Warmia i Mazury widziane z góry: Dobre Miasto

2023-07-18 09:40:00(ost. akt: 2023-09-25 19:01:24)

Autor zdjęcia: Andrzej Sprzączak

Jest wiele miasta w naszym regionie, które mają problem z identyfikacją, z niczym się nie kojarzą. Takim miastem jest choćby stolica warmińsko-mazurskiego. Inaczej jest z Dobrym Miastem. Te od razu uruchamia słodkie myśli związane z śliwką w czekoladzie.

Zacznijmy jednak od tego, że Dobre Miasto niekoniecznie jest dobre. Chodzi o obecną nazwę, które jest tłumaczeniem z niemieckiego Guttstadt. Jednak owe "gutt" pochodzi z pruskiego "gudde, gudda" czyli zarośla, więc powinniśmy nazywać je Zarośnięte Miasto. Niemcy zatem zniemczyli gudde na gutt, a Polscy po prostu przetłumaczyli niemiecką nazwę.

Miasto założono w 1329 roku na wyspie, którą tworzyły ramiona Łyny, w miejscu starego pruskiego grodu. Kilkadziesiąt lat później zbudowano w nim kolegiatę. To drugi co do wielkości świątynia na Warmii, która ustępuje tylko fromborskiej katedrze.
Budowaną ją w drugiej połowie XIV wieku.Jest na 61,5 metrów długa i szeroka na 25,5 m. Na jubileusz 600-lecia ukończenia jej budowy Papież Jan Paweł II 19 maja 1989 roku obdarzył kościół tytułem i godnością Bazyliki Mniejszej.

Ołtarz główny powstał w latach 1743-1748. Zdobią go rzeźby męczenników Wojciecha i Stanisława. W nawie południowej znajduje się ołtarz mariacki z około 1430 roku. W nawie północnej późnogotycki tryptyk z rzeźbioną grupą św. Anny Samotrzeć z około 1500. Przy drugim filarze południowym jest ołtarz św. Sebastiana (z 1642). Po przeciwległej stronie znajduje się ołtarz Trójcy Świętej z końca XVII wieku.

Bogato zdobiona ambona pochodzi z 1693 roku, kiedy to: — Wnętrze kolegiaty wzbogaciło się o nową ambonę, najokazalszą wówczas i do dziś najpiękniejszą na Warmii — pisze Andrzej Rzempołuch w książce "Zespół kolegiacki w Dobrym Mieście".


W kościele można zachwycić się XIV wieczną, dwumetrową figurą Madonny, która niestety zachował się bez rąk.

— Kształtna głowa i subtelna, prawdziwie młodzieńcza twarz, wytworne, dworskie wręcz poruszenie postaci składają się na szczególny, uroczysty, a jednocześnie intymny nastrój...Niespokojne, rozdrobnione na szereg skontrastowanych jakby akcentów fałdowanie szat sprawia, że przylegają one ściślej do figury, lecz mimo to zacierają zupełnie jej cielesność — pisze dalej Andrzej Rzempołuch.


Z tej pozycji zaczerpnąłem też poniższy, urokliwy napis umiejscowiony na ławie dla kanoników, który w tłumaczeniu brzmi tak:

"Módlmy się, śpiewajmy i wychwalajmy Pana Boga naszego, który nasz stworzył, ponieważ nic nie jest przyjemniejsze niż wychwalać prawdziwego Boga sercem i ustami. Niech zniknie umysł rozproszony, niech zniknie senność, gnuśność, gdy stajemy przed obliczem aniołów, przed oczami najświętszego Bożego majestatu"

Mieszkający przy kolegiaci kanonicy prowadzili w dawnych wiekach skromny i bogobojny żywot. Modlili się w kościele i dwa razy dziennie spożywali w reflektarzu wspólne posiłki (aż do 1601 roku istniał tam średniowieczny system ogrzewania podłogowego). Prowadzili szpital i parafialną szkołę. Jeszcze w XVII wieku członkowie kapituły musieli wrócić do swoich cel przed godziną 21. Kto spóźnił się 15 minut nie dostawał kolacji. Za dłuższe spóźnienie przywiązywano księdza do pręgierza na 24 godziny.
Kanonicy nie mogli bez zgody wspólnoty dokonywać zmian w swoich mieszkaniach. W kronikach zapisano spór, który wybuchł kiedy jeden z nich urządził sobie własną ubikację.


Rozwój miasta był związany z połączeniem koleją z Olsztynem w 1884 roku. Najbardziej znana firmą była MarienHutte Guttstadt produkująca maszyny rolnicze. Wyprodukowane tam kierat i sieczkarnię wyprodukowane przed wojną w wytwórni Marien Hutte Guttstadt można zobaczyć w Muzeum Maszyn Rolniczych w Sząbruku.


Rosjanie fabryki nie spalili, ale wywieźli najradziej wartościowe maszyny. Po wojnie niemiecka fabryka zamieniła się w państwową Warmińską Fabrykę Młockarń a potem w Warmińską Fabryka Maszyn Rolniczych Warfama. Początkowo asortyment przedsiębiorstwa stanowiły proste młocarnie typu Jutrzenka. Na zdjęciu maszyna z początku lat 70tych, która stoi we wspomnianym muzeum.


Dzisiaj pamiętają o nich tylko pasjonaci, a szkoda. Mam nadzieję, że zmieni to powstające muzeum w Sząbruku. Ważniejsza bowiem okazała się inna Jutrzenka, ta w której w 1955 r. zaczęto wyrabiać cukierki i lizaki, a która rozsławiła Dobre Miasto kultową dzisiaj śliwką w czekoladzie.

Spółdzielnia powstała już w 1945 roku, ale przez 10 lat zajmowała się produkcją ławek szkolnych, globusów czy liczydeł. W 1955 roku zaczęła wyrabiać krówki. .

— Stało się to z inicjatywy mistrza cukiernika Adolfa Żmijewskiego i prezesa Mariana Stankiewicza. Popyt na cukierki był ogromny, dlatego w 1956 roku uruchomiono następny zakład, który wytwarzał cukierki twarde i nadziewane oraz lizaki. Niebawem rozpoczęto też produkcję "śliwki w czekoladzie, najbardziej poszukiwanego wyrobu — pisze Kazimierz Sołłohub w książeczce "Dobre Miasto : przewodnik".

Rosjanie w Guttstadt

Dzisiejsze centrum Dobre Miasta (od strony Olsztyna) to pamiątka minionej epoki z pierwszej połowy lat 60., ale białe domy wyglądają całkiem miło. Trudno to już powiedzieć o stojącym nad Łyną "pałacowym" molochu, ale to już kwestia gustu. Na pewno lepiej dla miasta, że ten budynek jest niźli miałoby go nie być.

I zapewne wbrew intencji ich twórców są dzisiaj małomiasteczkowe i mieszczańskie. Te dawne Dobre Miasto zniknęło w płomieniach dzień po zajęciu go przez Rosjan. Rosjanie zajęli je 2 lutego 1945 roku. Spalili je następnego dnia.

Mi Dobre Miasto bardzo mocno kojarzy się z wydaną w 1993 roku książką "Atlantyda Północy", gdzie po raz pierwszy pokazano jak wyglądały wschodniopruskie miasta, zanim zniszczyli je Rosjanie. Jest tam także zdjęcie Dobrego Miasta. A jak wyglądało Dobre Miasto prze Rosjanami, można sobie obejrzeć w książce

"Dobre Miasto na starych widokówkach" autorstwa Dariusza K. Kalinowskiego i Zygmunta Suchanka wydanej w 2007 roku przez wydawnictwo ElSet.

A tak ten lutowy dzień 1945 roku wyglądał oczami świadka:

— Nagle na górze na parterze dały się słyszeć rosyjskie głosy. Nasz Polak [robotnik przymusowy-IH) przyjął dwóch pierwszych Rosjan. Powiedzieli mu, że nie mamy się czego obawiać i że zaraz idą dalej. Zaraz po tym do środka wpadła z impetem horda sowietów krzycząc "hura, hura, kobiety zostały zawleczone do sąsiedniej piwnicy i zgwałcone. Równocześnie inni rabowali. Zabrali nam przede wszystkim zegarki — wspominała Helga Schultz (Rocznik Dobromiejski 2008). I w innym miejscu, w odniesieniu do późniejszego już okresu pisze lakonicznie tak: — Kilka dni później ponownie pojawili się żołnierze radzieccy - co nie oznacza, że w międzyczasie nie przychodzili żadni żołnierze; przychodzili ciągle, gwałcili, strzelali do kur i gołębi i rabowali do woli.

Warto zobaczyć

Odremontowane, zabytkowe domy, znajdujące się nieopodal Bocianiej Baszty, przy Sowińskiego 9, 11 15 ,17. Odtworzono w nich dawne zakłady: szewsko - rymarski, fryzjerski, pracownię fotograficzną oraz dom piekarza z częścią mieszkalną.


Inne świątynie

W budynku kościoła ewangelickiego (1830-1834) od 1967 roku jest biblioteka.
Z kolei była kaplica szpitalna (1736-1741) od 1957 służy grekokatolikom. W środku barokowe ołtarze i współczesny ikonostas.

Igor Hrywna