Paweł Jaszczuk o nowej powieści „Za głosem serca”: Nie chcę być kojarzony jako „kryminalista”

2023-05-27 20:28:35(ost. akt: 2023-05-26 15:23:18)
Paweł Jaszczuk

Olsztyn-Paweł Jaszczuk prozaik, dramatopisarz, krytyk literacki,autor kryminałów

Paweł Jaszczuk Olsztyn-Paweł Jaszczuk prozaik, dramatopisarz, krytyk literacki,autor kryminałów

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

„Mieszkam w Olsztynie dostatecznie długo, by powiedzieć, że to moje miasto — mówi Paweł Jaszczuk, który wydał właśnie „Za głosem serca”. To powieść drogi, która pozwala poczuć smak przygody oraz skłania do refleksji nad sensem życia, krzywdą, winą i odkupieniem.
— Urodził się Pan w Ostródzie, ale to z Olsztynem związał Pan swoje życie…
— Ostróda jest „tylko” miejscem mojego urodzenia. Do drugiej klasy podstawówki mieszkałem w Morągu, małym miasteczku, w którym wszyscy się znali. Decyzję przeniesienia się do Olsztyna podjęli moi rodzice w 1963 roku, gdy otworzyła się możliwość ich awansu w epoce gomułkowskiej. To był trudny czas, bo powojenne społeczeństwo pełne było urazów. Władze szykanowały moją rodzinę, a ojciec, nauczyciel, nie mógł znaleźć pracy. Kiedy skończył studia w Toruniu, udało się. Mieszkam w Olsztynie dostatecznie długo, by powiedzieć, że to moje miasto.

— Uwiecznia pan na fotografiach warmińską przyrodę — malownicze brzegi Łyny, jeziora, otaczające Olsztyn lasy. Kiedy zaraził się pan fotografią?
— To przyszło z wiekiem. Skorzystałem z możliwości, jakie dała fotografia cyfrowa. Pasję do utrwalania przyrody odziedziczyłem chyba po ojcu. On wspaniale malował akwarele, a ponieważ nie potrafię trzymać pędzla jak on, szukałem zastępczego środka wyrazu. Wydawało mi się początkowo, że nie ma nic prostszego, jak zrobić zdjęcie, że wystarczy nacisnąć przycisk, lecz był to tylko pozór, bo obraz rodzi się w głowie, a nie w aparacie.

— Przyrodę opisuje pan jednak nie tylko aparatem fotograficznym, ale i piórem.
— Mam emocjonalny stosunek do przyrody. Powiedzieć, że jestem jej częścią, to banał. Moi książkowi bohaterowi są ulepieni z tej samej gliny, co ja. Staram się pokazać ich wrażliwość na otoczenie.

Paweł Jaszczuk wydał nową powieść
Fot. archiwum prywatne
Paweł Jaszczuk wydał nową powieść "Za głosem serca"

— Oddał pan serce fotografii, literaturze i… muzyce, prawda?
— Brzdąkam na gitarze od podstawówki. Pierwsza gitara była solidnym, polakierowanym meblem z wąskim gryfem w sam raz dla dziewcząt, drugą „ruską”, siedmiostrunową, kupiła nam mama na Zatorzu, na Końskim Rynku, nam, gdyż mój brat Piotr również szarpał struny. Trzeba było wyrzucić jedną strunę i delikatnie naciąć siodełko. Uczę się mądrych tekstów na pamięć, by mieć je w głowie. Z gitarą tak jest, że czasem „sama gra, a czasem nie mogę się z nią dogadać.

— Pana literacka przygoda trwa od lat 80. W tej chwili ma pan w portfolio opowiadania, dramaty, thrillery, kryminały i powieści obyczajowe. Do której z nich ma pan największy sentyment?
— Odpowiedź wprost na tak postawione pytanie prowadziłaby do uproszczeń. Czuję silne związki z każdym utworem, który wyszedł spod mojego pióra. Lubię krótkie opowiadania, na których uczyłem się znaczenia pojedynczego wyrazu i pointy. Doceniam serię z Jakubem Sternem, której akcję osadziłem w przedwojennym polskim Lwowie. Nagroda Wielkiego Kalibru za „Foresta umbra” pozwoliła mi uwierzyć w siebie, ale nowa powieść „Za głosem serca” jest mi teraz najbliższa.

— Książka „Za głosem serca” ukazała się nakładem Wydawnictwa Szara Godzina. O czym jest ta historia?
— „Za głosem serca” to nastrojowa, pełna przygód powieść drogi, która pozwala poczuć smak przygody oraz skłania do refleksji nad sensem życia, krzywdą, winą i odkupieniem.

— Gabriel, jeden z bohaterów, mieszka samotnie w przyczepie. Z wyboru?
— Tak. Gabriel jest dojrzałym mężczyzną po przejściach, który dokonał świadomego wyboru odsunięcia się od bliskich. Zapomniał o dawnych ambicjach, żyje dniem dzisiejszym i, prawdę powiedziawszy, egzystuje.

— „Jestem samotnikiem, więc chyba zrozumiałe, że nie mam ochoty nikomu otwierać. To moja przyczepa, tylko moja i nikogo więcej.” — myśli Gabriel, kiedy przed przyczepą pojawia się mały chłopiec z psem. A jednak otwiera mu drzwi…
— Wiele ryzykując, gdyż ta decyzja może zburzyć jego święty spokój.

— Daniel nie jest zwykłym 8-latkiem, prawda?
— Ten inteligentny malec nie miał do tej pory szansy dorównania swoim rówieśnikom i pokazania tego, na co go stać, ale otwarcie przez Gabriela drzwi przyczepy wszystko zmienia.

— Kiedy dziadek Daniela umiera, Gabriel postanawia zaopiekować się chłopcem. Zobaczył w nim siebie, odrzuconego przez wszystkich?
— Gabriel wie, że Daniel nie zaznał rodzinnego ciepła i że jeśli nie wyciągnie do niego ręki, to będzie ponosił winę za zmarnowanie jego życia. Nie wyobraża sobie, że chłopak trafi do domu dziecka, a w przyczepie campingowej jest dość miejsca dla dwóch osób i małego psa.

— Dzięki niespodziewanemu prezentowi od przyjaciela ze szkolnych lat dwójka rozbitków wyrusza w drogę nad wymarzone morze…
— Trzeba dodać, że ta dwójka życiowych rozbitków nie ma już nic do stracenia. To ucieczka od zła w stronę marzeń i od szarej codzienności w kolorowy sen, który powinien się dobrze skończyć.

— Ta podróż okazuje się jednak nie tylko przygodą, poznawaniem nowych miejsc, spotkaniem z sympatycznymi ludźmi…
— Ich podróż to także, a przede wszystkim, nowe doświadczenia. Daniel oraz Gabriel wkraczają w świat pełen wyzwań. Spotykają na swojej drodze dziesiątki postaci, nie zawsze sympatycznych, walczą o życie, w sensie dosłownym, lecz los odważnym sprzyja.

— Wspólne przeżycia uczą Gabriela i Daniela bliskości. Obaj rozprawiają się też ze swoją trudną przeszłością. Droga jest dla nich oczyszczeniem?
— To katharsis przez głębokie przeżycia: doświadczenie zła, cierpienie, ale też odczuwanie radości ze spełnienia marzeń, tych zwyczajnych, z bycia ze sobą i wspólnego pokonywania trudności i obserwacji przyrody. Gabriel i Daniel poznają się w czasie wędrówki i zostają przyjaciółmi.

Paweł Jaszczuk

— Droga to motyw wielu książek i filmów. Czy w którymś z nich możemy szukać pana inspiracji?
— W dzieciństwie imponowali mi bohaterowie westernów, którzy walczyli ze złem nawet wtedy, gdy to zło zdawało się ich przerastać. Moim ulubionym filmem jest wciąż „Rio Bravo”, z wpadającą w ucho melancholijną melodią, którą czasami gram na harmonijce albo sobie nucę. Pierwsza zwrotka brzmi tak: „Sun is sinking in the west / The cattle go down to the stream / The redwing settles in the nest / It's time for a cowboy to dream”. Reasumując — nawet zmęczony pędzeniem bydła cowboy ma swoje marzenia, więc moi książkowi bohaterowie również mają do nich prawo.

— Czym dla pana osobiście jest droga w wymiarze nie tylko fizycznym?
— Jest przeżywaniem czasu, źródłem inspiracji, a także próbą zrozumienia jakiegoś tajemniczego cyklu, w którym biorę udział, jak moi przodkowie, nie znając końca ani celu swojej życiowej wędrówki. Pokonywanie drogi jest niewątpliwie zagadkowym rytuałem, który podejmujemy każdego dnia. Ja uwielbiam piesze wędrówki w plenerze. Zabieram do plecaka kawę w termosie, kilka bananów oraz aparat fotograficzny, by „uwieczniać” chwile. Wtapiam się w przyrodę, stając się jej częścią, i niewątpliwie moi książkowi bohaterowie mają coś ze mnie. W tych wyprawach towarzyszy mi żona, Emilia. Idziemy swoim tempem, nie spiesząc się, tam, gdzie mamy ochotę, często zmieniając trasę, by odkryć coś nowego.

— W „Za głosem serca” opowiada pan o porzuconym dziecku. Czy stracone dzieciństwo można nadrobić?
— Wydawałoby się, że to strata bezpowrotna, ale pisząc „Za głosem serca”, chciałem dać czytelnikom oraz sobie nadzieję. Wokół jest tyle zła, że powstrzymałem się przed napisaniem kolejnego thrillera. Nie chcę być wiecznie kojarzony jako „kryminalista”.

— A czy da się odkupić winy?
— Chcę wierzyć i chciałbym, żeby uwierzyli czytelnicy, że to możliwe, bo jak śpiewał mój mistrz — Bułat Okudżawa w „Pieśni gruzińskiej”: А иначе зачем на земле этой вечной живу, (Bo czy warto inaczej na ziemi tej wiecznej żyć?)

— Tęskni pan za pisaniem kryminałów?
— Troszeczkę. Zdradzę, że zacząłem pisać kolejny kryminał, lecz… wcześniej muszę sobie odpowiedzieć na wiele innych ważnych pytań, nie tylko: kto, kiedy, jak, gdzie i dlaczego zabił. Piszę powieści obyczajowe, by udowodnić czytelnikom, że nie jestem zakładnikiem jednego gatunku. Czasem odnoszę wrażenie, że to temat wybiera mnie, a nie odwrotnie i jestem jedynie narzędziem do realizacji jakiegoś większego, ukrytego przede mną celu.

Paweł Jaszczuk jest autorem kryminałów, thrillerów oraz powieści obyczajowych: „Testament”, „Ochronka Anioła Stróża”, „Na skraju nocy” oraz „Sekret antykwariusza”. Za powieść „Foresta Umbra”, której akcja toczy się w dawnym polskim Lwowie, otrzymał Nagrodę Wielkiego Kalibru. Książka ta ukazała się również w tłumaczeniu na język niemiecki. „Foresta Umbra”, „Plan Sary”, „Marionetki”, „Akuszer śmierci” oraz „Lekcja martwej mowy” tworzą cykl lwowski z dziennikarzami Jakubem Sternem i Wilgą de Brie w rolach głównych. W 2021 i 2022 r. ukazały się jego książki: „Szczęśliwa Przystań” i „Po tej stronie księżyca”.

Rozmawiała Magda Kaczyńska