Mama i córka wybudowały studnię w Afryce. Pomóż im zbudować następną

2023-05-12 12:32:45(ost. akt: 2023-05-19 08:23:52)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Z Warmii i Mazur prosto do… Afryki. Mama i córka zdecydowały, że chcą pomagać budując studnię dla mieszkańców Ugandy. Charytatywnie udzielają się od lat, a obecnie współpracują z fundacją MisjAfryka. Na czym dokładnie polega ich misja?
Skąd pomysł na wyjazd i pomoc w Ugandzie?
— Tak naprawdę wszystko zaczęło się od snu. Jestem osobą wierzącą i wiedziałam, że pomoc w Afryce jest to moim powołaniem. Pierwszy raz wyjechałam, gdy byłam w drugiej liceum. Była to misja pomocowa, którą prowadziła dziewczyna z Ameryki. W Ugandzie byłam trzy tygodnie, gdzie prowadziłam warsztaty dla dzieci i lekcje z języki angielskiego dla kobiet, które uczyły się szycia. Po powrocie pojawił się pomysł na budowę studni, Wiedziałam, że sama nie dam rady. Było zbyt wiele papierologii z tym związanej no i oczywiście trzeba było zorganizować fundusze. Wtedy też poprosiłam o wsparcie rodziców. Włączyli się do akcji i zaczęliśmy wspólnie działać — opowiada Julia Frąckiewicz, córka Małgorzaty Frąckiewicz – obecnie wolontariuszki Fundacji MisjAfryka.

— Wiedzieliśmy, że jest ogromna potrzeba wykopania studni. Spontanicznie, razem z koleżanką założyłyśmy Fundację, której wizją działania było pomaganie w Tanzanii i w Ugadzie (tj. dożywianie, budowa studni, adopcje szkolne, budowa szkół itp.). Dzięki wspaniałym darczyńcom, zebraliśmy środki na wybudowanie studni i to nie jednej, ale dwóch (w Tanzanii na Stepie Masajów oraz w Ugandzie, niedaleko miejscowości Mubende) i inne prowadzone od początku istnienie Fundacji działania. Z budową studni było trudno, początkowo obawialiśmy się, że nie uda nam się zrealizować tego przedsięwzięcia, ze względu na pojawienie się wielu problemów, jednak posiadając środki, z których trzeba było się rozliczyć musieliśmy znaleźć odpowiednie miejsce i podjąć konkretne działania. Był to nasz punkt honoru — mówi Małgorzata Frąckiewicz. — Moje osobiste przeżycia dotyczą Ugandy, gdzie historia wybudowania studni to cud, choć wszystko jak się planuje wydaje się proste i oczywiste i w naszym ludzkim zasięgu działania. Streszczając historię do jednego zdania, czasem wszystko musi się zawalić żeby wszystko zbudować od początku. U nas konkretnie znaczyło to, że Julka (która miała na miejscu w Ugandzie, zająć się sprawami dokumentów) po przylocie do Ugandy, musiała po tygodniu, zmienić miejsce pobytu i została sama (bardzo się o nią baliśmy – ale Bóg był z nią na każdym kroku). Tam odnalazła polską rodzinę misjonarzy Honoratę i Piotra Wąsowskich, którzy zatroszczyli się o jej dalszy pobyt oraz poznali nas z rodziną Agnieszki Musunguzi - Żukowskiej i Brighta Musunguzi, który jako doświadczony Ugandyjczyk nadzorował i sprawował pracę nad budową. Uzupełniając pokrótce tą opowieść ja również poleciałam do Ugandy, przede wszystkim żeby wesprzeć Julkę ale również, jak teraz to rozumiem – zakochać się w Afryce i zobaczyć jej potrzeby. Nadmienię, że trafić na pomocną dłoń na końcu świata to niesamowite przeżycie i jest dla nas niesamowitą inspiracją.

Jak wygląda proces tworzenie studni w Afryce?
— Kopiąc studnię najpierw trzeba znaleźć odpowiednie miejsce, do którego każdy będzie miał wolny dostęp. Następnie robi się badania hydrologiczne, które prowadzą profesjonalne rządowe firmy. Oczywiście co za tym idzie, pojawiają się koszty - a więc kosztorys. Kolejno ustalamy termin, zazwyczaj prace należy podjąć w porze suchej. A później już tylko odbiór z radością, tańcami i śpiewami — mówi wolontariuszka Małgorzata Frąckiewicz. I dodaje: — Tamtejsze dzieci często muszą wstawać o piątej rano i iść na piechotę, z naczyniem na głowie do tamy, która oddalona jest o ok. 10 km. Jadąc do Afryki, do Ugandy zobaczyłam realne potrzeby i zapałałam, aby zrobić coś więcej. Po powrocie do Polski zaczęłyśmy zbierać pieniądze na dwie kolejne studnie.


Jak można pomagać w Afryce. Jakie działania są realizowane?
— Mam na sercu szeroko rozumianą pomoc żywnościową, budowanie struktury żywnościowej, czyli wspieranie przedsiębiorstw małych, lokalnych działalności takich jak hodowla, uprawa, wspieranie śniadań dla dzieci, wspieranie rozwoju żywienia, budowanie kuchni w szkołach. Pozostałe misjonarki, które działają na miejscu zajmują się adopcją, szukaniem sponsorów, by dzieci mogły się uczyć, prowadzą prace w sierocińcach — mówi Małgorzata Frąckiewicz.

— Z Polski możemy wspierać tamtejsze rejony finansowo. Jednak, kiedy realnie zobaczy się jak wszystko tam funkcjonuje powstaje w sercu ogromna potrzeba, aby wesprzeć tych ludzi fizycznie. Szuka się wtedy rzeczy, w których można pomagać doraźnie. Prowadząc na przykład szkołę, trzeba być na stałe na miejscu. My niestety nie mamy takiej możliwości, dlatego wybrałyśmy budowanie studni. Podczas wyjazdów do Ugandy ważna jest po prostu obecność. Wiele tamtejszych dzieci nie ma rodziców czy drugiego bliskiego człowieka. Można po prostu być i czasami też to wystarczy — tłumaczy Julia.

Każdy może pojechać na misję i pomóc?
— Każdy może wyjechać do Afryki z pomocą. Ludzie przyjeżdżają z wielu stron świata. Tak naprawdę każdy jest mile widziany, bo chodzi o wspólne szerzenie edukacji, o dzielenie się swoimi umiejętnościami. Żywa edukacja jest dla tamtejszych ludzi bardzo ważna. Oczywiste jest to, że nie możemy nagle zmienić całego swojego życia lub przeznaczyć całej wypłaty na potrzeby Afryki, ale poświęcając jakąś część swoich środków czy czasu, możemy pomóc lub czegoś nauczyć. Każdy ma inne ma inne możliwości i każdy może je wykorzystać — mówi Małgorzata.

Jak wygląda typowa rodzina w Ugandzie?
— Dzieci pilnują dzieci, 6-letnie dziecko potrafi pilnować maleństwa, 8-letnie dziecko idzie w pole, by zarobić na szkołę pomagając lepiej sytuowanym ludziom np. w uprawie. Każda mama dba o swoje dzieci na miarę możliwości. Często jada się jeden lub dwa posiłki dziennie przyrządzane na kuchniach opalanych węglem drzewnym. Typowych śniadań to raczej nikt nie jada. Po szkole bardzo często zdarza się, że dzieci muszą pracować i dopiero w nocy, przy lampce odrabiają lekcje. Nie wszędzie jest prąd. Oczywiście widać tam dość spory postęp, w miastach jest prąd, ale on kosztuje. Jeśli więc są pieniądze - jest prąd. Do szkoły nie można chodzić w brudnych fartuszkach, a więc po zakończonych obowiązkach dzieciaki muszą jeszcze wyprać fartuszki — mówi Małgorzata Frąckiewicz.

Każdy kraj, region ma swoje zwyczaje. Jakie najdziwniejsze i najciekawsze zwyczaje zaobserwowały panie podczas wyjazdów?
— Zdecydowanie, gdybym miała opisać Ugandę musiałbym zawrzeć w tym taniec. Ludzie bawią się, tańczą, sami tworzą muzykę — mówi Julia.
— Ludzie ze sobą rozmawiają. Kiedy pierwszy raz pojechałam do Afryki u nas trwał czas covida. W Ugandzie wsie były pełne ludzi, wszyscy ze sobą rozmawiali i spędzali wspólnie czas. Dodatkowo bardzo lubię ich handlowanie, kiedy wchodzi się do sklepu, nie ma opcji żeby wyjść bez zakupu. Nic nie jest oczywiste, co ile kosztuje. Również przemieszczanie się na tzw. motorach jest wyjątkową formą komunikacji — dodaje Małgorzata.

Jak czytelnicy mogą zaangażować się w pomoc?
— Otwieramy zbiórkę publiczną, która będzie funkcjonowała przez dwa miesiące. Zarówno podczas Kongresu Przyszłości będzie można wrzucić wsparcie do puszki jak i przelać na konto jako darowiznę. Zbieramy na budowę kolejnych dwóch studni, a więc dopisek “studnia Uganda” będzie bardzo miłym. Gdyby udało uzbierać się większą sumę, chcemy przeznaczyć pieniądze również na pomoc statutową, czyli pomoc żywieniową czy szkolną — opowiada Małgorzata Frąckiewicz.

Dlaczego warto wybrać akurat te działania?
— Wiele razy uczestniczyłam w różnych działaniach charytatywnych. Przez wszystkie lata życie nauczyło mnie, by zwracać uwagę na to czy fundacja jest prawdziwa, czy osoby które tam pracują są wiarygodne. Badam fundacje, bo pieniądze są bardzo cenną rzeczą i nie można ich wydać na coś niepewnego. To co mnie urzekło w Fundacji MisjAfryka to fakt, że misjonarze nie czerpią korzyści finansowych. Osoby, które do niej należą prowadzą pomoc w Afryce od lat. Ich praca nie jest dorywcza, świadectwo ich życia świadczy o tym, że to osoby poświęciły się jako misjonarze.

Fot. archiwum prywatne

W imieniu Fundacji „MisjAfryka” wolontariuszki zwracają się z ogromną prośbą
o wsparcie ich projektu „Zbudujmy Razem Studnię w Ugandzie” dla dzieci i młodzieży uczącej się w szkole Semmbabule i w Kaihurze. Większość z uczniów, żyje w bardzo trudnych warunkach, jedząc niekiedy jeden posiłek w ciągu dnia a po wodę do jego przygotowania przemierza odległość kilku kilometrów.


Fundacja MisjAfryka
ul. Brzozowa 19a
43-340 Kozy
PKO BP
82 1020 1433 0000 1102 0187 0328
TYTUŁ WPŁATY – STUDNIA UGANDA

KRS: 0000878036
www.misjafryka.wordpress.com

E-mail: tatiana.rosinska@misjafryka.pl
tel. +48 737 179 703, 508 222 198

Fot. archiwum prywatne