim etapie życia jesteśmy?
— Na pewno, natomiast na to, w jaki sposób budujemy relacje, duży wpływ ma nasze dzieciństwo. Psychologowie mówią, że to właśnie w dzieciństwie, głównie do szóstego roku życia, kształtują się nasze style przywiązania, które mają wpływ na jakość relacji w dorosłym życiu. Mówimy tutaj o relacjach z przyszłymi partnerami, przyjaciółmi, znajomymi, dziećmi.
— Na pewno, natomiast na to, w jaki sposób budujemy relacje, duży wpływ ma nasze dzieciństwo. Psychologowie mówią, że to właśnie w dzieciństwie, głównie do szóstego roku życia, kształtują się nasze style przywiązania, które mają wpływ na jakość relacji w dorosłym życiu. Mówimy tutaj o relacjach z przyszłymi partnerami, przyjaciółmi, znajomymi, dziećmi.
— W jaki sposób?
— Ważne jest na przykład to, że relacja oparta na bezpiecznym stylu przywiązania buduje w małym człowieku poczucie własnej wartości. Doświadcza on miłości, autentycznego zainteresowania, przez co czuje się bezpiecznie, chętnie poznaje świat i angażuje się w życie społeczne. Dzieci prezentujące bezpieczny styl przywiązania jako osoby dorosłe potrafią tworzyć zdrowe, silne i wartościowe relacje. Potrafią również dbać o siebie, na przykład poprzez stawianie granic.
— Ważne jest na przykład to, że relacja oparta na bezpiecznym stylu przywiązania buduje w małym człowieku poczucie własnej wartości. Doświadcza on miłości, autentycznego zainteresowania, przez co czuje się bezpiecznie, chętnie poznaje świat i angażuje się w życie społeczne. Dzieci prezentujące bezpieczny styl przywiązania jako osoby dorosłe potrafią tworzyć zdrowe, silne i wartościowe relacje. Potrafią również dbać o siebie, na przykład poprzez stawianie granic.
— Co jednak, jeśli nie było tak kolorowo? Byli za to rodzice nadmiernie kontrolujący bądź surowi? Od czego zacząć, by zmieniać własną, dorosłą już, historię?
— Zmiana najczęściej rodzi się w kryzysie. "Iskrą" do zmiany może być moment, gdy uświadomimy sobie, że nie możemy zbudować stałego związku lub nasze relacje przyjacielskie nie do końca są dla nas satysfakcjonujące. Natomiast najczęściej przełomem staje się moment, w którym zostajemy rodzicami. Wtedy zaczynamy bardziej przyglądać się naszym relacjom, ponieważ dzieci są naszym lustrem. W nich możemy zobaczyć siebie, zauważyć co nas "odpala" oraz to, jak reagujemy na określone sytuacje. W rodzicielstwie, i nie tylko, często kierujemy się schematami. A one nie zawsze są korzystne dla nas i związków, które tworzymy. Możemy przerwać to powielanie schematów, zrozumieć, czego nam brakuje i co powoduje, że postępujemy w określony sposób. Patrząc na nasze dzieci i to jak reagujemy na ich słowa, zachowanie, emocje, możemy dostrzec to, czego w samych sobie wcześniej zauważyć nie mogliśmy. To często jest dla nas trudnym doświadczeniem, ale koniecznym, jeśli chcemy tworzyć odżywczą, autentyczną, wartościową relację. Jeśli przystaniemy, zastanowimy się nad tym, dlaczego określone zachowania naszego dziecka budzą w nas złość czy frustrację, będziemy mieć szansę przyjrzeć się samym sobie i odpowiedzieć na kilka ważnych pytań.
— Zmiana najczęściej rodzi się w kryzysie. "Iskrą" do zmiany może być moment, gdy uświadomimy sobie, że nie możemy zbudować stałego związku lub nasze relacje przyjacielskie nie do końca są dla nas satysfakcjonujące. Natomiast najczęściej przełomem staje się moment, w którym zostajemy rodzicami. Wtedy zaczynamy bardziej przyglądać się naszym relacjom, ponieważ dzieci są naszym lustrem. W nich możemy zobaczyć siebie, zauważyć co nas "odpala" oraz to, jak reagujemy na określone sytuacje. W rodzicielstwie, i nie tylko, często kierujemy się schematami. A one nie zawsze są korzystne dla nas i związków, które tworzymy. Możemy przerwać to powielanie schematów, zrozumieć, czego nam brakuje i co powoduje, że postępujemy w określony sposób. Patrząc na nasze dzieci i to jak reagujemy na ich słowa, zachowanie, emocje, możemy dostrzec to, czego w samych sobie wcześniej zauważyć nie mogliśmy. To często jest dla nas trudnym doświadczeniem, ale koniecznym, jeśli chcemy tworzyć odżywczą, autentyczną, wartościową relację. Jeśli przystaniemy, zastanowimy się nad tym, dlaczego określone zachowania naszego dziecka budzą w nas złość czy frustrację, będziemy mieć szansę przyjrzeć się samym sobie i odpowiedzieć na kilka ważnych pytań.
— Chyba teraz, jak nigdy wcześniej, zależy nam na budowaniu dobrych, zdrowych relacji rodzinnych. Czy pani też tak uważa?
— Obecnie bardzo dużo mówi się o relacjach. Obserwujemy również zmiany paradygmatu wychowania. Mamy zwrot ku bliskościowemu rodzicielstwu. Mam poczucie, że rodzice chcą stworzyć we własnych domach inne relacje niż te, których sami doświadczali w dzieciństwie. Szukają nowych dróg wychowania, chcą wspierać dzieci będąc obok. Wiedzieć co dzieje się w ich życiu, pomagać w budowaniu poczucia własnej wartości.
— Obecnie bardzo dużo mówi się o relacjach. Obserwujemy również zmiany paradygmatu wychowania. Mamy zwrot ku bliskościowemu rodzicielstwu. Mam poczucie, że rodzice chcą stworzyć we własnych domach inne relacje niż te, których sami doświadczali w dzieciństwie. Szukają nowych dróg wychowania, chcą wspierać dzieci będąc obok. Wiedzieć co dzieje się w ich życiu, pomagać w budowaniu poczucia własnej wartości.
— Po to powstało też pani konto na Instagramie – Stacja Relacja? Tutaj rodzice znajdą dużo cennych wskazówek.
— Stacja Relacja powstała z potrzeby serca. W momencie, kiedy osiem lat temu na świecie pojawił się mój syn. Kiedy po raz pierwszy wzięłam go na ręce. Mimo że miałam dobrą opiekę medyczną, wspaniałych ludzi obok siebie, pojawiło się wiele pytań. I trudnych emocji na które nikt mnie wcześniej nie przygotował. Chciałam być dzielna, nie pozwalałam sobie na chwile słabości. Dziś macierzyństwo w Internecie, na profilach społecznościowych, w prasie, ocieka lukrem. Niewiele osób mówi o tym, jak wygląda naprawdę. A tymczasem emocje, które pojawiają się, kiedy zostajemy mamą, często dalekie są od wyidealizowanych obrazków z mediów społecznościowych. Ponadto nikt nas nie uczy jak być rodzicami. Często na początku rodzicielskiej drogi czujemy się bardzo zagubieni. Zaczynamy zastanawiać się, jak chcemy wychować nasze dziecko. Czy dokładnie w taki sposób, w jaki sami zostaliśmy wychowani? Nasi rodzice dali nam wszystko to, co mogli w tamtym momencie nam przekazać. Robili to najlepiej, jak potrafili. Dziś jednak wiele się zmieniło. Mamy zupełnie inną wiedzę na temat tworzenia więzi z dzieckiem, wiele różnych nurtów pedagogicznych czy dróg wychowania. I ogromną dostępność książek i poradników, w których gąszczu jednak tak łatwo jest się zagubić. Więc kiedy zostałam mamą, również zaczęłam poszukiwać. Trafiłam na bardzo różne książki, porady. W większości z nich znajdowały się instrukcje, co robić w określonych sytuacjach. Kilka przykładów – „kiedy dziecko płacze, odłóż je do łóżeczka i niech uspokoi się samo”, „dziecko musi spać w oddzielnym pokoju”. To było coś, z czym zupełnie nie chciałam się zgodzić, ani do tego dostosować. Wtedy też pomyślałam, że wiele mam, zamiast kierować się intuicją, skupia się na treściach, które znajdzie w Internecie bądź właśnie takich poradnikach. A przecież nie ma dwóch takich samych mam, dwojga takich samych dzieci. Dlatego wszystkie "złote rady" najczęściej nie działają. Każde dziecko jest inne, każda rodzina jest inna. Każdy dzień jest inny. To, co może nam pomóc, to uważność na emocje własne i tego małego człowieka, bycie blisko, autentyczność i odpowiedzialność osobista. Postanowiłam więc stworzyć miejsce, w którym mamy, takie jak ja, będą mogły poczuć się wzmocnione, otrzymać wsparcie.
— Stacja Relacja powstała z potrzeby serca. W momencie, kiedy osiem lat temu na świecie pojawił się mój syn. Kiedy po raz pierwszy wzięłam go na ręce. Mimo że miałam dobrą opiekę medyczną, wspaniałych ludzi obok siebie, pojawiło się wiele pytań. I trudnych emocji na które nikt mnie wcześniej nie przygotował. Chciałam być dzielna, nie pozwalałam sobie na chwile słabości. Dziś macierzyństwo w Internecie, na profilach społecznościowych, w prasie, ocieka lukrem. Niewiele osób mówi o tym, jak wygląda naprawdę. A tymczasem emocje, które pojawiają się, kiedy zostajemy mamą, często dalekie są od wyidealizowanych obrazków z mediów społecznościowych. Ponadto nikt nas nie uczy jak być rodzicami. Często na początku rodzicielskiej drogi czujemy się bardzo zagubieni. Zaczynamy zastanawiać się, jak chcemy wychować nasze dziecko. Czy dokładnie w taki sposób, w jaki sami zostaliśmy wychowani? Nasi rodzice dali nam wszystko to, co mogli w tamtym momencie nam przekazać. Robili to najlepiej, jak potrafili. Dziś jednak wiele się zmieniło. Mamy zupełnie inną wiedzę na temat tworzenia więzi z dzieckiem, wiele różnych nurtów pedagogicznych czy dróg wychowania. I ogromną dostępność książek i poradników, w których gąszczu jednak tak łatwo jest się zagubić. Więc kiedy zostałam mamą, również zaczęłam poszukiwać. Trafiłam na bardzo różne książki, porady. W większości z nich znajdowały się instrukcje, co robić w określonych sytuacjach. Kilka przykładów – „kiedy dziecko płacze, odłóż je do łóżeczka i niech uspokoi się samo”, „dziecko musi spać w oddzielnym pokoju”. To było coś, z czym zupełnie nie chciałam się zgodzić, ani do tego dostosować. Wtedy też pomyślałam, że wiele mam, zamiast kierować się intuicją, skupia się na treściach, które znajdzie w Internecie bądź właśnie takich poradnikach. A przecież nie ma dwóch takich samych mam, dwojga takich samych dzieci. Dlatego wszystkie "złote rady" najczęściej nie działają. Każde dziecko jest inne, każda rodzina jest inna. Każdy dzień jest inny. To, co może nam pomóc, to uważność na emocje własne i tego małego człowieka, bycie blisko, autentyczność i odpowiedzialność osobista. Postanowiłam więc stworzyć miejsce, w którym mamy, takie jak ja, będą mogły poczuć się wzmocnione, otrzymać wsparcie.
— Szybko okazało się, że Stacja Relacja stała się również miejscem, gdzie same mamy wymieniają się doświadczeniami, mamy wspierają mamy. Pokazują, że w macierzyństwie mogą być razem.
— Tak, bo w naszym macierzyństwie często czujemy się osamotnione. O problemach zwykle nie mówi się głośno. Inne dzieci nie krzyczą, nie trzaskają drzwiami czy nie rzucają się na podłogę kiedy nie kupimy im tego, czego chcą. Mamy przeświadczenie, że tylko my mierzymy się z trudnościami, podczas gdy w innych rodzinach wszystko jest cukierkowo. O tym też mówią mamy przychodząc na moje warsztaty. A po zajęciach okazuje się, jak wiele podobnych doświadczeń mamy, jak wiele wspólnych emocji. Wszystkie mamy podobne problemy, zmagamy się z takimi samymi trudnościami. A te problemy i trudności są często koniecznym elementem rozwoju relacji.
— Tak, bo w naszym macierzyństwie często czujemy się osamotnione. O problemach zwykle nie mówi się głośno. Inne dzieci nie krzyczą, nie trzaskają drzwiami czy nie rzucają się na podłogę kiedy nie kupimy im tego, czego chcą. Mamy przeświadczenie, że tylko my mierzymy się z trudnościami, podczas gdy w innych rodzinach wszystko jest cukierkowo. O tym też mówią mamy przychodząc na moje warsztaty. A po zajęciach okazuje się, jak wiele podobnych doświadczeń mamy, jak wiele wspólnych emocji. Wszystkie mamy podobne problemy, zmagamy się z takimi samymi trudnościami. A te problemy i trudności są często koniecznym elementem rozwoju relacji.
— Wspiera pani nie tylko rodziców, ale także pedagogów.
— Tak, pracuję również w szkołach i przedszkolach prowadząc warsztaty dla nauczycieli. W czasie tych kursów rozmawiamy o relacjach na linii dziecko-pedagog–rodzic. Moim zdaniem o sferze pedagog – rodzic mówi się zbyt rzadko.
— Tak, pracuję również w szkołach i przedszkolach prowadząc warsztaty dla nauczycieli. W czasie tych kursów rozmawiamy o relacjach na linii dziecko-pedagog–rodzic. Moim zdaniem o sferze pedagog – rodzic mówi się zbyt rzadko.
— Działa pani w Olsztynie?
— Nie tylko, ponieważ seminaria inspirujące i warsztaty prowadzę w całej Polsce. Po pandemii rodzice otworzyli się również na formę on-line, można mnie więc spotkać również w sieci na warsztatach oraz konsultacjach rodzicielskich. Prowadzę je dla osób nie tylko z Polski, ale także rodziców na przykład z Niemiec, Norwegii czy Japonii.
— Nie tylko, ponieważ seminaria inspirujące i warsztaty prowadzę w całej Polsce. Po pandemii rodzice otworzyli się również na formę on-line, można mnie więc spotkać również w sieci na warsztatach oraz konsultacjach rodzicielskich. Prowadzę je dla osób nie tylko z Polski, ale także rodziców na przykład z Niemiec, Norwegii czy Japonii.
— A profil na Instagramie - Stacja Relacja?
— Jest źródłem satysfakcji, bo daje mi możliwość dotarcia z treściami do osób, które takich informacji potrzebują. Wiele osób pisze, że mój profil jest przestrzenią, która pozwala im na autentyczność, gdzie mogą być sobą, podzielić się swoim doświadczeniem. Czują, że nie są tutaj oceniani, że nie ma tutaj mam z idealnymi dziećmi śpiących w beżowych pokoikach, ale osoby, które mówią wprost, że rodzicielstwo to jednocześnie piękna i bardzo trudna przygoda. Osoby prawdziwe, które mają odwagę i przestrzeń do tego by pokazać, że mają prawo czuć się zmęczone, smutne czy sfrustrowane, że coś im się nie udało. Chcę tworzyć miejsce, którego mi samej zabrakło kiedy zostałam mamą.
— Jest źródłem satysfakcji, bo daje mi możliwość dotarcia z treściami do osób, które takich informacji potrzebują. Wiele osób pisze, że mój profil jest przestrzenią, która pozwala im na autentyczność, gdzie mogą być sobą, podzielić się swoim doświadczeniem. Czują, że nie są tutaj oceniani, że nie ma tutaj mam z idealnymi dziećmi śpiących w beżowych pokoikach, ale osoby, które mówią wprost, że rodzicielstwo to jednocześnie piękna i bardzo trudna przygoda. Osoby prawdziwe, które mają odwagę i przestrzeń do tego by pokazać, że mają prawo czuć się zmęczone, smutne czy sfrustrowane, że coś im się nie udało. Chcę tworzyć miejsce, którego mi samej zabrakło kiedy zostałam mamą.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Fot: Izabela Waleszyńska
Monika Stutz – Kowalska: wszystkie "złote rady" najczęściej nie działają. Każde dziecko jest inne, każda rodzina jest inna. Każdy dzień jest inny. To, co może nam pomóc, to uważność na emocje własne i tego małego człowieka, bycie blisko, autentyczność i odpowiedzialność osobista.
Fot: Izabela Waleszyńska
Monika Stutz – Kowalska: wszystkie "złote rady" najczęściej nie działają. Każde dziecko jest inne, każda rodzina jest inna. Każdy dzień jest inny. To, co może nam pomóc, to uważność na emocje własne i tego małego człowieka, bycie blisko, autentyczność i odpowiedzialność osobista.
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Aniela #3110500 7 sie 2023 07:39
Macierzyństwo to ciężki orzech do zgryzienia. ja czasami już nie ogarniam co sie dzieje a dla siebie nie mam kompletnie czasu. mysle nad zainwestowaniem w iRobota chociaż tak sobie ułatwię codzienne obowiązki
odpowiedz na ten komentarz