Wielkie polskie trio!
2023-06-17 11:54:09(ost. akt: 2023-06-17 11:55:32)
Czas pożegnań i czas triumfów polskiego sportu! W ten piątek na Stadionie Narodowym w Warszawie ostatni – w sumie 108 raz – w reprezentacji Polski zagra Jakub Błaszczykowski. Jest jednym z pięciu piłkarzy, którzy zagrali w koszule z orłem na piersiach ponad 100 razy.
Poza nim to również: Grzegorz Lato, Michał Żewłakow oraz z tych, co jeszcze grają: Robert Lewandowski i Kamil Glik. Dał Biało-Czerwonym serce i niezłomnego ducha. Był kapitanem reprezentacji przez cztery lata (2010-2014), a dla wielu kibiców przez znacznie dłuższy czas był najbardziej lubianym i szanowanym piłkarzem kadry. Kubę pożegnamy na tym samym stadionie, na którym przed dziewięcioma laty Polska pierwszy i ostatni raz w historii pokonała na boisku Niemcy (2:0 po golach Milika i Mili). Dzięki, Kapitanie!
Nie wiem, jakie będzie następne sześć i pół miesiąca, gdy chodzi o polski sport, ale po ostatnim weekendzie mam już swoich faworytów, gdy chodzi o podium plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na Najpopularniejszych Sportowców Polski Roku 2023. W ostatnią sobotę na to „pudło” wbiegła, smeczując, Iga Świątek i wjechał (oczywiście „po bandzie”) Bartosz Zmarzlik.
Pewnie nawet nie wszyscy zdają sobie sprawę, że jesteśmy świadkami czegoś, co przeszło właśnie do historii. Bo nie tylko my po latach, ale nasze dzieci i wnuki będą wspominać fakt, że polska tenisistka w ciągu czterech lat trzy razy wygrała Roland Garros – skądinąd przez jednego z kibiców dowcipnie przechrzczonego na „Poland Garros” (taki plakat trzymał w ręce podczas finału naszej zawodniczki z Czeszką).
Iga Świątek wygrała czwartego Wielkiego Szlema, a Bartosz Zmarzlik zmierza po swój czwarty tytuł mistrza świata. I jestem przekonany, że nim zostanie, co nie znaczy, że musi wygrać każdy bieg i każde zawody z cyklu Grand Prix.
I są jeszcze dwie rzeczy, które łączą 22-letnią Polkę spod Warszawy z 28-letnim Polakiem z Lubuskiego. Po pierwsze to, że triumfy nie przychodzą im wcale tak łatwo, nie są dominatorami, muszą zwycięstwa wydzierać przeciwnikom. A po drugie statystyka triumfów: oto Zmarzlik mistrzem świata zostawał w latach 2020, 2022, a teraz pewnie 2023, a Iga Świątek wygrywała w Paryżu 2020, 2022 i zapewne 2023. Stawiam tezę, że oboje wygrają dla Polski jeszcze wiele mistrzowskich tytułów…
Nie wiem, jakie będzie następne sześć i pół miesiąca, gdy chodzi o polski sport, ale po ostatnim weekendzie mam już swoich faworytów, gdy chodzi o podium plebiscytu „Przeglądu Sportowego” na Najpopularniejszych Sportowców Polski Roku 2023. W ostatnią sobotę na to „pudło” wbiegła, smeczując, Iga Świątek i wjechał (oczywiście „po bandzie”) Bartosz Zmarzlik.
Pewnie nawet nie wszyscy zdają sobie sprawę, że jesteśmy świadkami czegoś, co przeszło właśnie do historii. Bo nie tylko my po latach, ale nasze dzieci i wnuki będą wspominać fakt, że polska tenisistka w ciągu czterech lat trzy razy wygrała Roland Garros – skądinąd przez jednego z kibiców dowcipnie przechrzczonego na „Poland Garros” (taki plakat trzymał w ręce podczas finału naszej zawodniczki z Czeszką).
Iga Świątek wygrała czwartego Wielkiego Szlema, a Bartosz Zmarzlik zmierza po swój czwarty tytuł mistrza świata. I jestem przekonany, że nim zostanie, co nie znaczy, że musi wygrać każdy bieg i każde zawody z cyklu Grand Prix.
I są jeszcze dwie rzeczy, które łączą 22-letnią Polkę spod Warszawy z 28-letnim Polakiem z Lubuskiego. Po pierwsze to, że triumfy nie przychodzą im wcale tak łatwo, nie są dominatorami, muszą zwycięstwa wydzierać przeciwnikom. A po drugie statystyka triumfów: oto Zmarzlik mistrzem świata zostawał w latach 2020, 2022, a teraz pewnie 2023, a Iga Świątek wygrywała w Paryżu 2020, 2022 i zapewne 2023. Stawiam tezę, że oboje wygrają dla Polski jeszcze wiele mistrzowskich tytułów…
Ryszard Czarnecki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez