Takie operacje robią tylko chirurdzy z Olsztyna

2023-06-03 18:00:00(ost. akt: 2023-06-02 14:55:05)

Autor zdjęcia: UWM

Tylko jeden zespół lekarzy w Polsce robi laparoskopowe operacje, które nie pozostawiają blizny na brzuchu. To zespół chirurgów dziecięcych z olsztyńskiego szpitala dziecięcego. Są wśród nich także pracownicy UWM.
O tym, jak wielkie znaczenie może mieć nawet maleńka blizna, przekonał się dr n. med. Michał Puliński z Katedry Chirurgii Szkoły Zdrowia Publicznego UWM. Pod jego nóż na stół operacyjny trafiła dziewczyna z ostrym stanem wyrostka robaczkowego. Zoperował ją. Wszystko było w porządku. Po jakimś czasie ta dziewczyna wróciła do niego.

— Myślałem, że chciała mi podziękować za udaną operację, a ona tymczasem przyszła do mnie z pretensją, że jej zrujnowałem życie. Ja, nastolatce, w jaki sposób? — śmieje się dr Puliński.

Okazało się, że po operacji na brzuchu została jej blizna i to ją wyeliminowało z finału konkursu miss piękności.

Pretensje nastolatki dały chirurgowi do myślenia.

— Dość szybko zauważyłem, że nastolatki przed operacją wyrostka najbardziej boją się tego, że zostanie im blizna. To jest w tej sprawie dla nich najważniejsze — mówi.

W roku 2005 zespół dr. Wojciecha Choińskiego rozpoczął u dzieci małoinwazyjne operacje laparoskopowe przez trzy porty, czyli trzy małe otwory, zamiast klasycznych cięć chirurgicznych i operacji otwartych.

— Kiedy już opanowaliśmy operacje wieloportowe, dr Michał Szostowicki z naszej katedry zaczął mnie namawiać na operacje laparoskopowe przez jeden port. To była wtedy absolutna nowość w naszym kraju. Czytaliśmy o tym, że w świecie lekarze robią takie operacje, nabraliśmy sami chęci i w 2008 r. wykonaliśmy
pierwsze jednoportowe wycięcie wyrostka robaczkowego — opowiada dr Puliński.
— Kiedy zaczęliśmy przygodę z laparoskopią, nie było się od kogo tego uczyć. Zaczęliśmy się więc szkolić sami. Dzięki życzliwości Katedry Chirurgii Weterynaryjnej UWM, a w szczególności prof. Adamiaka, mielimy możliwość szkolenia najpierw na świniach, potem na królikach. Dlaczego na królikach? Bo wielkością są zbliżone do noworodków. Nasza przygoda z rozwijaniem technik laparoskopowych u dzieci trwa już 18 lat. Do operacji jednoportowych używamy unikatowej techniki: do brzucha dostajemy się przez otwór w pępku. Pępek to blizna po odcięciu pępowiny. Kiedy wykonujemy cięcie w pępku, to blizny po porcie w nim nie widać. Chociaż opisaliśmy nasze doświadczenia w czasopismach naukowych i lekarskich, to żaden zespół chirurgów dziecięcych w Polsce nie poszedł naszym śladem. Myślę, że dzięki naszemu entuzjazmowi, doświadczeniu i już setkom zadowolonych pacjentów ta metoda znajdzie uznanie u innych chirurgów dziecięcych w naszym kraju. Nauczenie się tej metody nie wymaga już wielkiego nakładu pracy. Młode pokolenie chirurgów uczy się jej ok. dwóch lat, bo już jest od kogo.

Operacja laparoskopowa przez jeden port ma wiele zalet

Brak blizny, która mogłaby przekreślić choćby te potencjalne szanse na zostanie miss piękności, to jedno. Po drugie: mniej bólu i stresu dla pacjenta. Operacja trwa krócej, a ponieważ cięć jest mało, to mniejsze jest też ryzyko zakażeń i pacjent szybciej wraca do dobrej formy. Krócej leży w szpitalu, potrzebuje mniej leków. Taki zabieg jest też tańszy.

— Nie jest to jednak technika łatwa — zaznacza dr Puliński.

Cięcie w pępku ma najwyżej centymetr długości. Przez nie chirurg wprowadza do jamy brzusznej optykę kątową. To taki przyrząd chirurgiczny: skrzyżowanie peryskopu zakończonego kamerą z laparoskopem. Ten przyrząd ma ponadto kanał roboczy. Przez ten kanał chirurg pompuje do brzucha dwutlenek węgla, aby zrobić przestrzeń. Następnie przez nacięcie wyciąga na zewnątrz wyrostek robaczkowy. Potem zamyka naczynia krwionośne wyrostka, który ma być usunięty. Może to zrobić dwoma sposobami: przy pomocy noża ultradźwiękowego albo elektrokoagulacji. W obu przypadkach polega to na ścięciu białka w tkance na skutek wysokiej temperatury. Po zamknięciu naczyń odcina się wyrostek, wpuszcza jelito do brzucha, wyciąga narzędzia, zszywa cięcie i po wszystkim. Standardowo trwa to 20 minut.

Proste?

Nie tak bardzo. Wszystko, co robi chirurg, widzi powiększone dziesięciokrotnie na monitorze. Wyrostek nie znajduje się zaraz za pępkiem, ale z boku. Chirurg więc musi do niego dotrzeć specjalnym narzędziem, wyciągnąć je i nic przy tym nie uszkodzić.

— Operacje przez jeden port stosujemy także do usuwania guza jelita, torbieli jajnika, dekortykacji płuc, czyli usuwania z niego płynu. Taką metodą usunąłem dziewczynie 10-kilogramową torbiel na jajniku. Najmniejsze dzieci, które operowałem tą metodą, miały około roku — wspomina.

Nie wszystkie operacje da się tym sposobem przeprowadzić, więc klasyczna chirurgia z cięciami ciągle jest stosowana.

Chirurdzy dziecięcy z UWM praktykują operacje laparoskopowe przez jeden port w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie. Niemal cały potrzebny do nich sprzęt ufundowała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Dzięki niej studenci medycyny mogą też oglądać operacje na monitorze w pokoju lekarzy. Mają możliwość zadawania pytań chirurgowi operującemu, a ten na bieżąco im odpowiada. W ten sposób ich szkolenie staje się bardziej efektywne i krótsze. Dr Michał Puliński zauważył ponadto, że obecni studenci medycyny lepiej sobie radzą z operowaniem manipulatorami, widząc obraz na monitorze, niż ci wcześniejsi. Więcej grają w gry komputerowe i ich mózgi lepiej sobie radzą z przetwarzaniem obrazu jednopłaszczynowego (tego z ekranu) na obraz przestrzenny.

Źródło: UWM
Autor: Lech Kryszałowicz


Operacje przez jeden port prowadzi 13-osobowy zespół w składzie: dr n. med Wojciech Choiński, dr n. med Michał Puliński, dr n. med Michał Szostawicki, dr Maciej Fedoniuk, dr Adam Szendorowicz, dr Katarzyna Szymak, dr Anna Krzykowska, dr Jakub Matuszczyk, dr Józef Matel, dr n. med Tomasz Janowicz, dr n. med Bartosz Kotkowicz, dr Michał Bobrowicz i dr Michał Szymański.

Doktorzy: Michał Puliński, Tomasz Janowicz i Michał Szostawicki to pracownicy UWM.