Rowerowa Obwodnica Olsztyna (56): wokół jeziora Buwełno

2023-07-28 10:15:00(ost. akt: 2023-09-29 08:05:12)

Autor zdjęcia: Igor Hrywna

Do 1960 roku w tym kościele znajdował się tam portret epitafijny z 1710 roku (teraz w zasobach olsztyńskiego muzeum). Upamiętnia on siedmioro dzieci miejscowego pastora Jana Sartoriusa, które zabiła dżuma z przejmującym epitafium.
RYDZEWO


Rydzewo staje się coraz bardziej popularnym miejscem na turystycznej mapie Mazur. W samej wsi i okolicach buduje sobie sezonowe domy coraz więcej warszawiaków.

Nazwa wsi pochodzi od rodowego nazwiska ich właścicieli czyli Rydzewskich. Wieś przez lata była zamieszkana prawie wyłącznie przez Polaków. W końcu XIX wieku niemieccy urzędnicy konstatowali ze smutkiem, że 95% pierwszoklasistów ze szkół leżących na terenie parafii rydzewskiej, zna z domu tylko język polski. Z czasem germanizacja zrobiła jednak swoje.

We wsi stoi kościół zbudowano w latach 1579-1591. W środku koniecznie trzeba zobaczyć rzeźbę św. Anny Samotrzeć z około 1520 roku, ołtarz z 1600 roku i ambonę z 1630.

Do 1960 roku znajdował się tam portret epitafijny z 1710 roku (teraz w zasobach olsztyńskiego muzeum). Upamiętnia on siedmioro dzieci miejscowego pastora Jana Sartoriusa, które zabiła dżuma z przejmującym epitafium

O zwiędnielyscie moie miłe Dziatki!
Jak lecie zwiędną wysmięnite kwiatki!
Lec zakwitniecie z weselem !z radością,
Gdy was Bog wzbudzy swoią Wszechmocnoscią.
Tak się smętni Rodzice, gdy iim siedmioro Dziatek w siedmiu
Dniach, morem umarło, wesołem Zmartwychwstaniem cieszyły
(Cytat za Stanisław Flis, Dżuma na Mazurach i Warmii w latach 1708-1711, Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4/1960)


Rydzewo leży pomiędzy jeziorami Bocznym i Niegocin. Niedaleko znajduje się Kanał Kula. To najkrótszy kanał mazurski o długości 110 m, szerokości 25 m i głębokości do 2 metrów, który łączy
jezioro Jagodne z jeziorem Bocznym.

Często nazywa się go "Mazurskim Równikiem", bo właśnie tam przebiega umowny dział wód między dorzeczami Wisły i Pregoły. Stąd żeglarska tradycja "równikowego" chrztu nowicjuszy którzy płyną kanałem po raz pierwszy.

PAPROTKI


Opuszczone niemieckie, polskie czy ukraińskie cmentarze zaświadczają pod Giżyckiem, Tarnopolem czy Przemyślem o tym, że kiedyś mieszkali tam jacyś inni. Kiedy czas albo ludzka ręka zetrą kamienie czy żeliwne krzyże równo z ziemią, to wtedy ci inni też ostatecznie znikną.

— Ich niechęć do cmentarza niemieckiego nie wynika z nienawiści, chęci odwetu za doznane kiedyś krzywdy, czy braku szacunku dla poległych ofiar wojen. Przyczyną takiej postawy jest strach przed ewentualną chęcią powrotu do Paprotek Niemców – byłych mieszkańców, którzy wyemigrowali lub zostali wysiedleni z tych ziem po II wojnie światowej. Obecni mieszkańcy wsi boją się, że cmentarz niemiecki będzie pretekstem do powrotu Niemców do Paprotek i historycznym dowodem ich bytności na tych ziemiach — to konkluzja tekstu jaki napisał warszawski gimnazjalista na konkurs ogłoszony przez Ośrodek Karta: "Niemiecki cmentarz wojenny w Paprotkach - czy historia może dzielić?"

Tekst powstał w 2004 roku. I to jeszcze wtedy, jego zdaniem mieszkańcy podgiżckich Paprotek bali się, że Niemcy wrócą i zabiorą to, co kiedyś było ich.

We wsi ( i w jej okolicy) zachowało się 5 starych cmentarzy. Dwa cywilne i 3 wojskowe. Najładniejszy z nich leży ze 2 kilometry za wsią przy szutrowej drodze z Paprotek do Marcinowej Woli. Na cmentarzu w Paprotkach (dokładniej to Kolonia Paprotki) spoczywa 24 żołnierzy niemieckich i 183 rosyjskich. Cmentarz powstał na wzgórzu stanowiącym wcześniej punkt obrony niemieckiej.
Uformowano na nim tarasy, na których pochowano żołnierzy niemieckich, a niżej żołnierzy rosyjskich.

Moim zdaniem to najładniejszy cmentarz pierwszowojenny z pięknym widokiem ze szczytu.


Ale czy najwyższy? Nie mierzyłem, ale wydaje mi się, że najwyżej położony ze znanych mi cmentarzy z czasów Wielkiej Wojny znajduje się w Tulusach koło Ełku. Szkoda tylko, że całe wzgórze, zwane Górą Strażników, jest porośnięte drzewami. Stąd ze szczytu nie ma tak pięknego widoku jak z cmentarza w Paprotkach.

Dzisiaj większość cmentarzy wojennych z okresu pierwszej wojny światowej jest w dobrym stanie. Chroni je zresztą międzynarodowa konwencja, a państwo przeznacza pieniądze na ich porządkowanie. Gorzej jest z cmentarzami ewangelickimi. Wiele z nich znika właśnie pochłaniana przez przyrodę:

Ci, którzy upomnieli się o swoje,
Wyjechali lub odeszli
Albo zrównali się z prochem
Na ginących cmentarzach

Erwin Kruk (1941-2017), Nieobecność, 2015 rok

MARCINOWA WOLA

Między Paprotkami a Marcinową Wolą (niem. Marczinawolla) znajduje się największe chyba w Polsce zgromadzenie żurawi. A to za sprawą Nietlickiego Bagna, którego część stanowi Rezerwat Nietlickie Bagno. Występuje tu wiele rzadkich gatunków zwierząt, takich jak ropucha szara i rzekotka drzewna czy przeplatka torfowa i czerwończyk nieparek.

Jest tutaj także największa w Polsce ostoja żurawi. Jesienią, przed odlotem, zbiera ich się tam ponad 10 tysięcy.

Przed wjazdem do Marcinowej Woli stoi taki to dom, oznaczony ma mapach Google jako "Tajemniczy Dom".


W Marcinowej Woli odbiłem w kierunku Miłek, żeby zobaczyć z bliska maszt radiowo-telewizyjny wysoki na 327 metrów.



CIERZPIĘTY

Tak wyglądał początek drogi do z Marcinowej Woli do Cierzpięt.


Ani razu nie spotkałem się z tym, żeby w jednej wsi na głównej drodze były trzy nawierzchnie. Najpierw powitał mnie asfalt, który jednak szybko zamienił się w szuter a ten po chwili w bruk. Wieś leży nad jeziorem Buwełno, około 10 kilometrów od Orzysza.


Dzisiaj jest tam jeszcze w miarę cicho i spokojnie, ale za kilka lat to się zmieni. Dlaczego? Bo w okolicy (a może przez wieś) będzie przebiegała torowa kolej linowa, która połączyłaby w prostej linii jeziora Buwełno i Tyrkło, które w prostej linii dzieli od siebie około 1600 metrów. Dzięki temu powstanie połączenie żeglarskie Niegocina z Śniardwami przez jeziora Niałk Duży, Niałk Mały, Wojnowo, Buwełno (na zdjęciu kończąca je zatoka} i Tyrkło o długości około 30 km.


UBLIK

Okolice Ublika nazywano już przed wojną „Orzyską Szwajcarią”. Teraz Ublik to znana wieś letniskowa. Znajduje się tam wiele gospodarstw turystycznych i domków do wynajęcia. Wieś leży między dwoma jeziorami - Ublikiem Małym i Ublikiem Wielkim. To pierwsze jezioro jest często zwane "szmaragdowym", bo taki odcień wody powodują rosnące w nim glony.

Oba jeziora są połączone krótkim kanałem, nad którym usypano niegdyś wysoki nasyp kolejowy. Od 1906 roku jeździły po nim pociągi z Giżycka do Orzysza i Pisza. Tory w 1945 roku rozebrali i wywieźli Rosjanie.


W 1800 roku ówczesny właściciel Ublika Gotlieb Daniel Kullak zbudował sobie nad jeziorem pałac. W 1915 roku spalili go rosyjscy żołnierze, w 1945 sowieccy. Obecnie mieści się tam hotel. W pałacowym parku zachował cmentarz rodziny byłych właścicieli Ublika.


Na portalu bramy wiodącej na cmentarzyk stały rzeźby Chrystusa, św. Piotra i Pawła. W 1945 roku dla zabawy ostrzelali je Rosjanie, tak że zawaliły się. Potem je odnowiono i trafiły do muzeum do Pisza.

KONOPKI WIELKIE

Swoje wędrowanie kończę w Konopkach Wielkich, wsi rozrzuconej po obu stronach drogi prowadzącej z Giżycka do Orzysza. Zaczynam od zniszczonego wiaduktu, którym jeździły pociągi na trasie Giżycko-Orzysz-Pisz. Jak już wspomniałem tory zdemontowali Rosjanie w 1945 roku. Jeszcze niedawno ostatni bodaj po nich ślad można było zobaczyć właśnie w Konopkach, w miejscu gdzie kiedyś tory krzyżowały się z drogą.


Na koniec zajeżdżam jeszcze pod pomnik, który upamiętnia mieszkańców wsi, którzy zginęli w czasie Wielkiej Wojny.


Igor Hrywna

Trasa liczy około 50 kilometrów