Kościół o karze śmierci
2023-04-29 18:00:00(ost. akt: 2023-04-29 20:22:51)
Ostatni raz wykonano w Polsce karę śmierci 35 lat temu, w kwietniu 1988 r. Został wówczas stracony w więzieniu na Montelupich w Krakowie 29-letni Andrzej Czabański skazany na karę ostateczną za gwałt i mord na sąsiadce, matce i żonie, z której rodziną się przyjaźnił. Wykonanie kary śmierci obserwował naczelnik aresztu, adwokat, lekarz oraz ksiądz.
Ostatnia egzekucja
Był to rok 1984. Czabański najpierw okłamał kobietę, że zawiezie ją na pocztę, gdyż tam miał zadzwonić z USA jej mąż. Kobietę jednak wywiózł poza miasto, tam ją zgwałcił, zabił i następnie ukrył ciało. Potem wrócił do mieszkania kobiety, aby zabić jej córki, gdyż wiedział, że podniosą alarm z powodu nieobecności matki. Jedną z nastolatek zaczął już dusić, ale krzyk siostry i szamotanina wystraszyły go. Uciekł. Na drugi dzień został zatrzymany i przyznał się do morderstwa. Po dwóch latach został skazany na karę śmierci. Liczył na to – podobnie jak jego rodzina, która interweniowała, gdzie było to możliwe – że nie dojdzie do egzekucji. Już wtedy bowiem trwały intensywne debaty o zniesieniu kary śmierci. Jednak wyrok został wykonany przed ogłoszeniem moratorium na wykonywanie kary śmierci, bowiem dopiero 7 grudnia 1989 roku Sejm ogłosił amnestię zamieniającą karę śmierci na 25 lat więzienia. Później obowiązywało moratorium na jej wykonanie, po czym karę główną zniesiono na mocy Kodeksu Karnego z 1997 r.
„Tak” premiera Morawieckiego
Ta decyzja, która obowiązuje Polskę również z powodu naszego członkostwa w UE, budziła i nadal budzi liczne kontrowersje i głosy krytyki ze strony zarówno retencjonistów, czyli zwolenników kary śmierci, jak i abolicjonistów, czyli jej przeciwników. W styczniu 2023 r. wypowiedział się na ten temat również premier Mateusz Morawiecki, który otwarcie przyznał, że jego zdaniem kara śmierci za najcięższe przestępstwa powinna być dopuszczalna, choćby „w przypadku gdy mamy do czynienia z np. seryjnym mordercą, gdzie dowody nie pozostawiają najmniejszej wątpliwości, albo ze zbrodniarzem wojennym (…) powinniśmy dopuszczać również karę śmierci”. Premier uważa „że to (zniesienie kary śmierci – ZK) był taki przedwczesny wynalazek lat 90. czy wcześniejszych. W tym względzie również nie zgadzam się z nauką Kościoła” – powiedział. A jaka jest ona obecnie w odniesieniu do kary śmierci?
Kara śmierci w KKK
Niezwykle ciekawie przedstawia się problem kary śmierci w oficjalnej wykładni doktryny wiary Kościoła katolickiego, czyli w Katechizmie Kościoła Katolickiego (KKK), zwłaszcza że na naszych oczach dokonano w nim istotnych poprawek. O karze śmierci Katechizm mówi w ramach rozdziału poświęconego uprawnionej obronie: „Uprawniona obrona może być nie tylko prawem, ale poważnym obowiązkiem tego, kto jest odpowiedzialny za życie drugiej osoby” (KKK 2265). Otóż w pierwszym wydaniu Katechizmu z roku 1992 karę śmierci wyraźnie dopuszczono. „Ochrona wspólnego dobra społeczeństwa domaga się unieszkodliwienia napastnika. Z tej racji tradycyjne nauczanie Kościoła uznało za uzasadnione prawo i obowiązek prawowitej władzy publicznej do wymierzania kar odpowiednich do ciężaru przestępstwa, nie wykluczając kary śmierci w przypadkach najwyższej wagi” (KKK 2266). W nowej redakcji usunięto powyższy fragment i zastąpiono go oni poniższym tekstem: „Wysiłek państwa, aby nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zachowań, które łamią prawa człowieka i podstawowe zasady obywatelskiego życia wspólnego, odpowiada wymaganiom dobra wspólnego. Prawowita władza publiczna ma prawo i obowiązek wymierzana kar proporcjonalnych do wagi przestępstwa”.
W kolejnym punkcie (2267), niemal w całości dodanym dopiero w kolejnej redakcji, Katechizm wyjaśnia, że Kościół wprawdzie kary śmierci radykalnie nie odrzuca, to jednak zdecydowanie postuluje, żeby możliwie nigdy do niej się nie uciekać: „Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania stosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznym ochrony życia ludzkiego przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczają do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób i społeczeństwa do obrony przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”.
Z tego zapisu Katechizmu wyłania się nadzieja, że „przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy (…) być może już nie zdarzają się wcale”. Dlaczego jednak Kościół nie odrzucił wówczas całkowicie tej kary? Moralista o. Jacek Salij tak to ujął: „Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: skoro żyjemy w takich warunkach cywilizacyjnych, że społeczeństwo może skutecznie bronić się przed złoczyńcami również bez stosowania tej kary, to zdecydowanie należy z niej zrezygnować. Zarazem gdyby przyszły czasy takiego chaosu, że państwo nie miałoby innego sposobu obrony swoich obywateli przed największymi złoczyńcami, niestety, sięgnięcia po karę śmierci nie należy wykluczać. Nie wolno nam popaść w takie doktrynerstwo, że prawo nasze bardziej będzie się troszczyć o życie bandytów i rozbójników, niż o życie uczciwych obywateli”. Reasumując: kary śmierci jako takiej oficjalna doktryna moralna Kościoła za pontyfikatu Jana Pawła II nie odrzuciła, choć Katechizm jasno sugerował, że społeczeństwa doszły do takiego etapu, w którym możliwe jest niestosowanie jej nigdy.
W kolejnym punkcie (2267), niemal w całości dodanym dopiero w kolejnej redakcji, Katechizm wyjaśnia, że Kościół wprawdzie kary śmierci radykalnie nie odrzuca, to jednak zdecydowanie postuluje, żeby możliwie nigdy do niej się nie uciekać: „Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania stosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznym ochrony życia ludzkiego przed niesprawiedliwym napastnikiem. Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczają do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób i społeczeństwa do obrony przed napastnikiem, władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale”.
Z tego zapisu Katechizmu wyłania się nadzieja, że „przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy (…) być może już nie zdarzają się wcale”. Dlaczego jednak Kościół nie odrzucił wówczas całkowicie tej kary? Moralista o. Jacek Salij tak to ujął: „Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: skoro żyjemy w takich warunkach cywilizacyjnych, że społeczeństwo może skutecznie bronić się przed złoczyńcami również bez stosowania tej kary, to zdecydowanie należy z niej zrezygnować. Zarazem gdyby przyszły czasy takiego chaosu, że państwo nie miałoby innego sposobu obrony swoich obywateli przed największymi złoczyńcami, niestety, sięgnięcia po karę śmierci nie należy wykluczać. Nie wolno nam popaść w takie doktrynerstwo, że prawo nasze bardziej będzie się troszczyć o życie bandytów i rozbójników, niż o życie uczciwych obywateli”. Reasumując: kary śmierci jako takiej oficjalna doktryna moralna Kościoła za pontyfikatu Jana Pawła II nie odrzuciła, choć Katechizm jasno sugerował, że społeczeństwa doszły do takiego etapu, w którym możliwe jest niestosowanie jej nigdy.
„Nie” papieża Franciszka
Pontyfikat papieża Franciszka przyniósł jednak zdecydowane odrzucenie kary śmierci. W 2008 r. zmieniony przez Franciszka paragraf Katechizmu uznaje karę śmierci za niedopuszczalną. „Wymierzanie kary śmierci, dokonywane przez prawowitą władzę, po sprawiedliwym procesie, przez długi czas było uważane za adekwatną do ciężaru odpowiedź na niektóre przestępstwa i dopuszczalny, choć krańcowy, środek ochrony dobra wspólnego. Dziś coraz bardziej umacnia się świadomość, że osoba nie traci swej godności nawet po popełnieniu najcięższych przestępstw. Co więcej, rozpowszechniło się nowe rozumienie sensu sankcji karnych stosowanych przez państwo” – napisano w zmienionej przez Franciszka wersji Katechizmu. „Ponadto zostały wprowadzone skuteczniejsze systemy ograniczania wolności, które gwarantują należytą obronę obywateli, a jednocześnie w sposób definitywny nie odbierają skazańcowi możliwości odkupienia win. Dlatego też Kościół w świetle Ewangelii naucza, że kara śmierci jest niedopuszczalna, ponieważ jest zamachem na nienaruszalność i godność osoby, i z determinacją angażuje się na rzecz jej zniesienia na całym świecie”. Papież zmienił więc dotychczasowe oficjalne nauczanie Kościoła katolickiego w tej materii i nazwał karę śmierci jednoznacznie „niedopuszczalną”. W 2020 r. w Światowym Dniu przeciw Karze Śmierci Franciszek ponowił swój apel o jej zlikwidowanie. Napisał wówczas na Twitterze, że „wszyscy chrześcijanie i ludzie dobrej woli” powinni za tym się opowiedzieć. Zaapelował też o bardziej ludzkie warunki w więzieniach.
Co sądzą inni?
Po przytoczonej wypowiedzi premiera Morawieckiego na zlecenie „Rzeczpospolitej” przeprowadzono sondaż, z którego wynika, że większość badanych (54,1 proc.) ma inne zdanie niż premier. Zgadza się z nim natomiast 38,7 proc. respondentów. Przeciw karze śmierci zdecydowanie opowiada się 37,7 proc. Polaków, a 16,4 proc. – jest „raczej” przeciw. Z premierem „zdecydowanie” zgadza się natomiast 17,5 proc. badanych, a 21,2 – „raczej się zgadza”. Nieco ponad 7 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie. Wydaje się więc, choć trudno to powiedzieć na podstawie tylko jednego sondażu, że ocena moralna ulega zmianie, gdyż jeszcze kilka lat temu większość Polaków życzyłaby sobie, aby kara ostateczna powróciła do Kodeksu Karnego. Natomiast bez robienia żadnego sondażu, tylko na podstawie dyskusji etycznych o karze śmierci, które przeprowadziłam ze studentami na przestrzeni dwóch dekad, wynika, że chcieliby oni w znakomitej większości (również w ostatnich latach), aby kara główna była jednak instrumentem penalizowania w przypadku najcięższych, na przykład bez wątpienia udowodnionych zbrodni.
Sądzę, że temat kary śmierci będzie wciąż obecny w publicznym dyskursie (choć jej przywrócenie wydaje się dziś niemal niemożliwie), gdyż poczucie sprawiedliwości przez wieki formowane, począwszy od prawa Talionu, które uwzględniał choćby kodeks Hammurabiego (babiloński zbiór praw zredagowany i spisany w XVIII w. przed Ch.), podpowiadający, że powinna być to kara dozwolona i praktykowana. Zwłaszcza gdy w świetle prawa, o czym mówią retencjoniści, bezkarnie uśmierca się nie zbrodniarzy, ale osoby niewinne – chore, niepełnosprawne, cierpiące, jak również bezbronne poczęte dzieci lub dzieci chore w procederze eutanazji, natomiast za wszelką cenę broni się życia zabójców, gwałcicieli, zamachowców, terrorystów. Karę śmierci wykonaną na tych ostatnich nazywa się niehumanitarną czy barbarzyńską, lecz zabijanie pacjentów w ramach procedury medycznej zwanej eutanazją legalną, niedobrowolną lub wbrew woli pacjenta określa się aktem miłosierdzia. Z pewnością ta niewspółmierność w ocenie moralnej w podchodzeniu do uśmiercania innych zastanawia i porusza.
Oczywiście najdoskonalszą sytuacją byłby na świecie taki stan społeczno-prawny, który gwarantowałby prawo do życia wszystkim, prawo, które przez nikogo nie byłoby gwałcone czy też łamane, ale takie myślenie to niestety utopia, to marzenia o lepszym świecie, jakich w dziejach ludzkości było już wiele i które zawsze kończyły się fiaskiem. Zabijanie ludzi – dobrych i złych – w świetle prawa XXI w. jest nadal legalnym procederem!
Sądzę, że temat kary śmierci będzie wciąż obecny w publicznym dyskursie (choć jej przywrócenie wydaje się dziś niemal niemożliwie), gdyż poczucie sprawiedliwości przez wieki formowane, począwszy od prawa Talionu, które uwzględniał choćby kodeks Hammurabiego (babiloński zbiór praw zredagowany i spisany w XVIII w. przed Ch.), podpowiadający, że powinna być to kara dozwolona i praktykowana. Zwłaszcza gdy w świetle prawa, o czym mówią retencjoniści, bezkarnie uśmierca się nie zbrodniarzy, ale osoby niewinne – chore, niepełnosprawne, cierpiące, jak również bezbronne poczęte dzieci lub dzieci chore w procederze eutanazji, natomiast za wszelką cenę broni się życia zabójców, gwałcicieli, zamachowców, terrorystów. Karę śmierci wykonaną na tych ostatnich nazywa się niehumanitarną czy barbarzyńską, lecz zabijanie pacjentów w ramach procedury medycznej zwanej eutanazją legalną, niedobrowolną lub wbrew woli pacjenta określa się aktem miłosierdzia. Z pewnością ta niewspółmierność w ocenie moralnej w podchodzeniu do uśmiercania innych zastanawia i porusza.
Oczywiście najdoskonalszą sytuacją byłby na świecie taki stan społeczno-prawny, który gwarantowałby prawo do życia wszystkim, prawo, które przez nikogo nie byłoby gwałcone czy też łamane, ale takie myślenie to niestety utopia, to marzenia o lepszym świecie, jakich w dziejach ludzkości było już wiele i które zawsze kończyły się fiaskiem. Zabijanie ludzi – dobrych i złych – w świetle prawa XXI w. jest nadal legalnym procederem!
Zdzisława Kobylińska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez