Życie w dawnym Elblągu: Portowe gospody oraz knajpy
2023-05-02 08:05:00(ost. akt: 2023-07-03 09:50:02)
Knajpiane życie przedwojennego Elbląga toczyło się głównie w bezpośredniej bliskości nabrzeża portowego. Znajdowały się tutaj różnego standardu gospody, knajpy i zajazdy, w których można było nie tylko zjeść, wypić i przenocować, ale również zaparkować furmankę, a koniom zadać obroku.
Uzupełnieniem portowej gastronomii, zajazdów i hoteli było „elbląskie Sankt Pauli”, czyli pewien lokal znajdujący się przy Wodnej 14. Tutaj chętni mogli skorzystać odpłatnie z towarzystwa bezpruderyjnych pań. W przedwojennej książce telefonicznej przybytek ten opisany był jako gościniec, ale elblążanie nazywali go dyskretnie „Columbus Caffee”, ponieważ właścicielem tego „domu pod czerwoną latarnią” był przybyły z niedalekich Młynar - Fritz Columbus. Gdy po 1933 r. Elbląg stał się ponownie miastem garnizonowym, popularność tego lokalu znacznie wzrosła, a częstymi jego bywalcami stali się oczywiście żołnierze.
Na końcu ul. Św. Ducha, w pobliżu Mostu Wysokiego znajdowała się karczma „Zum Gerstentor” (Pod Bramą Jęczmienną). Jej nazwa wyprowadzona była od znajdującej się tutaj niegdyś Bramy Jęczmiennej, rozebranej ok. 1800 r. Karczma składała się z czterech przylegających do siebie kamienic, a w jej południowej części były resztki muru miejskiego. Właścicielem karczmy był Otto Kretschmann, który urodził się w 1861 r. w Węglach nad jeziorem Druzno i tu w 1886 r. przejął po ojcu gospodarstwo. Później wędrując po całych Niemczech uczył się kowalstwa, m.in. w królewskiej kuźni dworskiej w Monachium, był także właścicielem statku „Hilda” pływającego z Elbląga w stronę pochylni na Kanale Oberlandzkim (Elbląskim). Ale najbardziej dał się poznać jako miejscowy „czarodziej”, iluzjonista, kabalarz i chiromanta. Mówiono, że odwiedzali go najznaczniejsi elblążanie, prominentne osoby i był u niego nawet sam cesarz Wilhelm II. Triki, które dokonywał posługując się kartami do gry, były znane w całych Niemczech. Przybywający do tej karczmy musieli przyjąć do wiadomości, że tutaj wszyscy są sobie równi i żadnego znaczenia nie mają ich tytuły, stopnie, czy odznaczenia. Gdy ktoś nieopatrznie się wywyższał (wypiwszy parę głębszych za dużo), poskramiano go słowami: „siedź cicho i nie pokazuj, że twoje gimnazjum miało dach kryty słomą”. W karczmie prowadzono specjalną księgę gości, zwaną „Księga Czarownic”, z bardzo interesującymi wpisami…
Parę kroków dalej - przy ul. Wodnej 37 znajdował się lokal „Zur Wartburg” Gustawa Herrmanna, serwujący m.in. flaki i królewieckie klopsy, nazywane w gwarze elbląskiej „Keenichsberjer Fleck”.
Natomiast w okolicy Mostu Niskiego i ulicy Studziennej działała gospoda „Elbinger Hof” (Elbląski Dwór) oraz zajazdy: „Goldener Stern”(Złota Gwiazda) i „Zur Hoffnug” (Pod Nadzieją) - ta ostatnia była w pobliżu przystani statków odpływających do Krynicy Morskiej. Naprzeciwko, po drugiej stronie rzeki przy Nabrzeżu Lubeckim 5, znajdowała się restauracja prowadzona przez Rudolfa Schienke, a przy ulicy Studziennej 61 gospoda należąca do Kurta Froese. Prawie wszystkie te gospody dysponowały stajniami. Tu można było wyprząc konie, zadać im obroku, a samemu posilić się i wypić „co nieco”. Z tego powodu cieszyły się one uznaniem wśród chłopów przybywających do Elbląga z Żuław, Wysoczyzny Elbląskiej i dalszej okolicy. W miejscu wspomnianej gospody „Elbląski Dwór” znajdowała się niegdyś portowa karczma o nazwie „Kamienna Buda” (Die Steinbude), która uchodziła za najstarszą w Elblągu. Pod koniec XVII w. elewację tej karczmy przyozdobił elbląski rzeźbiarz Andreas Silber, który wykonał w roku 1694 postać Herkulesa na głównej staromiejskiej studni przy Starym Rynku. Na początku XIX w. właścicielem gospody „Elbląski Dwór” został Christian Grzybowski – Polak przybyły do Elbląga po upadku powstania kościuszkowskiego z „pokaźną sumą pieniędzy”. Wkrótce gospoda ta stała się ulubionym miejscem i azylem dla wielu Polaków przebywających w mieście. Syn właściciela gospody – Wilhelm Gottfried Grzybowski (1803-1896) był uzdolnionym rzeźbiarzem i pastorem ewangelickiego kościoła w Rychlikach, do którego wykonał po roku 1877 r. większość wyposażania – zachowanego do dzisiaj.
Wzmiankowany zajazd „Pod Nadzieją” znajdował się przy Nabrzeżu Hermanna Balka 7 i zawdzięczał swoją nazwę stojącemu w pobliżu do około 1870 r. spichlerzowi o nazwie „Nadzieja” (Die Hoffnung). Wcześniej, w miejscu tego zajazdu, stał do 1814 r. spichlerz o nazwie „Turek”, który spłonął w pożarze. W zajeździe zatrudniano dwóch masztalerzy, których zadaniem było nakarmić, napoić i doprowadzić konie do porządku.
Lech Słodownik
Wzmiankowany zajazd „Pod Nadzieją” znajdował się przy Nabrzeżu Hermanna Balka 7 i zawdzięczał swoją nazwę stojącemu w pobliżu do około 1870 r. spichlerzowi o nazwie „Nadzieja” (Die Hoffnung). Wcześniej, w miejscu tego zajazdu, stał do 1814 r. spichlerz o nazwie „Turek”, który spłonął w pożarze. W zajeździe zatrudniano dwóch masztalerzy, których zadaniem było nakarmić, napoić i doprowadzić konie do porządku.
Lech Słodownik
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez