Tak, atak na szefa MON, który w krytycznym dla Polski momencie na serio ruszył z odbudową armii, jest działaniem na rzecz Kremla

2023-05-29 11:23:31(ost. akt: 2023-05-29 11:29:58)

Autor zdjęcia: PAP

Nie przeszkadzało stacji TVN gdy za Tuska likwidowano stany etatowe armii, ograniczono radykalnie szkolenia rezerw, rozpuszczano programy zbrojeniowe, zwijano jednostki wojskowe - ze szczególnym zacięciem na granicy wschodniej.
Milczeli gdy ich nagradzany niemieckimi medalami ulubieniec rezygnował z amerykańskiej tarczy antyrakietowej, bo pan Putin „nie był entuzjastą tego projektu”. Po Smoleńsku, na dymiącym jeszcze pogorzelisku z ciałami 96 przedstawicieli polskiej elity, budowali przyjaźń z Rosją, a każda próba dojścia do prawdy o tej tragedii spotykała się ze wściekłym atakiem z ich strony. Dziś, gdy Ukraińcy wprost mówią o rosyjskiej odpowiedzialności za polską narodową tragedię, nie mówią o tym swoim widzom nic (w każdym razie nie zauważyłem). Atakowali obronę polskiej granicy wschodniej, a brzmieli w tej sprawie, jak propaganda agresora - Łukaszenki.

Z pasją ruszyli za to na Ministra Obrony Narodowej, wicepremiera Mariusza Błaszczaka. To polityk, który wreszcie przełamał wieloletnią bezradność w rozbudowie armii, zakupach zbrojeniowych, produkcji zbrojeniowej, szkoleniu rezerwistów. Wziął się za to na serio, a najlepszym komplementem jest opinia światowej prasy i ekspertów, że Polska będzie miała wkrótce najsilniejszą armię lądową w Europie. Do tego rosnący trwały komponent wojsk amerykańskich w Polsce.

Pamiętajmy: nie o żaden wyścig na prestiżowe tytuły. Tu chodzi o ucieczkę spod ruskiego topora. O bezpieczeństwo naszych rodzin, bo jak wygląda wygląda wojna w ich wydaniu i jak jest prowadzona okupacja przez putinowskich żołdaków - widzimy na Ukrainie. To horror, przypominające najgorsze doświadczenia Polaków w XX wieku. Eksperci nie mają wątpliwości: Polska prowadzi wyścig z czasem. Mamy kilka lat na zbudowanie armii, która wroga odstraszy, a w razie konieczności także zatrzyma. Na Berlin i Paryż nie możemy raczej w takim scenariuszu liczyć.

Mamy też okno możliwości - jest gdzie kupić broń (a to wcale nie oczywiste), jest możliwość sfinansowania zakupów, jest wola polityczna, by to zrobić (decyzje Kaczyńskiego).

Szkoda, że musimy gonić zmarnowany w latach 2007-2015 czas, ale dobrze, że to robimy tak skutecznie.

W tych okolicznościach próba przerwania tego procesu jest w mojej ocenie zbrodnią przeciw bezpieczeństwu Polaków. Leży tylko w interesie Moskwy i Berlina. O tym też mówił, odpowiadając na pytanie reportera TVN o dymisję ministra, prezes Jarosław Kaczyński.

— W tym momencie, niestety, jestem zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować pana jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan [Mariusz Błaszczak - red.] przestał być ministrem obrony narodowej— stwierdził.

Podkreśmy: jak przedstawiciela Kremla, bo redakcja TVN 24, jak zawsze wrażliwa na swoim punkcie, w wydanym oświadczeniu protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza „przedstawicielem Kremla”. To jednak różnica.

Przytoczmy całość:

Redakcja TVN24 stanowczo protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza zadającego ważne społecznie pytania „przedstawicielem Kremla”. To kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej. Nie przestaniemy zadawać pytań. W interesie społecznym i w imieniu naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych. W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy stosowne kroki prawne w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN.

Pozwolę sobie na szerszy komentarz, bo przecież podobnie zachowuje się wiele środowisk. Im agresywniej te środowiska domagają się w sądach nietykalności (coś o tym wiemy), im mocniej upartyjnione sądy karzą za słowo krytyki, wprowadzając faktyczną cenzurę, tym wyraźniej widać jak są dalekie od polskiej racji stanu, bezpieczeństwa Polaków i elementarnej uczciwości.

Także przez ataki na ministra Mariusza Błaszczaka (a to oznacza atak program modernizacji polskiej armii w krytycznym momencie) działają tak, jak sobie życzyłby Kreml.

Co oczywiście nie znaczy, że na pewno działają w porozumieniu z Kremlem. Zbieżność celu może być przypadkowa. Jak najbardziej może.

Tekst ukazał się na portalu wpolityce.pl