"Jeleniowate to genialne zwierzęta. Im więcej o nich wiem, tym bardziej mi się podobają." Jagoda Czajkowska jest „Dziewczyną od jeleni”. Bada

2023-05-13 19:00:00(ost. akt: 2023-05-12 16:10:14)
"Dziewczyna od jeleni" — Jagoda Czajkowska

"Dziewczyna od jeleni" — Jagoda Czajkowska

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

— Bardzo lubię rozśmieszać ludzi moimi historiami i jak widać, nawet tematy ściśle naukowe można przedstawić w luźny sposób — uważa Jagoda Czajkowska, która na Instagramie jest „Dziewczyną od jeleni”. Jest też doktorantką UWM w dyscyplinie zootechnika i rybactwo.
— Nie wstyd tak podglądać zwierzęta?
— Haha, nie. Każdy z nas podgląda zwierzęta, niezależnie od tego, czy robimy to w formie badań, czy własnej ciekawości. Podglądamy bociany, czy już przyleciały. Podglądamy psa sąsiadki, czy będzie nam kopał w ogródku, który tak ładnie obrobiliśmy, a ja podglądam jeleniowate, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o nich i o ich zachowaniu. Dla niektórych to rozrywka, a dla mnie to w zupełności normalna praca badawcza, która potrafi być wyjątkowo fascynująca.

— Została więc pani dziewczyną od jeleni… Ale skąd w ogóle miłość właśnie do nich?
— Od najmłodszych lat uwielbiałam zwierzęta. To dość oklepana formułka, ale taka jest prawda. Kiedy zdecydowałam się na zootechnikę, nie sądziłam, że moją miłością staną się jeleniowate. Uczyłam się o nich, przygotowując pracę inżynierską, magisterką i teraz doktorat, więc można to uznać za długoterminową miłość, która początkowo była bardzo niewinna. Jeleniowate to genialne zwierzęta. Im więcej o nich wiem, tym bardziej mi się podobają. Nie można ich nie lubić!

— My, ludzie, zachowujemy się jak jelenie?
— Każdy z nas ma coś z jeleni. Zachowania mamy intuicyjne, robimy niektóre rzeczy odruchowo i to jest normalne. Najprostszym przykładem jest rozpoczynanie bójek. Najpierw zaczynamy od potyczek słownych, krzyczymy, obrażamy się, obserwujemy przeciwnika, potem pokazujemy mięśnie i to jacy jesteśmy groźni, a na koniec dochodzi do bójki. Tak samo robią jelenie w trakcie rykowiska. Pierwsza faza to ryczenie, czyli coś przypominające grożenie, pokazywanie, że osobnik jest gotowy do walki, że buzują mu hormony i czeka na rywala. Druga faza to chód równoległy, czyli moment, jak konkurenci się spotykają i idąc jeden obok drugiego, dokładnie obserwują wzajemnie, prezentując poroże i próbując swoim wyglądem odstraszyć przeciwnika. Trzecia faza to walka. Można to również porównać do popularnych ostatnio gal freak-fightowych, gdzie niektóre zachowania są przerysowane, ale idealnie wpasowują się w opis rykowiska.

— Co panią najbardziej zaskakuje w świecie zwierząt?
— Zaskakuje mnie to, jak wiele rzeczy w świecie zwierząt jest logiczne, dzieje się z jakiegoś powodu i ma swoje podstawy. Czasem tego nie dostrzegamy lub ignorujemy, ale w każdym zachowaniu można znaleźć jego sens i znaczenie. Wystarczy zwrócić na nie uwagę i pomyśleć.

— Najbardziej ciągnie panią jednak do danieli.
— W Polsce w hodowli fermowej najczęściej utrzymywanym gatunkiem z rodziny jeleniowatych jest daniel zwyczajny. Z tego względu stanowi on bardzo dobry obiekt badawczy. Nie oznacza to jednak, że skupiam się tylko i wyłącznie na danielach. W moich innych badaniach analizowałam chociażby jelenie wschodnie i ich historie w Polsce.

— A czym się stresują jeleniowate?
— To zwierzęta z natury podatne na stres. Czynnikiem stresowym mogą być ludzie, zmienne warunki bytowania, drapieżniki, itd. Reakcja jeleniowatych na wspomniane czynniki, co najprościej możemy rozumieć jako nagłą ucieczkę, może generować na fermach wypadki, w tym urazy ciała, a nawet śmierć. Warto analizować ich zachowania i dzięki temu oceniać, czy zwierzę jest zestresowane, czy też nie. Poziom stresu wpływa również na ogólną ocenę dobrostanu zwierząt gospodarskich.

— A co ma do tego temperatura oka, co też pani bada?
— Stres generuje podwyższenie temperatury ciała. Zdjęcia termowizyjne oka mogą wykazać, czy zmienność tę można zaobserwować bezinwazyjnie. Mówiąc po ludzku: zamiast wkładać termometr wszyscy wiemy gdzie, może będziemy mogli zrobić zwierzęciu termowizyjne zdjęcie oka, by stwierdzić podwyższoną temperaturę i tym samym zwiększony poziom stresu.

Fot. archiwum prywatne
"Dziewczyna od jeleni" — Jagoda Czajkowska

— Jest pani rzeczniczką nauki. Jak bardzo jest nam to potrzebne?
— Bycie rzecznikiem ułatwia popularyzację nauki. To dopiero początek mojej drogi jako popularyzatora, mimo tego widzę pozytywny odzew mojej pracy. Dzielenie się swoją pasją i zdobytą wiedzą umożliwia poruszanie i wyjaśnianie czasem skomplikowanych lub niejasnych kwestii ze świata zwierząt. Jest to forma nauki, a co się z tym również wiąże, jest to sposób uświadamiania ludzi w pewnych kwestiach. Ostatnio na moim profilu pojawiło się nagranie tłumaczące, dlaczego potomstwo niektórych gatunków zwierząt zaraz po urodzeniu ukrywane jest np. w wysokich trawach i dlaczego nie powinniśmy ich ruszać. To ważne z punktu widzenia naszej (ostatnio dość popularnej) nagminnej potrzeby pomagania zwierzętom, która w przypadku osobników dziko żyjących może czasem przynieść więcej szkody niż pożytku.

— Podczas Kongresu Nauka i Media w Gdyni swoje wystąpienie zamieniła pani na stand-up. I wszystkich nim kupiła.
— Tytuł mojego wystąpienia brzmiał „Niech mocz będzie z Wami” i jak można się domyślić, opowiadałam o moczu, a raczej o tym, jak ważną funkcję pełni on w okresie godowym danieli zwyczajnych. Było to również nawiązanie do moich własnych obserwacji przeprowadzanych na tym gatunku i o tym, w jaki sposób byki „podrywają” łanie. Nie zabrakło oczywiście wzmianki o badaniach na ludziach, a dokładniej o tym, jak męski mocz wpływał na grupę zakonnic. Powiedzmy to sobie szczerze — mocz, podryw w lesie, jeleniowate, kopanie dołków i zakonnice? Nie mogłam opowiadać tego z poważną miną! Musiałam zrobić to po swojemu i stąd forma stand-upu. Bardzo lubię rozśmieszać ludzi moimi historiami i jak widać, nawet tematy ściśle naukowe można przedstawić w luźny sposób. Dzięki temu moi widzowie z pewnością dużo zapamiętali z behawioru jeleniowatych, czegoś się o nich dowiedzieli, a ja mogłam przekazać komuś swoją wiedzę i dodatkowo świetnie się przy tym bawiłam.

— Opowiada pani o jeleniowatych również na Instagramie. Jaki jest odzew?
— Głównie pozytywny. Najbardziej cieszą mnie wiadomości od osób związanych z moją „branżą”, czyli przyszłych i obecnych zootechników, leśników, fotografów przyrody itp. którzy zadają pytania, dzielą się ze mną swoimi obserwacjami, a czasem piszą, że miło ich zaskoczyłam poruszonym tematem. Lubię dzielić się wiedzą i może właśnie dlatego zdecydowałam się na założenie profilu „Dziewczyna od jeleni”, gdzie mogę robić to dla szerszej grupy odbiorców.

— Stanęła pani na podium plebiscytu „Osobowość Roku 2022”. Za co najbardziej ludzie doceniają „Dziewczynę od jeleni”?
— Ciężko stwierdzić, ale domyślam się, że doceniają oni moją kreatywność i to, że przedstawiam pewne kwestie w przyjemny dla oka i nierzadko zabawny sposób. Aktualnie potrafimy całymi dniami przeglądać Instagram, więc czemu by nie wykorzystać tej platformy do opowiadania o jeleniowatych? W końcu jest to coś nietuzinkowego, coś, czego mi brakowało w gąszczu ładnych zdjęć z wakacji, poradników odżywiania czy klasycznych selfie.

— A co pani lubi w sobie najbardziej?
— Kto mnie zna, ten z pewnością wie, że jestem dość charakterystyczną postacią, często wychodzę poza schematy, ale najbardziej lubię próbować. Pochodzę z rodziny artystycznej, w której każdy ma wiele talentów i w jakiś sposób musimy wyrażać naszą kreatywność. Ja, mimo iż wybrałam naukę, znalazłam w jej obszarze sposób na pokazanie siebie i mojej wewnętrznej potrzeby dzielenia się swoimi pasjami i emocjami. Może dlatego tak wielu rzeczy musiałam w życiu spróbować, gubić się i odnajdywać, aby w końcu się dowiedzieć, co jest moim „konikiem”, a raczej jeleniem.

ADA ROMANOWSKA