Czy Gietrzwałd sprzeda duszę?
2023-06-17 12:00:00(ost. akt: 2023-06-17 11:51:39)
Gietrzwałd dla mieszkańców regionu jest dobrze znany. Pozostali, jeśli są katolikami, to wiedzą, że Gietrzwałd słynie z objawień Matki Bożej, jedynych uznanych w Polsce oraz że od 1877 roku jest miejscem cudów. Turyści zaś cenią jego przepiękne położenie. Warto dodać, że liczba osób, które znają i odwiedzają to urocze miejsce, to około jeden milion rocznie, co jest liczbą imponującą i wymagającą porządnej infrastruktury z bezpiecznym dojściem lub dojazdem.
Niemiecki moloch
Tymczasem wioska od pewnego czasu stała się znana nie tylko z powodu maryjnych objawień, ale z powodu poważnego konfliktu, który dotyczy ulokowania w jej sąsiedztwie inwestycji Lidla, który jest niemiecką siecią sklepów dyskontowych, działającą w 30 krajach. Jego historia sięga lat 30. XX wieku, kiedy to Josef Schwarz oraz Ludwig Lidl uruchomili firmę o nazwie Lidl & Schwarz. Na dzień 1 marca 2021 roku Lidl posiada w Polsce aż 760 sklepów oraz 11 centrów dystrybucyjnych. Jest więc to moloch, który bez wątpienia pożera polskich średnich i małych przedsiębiorców oraz kupców. I oto tuż obok wioski (szłam 13 minut od miejsca potencjalnej zabudowy do gietrzwałdzkiego kościoła) ma powstać kolejne „Centrum Dystrybucyjne Lidl w Gietrzwałdzie”, którego dane zaczerpnięte z Karty Informacyjnej Przedsięwzięcia są następujące: powierzchnia działki – 41,37 ha. Powierzchnia zabudowy – 7 ha, po rozbudowie – 81 640 mkw. Powierzchnia utwardzona – 90 396 mkw. Wymiary magazynu: dł. 440,25 m, szer. 153,32 m, wysokość 24 m + wentylatory na dachu. (jak pisze za „Gazetą Gietrzwałdzką” red. Adam Socha z portalu „Debata”, wysokość dachu magazynu z wentylatorami będzie wynosić 161 m n.p.m., dla porównania wysokość wieży Sanktuarium to 159 m n.p.m.). Centrum będzie pracować 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę. Ruch pojazdów dobowy: osobowych – 180, TIRów – 160 (miejsca parkingowe na 299 aut osobowych i 148 TIR-ów, każde miejsce parkingowe użyte będzie raz na dobę). Pojazdy będą wyjeżdżać na szosę DK16, która od Gietrzwałdu do Ostródy jest jednopasmowa, bez pobocza. Ekran akustyczny: dł. 160 m, wys. 4 m jako ochrona najbliżej stojącego budynku mieszkalnego. Ilość odpadów ze sklepów Lidl (także zza granicy) to 154 tys. ton rocznie. Odpady będą przekazywane do zbierania, odzysku lub unieszkodliwiania specjalistycznym firmom. Wszystkie odpady będą magazynowane selektywnie w magazynie i na placu. Ścieki mają być odprowadzane do zewnętrznej gminnej sieci kanalizacji sanitarnej. Cały teren inwestycji leży na w granicach obszaru Chronionego Krajobrazu Doliny Pasłęki. Inwestycja – wg dokumentów – znajduje się poza obszarem o znaczeniu historycznym, kulturowym lub archeologicznym. Inwestor nabył działkę od spółki Rolłajs, która przejęła ziemię popegeerowską po PGR Łajsy. Jako że jest to ziemia rolna klasy III, to zgodę na zmianę jej przeznaczenia musiało wyrazić ministerstwo rolnictwa. Dodajmy, że chodzi o zmianę wartości gruntów należących do jednego właściciela – firmy Rolłajs sp. z o.o. Mowa nie tylko o zamianie 40 ha pod Lidla, ale o ok. 200 ha w trójkącie między Łajsami, Nagladami i Gietrzwałdem, z gruntów rolnych na inwestycyjne. Cena gruntów rolnych w tym trójkącie to 35-50 tys. zł za 1 ha. Po odrolnieniu cena za 1 ha to 1 mln zł. Lidl na 3 lata został zwolniony z podatku od nieruchomości (rocznie 2,0 – 2,5 mln zł) z opcją przedłużenia na kolejne 3 lata [dane zaciągnięte z publikacji portalu Debata, na który warto zajrzeć, aby zapoznać się z innymi szczegółami inwestycji i dyskusji wokół niej].
Gietrzwałd – polskie Lourdes
Gietrzwałd jest znany także jako „warmińska Częstochowa”. Niebagatelną rolę w rozsławieniu Gietrzwałdu gra Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej związane z objawieniami Maryi w 1877 roku, w czasie których Matka Boża przemówiła po polsku do dwóch dziewczynek pochodzących z polskich rodzin. Trzeba pamiętać, że w kościele gietrzwałdzkim w tamtym czasie większość nabożeństw odprawiano w języku łacińskim, ale katechizm, pacierz i różaniec odmawiano po polsku. Podobnie kazania – przez trzy niedziele w miesiącu głoszono po polsku, a tylko w jedną niedzielę po niemiecku. Parafianie posługiwali się w zasadzie językiem polskim. Matka Boża ukazała się w sumie 160 razy, powtarzając, że pragnie, aby ludzie codziennie odmawiali różaniec. Objawienia te zinterpretowano jednoznacznie jako ważny znak obrony zarówno katolików, jak i polskiej społeczności. To dzięki nim na region zwróciła swe oczy cała rozdarta wówczas rozbiorami Rzeczpospolita i nie tylko. Te wydarzenia przyniosły efekty w postaci odrodzenia polskiej świadomości, jak też podniesienia poziomu życia religijnego katolików nie tylko na Warmii. Liczne pielgrzymki już wtedy zaczęły przybywać do Gietrzwałdu. W ulotce z prośbą o wsparcie finansowe rozbudowywanego kościoła ks. Augustyn Weichsel, ówczesny proboszcz, pisał: „Siedem lat minęło od chwili kiedy skromna wioska Gietrzwałd na katolickiej Warmii skutkiem objawień Najświętszej Maryi Panny po całym nieomal świecie głośną się stała”. Nie dziwi więc fakt, że kościół gietrzwałdzki został podniesiony do rangi sanktuarium diecezjalnego przez synod diecezjalny już w październiku 1932 r. z inicjatywy bp. Maksymiliana Kallera.
Ksiądz Augustyn Weichsel – przykład obrony Gietrzwałdu
Jednak należy pamiętać, że objawienia nie były w smak ówczesnym władzom, a pruski Kulturkampf był mocno nieprzychylny Kościołowi katolickiemu. Gietrzwałd stał się solą w oku kanclerza Rzeszy niemieckiej Otto von Bismarcka – racjonalisty ukształtowanego w protestanckiej kulturze duchowej. Nie dziwi więc, że musiał ucierpieć z powodu objawień ks. Augustyn Weichsel – gospodarz miejsca, który już w listopadzie 1877 r. został zatrzymany i spędził nawet kilka dni w olsztyńskim więzieniu. Ksiądz Weichsel, choć z jednej strony spotykał się z szacunkiem i uznaniem, to doświadczył także szyderstwa, pogardy i prześladowań. Kilkakrotnie był pozywany do sądu, trzymany pod strażą przez policjantów, nakładano na niego kary, wytaczano procesy sądowe za propagowanie kultu maryjnego. Tuż po zakończonych objawieniach, których bronił i które po swojemu starał się upowszechniać, był niejednokrotnie w bezpośrednim zagrożeniu życia. Odważnie jednak podejmował w Gietrzwałdzie różnych duchownych i zezwalał im (czasami pod osłoną nocy) na odprawianie mszy św. w kościele, za co w czasach Kulturkampfu groziło mu aresztowanie.
Gdy więc obecnie pojawia się kwestia wybudowania niemieckiego molocha, to nolens volens te skojarzenia z historią narzucają się same. Czy i dziś są tacy, którzy nie chcą, jak w czasach Kulturkampfu, aby Gietrzwałd był znany z objawień i aby ponadczasowe orędzie Maryi docierało do wiernych? Czy wybudowanie potężnego obiektu, o niemieckiej proweniencji, górującego nad Sanktuarium, nie jest taką próbą zmiany widzenia Gietrzwałdu, znanego z objawień, na Gietrzwałd, który będzie słynął z megacentrum dystrybucyjnego wraz z ogromną sortownią śmieci, zwożonych także z zagranicy? Mnie to zastanawia i niepokoi. Takie pytania trzeba nam głośno zadawać i powtarzać je w obronie polskiej racji stanu i polskiego dobra wspólnego. Zwłaszcza że mamy do czynienia nie z miejscem jakimkolwiek, ale miejscem mocno transparentnym i osadzonym w historii, miejscem uciemiężonym przez Kulturkampf Żelaznego Kanclerza. W kontekście tego konfliktu słyszę chichot historii. Lecz dlaczego nie słyszy go wielu innych? Dlaczego się nie lękają swoich nieracjonalnych decyzji?
Gdy więc obecnie pojawia się kwestia wybudowania niemieckiego molocha, to nolens volens te skojarzenia z historią narzucają się same. Czy i dziś są tacy, którzy nie chcą, jak w czasach Kulturkampfu, aby Gietrzwałd był znany z objawień i aby ponadczasowe orędzie Maryi docierało do wiernych? Czy wybudowanie potężnego obiektu, o niemieckiej proweniencji, górującego nad Sanktuarium, nie jest taką próbą zmiany widzenia Gietrzwałdu, znanego z objawień, na Gietrzwałd, który będzie słynął z megacentrum dystrybucyjnego wraz z ogromną sortownią śmieci, zwożonych także z zagranicy? Mnie to zastanawia i niepokoi. Takie pytania trzeba nam głośno zadawać i powtarzać je w obronie polskiej racji stanu i polskiego dobra wspólnego. Zwłaszcza że mamy do czynienia nie z miejscem jakimkolwiek, ale miejscem mocno transparentnym i osadzonym w historii, miejscem uciemiężonym przez Kulturkampf Żelaznego Kanclerza. W kontekście tego konfliktu słyszę chichot historii. Lecz dlaczego nie słyszy go wielu innych? Dlaczego się nie lękają swoich nieracjonalnych decyzji?
Gietrzwałd – miejsce na mapie
Pomijając kwestie kultu i historii, które nie do wszystkich osób przemawiają, warto przyjrzeć się po prostu ulokowaniu wioski, która leży w prześlicznej okolicy. Miejscowość znajduje się w Obszarze Chronionym Krajobrazu Doliny rzeki Pasłęki. „Położona jest niezwykle malowniczo wśród 14 jezior, pięknych pól uprawnych oraz lasów. Teren gminy obejmuje zarówno historyczną Warmię, jak i Mazury, których naturalną granicą jest rzeka Pasłęka. Kusi malowniczym krajobrazem oraz urokliwym środowiskiem naturalnym, które wchodzi w skład obszaru Zielonych Płuc Polski. Czyste powietrze stwarza świetne warunki przyrodolecznicze. Teren bogaty jest również w rzadko spotykane okazy fauny i flory. Gmina znajduje się w centralnej części Pojezierza Olsztyńskiego i cechuje ją różnorodność form terenu z dużą ilością lasów – ponad 49 proc. powierzchni. Lasy gminy są pozostałością historycznej puszczy galindzkiej, charakteryzują się wielopiętrowością oraz różnorodnością drzewostanu. Największą rzeką przepływającą przez teren gminy jest wspomniana Pasłęka, na której znajduje się rezerwat bobrów. Gmina Gietrzwałd leży przy Drodze Tysiąca Jezior Północy, czyli krajowej drodze nr 16”. A może ten opis przecudnej krainy zatrzyma plany i podziała na wyobraźnię decydentów? Czy zatem, biorąc pod uwagę wyjątkowe walory usytuowania Gietrzwałdu, nie warto się zastanowić, dlaczego podjęto decyzję o budowie hali Lidla w takim miejscu, gdy były zdecydowanie lepsze propozycje? Jak można po prostu nie wziąć pod uwagę warunków przyrodniczych, krajobrazowych, ekologicznych?
Kto by się zgodził, aby na przykład pod bokiem bawarskiego sanktuarium maryjnego w Altötting wyrosło polskie centrum dystrybucji polskiej wódki lub miejsce zwózki polskich śmieci, które by przerosło wieże świątyni? Niemcy by się nie zgodziły na taką lokalizację, podobnie Francja czy Włochy. Polacy nie mieli oporów. Czy jesteśmy gorsi? Z czego wynika to niedowartościowanie? Gdzie poczucie godności, dumy, refleksji, chęci ochrony tego szczególnego kawałka polskiej ziemi? Dlaczego w końcu podejmuje się decyzje wobec miejsc, których decydenci nie są właścicielami, na przekór istotnym racjom polskim i ludziom, którzy nie chcą w tym miejscu niemieckiego giganta, który zniszczy piękno krajobrazu, zabierze ciszę i zakłóci mir tej spokojnej okolicy wypełnionej sacrum?
Notabene twierdzenie, że napisy na hali Lidla kiedyś zarosną drzewami, należy między bajki włożyć. Która firma zasłania własne szyldy (może poza przestępczą), aby stały się niewidoczne? Nie na darmo Lidl wybrał ten teren na wzniesieniu, aby nie było go widać ponad dachami wioski. Wprost przeciwnie.
Reasumując, zachęcam do refleksji nad faktami, do zobaczenia przyczyn i skutków decyzji o tej niefortunnej lokalizacji, gdyż bitwa w Gietrzwałdzie nie tylko toczy się o miejsce i finanse, ale przede wszystkim o jego kulturę duchową i materialną, o kulturę symboliczną, która jest ważnym elementu trwania i rozwoju. Nie należy oddawać naszego dziedzictwa kulturowego, które stanowi o naszej tożsamości, także tej regionalnej, a które jest wartością samą w sobie nie do roztrwonienia i zaprzepaszczenia.
Kto by się zgodził, aby na przykład pod bokiem bawarskiego sanktuarium maryjnego w Altötting wyrosło polskie centrum dystrybucji polskiej wódki lub miejsce zwózki polskich śmieci, które by przerosło wieże świątyni? Niemcy by się nie zgodziły na taką lokalizację, podobnie Francja czy Włochy. Polacy nie mieli oporów. Czy jesteśmy gorsi? Z czego wynika to niedowartościowanie? Gdzie poczucie godności, dumy, refleksji, chęci ochrony tego szczególnego kawałka polskiej ziemi? Dlaczego w końcu podejmuje się decyzje wobec miejsc, których decydenci nie są właścicielami, na przekór istotnym racjom polskim i ludziom, którzy nie chcą w tym miejscu niemieckiego giganta, który zniszczy piękno krajobrazu, zabierze ciszę i zakłóci mir tej spokojnej okolicy wypełnionej sacrum?
Notabene twierdzenie, że napisy na hali Lidla kiedyś zarosną drzewami, należy między bajki włożyć. Która firma zasłania własne szyldy (może poza przestępczą), aby stały się niewidoczne? Nie na darmo Lidl wybrał ten teren na wzniesieniu, aby nie było go widać ponad dachami wioski. Wprost przeciwnie.
Reasumując, zachęcam do refleksji nad faktami, do zobaczenia przyczyn i skutków decyzji o tej niefortunnej lokalizacji, gdyż bitwa w Gietrzwałdzie nie tylko toczy się o miejsce i finanse, ale przede wszystkim o jego kulturę duchową i materialną, o kulturę symboliczną, która jest ważnym elementu trwania i rozwoju. Nie należy oddawać naszego dziedzictwa kulturowego, które stanowi o naszej tożsamości, także tej regionalnej, a które jest wartością samą w sobie nie do roztrwonienia i zaprzepaszczenia.
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Ja. #3110040 21 cze 2023 12:38
Gdzie Sanktuarium a gdzie będzie Lidl! Przecież to w polu ~2km dalej, i oddzielone "szesnastką"... Ciekawe jak to ma przeszkadzać? A nowe miejsca pracy dla miejscowych mieszkańców gminy to nie są potrzebne? Ani słowa o tym ile ten Lidl będzie zatrudniał ludzi ale sądząc po danych około 200 osób i tyle ludzi znajdzie zatrudnienie na miejscu bez szukania po świecie... A kasa z podatków lokalnych na potrzeby gminy i Gietrzwałdu to też nie są potrzebne?
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz