Simply the Best!

2023-05-25 10:28:28(ost. akt: 2023-06-02 08:20:19)

Autor zdjęcia: Wikipedia

Tak. Była po prostu NAJLEPSZA. Była… Aż trudno w to uwierzyć — nawet klawiatura zdaje się protestować wobec tego czasu przeszłego…!
Bo Tina Turner zdawała się być niezniszczalną. Cokolwiek się działo — ona, niczym mityczny Feniks z popiołów, powstawała — silniejsza, bardziej zdeterminowana, by osiągnąć sukces, bardziej gotowa, by święcić wszystkie triumfy tego świata. Jej siła i charyzma inspirowały wiele kobiet — kilka chwil po informacji o śmierci Tiny w mediach pojawiły się wzruszające wpisy kobiet, które miały ten zaszczyt, że znały ją osobiście.

„Nigdy nie zapomnę tego dnia na Balu Legend, kiedy poznałem Tinę Turner! Zmieniła mnie swoją rozmową, swoim duchem, głębią charakteru, wdziękiem, a przede wszystkim swoją zdolnością do bycia zwyczajną kobietą i LEGENDĄ jednocześnie! Tej nocy światu zabraknie jednego jasnego światła!” — napisała Halle Berry.

„(…) Jestem jej wdzięczna za odwagę, za pokazanie nam, jak wygląda zwycięstwo w butach Manolo i skórzanej minispódniczce. Kiedyś powiedziała mi, że kiedy nadejdzie jej czas, by opuściła ten padół, nie będzie się bała — będzie podekscytowana i ciekawa. Ponieważ nauczyła się ŻYĆ w otoczeniu ukochanego męża Erwina i przyjaciół. Jestem lepszą kobietą, lepszym człowiekiem, ponieważ jej życie dotknęło moje. Rzeczywiście była po prostu najlepsza” — wspominała z kolei Oprah Winfrey.

„Usłyszałam dzisiaj wiadomość o Tinie Turner i od tamtej pory staram się z tym jakoś uporać. Jest TAK wiele rzeczy, które chcę wyrazić na temat tej niezwykłej kobiety/siły natury, że nawet nie wiem, od czego zacząć. Jedno mogę powiedzieć: jeśli chcesz zrozumieć cokolwiek na temat „mocy” muzyki — gospel, soul, r’n’b, rock, pop — obejrzyj występy Tiny Turner. Tam jest WSZYSTKO. Tina była — JEST i ZAWSZE będzie Boginią!!! Spoczywaj w mocy, piękna Królowo…” — napisała Annie Lennox.

Nic dodać, nic ująć.

Ale kochali ją także mężczyźni — w tym największe legendy rocka, soulu i wszystkich innych gatunków muzycznych. Sting napisał krótko: „Piękna Tina, nie ma takiej jak ona. Po prostu Najlepsza”. Natomiast Ronnie Wood z moich ulubionych Rolling Stonesów napisał: Niech Bóg cię błogosławi Tino, Królowo Rocka i Soulu, droga przyjaciółko naszej rodziny”. I opublikował piękne zdjęcia roześmianej jak zawsze Tiny przytulającej do siebie dwie bliźniaczki Ronnie’ego, gdy były jeszcze małymi dziewczynkami… Mick Jagger, także Rolling Stone, napisał: „Jestem bardzo zasmucony odejściem mojej wspaniałej przyjaciółki Tiny Turner. Była naprawdę niezwykle utalentowaną artystką i piosenkarką. Była inspirująca, ciepła, zabawna i hojna. Bardzo mi pomogła, kiedy byłem młody i nigdy jej nie zapomnę”.

„Tina Turner była nieociosana. Była potężna. Była nie do powstrzymania. I była bezpardonowo sobą — mówiła i śpiewała swoją prawdę poprzez radość i ból; triumf i tragedię. Dziś dołączamy do fanów na całym świecie, oddając cześć Królowej rock and rolla i Gwieździe, której światło nigdy nie zgaśnie” — napisał Barack Obama.
Pierce Brosnan miał ten przywilej, że zagrał Bonda w filmie „Golden Eye”, do którego właśnie Tina zaśpiewała tytułową piosenką. „Żegnam Ikonę, Boginię rocka i Legendę. Jestem dumny, że stałem obok tej niezwykłej kobiety na premierze „GoldenEye” na Leicester Square w Londynie w listopadzie 1995 roku”.

Anna Mae Bullock

Pochodziła z biednej rodziny i nie miała łatwego dzieciństwa…

Oczywiście — zdaję sobie sprawę z faktu, że wiele biografii wielkich ludzi zaczyna się tym lub bardzo podobnym zdaniem.

Tymczasem Tina nie miała łatwego ani dzieciństwa, ani młodości, ani nawet pierwszych lat dorosłego życia.

Już jako dojrzała kobieta w swojej autobiografii „Ja, Tina” stwierdziła, że jej rodzice nie kochali jej i nie była chcianym dzieckiem. Jej matka Zelma planowała opuścić ojca Floyda krótko przed tym, jak okazało się, że zaszła w ciążę. I tylko dlatego została. „Była bardzo młodą kobietą, która nie chciała kolejnego dziecka” — wspominała Tina Turner.

A potem było klasyczne z deszczu pod rynnę, czyli Ike Turner…

Po nagraniu „A Fool In Love” Anna — już wtedy Tina powiedziała Ike’owi, że nie chce kontynuować ich związku. Odpowiedzią było uderzenie jej w głowę drewnianymi prawidłami do butów. Tina wspominała potem, że ten incydent był pierwszym, który „zaszczepił w niej strach”, ale zdecydowała się zostać z Ike’em, ponieważ „naprawdę się o niego troszczyła”. Potem ujawniła w „Ja, Tina”, że Ike był agresywny i rozwiązły przez całe ich małżeństwo, co doprowadziło do jej próby samobójczej w 1968 r., kiedy to przedawkowała valium. „To mój związek z Ike’em uczynił mnie najbardziej nieszczęśliwą. Na początku naprawdę go kochałam. Spójrzcie, co dla mnie zrobił. Ale był całkowicie nieprzewidywalny”.

Uciekła od niego dopiero 1 lipca 1976 r., z zaledwie 36 centami i kartą kredytową Mobil w kieszeni do Ramada Inn po drugiej stronie autostrady. I oczywiście z dziećmi — swoimi i Ike’a. A potem zaczęła się batalia rozwodowa…
Wiele lat później w swojej autobiografii „Takin’ Back My Name” [ang., ‘odzyskać swoje imię’] Ike Turner napisał: „Jasne, uderzyłem Tinę. Kłóciliśmy się i zdarzało się, że bez zastanowienia uderzałem ją pięścią, aż padała na ziemię. Ale nigdy jej nie biłem”.

Nie. No w ogóle jej nie był. Tylko kochał tak jakby na zabój…

Moja Tina

Moje dzieciństwo i wczesna młodość przypadły szczęśliwie na lata solowej kariery Tiny. Pierwsza była chyba „What’s Love Got to Do with It” — do dziś kocham tę jej chrypkę i okrzyki, które tylko ona mogła z siebie wydobywać z taką mocą. Uwielbiałam „We Don’t Need Another Hero” — piosenkę z post-apokaliptycznego filmu „Mad Max Beyond Thunderdome”, w którym zresztą u boku Mela Gibsona zagrała czarującą Ciotkę Entity, władczynię Bartertown. Ale uwielbiam też jej chyba nieco mniej znany przebój — „I Don’t Wanna Fight”. Tak. Z niektórymi i o niektórych naprawdę nie warto walczyć…

Kochałam też jej duety — zwłaszcza ten z Bryanem Adamsem i Davidem Bowie. Ten drugi na clipie cudownie zachował się wobec niej jako mężczyzna — a ja cieszyłam się, patrząc na ich taniec, że Tina wreszcie doświadcza należnego jej szacunku i poszanowania kobiecości. I to na oczach całego świata…!
Wiele z piosenek Tiny odkrywałyśmy wspólnie z Mamą — jej ulubione przeboje to „Private Dancer” i oczywiście „The Best”. Choć akurat Mama jest autorką chyba najlepszego opisu Tiny. — Może nie jest to moja artystka najulubieńsza ze wszystkich. Ale to cudowna i silna kobieta, którą trzeba szanować za jej odwagę, by wyrwać się z piekła i umieć po tym wszystkim jeszcze stanąć na nogi. I to jakie nogi…!

Taki temat…

Długo szukałam tematu do naszego „Bez Gorsetu”. Kiedy jednak wieczorem 24 maja wszystkie media zaczęły publikować czarno-białe zdjęcia Tiny — już wiedziałam, co napiszę. Ale — na Boga! — nie życzę sobie takich wiadomości i takich tematów do opisywania…!

Żegnaj, Kochana Tino-Anno. Pytałaś — cóż miłość ma do tego? Do Ciebie miłość miała wszystko.
Magdalena Maria Bukowiecka