Zaćmienie Europy
2023-05-20 12:00:00(ost. akt: 2023-05-25 22:30:17)
Do opublikowania tego tekstu skłoniła mnie dzisiejsza konferencja (17 maja 2023 r.), jaka odbyła się w Dobrym Mieście w ramach Kongresu Polska Wielki Projekt, który, jak mówi Grzegorz Górny – prezes Fundacji o tej samej nazwie, „jest pewnym laboratorium myśli, miejscem namysłu nad naszą rzeczywistością, nad Polską w różnych wymiarach – politycznym, społecznym, gospodarczym, kulturowym”. Ponieważ brałam udział w jednym z paneli tej konferencji pt. „Upadek wartości końcem tożsamości”, to stąd zrodziło się kilka refleksji na ten temat.
Tytuł mojego artykułu nawiązuje do sformułowania Martina Bubera, który pisał o „zaćmieniu Boga”. Zaćmienie Boga oznacza brak dyspozycji duchowej współczesnego człowieka, która umożliwiłaby mu ponowne odkrycie Boga.
Używając tejże metafory zaćmienia, chcę powiedzieć, że dziś w Europie mamy do czynienia ze zjawiskiem, które nazywam „zaćmieniem aksjologicznym”. Owszem istnieje nadal świat wartości uniwersalnych, ewangelicznych, ponadczasowych, które św. Jan Paweł II nazywał „chrześcijańskimi korzeniami Europy”, ale przecież dziś na te wartości rzuca się długi cień innego systemu aksjologicznego, który przyćmiewa te korzenie. Czym charakteryzuje się owo zaćmienie aksjologiczne we współczesnej Europie?
Po pierwsze błędną koncepcją człowieka, która w Europie, chyba jak w żadnym innym miejscu, rozprzestrzenia się na niebywałą skalę, po drugie poważnym kryzysem europejskiej kultury, po trzecie sekularyzacją, widoczną w Europie jak w żadnym innym miejscu. Pokrótce omówię te zjawiska.
Używając tejże metafory zaćmienia, chcę powiedzieć, że dziś w Europie mamy do czynienia ze zjawiskiem, które nazywam „zaćmieniem aksjologicznym”. Owszem istnieje nadal świat wartości uniwersalnych, ewangelicznych, ponadczasowych, które św. Jan Paweł II nazywał „chrześcijańskimi korzeniami Europy”, ale przecież dziś na te wartości rzuca się długi cień innego systemu aksjologicznego, który przyćmiewa te korzenie. Czym charakteryzuje się owo zaćmienie aksjologiczne we współczesnej Europie?
Po pierwsze błędną koncepcją człowieka, która w Europie, chyba jak w żadnym innym miejscu, rozprzestrzenia się na niebywałą skalę, po drugie poważnym kryzysem europejskiej kultury, po trzecie sekularyzacją, widoczną w Europie jak w żadnym innym miejscu. Pokrótce omówię te zjawiska.
Błędna koncepcja człowieka
Fałszywą koncepcję człowieka Jan Paweł II nazywał błędem antropologicznym. Istota błędu antropologicznego polega na zafałszowanym rozumieniu tego, kim jest człowiek. Ten błąd ma swoje poważne konsekwencje, a najpoważniejsza z nich to zmiana definicji osoby ludzkiej, co oznacza próbę wykluczania niektórych ludzi ze zbioru osób i odmawia im przysługujących osobie praw. Wiem, że to brzmi dość dziwnie, ale właśnie tak jest! To błędne rozumienie osoby wyraża się przede wszystkim w odejściu od ujęć metafizycznych, wiążących pojęcie osoby z aktem istnienia na rzecz ujęć deskryptywnych, które przyjmują, że kryterium bycia osobą jest aktualne posiadanie określonych cech. Europejscy i amerykańscy uczeni – filozofowie, teologowie, etycy, bioetycy – określają nawet kryteria bycia osobą. Na przykład według nieżyjącej już Mary Ann Warren, amerykańskiej filozof, bycie osobą wymaga spełniania jednego spośród następujących kryteriów. Są to: świadomość, a szczególnie zdolność odczuwania bólu; rozwinięta zdolność rozumowania; zdolność do uzasadnionego postępowania; zdolność do komunikowania się z innymi; posiadanie własnych pojęć. Schemat argumentacji w ramach tychże deskryptywnych koncepcji osoby można ująć następująco: status bycia osobą zależy od aktualnego posiadania konkretnych własności, dostępnych w poznaniu zmysłowym. Jeśli stwierdzamy istnienie tych własności – mamy do czynienia z osobą, jeśli tych własności nie ma – nie istnieje również osoba. W życiu człowieka istnieją okresy, w których, w wyniku np. choroby lub z powodu pozostawania na określonym etapie rozwoju, własności takich jak: świadomość, samoświadomość, używanie rozumu, kontakt werbalny itd. nie obserwujemy, a zatem w tych okresach człowiek nie jest osobą, a co za tym idzie status bycia osobą nie jest stały. Czyż nie jest to zatem łatwe otwarcie drzwi dla usprawiedliwiania in vitro, aborcji, eutanazji, transplantacji?
To błędne spojrzenie na wartość ludzkiego życia wprowadza zasadę jakości życia w miejsce zasady jego godności czy świętości. Życie ludzkie przestaje być wartością samo w sobie. Owszem, może być uznane za wartościowe, o ile spełni określone warunki. Jeśli ich nie spełnia – trzeba „obliczyć”, czy korzystniej jest żyć, czy w obliczu cierpienia dotykającego osobę zainteresowaną i jej rodzinę „korzystniej” jest umrzeć. Błędne rozumienie człowieka niesie także za sobą także konsekwencje w innych dziedzinach: w rozumieniu, czym jest rodzina, kto ją tworzy, jak rozpoznawać własną tożsamość, ile w istocie mamy płci. W tym miejscu jeszcze jedna ważna uwaga: dekonstrukcja człowieka najlepiej udaje się przez dekonstrukcję ludzkiej płciowości. Litera „q” w skrócie LGBTQ oznacza questionable, czyli wątpliwy, sporny, niejasny status orientacji gender.
To błędne spojrzenie na wartość ludzkiego życia wprowadza zasadę jakości życia w miejsce zasady jego godności czy świętości. Życie ludzkie przestaje być wartością samo w sobie. Owszem, może być uznane za wartościowe, o ile spełni określone warunki. Jeśli ich nie spełnia – trzeba „obliczyć”, czy korzystniej jest żyć, czy w obliczu cierpienia dotykającego osobę zainteresowaną i jej rodzinę „korzystniej” jest umrzeć. Błędne rozumienie człowieka niesie także za sobą także konsekwencje w innych dziedzinach: w rozumieniu, czym jest rodzina, kto ją tworzy, jak rozpoznawać własną tożsamość, ile w istocie mamy płci. W tym miejscu jeszcze jedna ważna uwaga: dekonstrukcja człowieka najlepiej udaje się przez dekonstrukcję ludzkiej płciowości. Litera „q” w skrócie LGBTQ oznacza questionable, czyli wątpliwy, sporny, niejasny status orientacji gender.
Kryzys kultury
Kultura ogarnia wszystkie formy zachowania swoiście ludzkiego, przeżywa jednak kryzys. Burzy się jej podstawy, rewiduje paradygmat, wedle którego określone wartości są wyższe, a inne – niższe. W ten kryzys wartości wplata się upadek autorytetów, niekwestionowanych do niedawna. Ów kryzys wyraża się też poprzez dezintegrację dotychczasowych elit kulturalnych, załamanie się poczucia misji społecznej inteligencji. Inteligencja na przykład nie chce brać odpowiedzialności za pozostałe warstwy społeczne, uchyla się np. od kandydowania w wyborach.
Sekularyzacja, czyli zaćmienie horyzontu teistycznego
Wraz z oświeceniową nowoczesnością i modernizacją społeczną pojawiła się w Europie – jakby nieuchronnie – sekularyzacja, rozumiana zarówno jako utrata przez instytucje religijno-kościelne wpływu na społeczeństwo, jak i jako zmniejszenie wiarygodności religijnych wyjaśnień i interpretacji. Sekularyzację określa się często jako „odkościelnienie”, osłabienie wiary chrześcijańskiej, zanikanie znaczenia religijności dla życia codziennego. Co ciekawe, sekularyzacja nie obejmuje całego świata. Generalnie można dzisiaj mówić o wiośnie różnych religii. Socjologowie twierdzą, że od 20 lat żyjemy w epoce desekularyzacji. Z wyjątkiem Europy, Australii i Ameryki Północnej na pozostałych kontynentach religie mają się świetnie. Niestety nie można tego powiedzieć o katolicyzmie w tej formie, jaką znaliśmy na przestrzeni ostatnich stuleci.
Niewątpliwie przemiany życia w Europie, wzrost dobrobytu oraz konsumpcjonizmu sprawiają, że ludzie stali się bardziej samowystarczalni oraz wolni od różnego rodzaju egzystencjalnych lęków. W takim systemie nie potrzeba odniesienia do Boga. Sekularyzacja jako proces społeczno-kulturowy dokonuje się zarówno na płaszczyźnie instytucji i organizacji społecznych, jak i na płaszczyźnie ludzkiej świadomości. Sacrum jest więc eliminowane z życia publicznego.
Sekularyzacja prowadzi nie tylko do kryzysu religii, ale i do kryzysu Boga, o czym pisał Buber w „Zaćmieniu Boga”. W warunkach sekularyzacji w wielu społeczeństwach odniesienie się do Boga jest mocno osłabione, a wiara religijna nie jest podzielana na poziomie społecznym. Europejska kultura sprawia wrażenie milczącej apostazji człowieka, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał. Sekularyzacyjny trend współczesnego życia społecznego oznacza też rezygnację z prawd i wartości religijnych na rzecz nieograniczonej niczym i przez nikogo wolności. Tego rodzaju procesy prowadzą do utraty sensu życia, moralnej autodestrukcji, a nawet załamań psychicznych. Obecne pokolenia są o wiele bardziej zsekularyzowane niż poprzednie.
Niewątpliwie przemiany życia w Europie, wzrost dobrobytu oraz konsumpcjonizmu sprawiają, że ludzie stali się bardziej samowystarczalni oraz wolni od różnego rodzaju egzystencjalnych lęków. W takim systemie nie potrzeba odniesienia do Boga. Sekularyzacja jako proces społeczno-kulturowy dokonuje się zarówno na płaszczyźnie instytucji i organizacji społecznych, jak i na płaszczyźnie ludzkiej świadomości. Sacrum jest więc eliminowane z życia publicznego.
Sekularyzacja prowadzi nie tylko do kryzysu religii, ale i do kryzysu Boga, o czym pisał Buber w „Zaćmieniu Boga”. W warunkach sekularyzacji w wielu społeczeństwach odniesienie się do Boga jest mocno osłabione, a wiara religijna nie jest podzielana na poziomie społecznym. Europejska kultura sprawia wrażenie milczącej apostazji człowieka, który żyje tak, jakby Bóg nie istniał. Sekularyzacyjny trend współczesnego życia społecznego oznacza też rezygnację z prawd i wartości religijnych na rzecz nieograniczonej niczym i przez nikogo wolności. Tego rodzaju procesy prowadzą do utraty sensu życia, moralnej autodestrukcji, a nawet załamań psychicznych. Obecne pokolenia są o wiele bardziej zsekularyzowane niż poprzednie.
Źródła zaćmienia
Powstaje jednak pytanie, z czego wynika to zaćmienie aksjologiczne. Są z pewnością przynajmniej dwa powody tego: kryzys Unii Europejskiej i kryzys w Kościele katolickim.
Nie ulega wątpliwości, że UE od kilku lat znajduje się w fazie dezintegracji. Przyczyną tego stanu jest współwystępowanie wielu kryzysów i małe efekty podejmowanych działań zmierzających do ich rozwiązania. Jest to kryzys w strefie euro; kryzys Wspólnej Polityki Zagranicznej, Bezpieczeństwa i Obrony; kryzys uchodźczo-migracyjny; kryzys związany ze wzrostem tendencji eurosceptycznych; kryzys unijnego przywództwa, wzrost zagrożenia atakami terrorystycznymi wielu państw członkowskich UE. Na to nakłada się charakter tworzonego prawa i unijnych dyrektyw, często absurdalne, śmieszne, nielogiczne, niebezpieczne, które sprzyjają laicyzacji i pogłębiają załamanie antropologiczne i aksjologiczne.
A obok tego kryzysu mamy niestety jeszcze wspomniany poważny kryzys w instytucji, jaką jest Kościół katolicki. Papież Benedykt mówił o tym zjawisku jako o przerwaniu ciągłości wiary. Dziś ten kryzys jest widoczny gołym okiem. Jak się on przejawia? Po pierwsze w decentralizowaniu się Kościoła. Do Soboru Watykańskiego II (1962-1965) Kościół katolicki był scentralizowany. Najważniejsze kwestie doktrynalne były rozstrzygane w Rzymie. Katolicy na całym świecie poznawali swoją religię zasadniczo z tych samych książek i podręczników. Sakramenty święte były sprawowane w ten sam sposób na wszystkich kontynentach. Dzisiaj na naszych oczach ten świat odchodzi do przeszłości. Przykłady? Prawie wszyscy katolicy w Niemczech, Holandii czy Austrii od ponad 40 lat nie praktykują spowiedzi świętej. Wielu katolików w Australii czy Szwajcarii przyjęło protestanckie rozumienie obecności Jezusa Chrystusa w sakramencie Eucharystii. Część katolików w Belgii, Australii, USA czy Kanadzie domaga się błogosławienia związków homoseksualnych w swoich świątyniach. To, co jest traktowane nad Wisłą jako grzech, jest często uznawane za dobre moralnie w kraju nad Renem.
Po drugie Kościół i jego autorytet niszczą skandale związane z pedofilią i homoseksualnym lobby w Kościele, nawet jeśli ich procent jest dość nikły. Po trzecie rujnują Kościół i jego znaczenie wypowiedzi wielu różnych ważnych duchownych np. taka jak o. J. Martina SJ, propagatora rozmiękczania katolickiej nauki o homoseksualizmie, który powiedział: „Mam nadzieję, że w ciągu 10 lat będziesz mógł pocałować w kościele swojego partnera lub wkrótce twojego męża”. Do skali tych i innych problemów w Kościele odniósł się kard. Burke: „Zderzamy się z wielkim kryzysem, dotykającym samego serca Kościoła Świętego (…) Nastąpił ogromny spadek zaufania do naszych pasterzy, które musi zostać przywrócone. Jest to podstawowe zadanie dla dzisiejszego Kościoła”.
Konkludując: aksjologiczny obraz Europy, który jest w poważnym stopniu, używając metafory Bubera, „zaćmiony”, powinien skłaniać wszystkich zainteresowanych przyszłością Europy do pogłębionej refleksji i uczciwej odpowiedzi na pytanie: „Quo vadis Europae?” (Dokąd zmierzasz, Europo?).
Nie ulega wątpliwości, że UE od kilku lat znajduje się w fazie dezintegracji. Przyczyną tego stanu jest współwystępowanie wielu kryzysów i małe efekty podejmowanych działań zmierzających do ich rozwiązania. Jest to kryzys w strefie euro; kryzys Wspólnej Polityki Zagranicznej, Bezpieczeństwa i Obrony; kryzys uchodźczo-migracyjny; kryzys związany ze wzrostem tendencji eurosceptycznych; kryzys unijnego przywództwa, wzrost zagrożenia atakami terrorystycznymi wielu państw członkowskich UE. Na to nakłada się charakter tworzonego prawa i unijnych dyrektyw, często absurdalne, śmieszne, nielogiczne, niebezpieczne, które sprzyjają laicyzacji i pogłębiają załamanie antropologiczne i aksjologiczne.
A obok tego kryzysu mamy niestety jeszcze wspomniany poważny kryzys w instytucji, jaką jest Kościół katolicki. Papież Benedykt mówił o tym zjawisku jako o przerwaniu ciągłości wiary. Dziś ten kryzys jest widoczny gołym okiem. Jak się on przejawia? Po pierwsze w decentralizowaniu się Kościoła. Do Soboru Watykańskiego II (1962-1965) Kościół katolicki był scentralizowany. Najważniejsze kwestie doktrynalne były rozstrzygane w Rzymie. Katolicy na całym świecie poznawali swoją religię zasadniczo z tych samych książek i podręczników. Sakramenty święte były sprawowane w ten sam sposób na wszystkich kontynentach. Dzisiaj na naszych oczach ten świat odchodzi do przeszłości. Przykłady? Prawie wszyscy katolicy w Niemczech, Holandii czy Austrii od ponad 40 lat nie praktykują spowiedzi świętej. Wielu katolików w Australii czy Szwajcarii przyjęło protestanckie rozumienie obecności Jezusa Chrystusa w sakramencie Eucharystii. Część katolików w Belgii, Australii, USA czy Kanadzie domaga się błogosławienia związków homoseksualnych w swoich świątyniach. To, co jest traktowane nad Wisłą jako grzech, jest często uznawane za dobre moralnie w kraju nad Renem.
Po drugie Kościół i jego autorytet niszczą skandale związane z pedofilią i homoseksualnym lobby w Kościele, nawet jeśli ich procent jest dość nikły. Po trzecie rujnują Kościół i jego znaczenie wypowiedzi wielu różnych ważnych duchownych np. taka jak o. J. Martina SJ, propagatora rozmiękczania katolickiej nauki o homoseksualizmie, który powiedział: „Mam nadzieję, że w ciągu 10 lat będziesz mógł pocałować w kościele swojego partnera lub wkrótce twojego męża”. Do skali tych i innych problemów w Kościele odniósł się kard. Burke: „Zderzamy się z wielkim kryzysem, dotykającym samego serca Kościoła Świętego (…) Nastąpił ogromny spadek zaufania do naszych pasterzy, które musi zostać przywrócone. Jest to podstawowe zadanie dla dzisiejszego Kościoła”.
Konkludując: aksjologiczny obraz Europy, który jest w poważnym stopniu, używając metafory Bubera, „zaćmiony”, powinien skłaniać wszystkich zainteresowanych przyszłością Europy do pogłębionej refleksji i uczciwej odpowiedzi na pytanie: „Quo vadis Europae?” (Dokąd zmierzasz, Europo?).
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez